A "Zygmunt" dzwoni..............
autor: Maciek - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 8:47 pm
dzwoni na pożegnanie.....................
autor: romex - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 8:59 pm
Szkoda, że dzwoni
autor: Darek - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 9:06 pm
Wielki żal
autor: o_O - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 9:16 pm
Już Go brakuje...
autor: Bobic - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 9:16 pm
Odszedł wielki człowiek
Pokój jego duszy
autor: Lechu - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 9:33 pm
Nie ma Go i drugiego takiego nie będzie
autor: Andrzej K - Zamieszczono: sob kwie 02, 2005 11:04 pm
stałem parę godzin na zatłoczonym dziedzińcu dominikanów
trzymaliśmy się wszyscy za ręce
dzwony łzy milczenie modlitwa śpiew....
...niewiadomo skąd morze świec...
świece w oknach domów
autor: torek - Zamieszczono: ndz kwie 03, 2005 6:53 am
Odszedł od nas Narciarz...
autor: rav - Zamieszczono: ndz kwie 03, 2005 11:18 am
To już nie będzie ten sam świat bez Niego
autor: Mariusz - Zamieszczono: ndz kwie 03, 2005 1:01 pm
To już nie będzie ten sam świat bez Niego
autor: qbas - Zamieszczono: ndz kwie 03, 2005 9:00 pm
Tuba Dei też się odezwał. Straszne to było. Wielka szkoda. To był naprawdę Wielki Człowiek.
autor: tsx - Zamieszczono: pn kwie 04, 2005 6:44 am
odszedł największy człowiek,
pamięć o nim nie powinna nigdy odejść....
autor: isia - Zamieszczono: pn kwie 04, 2005 12:20 pm
Teraz już do końca stał się TOTUS TUUS
autor: qbas - Zamieszczono: pn kwie 04, 2005 1:43 pm
Słuchałem jednego ze wspomnień o jego narciarstwie. Jak brał deski na plecy i wspinał się żeby zjechać. Podobno strasznie nie lubił narciarzy, którzy tylko wyciąg, krecha, wyciąg, krecha.
autor: Andrzej K - Zamieszczono: pn kwie 04, 2005 8:11 pm
Wybaczcie zmienię trochę ton.
Zaduma. TAK.
Rozpacz. Nie.
Parę wspomnień.
Dawno temu:
Jakaś dyskusja z Wojtkiem, księdzem, moim przyjacielem, po pogrzebie mojego dziadka:
Włąściwie jako chrześcijanie wierzący w życie wieczne rozpaczą grzeszymy, ale tak trudno się cieszyć w takiej chwili.
Jak współgra z tym obraz zapłakanego ojca Jana Góry w sobotnią noc kiedy przez łzy mówił:
...tak ciężko być dorosłym.
Spotkanie duszpaszterstwa przed 1 listopada. Wojtek rzucił pytanie. Kto to jest święty. My, studenci wymyślamy cuda niewidy. A Wojtek powiedział coś takiego:
Przecież to każdy, który jest z Bogiem, który po śmierci trafia do raju. Święty to ten co obcuje z Bogiem.
Papież na pewno jest świętym.
A dobry święty to uśmiechnięty święty (chyba św. Franciszek).
Uśiech był nieodłącznym elementem Karola Wojtyły. Takim go pamiętam.
Z pierwszego spotkania w 1966 roku na uroczystościach 1000lecia chrztu Polski. Niedawno robiąc porządki w starych fotkach znalazłem takie zdjęcie zrobione przed katedrą w Poznaniu. Dwóch biskupów z bukietami kwiatów na rękach w orszaku przed kopią cudownego obrazu. Skupiony i poważny Stefan Wyszyński i uśmiechnięty Karol Wojtyła.
Gniezno 1979.
Nigdzie w Poznaniu nie można było kupić filmów. Cudem zdobyte parę rolek. Szczędzone bo musiało starczyć na cały dzień. Wyjazd skoro świt. Udało nam się staliśmy na środku placu pod katedrą tuż koło przejścia. Wtedy jeszcze papież chodził między ludźmi bez obstawy. Jego uśmiechnięta twarz o wyciągnięcie ręki. W tym momencie zostawiłem aparat, nie zrobiłem tego jednego zdjęcia, ale nie żałuję. Obraz został w pamięci.
A na spotkaniu z młodzieżą było i poważnie i wesoło.
I scenka ze spotkania Jana Pawła z władzami w 1979 roku. Pocący się nad przemówieniem Gierek. Widać, że jest bardzo zdenerwowany. I uśmiechnięty papież po drugiej stronie. Uśmiecha się, tak jak by chciał powiedzieć do Gierka i pozostałych oficjeli PRL-u: ale kawał wam wywinąłęm.
.
.
.
Zebrałem na szybko parę tekstów. Gdyby jednak taki pomysł miał kogoś urazić teksty są na
drugim forum i nie musi tam zaglądać.
w większości pochodzą z książki "Kwiatki Jana Pawła II"
(zdjęcie z okładki zresztą mówi samo za siebie)
("Książka o Papieżu, jakiej jeszcze nie było. Jej redaktorzy zebrali około setki ""kwiatków"" - opowieści i anegdot pokazujących znane i nieznane, czasem zabawne, a niekiedy budzące zadumę i wzruszenie wydarzenia z życia Karola Wojtyły - Jana Pawła II. Lektura tej książki pokazuje, że charyzmat Papieża, biskupa, księdza Wojtyły... przejawia się nie tylko w jego oficjalnych wystąpieniach, ale także w codziennych, nieformalnych sytuacjach, w których na odsiecz autorytetowi przychodzi niejednokrotnie... poczucie humoru.")
autor: Andrzej K - Zamieszczono: pn kwie 04, 2005 9:22 pm
Młodzież Lednicka i Siewcy Lednicy Ojcu Świętemu
03.04.2005
ODESEŁ…
na mel.”Syćka se Wom zycom…” sł.
Siewcy Lednicy: K.Topór ”Grzybek”, M.Pokusa, P.Ziemowski ”Żarowa”
1. Odeseł juz od nos Papież z Polski
Poseł se do nieba przed Tron Boski,
A my tu zostali coby Boze kwolić Miłosierdzie.x2
2. Miłosierny Ojciec Go przytuli,
Bo był wierny Jemu i Matuli,
Modlił się do Świyntyk zeby o nos zawse pamiyntali.x2
3. Kcioł zjednoczyć z Bogiem syćkie ludy,
Pokozoł jak znosić zycio trudy.
Zawse pielgrzymowoł coby świat pojmowoł Miłosierdzie.x2
4. Z Rzymu se gazdowoł na świat cały,
by prowadzić owce do Twej Chwały,
zeby ze Świyntymi w niebie Cie wielbiły,Boze Ojce.x2
autor: Andrzej K - Zamieszczono: pn kwie 04, 2005 10:37 pm
za strony muzeum tatrzańskiego
Na nartach zaczął Karol Wojtyła jeździć jeszcze w czach gimnazjalnych. Następnie jednak przez kilkanaści lat, w okresie wojennym i powojennym, nie zakładał nart. Ponownie to uczynił dopiero w styczniu 1953 r. kiedy przebywał dwa dni w Zakopanem i okolicach. W Tatrach, do uprawiania tego sportu, wybierał raczej niższe partie gór, chociaż np. w 1959 r. przebył na nartach trasę z Hali Gąsienicowej przez Zawrat do Morskiego Oka. Poza tym, była to z reguły zachodnia ich część. Zwłaszcza otoczenie Doliny Chochołowskiej: Grześ, Rakoń, a także Dolina Tomanowa oraz rejon Gąsienicowych Stawków. Rzadko można było spotkać Karola Wojtyłę na zboczach Kasprowego Wierchu, ponieważ nie był entuzjastą wyciągów narciarskich i korzystał z nich tylko w ostateczności. Gdy już jednak wjechał na szczyt Kasprowego, raz tylko zjeżdżał w dół i już nie wracał.
Na nartach jeździł pewnie, dobrze pod względem technicznym, bez trudu wykonując różne ewolucje. Nie mała w tym była zresztą zasługa doktora Jerzego Ciesielskiego, dającemu przyszłemu Papieżowi lekcje z narciarstwa. Karol Wojtyła posiadał, jak na owe czasy, sprzęt dosyć wysokiej klasy. Korzystał także z różnych specjalistycznych akcesoriów, np. z tzw. "fok". Ubierał się natomiast skromnie, zawsze jednakowo: w czarną wiatrówkę lub ortalionowy skafander i najzwyklejsze ciemne spodnie narciarskie
http://www.muzeum.tatrynet.pl/narty/janpawel/
autor: isia - Zamieszczono: wt kwie 05, 2005 5:57 am
Byłam kiedyś w na Jaszczurówce u sióstr urszulanek. Pokazały mi pokój w którym mieszkał Papież, jeszcze jako biskup. Ponieważ to jest trzy kroki od Nosala zapytałam czy tu jeździł. Wtedy się dowiedziałam, że nie lubił wyciągów i szedł z nartami na plecach w góry.
autor: Andrzej K - Zamieszczono: wt kwie 05, 2005 1:54 pm
" A przecież nie cały umieram.
To co we mnie niezniszczalne trwa!
Teraz stoję twarzą w twarz z Tym, który Jest! "
Jan Pawel II - 'Tryptyk Rzymski'
autor: torek - Zamieszczono: wt kwie 05, 2005 10:36 pm
Piękne. Dziękuję Andrzeju.