ďťż
Bardzo kreatywna zabawa :D





Alex - 15 gru 2009, o 19:01
Chciałbym zaprezentować formę baaardzo kreatywnej zabawy. Polega ona na podaniu jakiejś historyjki (ja podam pierwszy), następna osoba podaje powód: "ale na szczęście....", następna: "ale niestety...". To wygląda mniej więcej tak:
PRZYKŁAD
Ja: Był sobie pingwin, który zgubił rodziców.
1 osoba: Ale na szczęście ich znalazł...
2 osoba: Ale niestety okazali się fałszywi...
3 osoba: Ale na szczęście wiedzieli gdzie są prawdziwi..... itd.
Mniej więcej tak to wygląda (im więcej osób tym większa zabawa ). Zatem zaczynajmy!!!!

PIERWSZA HISTORIA
Rejs dookoła świata przebywał pomyślnie do czasu, aż kapitan wypadł za burtę i został zjedzony przez krokodyla, mało tego, krokodyl wkręcił się w turbine i teraz statek stoi na środku oceanu..........




huskie_pl - 26 gru 2009, o 23:18
Na szczęście zanim turbina zmieliła krokodyla, który miał chorobę morską, wibracje przez nią spowodowanie sprawiły, że kapitan został zwymiotowany, tracąc tylko dwie nogi i jedno ucho.



Alex - 27 gru 2009, o 17:43
Ale niestety, kapitam miał jedno oko więc strata drugiego spowodowała że nie wiedział gdzie płynie, co i tak nie było dla niego proste bo w wypadku na Fidżi stracił jedną rękę, więc jego kadłubek dryfował w nieznanym kierunku.



huskie_pl - 27 gru 2009, o 18:03
Jednakże, kapitan cierpiał na zator pęcherza moczowego. Nie oddawał moczu od dwóch miesięcy. Jednak wibracje i zwymiotowanie odczopowały zator. Kapitan, jako, że miał tylko jedną rękę, nie mógł nią sterować, ale zorientował się, że mocz który oddaje, wydostaje się z niego z ogromnym ciśnieniem (można by nim ciąć metal), złapał więc 'dyszę' w celu skierowania się w stronę statku.




Alex - 13 sty 2010, o 01:13
Niestey, nie widział zbyt dobrze zwłaszcza że morska woda zalewała jedyne jego oko i skierował się w stronę statku filipińskiej straży przybrzeżnej...



huskie_pl - 24 kwi 2010, o 20:22
Niestety, to nie był statek filipińskiej straży przybrzeżnej, a zwykła motorówka filipińskiej straży przybrzeżnej. Rąbnął w nią z impetem wybijając sobie wszystkie - 2 - zęby, a rozdziawione usta zaczęły nabierać wody.



Frezo - 24 kwi 2010, o 20:44
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.



Alex - 24 kwi 2010, o 20:49
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.

Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.



Frezo - 24 kwi 2010, o 21:12
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.

Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.

Owe radyjo, a raczej stacja zwała się Radio Mawryja, gdzie audycje prowadził nieomylny i wszystko wiedzący Ojciec Dyktator Popej, który to głosił słowo i prawdę swoją, gdyż tylko jego prawda i słowa były słuszne i jedyne i najlepsze i w ogóle full total gites malina.



Simba - 24 kwi 2010, o 21:19
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.

Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.

Owe radyjo, a raczej stacja zwała się Radio Mawryja, gdzie audycje prowadził nieomylny i wszystko wiedzący Ojciec Dyktator Popej, który to głosił słowo i prawdę swoją, gdyż tylko jego prawda i słowa były słuszne i jedyne i najlepsze i w ogóle full total gites malina.

Ów Ojciec Popej ciągle 24godziny na dobę dzień w dzień głosił ze Szpinak jest najlepszy...

Nasz Biedny kapitan nie wiedział co robić, pozbyć się tych pięknych ząbków czy może...



huskie_pl - 24 kwi 2010, o 21:26
Rejs dookoła świata przebywał pomyślnie do czasu, aż kapitan wypadł za burtę i został zjedzony przez krokodyla, mało tego, krokodyl wkręcił się w turbine i teraz statek stoi na środku oceanu.
Na szczęście zanim turbina zmieliła krokodyla, który miał chorobę morską, wibracje przez nią spowodowanie sprawiły, że kapitan został zwymiotowany, tracąc tylko dwie nogi i jedno ucho.
Ale niestety, kapitam miał jedno oko więc strata drugiego spowodowała że nie wiedział gdzie płynie, co i tak nie było dla niego proste bo w wypadku na Fidżi stracił jedną rękę, więc jego kadłubek dryfował w nieznanym kierunku.
Jednakże, kapitan cierpiał na zator pęcherza moczowego. Nie oddawał moczu od dwóch miesięcy. Jednak wibracje i zwymiotowanie odczopowały zator. Kapitan, jako, że miał tylko jedną rękę, nie mógł nią sterować, ale zorientował się, że mocz który oddaje, wydostaje się z niego z ogromnym ciśnieniem (można by nim ciąć metal), złapał więc 'dyszę' w celu skierowania się w stronę statku.
Niestey, nie widział zbyt dobrze zwłaszcza że morska woda zalewała jedyne jego oko i skierował się w stronę statku filipińskiej straży przybrzeżnej...
Niestety, to nie był statek filipińskiej straży przybrzeżnej, a zwykła motorówka filipińskiej straży przybrzeżnej. Rąbnął w nią z impetem wybijając sobie wszystkie - 2 - zęby, a rozdziawione usta zaczęły nabierać wody.
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.
Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.
Owe radyjo, a raczej stacja zwała się Radio Mawryja, gdzie audycje prowadził nieomylny i wszystko wiedzący Ojciec Dyktator Popej, który to głosił słowo i prawdę swoją, gdyż tylko jego prawda i słowa były słuszne i jedyne i najlepsze i w ogóle full total gites malina.
Ów Ojciec Popej ciągle 24godziny na dobę dzień w dzień głosił ze Szpinak jest najlepszy...
Nasz Biedny kapitan nie wiedział co robić, pozbyć się tych pięknych ząbków czy może...
Może wykonam domowy zabieg trepanacji czaszki, pomyślał kapitan. Jednak będzie to trudne, ponieważ mam tylko jedną rękę. W takim wypadku jedyną ręką wybrał pierwszy numer z listy kontaktów i przyłożył telefon do jedynego ucha. Odebrał..



Frezo - 24 kwi 2010, o 21:40
Rejs dookoła świata przebywał pomyślnie do czasu, aż kapitan wypadł za burtę i został zjedzony przez krokodyla, mało tego, krokodyl wkręcił się w turbine i teraz statek stoi na środku oceanu.
Na szczęście zanim turbina zmieliła krokodyla, który miał chorobę morską, wibracje przez nią spowodowanie sprawiły, że kapitan został zwymiotowany, tracąc tylko dwie nogi i jedno ucho.
Ale niestety, kapitam miał jedno oko więc strata drugiego spowodowała że nie wiedział gdzie płynie, co i tak nie było dla niego proste bo w wypadku na Fidżi stracił jedną rękę, więc jego kadłubek dryfował w nieznanym kierunku.
Jednakże, kapitan cierpiał na zator pęcherza moczowego. Nie oddawał moczu od dwóch miesięcy. Jednak wibracje i zwymiotowanie odczopowały zator. Kapitan, jako, że miał tylko jedną rękę, nie mógł nią sterować, ale zorientował się, że mocz który oddaje, wydostaje się z niego z ogromnym ciśnieniem (można by nim ciąć metal), złapał więc 'dyszę' w celu skierowania się w stronę statku.
Niestey, nie widział zbyt dobrze zwłaszcza że morska woda zalewała jedyne jego oko i skierował się w stronę statku filipińskiej straży przybrzeżnej...
Niestety, to nie był statek filipińskiej straży przybrzeżnej, a zwykła motorówka filipińskiej straży przybrzeżnej. Rąbnął w nią z impetem wybijając sobie wszystkie - 2 - zęby, a rozdziawione usta zaczęły nabierać wody.
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.
Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.
Owe radyjo, a raczej stacja zwała się Radio Mawryja, gdzie audycje prowadził nieomylny i wszystko wiedzący Ojciec Dyktator Popej, który to głosił słowo i prawdę swoją, gdyż tylko jego prawda i słowa były słuszne i jedyne i najlepsze i w ogóle full total gites malina.
Ów Ojciec Popej ciągle 24godziny na dobę dzień w dzień głosił ze Szpinak jest najlepszy...
Nasz Biedny kapitan nie wiedział co robić, pozbyć się tych pięknych ząbków czy może...
Może wykonam domowy zabieg trepanacji czaszki, pomyślał kapitan. Jednak będzie to trudne, ponieważ mam tylko jedną rękę. W takim wypadku jedyną ręką wybrał pierwszy numer z listy kontaktów i przyłożył telefon do jedynego ucha. Odebrał..
Barack Obama. Obama zaproponował kapitanowi używaną tarczę anty-rakietową i wizę do USA.



huskie_pl - 24 kwi 2010, o 22:25
Rejs dookoła świata przebywał pomyślnie do czasu, aż kapitan wypadł za burtę i został zjedzony przez krokodyla, mało tego, krokodyl wkręcił się w turbine i teraz statek stoi na środku oceanu.
Na szczęście zanim turbina zmieliła krokodyla, który miał chorobę morską, wibracje przez nią spowodowanie sprawiły, że kapitan został zwymiotowany, tracąc tylko dwie nogi i jedno ucho.
Ale niestety, kapitam miał jedno oko więc strata drugiego spowodowała że nie wiedział gdzie płynie, co i tak nie było dla niego proste bo w wypadku na Fidżi stracił jedną rękę, więc jego kadłubek dryfował w nieznanym kierunku.
Jednakże, kapitan cierpiał na zator pęcherza moczowego. Nie oddawał moczu od dwóch miesięcy. Jednak wibracje i zwymiotowanie odczopowały zator. Kapitan, jako, że miał tylko jedną rękę, nie mógł nią sterować, ale zorientował się, że mocz który oddaje, wydostaje się z niego z ogromnym ciśnieniem (można by nim ciąć metal), złapał więc 'dyszę' w celu skierowania się w stronę statku.
Niestey, nie widział zbyt dobrze zwłaszcza że morska woda zalewała jedyne jego oko i skierował się w stronę statku filipińskiej straży przybrzeżnej...
Niestety, to nie był statek filipińskiej straży przybrzeżnej, a zwykła motorówka filipińskiej straży przybrzeżnej. Rąbnął w nią z impetem wybijając sobie wszystkie - 2 - zęby, a rozdziawione usta zaczęły nabierać wody.
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.
Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.
Owe radyjo, a raczej stacja zwała się Radio Mawryja, gdzie audycje prowadził nieomylny i wszystko wiedzący Ojciec Dyktator Popej, który to głosił słowo i prawdę swoją, gdyż tylko jego prawda i słowa były słuszne i jedyne i najlepsze i w ogóle full total gites malina.
Ów Ojciec Popej ciągle 24godziny na dobę dzień w dzień głosił ze Szpinak jest najlepszy...
Nasz Biedny kapitan nie wiedział co robić, pozbyć się tych pięknych ząbków czy może...
Może wykonam domowy zabieg trepanacji czaszki, pomyślał kapitan. Jednak będzie to trudne, ponieważ mam tylko jedną rękę. W takim wypadku jedyną ręką wybrał pierwszy numer z listy kontaktów i przyłożył telefon do jedynego ucha. Odebrał..
Barack Obama. Obama zaproponował kapitanowi używaną tarczę anty-rakietową i wizę do USA.
Zachwycony tym, że sam Obama odebrał telefon zgodził się na tarczę i wizę. Jednak tarcza okazała się być papierową, a wiza turystyczną.. nici z pracy. Zresztą i tak nie przeszedłby kontroli na lotnisku.. nie ma nóg! Jednak nie zważając na przeciwności losu..



Frezo - 24 kwi 2010, o 23:11
Rejs dookoła świata przebywał pomyślnie do czasu, aż kapitan wypadł za burtę i został zjedzony przez krokodyla, mało tego, krokodyl wkręcił się w turbine i teraz statek stoi na środku oceanu.
Na szczęście zanim turbina zmieliła krokodyla, który miał chorobę morską, wibracje przez nią spowodowanie sprawiły, że kapitan został zwymiotowany, tracąc tylko dwie nogi i jedno ucho.
Ale niestety, kapitam miał jedno oko więc strata drugiego spowodowała że nie wiedział gdzie płynie, co i tak nie było dla niego proste bo w wypadku na Fidżi stracił jedną rękę, więc jego kadłubek dryfował w nieznanym kierunku.
Jednakże, kapitan cierpiał na zator pęcherza moczowego. Nie oddawał moczu od dwóch miesięcy. Jednak wibracje i zwymiotowanie odczopowały zator. Kapitan, jako, że miał tylko jedną rękę, nie mógł nią sterować, ale zorientował się, że mocz który oddaje, wydostaje się z niego z ogromnym ciśnieniem (można by nim ciąć metal), złapał więc 'dyszę' w celu skierowania się w stronę statku.
Niestey, nie widział zbyt dobrze zwłaszcza że morska woda zalewała jedyne jego oko i skierował się w stronę statku filipińskiej straży przybrzeżnej...
Niestety, to nie był statek filipińskiej straży przybrzeżnej, a zwykła motorówka filipińskiej straży przybrzeżnej. Rąbnął w nią z impetem wybijając sobie wszystkie - 2 - zęby, a rozdziawione usta zaczęły nabierać wody.
Po nabraniu całej wody w usta i następnym jej przefiltrowaniu oddał ją z powrotem. Cały świat był szczęśliwy gdyż kryzys wodny został zażegnany. Rząd filipiński w podzięce kupił mu dwa nowe używane złote zęby.
Niestety zęby zakupione od pokątnego handlarza okazały się tajemnym odbiornikiem jedynego słusznego radia które od tej pory chuczało w głowie naszego dzielnego Kapitana.
Owe radyjo, a raczej stacja zwała się Radio Mawryja, gdzie audycje prowadził nieomylny i wszystko wiedzący Ojciec Dyktator Popej, który to głosił słowo i prawdę swoją, gdyż tylko jego prawda i słowa były słuszne i jedyne i najlepsze i w ogóle full total gites malina.
Ów Ojciec Popej ciągle 24godziny na dobę dzień w dzień głosił ze Szpinak jest najlepszy...
Nasz Biedny kapitan nie wiedział co robić, pozbyć się tych pięknych ząbków czy może...
Może wykonam domowy zabieg trepanacji czaszki, pomyślał kapitan. Jednak będzie to trudne, ponieważ mam tylko jedną rękę. W takim wypadku jedyną ręką wybrał pierwszy numer z listy kontaktów i przyłożył telefon do jedynego ucha. Odebrał..
Barack Obama. Obama zaproponował kapitanowi używaną tarczę anty-rakietową i wizę do USA.
Zachwycony tym, że sam Obama odebrał telefon zgodził się na tarczę i wizę. Jednak tarcza okazała się być papierową, a wiza turystyczną.. nici z pracy. Zresztą i tak nie przeszedłby kontroli na lotnisku.. nie ma nóg! Jednak nie zważając na przeciwności losu..
Postanowił odnowić swoje kontakty z wujkiem Osamą. Po wykonaniu kilku telefonów i napisaniu paru mail, udał się do "gdzieś" w Polsce. To "gdzieś" to nić innego jak wieś pod Kielcami. W owej wsi mieściło się centrum kontroli Al Kaidy. Nasz kapitan poprosił o przeprowadzenie zamachu na Obame za to, że leci sobie w kulki i wciska ludziom kit.



Alex - 24 kwi 2010, o 23:38

Chciałbym zaprezentować formę baaardzo kreatywnej zabawy. Polega ona na podaniu jakiejś historyjki (ja podam pierwszy), następna osoba podaje powód: "ale na szczęście....", następna: "ale niestety...". To wygląda mniej więcej tak:
PRZYKŁAD
Ja: Był sobie pingwin, który zgubił rodziców.
1 osoba: Ale na szczęście ich znalazł...
2 osoba: Ale niestety okazali się fałszywi...
3 osoba: Ale na szczęście wiedzieli gdzie są prawdziwi..... itd.


Panowie, ładnie i fajnie ale proszę spojrzeć na pierwszy post który cytuje powyżej.

No to za karę RESET, i nie chce mi się wymyślać więc:

Był sobie nerd któremu wyłączyli prąd.



Sgt.Safari - 25 kwi 2010, o 01:20
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika.



Frezo - 25 kwi 2010, o 11:57
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła.



M3Fis70 - 25 kwi 2010, o 12:11
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika".



Frezo - 25 kwi 2010, o 13:24
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.



Alex - 25 kwi 2010, o 16:26
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.

NIestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.



huskie_pl - 25 kwi 2010, o 18:40
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety..



Frezo - 25 kwi 2010, o 19:50
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.



Alex - 25 kwi 2010, o 19:54
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.



Frezo - 2 maja 2010, o 20:38
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".



Liskowic - 18 lip 2010, o 11:48
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

[PS. ta gra jest taka zrryta...w sam raz dla mnie ]



Alex - 19 lip 2010, o 14:45
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

Na szczęście Mysior, kolega Chomika z bloku zawszem miał pod dostatkiem "Magicznego stoperanu" więc Chomik podreptał do niego po pomoc.



Liskowic - 19 lip 2010, o 18:39
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

Na szczęście Mysior, kolega Chomika z bloku zawszem miał pod dostatkiem "Magicznego stoperanu" więc Chomik podreptał do niego po pomoc.

Niestey Mysior zginą z ręki magicznego macaka do jajek swojej matki. Macek dostał zawału i wyjechał na Hawaje wraz z całym stoperanem.



Rem - 19 lip 2010, o 22:07
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

Na szczęście Mysior, kolega Chomika z bloku zawszem miał pod dostatkiem "Magicznego stoperanu" więc Chomik podreptał do niego po pomoc.

Niestey Mysior zginą z ręki magicznego macaka do jajek swojej matki. Macek dostał zawału i wyjechał na Hawaje wraz z całym stoperanem.

Chomik przeanalizował własną sytuację. Postanowił, że wyruszy bezpośrednio po "Magiczny stoperan" do "Bimbrowych Gór". Widział jednak, że podróż w ten zakątek "Wśród - futrza" jest śmiertelnie niebezpieczna. Dlatego zdecydował, iż skompletuję drużynę, która pomoże mu osiągnąć upragniony cel. Wiec ...



Liskowic - 19 lip 2010, o 23:26
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

Na szczęście Mysior, kolega Chomika z bloku zawszem miał pod dostatkiem "Magicznego stoperanu" więc Chomik podreptał do niego po pomoc.

Niestey Mysior zginą z ręki magicznego macaka do jajek swojej matki. Macek dostał zawału i wyjechał na Hawaje wraz z całym stoperanem.

Chomik przeanalizował własną sytuację. Postanowił, że wyruszy bezpośrednio po "Magiczny stoperan" do "Bimbrowych Gór". Widział jednak, że podróż w ten zakątek "Wśród - futrza" jest śmiertelnie niebezpieczna. Dlatego zdecydował, iż skompletuję drużynę, która pomoże mu osiągnąć upragniony cel. Wiec ...

Pierwszy dołączył do niego Bartłomiej Sodomita, który mistrzem był w topieniu sera na patelni....Drugi dołączył...



Simba - 20 lip 2010, o 01:56
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

Na szczęście Mysior, kolega Chomika z bloku zawszem miał pod dostatkiem "Magicznego stoperanu" więc Chomik podreptał do niego po pomoc.

Niestey Mysior zginą z ręki magicznego macaka do jajek swojej matki. Macek dostał zawału i wyjechał na Hawaje wraz z całym stoperanem.

Chomik przeanalizował własną sytuację. Postanowił, że wyruszy bezpośrednio po "Magiczny stoperan" do "Bimbrowych Gór". Widział jednak, że podróż w ten zakątek "Wśród - futrza" jest śmiertelnie niebezpieczna. Dlatego zdecydował, iż skompletuję drużynę, która pomoże mu osiągnąć upragniony cel. Wiec ...

Pierwszy dołączył do niego Bartłomiej Sodomita, który mistrzem był w topieniu sera na patelni....Drugi dołączył...

Lew wiercipięta który jako że jest dowódcą wojsk kotowatych zapewni spokojny przemarsz przez miejską dżunglę pełną dziwnych dziwadeł i plastikowych widelczyków i nożów



Alex - 20 lip 2010, o 12:30
Proszę pamiętać o tym:
Ja: Był sobie pingwin, który zgubił rodziców.
1 osoba: Ale na szczęście ich znalazł...
2 osoba: Ale niestety okazali się fałszywi...
3 osoba: Ale na szczęście wiedzieli gdzie są prawdziwi..... itd.



huskie_pl - 23 lip 2010, o 19:41
Był sobie nerd, któremu wyłączyli prąd, ale na szczęście miał małą prądnicę podłączoną do kółka chomika. Ale niestety chomik zdechł na atak ślepej kiszki, która to go zabiła i zjadła. Ale na szczęście w zoologicznym mieli jeszcze chomiki, więc kupił umięśnionego nowego "pracownika". Ale na szczęście chomik nie był w ciemię bity i nie dał się wykorzystywać. Podbił nera i wyrzucił go przez okno, po czym postanowił przejąć kontrolę nad światem.
Niestety łapki chomika były za małe do obsługiwania klawiatury.

Na szczęście dla chomika, nie dotknął klawiatury, która była bardzo lepka, a nie była to gumowa klawiatura z Mango, którą można by umyć pod kranem. Uniknął więc śmierci w męczarniach, z posklejanymi łapkami. Lecz niestety przejechał go tramwaj, który na skutek wysokiego oblodzenia szyn wpadł w poślizg i wbił się w dom, którym zamieszkiwał chomik.

Na szczęście kanar nie wlepił chomikowi mandatu za brak biletu, gdyż tramwaj normalnie nie jeździł na tej linii.
Ale niestety chomik dostał małego głoda i postanowił wszamać pasztet "Zajebisty".

Pasztet rozwalił mu kichy i powybijał wszystkie zarazki w ciałku małego chomiczka. Zwierzak zyskał nieśmiertelność kosztem niekończącej się biegunki, którą mogł powstrzymać jedynie "Magiczny stoperan" z "Bimbrowych gór".

Na szczęście Mysior, kolega Chomika z bloku zawszem miał pod dostatkiem "Magicznego stoperanu" więc Chomik podreptał do niego po pomoc.

Niestey Mysior zginą z ręki magicznego macaka do jajek swojej matki. Macek dostał zawału i wyjechał na Hawaje wraz z całym stoperanem.

Chomik przeanalizował własną sytuację. Postanowił, że wyruszy bezpośrednio po "Magiczny stoperan" do "Bimbrowych Gór". Widział jednak, że podróż w ten zakątek "Wśród - futrza" jest śmiertelnie niebezpieczna. Dlatego zdecydował, iż skompletuję drużynę, która pomoże mu osiągnąć upragniony cel. Wiec ...

Pierwszy dołączył do niego Bartłomiej Sodomita, który mistrzem był w topieniu sera na patelni....Drugi dołączył...

Lew wiercipięta który jako że jest dowódcą wojsk kotowatych zapewni spokojny przemarsz przez miejską dżunglę pełną dziwnych dziwadeł i plastikowych widelczyków i nożów.

Niestety tak zebrana ekipa nie mogła się dogadać co do kierunku marszu...

Na szczęście nie musieli się ruszać. Płyty tektoniczne są w ciągłym ruchu, więc prędzej czy później znajdą się w innym miejscu.