BATOH [+18] SESJA
Liskowic - 27 paź 2010, o 05:32
ZASADY - PRZECZYTAĆ OBOWIĄZKOWO
Cóż witam was na sesji w duchu XVII tego wieku.
JAk zapewne się domyslacie Sesja bedzie dotyczyc zdarzeń sprzed bitwy pod Batohem - największej porażce Armii Koronnej Rzeczypospolitej.
Jednakże historyja może zmienić swój bieg właśnie dzięki wam ! Będzie to GŁÓWNE założenie sesji, lecz zamierzam wam dać wszelaką wolność gracza albowiem przewidzialem również questy poboczne. Mam nadzieje, że nudzic sie nie bedziecie w każdym razie Z góry przepraszam jeżeli wam sesja do gustu nie przypadnie. Jest to moja PIERWSZA SESJA FORUMOWA PROWADZONA PRZEZE MNIE !!! (Mój warsztat MG ograniczal sie do normalnych karcianych sesji...mam nadzieje że zadaniu jednak podołam).
Tak wiec najpierw zasady OTO ONE:
- Każda czesc posta mojego bedzie wyraźnie zaznaczona dla którego Gracza jest ona przeznaczona. Prosiłbym abyście nie czytali cudzych czesci (nie upilnuje was co prawda ale mozecie sami sobie przez to popsuć zabawę a tego byśmy nie chcieli)
- Prosze o nie pisanie czegoś w stylu "Atakuje go na pierś zabijając go i bez problemu zasłaniam sie przed atakiem drugiego przeciwnika robiąc salto w tył itp itd " TO MG (mistrz gry) Decyduje o tym czy ci sie to udało zrobić po uprzednim rzucie kośćmi !!! Możesz dać DEKLARACJE ewentualnego dzialania twojej postaci w grze w nawiasie kwadratowym...NP Krzyczę "GIŃ Sodomito !!! " i przystępuje do walki [ Spróbuję zaatakować go na pierś uważając przy tym na jego pomocnika]
-Bedzie to sesja opisowa niemniej jednak opisy poszczególnych akcji bede opierał na systemie 2k8 (2 kosci osmiosciennych) Nie bawilem sie w karty postaci bo wtedy sesja dluzylaby sie w nieskonczonosc. Ze swojej strony obiecuje ze bede opierał opisy na rzutach ktore wam wyjdą oraz na zdrowym rozsądku. Upraszam się o wasze zaufanie
SESJA BEDZIE OPARTA na dość nietypowej konwencji....SESJA BEDZIE...Powieścią ^^
Dobra to tyle jesli chodzi o zasady i wstep. a teraz to na co czekaliscie.... SESJA
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PROLOG (czytają tylko chętni)
Wiatr smagał Rościckiego po twarzy skutecznie przypominając mu o tym, że nienawidzi tak zwanej "Polskiej Złotej Jesieni". Była noc a warta dłużyła się niemiłosiernie. Jedynym pocieszeniem było liche ognisko podsycane żywicznym drewnem. Lniany żupan dawał lichą namiastkę ochrony przed zimnem co niezmiernie denerwowało każdego kto przegrałby podszywaną delię. Kompan Rościckiego pykał spokojnie fajkę puszczając co jakiś czas malutki kłębuszek dymu z wilczolisiego pyska. Ryś Tomasz Rościcki herbu Nałęcz przytomnie wpadł na genialny pomysł odpędzenia od siebie myśli o chłodzie, głodzie i o upiorach czychających w borach stepowych jakowych pełno tu było.
- Jakubie zdaję sobie sprawę, że tytoniu od ciebie nie wyproszę ale na Boga żywego weź opowiedz tę historię o Batohu. Ty w ciepły koc opatulony to na chłód nie narzekasz ale ja to nawet kołpak przepiłem to sobie chociaż posłucham... Myśli czym innym zajmę.
Jakub Rutkowski herbu Bończa, efekt romansu wilka i lisicy, pan spalonej wsi Zawieprzyce na ziemi lubelskiej odrzekł mu z całą elegancją, której Francuzy i Hiszpany nie rozumieli a znaną była tylko i wyłącznie polskiej szlachcie.
- Pierdol sie.
- Trójniakiem się podzielę - zaproponował rysi szlachetka. Wiedział, że wilkolis predzej nogi sobie odrąbie niźli przepuści trunku szlacheckiego, którego na stepie uświadczyć rady nie dało. W sumie ryś mogłby wypić go sam ale zawsze to lepiej przy opowieści z Panem Bratem butle opróżniać.
- Pokaż no - rzucił Rutkowski.
Rościcki wyciągną zza pazuchy lichą butelczynę.
- Niedużo tego, ale na przypomnienie Ojczyzny przejdzie - rzekł z uśmiechem wilkolis - otwieraj go i wsłuchaj sie w opowieść o tych co na karty historyji rzuceni wbrew woli zostali a których czyny wielkie czekać miały...
Rościcki słuchał, pił miód i gdy opowieść nabierała tempa, chłód stepowej nocy zdawał się niknąć i zostawać daleko w tyle
ROZDZIAŁ I
O czarnej sakwie * O dziewkach Lubelskich * O Czarnej Braci Hussarskiej *O braterskiej prośbie * O tym jak Francuzy Rzeczypospolitej służą * O tym jak to dzieci wiecej widzą * O Koniu co miał zdradzić
GRUDZIEŃ Anno Domini 1651
KONFEDE
Lubelska Gospoda "Rynkowa" pękała w szwach. Pełno było woja i najemnych chcących przyłączyć się do chorągwi Kalinowskiego. Ty miałeś to szczęście, że udało CI się wytargować całkiem przyjemny żołd. 2 złote w miesiąc i 4 za bój. No no...Ojczulek byłby dumny. W tej chwili masz przy sobie 5 złotych. Starczy ci na pare dni przyjemnego życia w Lublinie jeśli nie bedziesz przesadzał z hojnością i napitkami. Przed sobą masz talerz z udkiem kurczaka i szklanice z cienkim piwem. siedzisz wraz z 3 pozostałymi dragonami z oddziału. Jędrzejem Kacpowskim (lis), Samuelem Brygantem (również lis) i dziwnie milczacym Jeremiaszem Zagdyłą ( żbik)waszym dowódcą. Miałeś dzis ciężki dzień nie ma co. NA domiar złego miałeś sen o Annie.
ANTIKA8
Lubelski rynek zaiste jest przedziwnym miejscem. Trybynał naprzeciwko burdelu. Kto by pomyślał? Pełno na ulicach wojska stacjonującego obecnie w tym oto mieście. Dzień jest mroźny. Dzięki bogu masz documenta noclegowe dla oddziału w pewnej oberży "Czarcia łapa" tak więc problem zkwaterowania twoich podkomendnych masz z głowy. Jest pare innych karczm w których można przepić zaliczke, przechędożyc co chętniejsze dziewki. MAsz pare godzin zanim sie sciemniac zacznie. Z tobą są twoii podkomendi. Nie znasz ich jeszcze za dobrze gdyż dopiero dzisiaj ci ich dodano.
NOXAM
Ahh ten piękny Gdańsk. Nie ma to jak powiew wiatru znad morza. Mimo że chłod przebija az do kości, to nawet to nie pozwala ci się przestać cieszyć tym , żę widzisz ukochane morze. Wczoraj miałeś jakąś awanture z jakimś pijanym szlachcicem ale trzeba ci przyznać nieźle mu wąsa przyciołeś w pojedynku by zaraz potem opijać zwycięstwo z nową kompanią. Polacy to rzecywiście dziwny naród. Ojciec załatwił Ci documenta przynależności chorągwi piechoty najemnej. Rzeczypospolita sciaga nawet najemników na pomoc w pokonaniu powstania kozackiego. W kieszeni masz 40 złotych (gdybyś pokazał to oberżyscie to padłby najpewniej na zawał). Dobra dość tego...Robi sie zimno a brzuchu burczy.
VALVEZ
Przejechales z bratem juz dość duży kawał drogi. Macie spotkać się pod spalonym klasztorem Bernardynów z oddziałem Juraszki. Ponoć Lachy (czyli polacy) się tam ostatnio panoszą. JEst już ciemnawo. Dobrze ze lekko wieje. Na tyle łagodnie by nie doskwierać i na tyle aby w sam raz slady koni zasypać. Twój brat wyglada na mocno zaniepokojonego. Dowiedziales sie o tym ze twoj brat rzekomo z Lachami potajemnie paktuje. Ale to pewno zawiść pozostałych kozaków o to ze wciaz masz rejestr kozacki jako jeden z nielicznych.
- Taras ... Maty Preiblohoslawiennuju (Taras...Matko Pzenajswiętsza) - powiedział twój brat palcem pokazująć na klasztor...a właściwie jego ruiny.
LINDSAY
Czeladź cie opusciła. Śmierć brata to Dla ciebie bardzo bolesne przeżycie. Jeszcze Pare dni temu narzekał na to, że konie nienakarmione chodzą. Kozacy zostawili tylko pare chabet w lichej stajni. Dworek był zaledwie cieniem dawnej swietnosci. Przez dziure w drzwiach wpadał mróz zimowy. Starałaś sie to wszystko sama sprzatac. Czeladź sie znajdzie...wszakze masz jeszcze liche oszczednosci...ehhh co sie oszukiwać..jeno wojaczka Ci została. Brata pochowalas za domem. Kiedy podszedlas do okiennicy aby na grób jego spojrzeć...usłyszałaś kroki na parterze.
- Halo?- zapytał ktoś z wyraźnie obcym akcentem
SIMBA
Zycie na ulicy to nie przelewki. Lwów to miasto niebezpieczne w tych czasach nawet dla dorosłych a co dopiero dla dzieci.
Doo tego te obrazy które ostatnio non stop Ci sie powtarzaja na jawie. Idąc ulicą non stop widujesz ludzi których oblicza zaczynają splywac krwią, oczodoły stają sie puste, usmiechajacy sie ustami rozdziobanymi przez kruki...Niewazne jak sie modlisz...niewazne jak intensywnie...wizje zawsze powracają. Głownie dotyczą one żołnierzy. Ostatnio widziałeś nawet Husarzy...ich piękne zbroje w twoich oczach zmieniły się w połamane kirysy poprzebijane spisami....ich twarze były pustką wypaloną po samopale.
BUDZISZ SIE...Kolejny zły sen...tym razem bardziej klarowny...widziałeś skrzynię a w niej setki kozaków i o dziwo ...polskiej szlachty. Czarna skrzynia a na niej krzyż katolicki. Widziałeś żmije i orła...wyraźnie o tę skrzynie sie biły...Widziałeś również piękną lisicę (anthro) który cały czas patrzyła na Ciebie z oddali. Ubrana była w skromną acz elegancką suknię.
ehhh...nieważne...w ognisku dogasa a jeszcze z rana trzeba wyjsc na żebry...ale....nie ma drewna!!! ktoś ukradł!!! Przypominasz sobie że niejaki JEremiasz (chłopiec mniej więcej w twoim wieku) wiele razy próbował to zrobić ale zawsze to ty go odpędzałeś. ehh...taaaa...Życie na ulicy a zwłasza w zimie to nie przelewki.
Atinka8 - 27 paź 2010, o 12:49
âźJedno jest pewne stać na mrozie nie ma sensu. Drugie â zapewne każdy jest zmęczony i głodny. Trzecie - wypadało by poznać towarzyszyâ Odwracam sie więc do nich i pytam.
Kto jest stąd? Mamy dokumenta na nocleg w âźCzarciej łapieâ Warta naszej obecności? Czy lepiej odsprzedać papier i iść gdzie indziej?
(ps. Czy taki styl moze być? Gram pierwszy raz)
Liskowic - 27 paź 2010, o 16:01
A prawda.DLA WSZYSTKICH INFO DODATKOWE
Na razie nie jesteście drużyną ( o ile nią w ogole bedziecie niczego z góry nie zakładam ) to bede pisal kazdemu indywidualnie niekoniecznie czekając na posty wszystkich graczy.
Potem jak poprosze o zachowanie kolejnosci to chciałbym abyście współpracowali
na razie jednak oddajmy sie rozgrywce i piszcie kiedy wam pasuje i tak kazdego na razie indywidualnie traktuje.
ANTIKA8
JEden lisi podkomendny uniósł łapę do góry. Widać że młodzian ale ma już ryjek szabelką naznaczony w zwadach.
- "Czarcia Łapa" nie jest zła. Podłogi czyste, koc podadzą, w kominku napalą. Jeno jadło tam drogie cholernie a napitki dość cieńkie.
Wtróacił się pewien żbik:
- Może i drogie i cieńkie...ALe bratku powiedz mi gdzie ty tu inne miejsce znajdziesz? Wszyskie oberże w szwach pękają.
Lis zaś powiedział:
- A o "Pogoni" to nie słyszałeś? tam może i syf i chamstwo siedzi ale tanio i jadło dobre.
Jakiś wilk z oddziału natomiast powiedział :
- Jakżes cham to sam se tam siadaj ! i żryj z pospólstwem !
Lis; Oj uważaj Bartosz bo jak ci obuszkiem podpis złoże na mordzie krzywej to w końcu ją wyprostuję !
[ tak antika...bez problemu ^^ ]
Simba - 27 paź 2010, o 16:14
Opatulam się szczelniej starym przydługawym swetrem. Rozglądam się wściekły - Jak to on to porachuje mu kości - ciche warczenie pod nosem wzbudzało u mnie złość...tym samym adrenalina podskakiwała, wstaję i idę poszukać....złodziejszka. Zły.... biorąc swoje rzeczy pakując do torby
LindsayPl - 27 paź 2010, o 16:32
Strach. Po stracie brata i popadnięciu w biedę ledwo wiązała koniec z końcem. Nawet tych chabet nie szło nikomu sprzedać, bo na co komu zmarnowane konie? Kiedy tak rozmyślała nad jej oszczędnościami i wojaczki, w uszach słyszała tylko jedno słowo - "zemsta". Do chwili, gdy usłyszała kogoś obcego z akcentem.
Poderwała się. Ogólnie była ona odważna, ale teraz w tych czasach nie można było być pewnym czegokolwiek. Wyciągnęła swoją szablę i postanowiła zejść po cichu na dół, by od tyłu zajść gościa i wypytać, kim on jest - wróg, czy przyjaciel - i czego szuka.
Liskowic - 27 paź 2010, o 17:01
SIMBA
Dzieki Bogu nikt nie ukradł Ci twojej najcenniejszej rzeczy.
Sztyletu (który kiedyś ukradłeś pijanemu rajtarowi) - nie był on jakąś szczególnie skuteczną bronią ale już paru gówniarzom co to chcieli ci sie dobrać do tego co sam uczciwie ukradłeś ryjek przyozdobiłeś piękną blizną.
Bez problemu odnalazłeś ślad złodzieja, a przynajmniej tego co to ci drewno na i tak liche ognisko ukradł.
Ziąb i głód dają ci się boleśnie we znaki, ale adrenalina i gniew niweluje jakoś skutki działania mrozu.
Błogosławiony śnieżek...tak łatwo na nim ślady wypatrzeć.
Słuszysz już trzaskanie ognia w jednej z alejek. a ślady wyraźnie tam prowadzą.
LINDSAY
Widzisz wyraźnie że przyszedł do ciebie w "gości" Młody kocur. Strój ma zachodni na sobie ... pewno francuski...Nie dziwota wszakże wielu Polaków czesto dragonów, strzelców itp. czasami nosilo nawet stoje szwedzkie. W przekonaniu o tym iż jest on Obcokrajowcem utwierdza cie jego akcent. To na pewno francuski pludrak.bez trudu udało ci sie go zajść od tyłu i przystawić sztych szabli do pleców. Nim jednak zdołałaś o cokolwiek zapytać...uniósł ręce lekko do góry szeroko otwierając dłonie.
- Ni mam bhoni waszpanna. - powiedział - Ci mogę szę odwhućić ?
(mam nadzieje ze nie przeszkadza ci sposób w jaki to napisałem i że udalo mi sie udac fHancuski akSęt )
Simba - 27 paź 2010, o 17:05
Uśmiecham się trzymając sztylet gotowy do użycia za pazuchą... idę cicho ostrożnie wychylając się chcąc zobaczyć któż to taki okradł mnie
Atinka8 - 27 paź 2010, o 17:08
- ....Wooo panowie... nie tykać sie szabli! - warknął Sandor - Na zwadach nam nie zależy ale na porządku i zaufaniu. Dobrze żeś się odezwał twe zdanie szanuje.- spojrzał na lisa po czym zwrócił sie do ogółu podkomendnych - ... jednak większość zadecydowała że woli kameralność a i ty powiedziałeś ze nie jest tam najgorzej. Tak więc podjąłem decyzje. Pójdziemy do "czarciej łapy" Zamówimy najlepsze co mają, a jak sie nie spiszą i wleją w kielichy końskiego moczu to już im wielmożny pan, nasz najemca, sowicie odpłaci.
Cejgwart uśmiechnął się złośliwie oczekując zrozumienia. Nie czekał jednak na odpowiedź i szybko dodał.
- ....Później będziecie mieli czas wolny, pójdziecie gdzie chcecie, bądź zostaniecie. Skoro Mości lisie lubisz siedzieć w "pogoni" Nie zabronię. Może i nawet będę ci kompandował. Bo chętnie to szalone miasto poznam. Ale gdy kuranty zabiją dwunastą chce was widzieć w "łapie" Pozwólcie teraz za mną przy posiłku poznać was pragnę....
Sandor ruszył w kierunku czarciej łapy.
LindsayPl - 27 paź 2010, o 17:13
Na dźwięk pytania tylko przystawiła bardziej szablę do pleców.
- Kim jesteś i czego tu szukasz ty rhłomantićni fłancuziku? - zapytała akcentując "francusko" dwa ostatnie słowa.
Liskowic - 27 paź 2010, o 18:01
SIMBA
Przebłysk...oj nienajlepsza pora na przebłyski. wizja trwała sekundę. Widziałeś węża skaczącego do twojej twarzy. Tylko ziąb sprawił ze nie pisnales...
UDało ci sie uspokoic..Powoli podchodzisz pod sam zakret kiedy nagle słyszysz 2ch dorosłych rozmawiających ze sobą...i cichy płacz Jeremiasza.
dorosły 1 - Te... Gustaw myślisz ze to ten?
dorosły 2 - Też pies...też młody....pewno tak !
dorosły 1- Ale we lwowie od pyty takich dzieciaków... to co zrobim?
dorosły 2 - Dobra tam...Wkładaj mu knebel do mordy i na wóz go. Płacą nam bez wzgledu na to czy na wlasciwego trafimy.
Jeremiasz szamocze sie troche ale słyszysz jak wrzucają go do worka. i odchodzą...na szczescie nie drugim koncem alejki...
LINDSAY
Francuz powolutku sie odwrócił.
-Waszpanna posfoli sze szię pszedstafię- powiedział po czym zdją kapelusz. Tutaj widzisz ze kiedys musiał dostac czyms ciezkim w głowe...czaske ma bowiem zlutowaną srebrną monetą...Paskudnie oszpecony pod kapeluszem za mlodu..a ryjek ma mlody grzeczny i ładny.
- Jestem Edgar D'antez i pszychosę aby zaanonsować isz mój chebodhawca ofiahuje pomoc waszpannie .
ANTIKA8
JEdno zdanie wystarczyło aby podkomendni mordy pozamykali. Ruszyłes w stronę czarciej łapy. Satysfakcjonujące może być dla ciebie to ze wszyscy sie do Ciebie przyłączyli. Masz 5ciu podkomendnych.
Nieodzywający się do tej pory ryś zaczał spiewać na poprawę nastroju..po chwili reszta komanionów się do niego dołączyła
Oj miła ma
Oj powrócę znowu ja
Na cisowe wrota
spójrz czy stoii tam
czy tam stoii konik moj
patrzaj no do plota
czy mi stoii koń
LindsayPl - 27 paź 2010, o 18:07
Na jej twarzy widać zainteresowanie przybyszem, ale dalej jest ostrożna i nie upuszcza szabli ani trochę.
- Edgar D'Antez, hę? A kimże jest ten twój chlebodawca i czego konkretnie oczekuje?
Atinka8 - 27 paź 2010, o 18:26
hehe - Cejgmistrz zaśmiał się pod nosem - pierwszy raz to słysze. Widze że macie doskonałe humory i głośno planujecie co zrobicie z czasem - Uśmiechnoł się przenikliwie... ale znowu nie czekał na odpowiedź.
Niepewna bryła oberży majaczyła gdzieś na końcu ulicy a przynajmniej tak podejrzewał. Jego myśli zajęte były analizą... Dokumenty które dostał i słowa jakie usłyszał niewiele mówiły o jego kompanach. Wygląd też nic nie zdradzał, a zachownie było typowe. Sandor czuł ciekawość i niepewność czy dobrze trafił "Jeżeli oni myślą ze potrafią śpiewać to sie grubo mylą" i odruchowo zaczoł gwizdać do melodi. Prowadził ich mniej uczęszczną ścierzką ale nie zaułkami. Gdy przestali śpiewać zaczoł pytać.
- Skąd jesteście? gdzie służyliście? i jak to sie stało ześmy sie spotkali?
Noxi - 27 paź 2010, o 19:05
(Trochę się boje, moje pierwsze rpg. :3 oto może chodzi? sorki za fatalny wygląd. Poetą nie jestem i nie mam talentu do opowiadań.)
Noxam stoi na przystani , chłodny wiatr zza wielkiej wody lekko porusza jego pelerynę, a na jego twarzy widać jak wiatr delikatnie smuga jego twarz i futro. Szlachcic spogląda w morze myśląc o swym kraju, zamku, rodzinie oraz zadaniu jakie mu powierzono. Z tego zamyślonego stanu nagle wytrąca go jego własny brzuch.
-hehâŚ- spogląda na brzuch i z lekką drwiną w głosie- co tam mi chcesz powiedzieć, że zadługo tu stoję? Masz racje, która to późna pora już chyba.
Poprawił swój kapelusz, pałasza którego lubiał zwać swym metalowym przyjacielem. Wolnym krokiem ruszył przez miasto szukając jakiegoś szyldu od gospody. Przechadzając się po Gdańsku rozmyślał sporo o polakach, tu mijał pijaków, tu kapitanów okrętów, po chwili mieszczan, dziewki oddające się za pieniądze, a w oddali widział polskich wojaków. Obserwował każdego po kolei i rozmyślał.
-Wszyscy mawiać mają zazwyczaj. A Polacy, brudni, zadumo pijący, itd. Jak tak spojrzeć, to maja racje⌠-parsknął i się uśmiechnął pod nosem- Ale czymże że oni się różnią od nas? Jak byłem w naszym porcie. Było niemal tak samo, jeno tam u nas więcej śniegu.
Idąc spostrzegł szyld gospody âźWężowa jamaâ, bez zastanowienia i skuszony zapachem jadła. Siadł w stoliku na końcu sali w rogu, zdjął powoli kapelusz i położył go na krześle obok. Zsuną potem chustę i położył koło kapelusza, oparł łapy o stój i przyjrzał się gospodzie, właścicielowi, jego klientelą i reszcie hołoty.
-Ktoś raczy mnie obsłużyć?- po chwili za warknął.
Konfede - 27 paź 2010, o 19:17
Portret postaci:
Roch też siedział cicho wpatrując się w talerz. Niby był zadowolony że w końcu udało mu się zaciągnąć, trafić tam gdzie ojczyzna potrzebuje jego umiejętności, a także może o krok bliżej znalezienia ukochanej. Zarazem jednak zaczynał czuć już w duszy ciężką atmosferę otaczającą wojenkę. Po za tym był cholernie zmęczony całym tym poborem i długa droga do Lublina. Jego myśli nie opuszczała kochana Anna, o los której martwił się coraz bardziej z każdym dniem. Oh luba... Oby trop podrzucony przez tamtego Żyda był prawdziwy. Lecz jak ma ją odnaleźć? Należałoby chyba zacząć od wypytania lokalnych. Chyba że wpierw znajdzie go wspomniana wojenka. - Ehh... - Stęknął w końcu od niechcenia i złapał udziec łapą, poczym wziął łakomy kęs, który bez zwłoki popił piwkiem. - Dowódco, są jakieś wieści z frontu? Wiadomo coś co knuje ten knur Chmielnicki? - Przełamał w końcu milczenie.
Liskowic - 27 paź 2010, o 20:29
LINDSAY
Kocur założył kapelusz na głowę i obdarzył Cię promiennym uśmiechem
- Nhiestety nie mogę powieszeć Waszpanno nadobnia. Mohę jedinie zapefnić sze chlebodafca szyczy waszpannie jak najlepiej. I Mam pehmisje (PERMISJE- pozwolenie) na zabhanie waszpanni do niego. Mogę hównież dodać isz ubolewamy nad smiehcia bhata waszpanny ktohy dzielnie w szehegach naszych wspohphacował
Tu na powrót zdją kapelusz i przylozyl go do piersi na znak żalu. z policzka splynela mu pojedyńcza łza. Widać faktycznie mu żal twojego brata.
ANTIKA8
Kompanioni machneli ręką jak jeden mąż
- W czarciej łapie wszystko opowiemy- powiedział szczurzy szlachetka co do odziału dołączył twojego wczoraj
Widzisz juz szyld czarciej łapy. Nie wyglada zachecajaca....ta diabelska łapa wyglada dosc.....strasznie brrrr...
Twoją uwagę przykuwa wspaniały rumak stojący przed oberżą. 3 chłopów stara sie go przywiazac....zaraz zaraz.... ONI GO CHCA UKRASC !!!
chlop 1 - Janek szybko odwiarz bydlaka i mykamy
chlop 2 - Morda Kazmirz bo kto uslyszy
NOXAM
Jak krzyknąłeś niewiele luda w ogole zwróciło na Ciebie uwagę. Byli zbyt pochłonięci sobą. Ale po pewnym czasie podszedl do ciebie oberżysta. Wielki niedźwiedź...coż...przynajmniej bylo widać czemu tu taki porzadek...jaka szabla oprze sie oderzeni kija trzymanego w tej mocarnej łapie? Oj oj oj..wiele niedźwiedziw życiu widziałeś ale ten to prawdziwy moloch wśród molochów.
- Co Podać...- zapytał beznamiętnie
KONFEDE
Kiedy powiedziałeś "Chmielnicki", rozmowy w karczmie ucichły. Kapitan twój przez chwilę żuł jeszcze kawałek udka kurczaka. To niemal religijne uniesienie ludzi oczekujących na jego słowa było niemal dotykalne. Wszystkie oczy były zrócone ku niemu.
-Chmielnicki z tatarami się wąchał...(tutaj ludzie zaczeli szeptac miedzy sobą ale dowodzca twoj uniosl reke i na powrót cicho sie zrobiło...Patrzył ci w oczy cały...kierując do ciebie kazde słowo...) - Marzy mu się zagarnac ziemie az po Zamość (ludzie zaczynają szeptac)- CICHO!!!! TERAZ JA MÓWIĘ....Marsz na Mołdawie ponoć planuje....Ale to za daleka przyszlosc by patrzeć...Chcesz wieści z frontu...POWIEM WAM WSZYSTKIM !!! (tutaj wstaje na stół o mały wlos a straciłby dzban z winem) OTOZ siepacze CHMIELA napadaja folwarki szlacheckie !!! dzieci sarmackie na spisy nadziewają i na żywym ogniu pieką ( tutaj juz jestes swiadkiem prawdziwego gwaru i chaosu .."Na śmierć" Na Zgubę..."Na Sicz panowie " Daje sie słyszeć...GArdła szlachecie rozdzierają się lecz ponad wszystkie te gardzeile twoj dowodca wybija sie ...niczym burza...NIE !!!..niczym ZEus...PAN BURZY) - Rodzice zmuszani by patrzeć !... Kobietom brzuchy sie rozcina i wszywa dzikie koty panowie....Pokazał JAREMA WIŚNIOWIECKI Polską siłę !!! (Szlachta skanduje herb Jaremy "palownika" "KORYBUT KORYBUT KORYBUT") - I nasi chłocy kozackiej chołocie odplacaja....Splywaja Dzikie Pola krwią prawosławną....Zycięstwo jest...było.. I kurwa wasza zajebana mać BEDZie NASZE .... (dowodzca unosi puchar ) JA RE MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!
Simba - 27 paź 2010, o 20:41
Ruszam za nimi, szybko. Chcąc albo uwolnic psiaka z worka jak tamci będą gdzieś szli lub dostać się na wóz niepostrzeżenie
Atinka8 - 27 paź 2010, o 21:04
Sandor zatrzymał się i nie wierząc własnym oczom parsknął ze śmiechu.
- Panowie... - zwrócił sie do kompanów widząc zaistniała sytuację - ...Jakim trzeba być cholernym idiotą by kraść konia sprzed oberży przy której szwenda sie wojsko?! - Powiedział głośno i z sarkazmem tak by Chłopi go usłyszeli.
Reszta tez sie zatrzymała ale wyglądała dość obojętnie. Cejgwart z początku nie dbał o to.
Jego ciężki i przenikliwy wzrok zawisnął na obżarciuchach, uważnie obserwował ich i otoczenie. Czekał na reakcje. Wiedział ze ma przewagę. Jednak nie wiedział czy jego towarzysze podziela jego chęć do przerwania tej kpiny i czy interesantów jest tylko trzech. A nuż to zasadzka albo właściciel ratowanego konia nie jest tego wart. Nie wiedział. Ale miał cholernie dość tego skurwysyństwa które samo pcha sie na szubienice.
- Spieprzać mi stąd, bo łby rozkulbaczę! - krzyknął
Konfede - 27 paź 2010, o 21:32
W pierwszej chwili, gdy nastała cisza, rozejrzał się wokół siebie zbaraniały. Nie sądził że to jedno słowo rozniesie się po całej gospodzie z taka siłą. Wystrzygł zakończone pędzelkami uszy i wyprostował się na ławie, gdy tylko kapitan zaczął mówić. Cóż za porywający mówca był z niego! Dowódca jak się patrzy. Z rosnącym napięciem wysłuchiwał go, zaciskając łapy coraz mocniej na kuflu. Że co?! Jak mogą się dopuszczać takich bestialskich barbarzyństw! Byliśmy im aż tak złymi panami? Nie! Trudno było mu uwierzyć w to co słyszał. Słyszał plotki co dzieje się na tych ziemiach, lecz to nie to samo co słowa weterana, który to widział na własne ślepia! Krew się w nim burzyła i dołączył do skandującego tłumu. - JA RE MA ! JA RE MA ! Skurwielom nie ujdzie przelanie niewinnej Polskiej krwi, o nie! - Krzyczał z uniesiona pięścią. Ugryźli łapę która ich chronił i karmiła! Pora ich przywołać do porządku! Jeszcze parę lat a może uzyskali by dostęp do stanu szlacheckiego, lecz teraz mogą się udławić tym życzeniem! Czegoś takiego się nie zapomina! Dostana za swoje, a zwłaszcza chędożony Rojnik! On będzie cierpiał po stokroć!
Ciekawe jak postąpiłby jego ojciec...?
LindsayPl - 27 paź 2010, o 21:49
Spojrzała na niego. Słowa brzmiały cudnie. Łzy prawdziwe. No, ale zaraz, jak żył jej brat to też była bardzo spokojna o przyszłość i Kozaków się nie bała. Może wypadałoby być trochę ostrożnym?
Młoda krowa schowała szablę do kieszeni. Postanowiła udać się z nim, a w razie czego dobyć szabli.
- No dobrze - powiedziała prostując się, niczym nauczona życia kobieta. - Pójdę z tobą. - w tym momencie podeszła do niego i spojrzała mu w twarz ostrzegająco.
- Oby twoja historyjka była prawdą panie. Bo w przeciwnym razie ja będę miała kolejny powód do radości z niebycia francuskim kotem. Prowadź.
Liskowic - 27 paź 2010, o 22:40
SIMBA
O mały włos... Prawie ci zauważuli. Wizje ostrzegają...nie dają spokoju. Widzisz węże ...multum węży ...oplatają Cię wiją w glowie dzaibiją w oczy i...Ta Lisia pani która tak na Ciebie patrzy...jest smutna...Ludzie ktorzy wrzuculi Jeremiasza do czarnej karocy. Wizje udaje ci sie odpędzic...Trzymasz sie czarnej karocy mały szczeniak niezauwazonym zostaje...Kiedy powoli wyjezdzacie ze Lwowa.
ANTIKA8
Chłopi troszke sie zmieszali. ale zaraz o dziwo dobyli pałek...bardziej z przestrachu niźli faktycznie by was atakować chcieli.
Usłuszałeś strzał z bandoletu. To strzelił lis z twojego oddziału. Zwróciło to twoją uwagę na lewą alejkę tam bylo jeszcze 3 chłopów z widłami...coż teraz jest ich dwóch...czy na tym świecie żyją jeszcze ludzie tak głupi?
W końcu jeden z nich rzucił w wasza stornę.
-Panocku...my tego konia nie chcem dla siebie...my chcem go na cmentarzu...swietej ziemi ukatrupić....To Szatan istny przez belzebuba dany...i chocbysmy musieli zginac przez was to w obronie Panienki Świętej i wiary Katolickiej...polegniem.
W oczach chłopów widzisz strach...czysty nieukrywalny strach...i z tym strachem sie na was rzucają.
<<<ah tak zapomniałem dopisac ze akurat czarcia łapa jest tam gdzie wojsko sie praktycznie nie kreci ....za drogo a poza tym jest w jednej z mniej dostepnych miejsc miasta...zapomnialem to dodac do opisu...mea culpa sorry>>>
KONFEDE
Wiele pieśni odśpiewaliście...Wiele dzbanów było wam...Dragonom postawione...Wiele przekleńśtw poszlo na brać kozacką. Wiele miodu...za dużo wręcz.
Keidy nagle ktoś zakrzyknął "CERKIEW...NA CERKIEW PANOWIE !!! HAJDA !!! " , wiele głosów zawtórowało. Ponownie zaczęto skandować "JAREMA"..."KORYBUT" i " NA ŚMIERĆ"...niestety doszło do tego "BIJ PRAWOSŁAWNYCH" .. "NA SZABLE POPÓW"...
Tych co krzyczeli "STAĆ"..."TOZ TO NASI" "POKÓJ SZLACHTA... PAX....PAX !!!", stratowano po drodze. Nie wypiłeś jednak na tyle dużo aby nie moc działać...wszakże miałes mocny łeb. JEdnakze trochę jesteśotiępiały. Nie na tyle by szabli nie dobyś co prawda...ale zawsze. Nadal są tacy co się przedzierają...nadal są tacy co ich zatrzymują.
LINDSAY
- A mosze sehce panienka z samopahem isć? Mój chlebodawca pozwolił panience pot bhonią na spotkanie sze z nim udać- Powiedział Edgar jakby niezauważając twoich docinków.
- Jedynie tszego moj chlebodafca szonda to aby panienkha w jak najmozliwszą eleghancką sukhnię się osdobiła- powiedział przymilnie -ja saczekam na tfosze - po tych słowach sciągnął płaszcz i oferował go tobie
- A to szeby panienkha nie pszemarsła...za sefnątsz jest chłoniej
LindsayPl - 27 paź 2010, o 22:49
Spojrzała po sobie.
- Ech, niestety to najładniejsza suknia, jaka mi została. Ze starych już... wyrosłam.
Zbiera szybko swoją broń i pustą prochownicę. Bierze płaszcz, okrywa się. Ale trzyma dłoń na szpadli, by móc jej szybko dobyć w razie czego.
- Prowadź panie D'Antez.
Atinka8 - 27 paź 2010, o 23:07
- Stój Chłopie! - krzyknął i wyciągnął trzylufowy pistolet skałkowy - koń nie jest tego wart.
Sandor wycelował w łeb paroba miał jeszcze trochę czasu nim ci by dobiegli krzyknął jeszcze raz - skoro w imię Boże zabić chcesz konia to w to samo imie wytłumacz... dlaczego? Skoro to szatan to gdzie ksiądz? Bez bożego poplecznika chcesz sprawę załatwić? To nic nie da. Szkoda umierać.... Szatan wlezie w byle szczura! - blefował mając nadzieje że przekona chłopa do rozmowy. Ale był gotowy i zdecydowany. Dał znać kompanom by stanęli w szeregu z bandoletami.
Liskowic - 28 paź 2010, o 13:39
LINDSAY
D'antez prowadzi Cię na podwórze gdzie możesz dojrzeć czarną karocę. Oczywiście zaprowadził cię do niej uprzednio pomodliwszy się nad grobem twojego zmarłego brata i przyobiecał iż jego chlebodawca zajmie sie godniejszym pochówkiem na jaki powinien zaslugiwać szlachcic. Troche koloryzował niemniej jednak mówił to szczerze chcąc poprawić ci nastrój.
Kiedy wsiadłaś do karocy D'Antez zachowywał sie jak na kawalera przystało wobec damy. Cóż...zapewne dlatego magnaci woleli otaczac sie na dwrach pludrakami...za ich dworskie obycie. Prosta szlachta natomiast nimi gardziła ze względu na to ze nawet dziecko mogłoby ich przepić. No...może Szwedy jeszcze potrafiły pić...no i rzecz jasna Szkoci...tych natomiast pelno bylo na Lubelskim i Wielkopolskim...nie na Kresach tam gdzie ty.
Zauważasz iż okna karocy sa zaciemnione...
-Pszephaszam waszpanna ale nafet mnie nie folno fiećieć tokąt sze udajemy...Wie tylko wosznica któhy jest rekodajnym mojego chlebodafcy - uprzedził twoje pytanie.
ANTIKA8
Chłop zawachał się...reszta spojrzała po sobie. Czy to twoja charyzma...czy silny niebagatelny argument...czy szable i bandolety towarzyszy...ale widzisz ze twoje słowa poskutkowały w zupełności
Janek : Kazmirz...Węgier ma racje...
Chłop 4: Morda Janek...wcale że nie ma
Kazmirz : a jak szatan na Ciebie przejdzie? Księdza nam trza...my wrócim po konia pane...z księdzem bądź popem
NAgle drzwi do karczmy się otworzyły i na dziedziniec wyszedł chyba najpiękniej ubrany szlachcic jakiego w życiu widziałeś.
Aksamitny żupan i delia podszywana lamparcim futrem. Kołpak rysi, pióra sokoła do szmaragdowego trzemienia podpięte, żółte buty i rękawice. Nosił się bardzo kolorowo. U boku miał piękną husarską szablę. Byl to najprawdopodobniej najpiękniejszy Wilczy szlachcic jakiego w życiu widziałeś. NBawet lico miał ładne. Jedyne co nie pasowało to jego kompanioni. Ci nosili sie niechlujnie..2 Lisy....w lnianych żupanach. pewno blizniacy.
Wilk pokazal ręką na konia z ...o dziwo... USMIECHEM
- Ależ prosze...zaboerzcie konia. Janku i Michale, szable schowajcie (lisy chowają szable) I prosze ...zabierzcie go. jak z wami pójdzie, waszym będzie.
Janek podchodzi do spokojnie jedzacego owies konia, pozostali robią to samo...z niedowierzaniem iz maja na to przyzwolenie. kiedy jednak KAzmirz dotknął uzdy....zaczęło się piekło. koń ugryz go w szyję...bryznełą posoka kopał deptał...zgniatał czaszki...istnie szatański to koń...
kiedy ulica splynela juchą...Wilczy szlachcic zaczal sie smiac radosnie klaszczac w rece.
-ale głupi są ci chłopi (zawraca sie do was) a Wam dziekuje mmości panowie zescie mi konia bronili...zapraszam na jadlo i popitek...NA mój koszt.
twoji podkomendni milcza...sa zszokowani tyym co dane im bylo zobaczyc. A koń leniwie ponownie zaczal zajadać owies
Simba - 28 paź 2010, o 14:13
-To był zły pomysł..to był zły pomysł - ciągle te same słowa krążyły w mym łbie. Nie wiem do końca czy był to dobry pomysł...ale to się dopiero okaże. Zarazem próbuje jakoś zinterpretować swoje wizje... węże...lisica, to wszystko mnie już powoli przerasta
Atinka8 - 28 paź 2010, o 14:39
Sandor jest zszokowany. "Od kiedy koń atakuje w ten sposób ludzi?" Spojrzał na poległych chłopów, na konia i na szlachcica. Zrodziła się w nim nie ufność. Szlachcic wyglądał podejrzanie za dobrze i do tego te dwa czorty jak krople wody.
Na myśl przychodziły mu obrazy legend jakich sie nasłuchał za młodu. Diabły w ludzkie skórze, hasające na węgierskich dworach. kpiące sobie z życia i żyjące "pełna piersią"..... "Istna Fene we własnej.... męskiej?.... osobie" - myślał. W tedy zdał sobie sprawę że ....przesadza. Schował "włoszkę" (pistolet) i to samo nakazał kompanom.
- Co to za koń? - zapytał - i kim ty jesteś?
Cejgwart podszedł powoli do konia i nachylił sie nad chłopami by zobaczyć czy żyją. (pomóc) Mimo tego iż sami sobie byli winni, było mu ich cholernie żal. Sam przecież był nobilitowany, wiedział jak to jest. Na powrót rodziła sie w nim niechęć do szlachcica... Mimo to zaczął mówić spokojnie i zdecydowanie oddając rozmówcy szacunek skupionym na nim wzrokiem.
- rozumiem ze zasłużyli sobie na karę ale to co widziałem to lekka przesada. Jeżeli idzie o gościnę to jestem wielce wdzięczny za docenienie naszej postawy ale nie dam ci mojego słowa czy po tym co widzieliśmy moi kompani będą chcieli z niej skorzystać. W każdym bądź razie los i tak przydzielił nas do czarciej łapy na posiłek wiec z chęcią sie dosiądziemy a na czyj koszt to juz sie okaże.
LindsayPl - 28 paź 2010, o 16:27
Po tych miłych akcentach trochę się uspokoiła. Czuła pewną niechęć do Francuza, ale stwierdziła, że zaufa mu. Tak więc nie trzymała już dłoni na mieczu, siadła spokojnie do karocy.
- Nic nie szkodzi. Obyśmy tylko szybko tam dotarli. A można wiedzieć, kim jest ten, który oczekuje mojej obecności? I na jaką konkretną pomoc mogę liczyć? No i jak długo będziemy podróżować?
Konfede - 28 paź 2010, o 18:58
Oż kurwa... wymyka się ta sytuacja spod kontroli... Z pewnym trudem, ze światem wirującym lekko w ślepiach, wstał z ławy. - Kapitanie! Trzeba po... powstrzymać ten zapijaczony motłoch! - Zwrócił się do dowódcy, lecz nie czekał aż zareaguje, tylko sam wziął sprawę w swoje łapy póki jeszcze mógł. Zrobił kolejny krok i stanął na stole. Dobył swej wiernej krócicy zza pasa, odciągnął cyngiel, wymierzył w sufit i wypalił z hukiem. Liczył że to uspokoi lub chociaż zatrzyma na chwilę tłum - SPOKÓJ szlachta! SPOKÓJ DO CHOLERY! Do złych drzwi kierujecie swą nienawiść! - Opuścił krócicę, ale nadał dzierżył ją w łapie. Łypnął spode łba po tłumie. Bez wątpienia alkohol w żyłach pomógł mu wykrzesać w sobie hardość. - Chcecie palić i zabijać tych kilku kresowców co akurat mają olej w głowie, służy Koronie i sprzeciwia się zawszonemu Chmielowi?! Chcecie zabijać bezbronnych starców, kobiety i dzieci w kościele jak siepacze tego knura? Jak tak wam spieszno do wojowania i zabijania zdrajców ojczyzny to udajcie się wraz z chorągwią Kalinowskiego na Dzikie Pola i tam dajcie upust swej nienawiści! A poza tym to... PORZĄDEK MA BYĆ W GARNIZONIE KURWA! - Tak zakończywszy swe spontaniczne wystąpienie schował ponownie krócice za pas.
Liskowic - 28 paź 2010, o 19:31
SIMBA
ŁApki ci drętwieją od mrozu. Droga jest pochyła i nierówna co nie pozwala ci zasnąć. Daleko wyjeżdżacie...Daleko na pola...dzikie pola stepu gdzie jeno wilcy dobranoc mówią, za kompana ma sie jeno swój cień a przyjacielem jedynym jest Bóg na niebie i wysokości. Przymknąłeś oczka na chwilkę...tą malutką chwilką. Palce drętwiły...nie poczułeś jak osuwasz się na ziemię. KArocy woźnica nie zauważył małegodziecka opadajacego na ziemię w nocy za tyłem karety...JEst ciemno...Gdy sie budzisz nikogo i niczego wkoło ciebie nie ma...Do rana bedzie ci przeczekać. W oddali jednak dostrzegasz jakies swiatełka...gdyby nie twój młody bystry wzrok...to pewno nie dojrzalbys ich...WTEM słyszysz dźwięk który cie przeraza do głębi....wilcze wycie...taaak...wilków na kresach wiecej bylo niźli gdziekolwiek indziej.
LINDSAY
Francuz uśmiechnął się kiedy zauważył ze troche spokorniałaś i uspokoiłaś sie.
Oj waszpanna nie fiem nie fiem. To rósznie byfa. Nawet ja nie wiem jak dlugo potfa podchosz...moze za godzine..moze za 4? Wosznica zapewne bedzie omijal trakty znane...nieraz khecił w koło aszeby nas skonfundować (zmylić)
Dość długo trwała wasza podróż...nawet Tobie sie spac zachciało kiedy nagle woźnica zatrzymał. Dantez podszedl do Ciebie
-Waszpanno fybasz mi o najnadobniejsza lesz muszę zawiązać ci oczy i za hękę do komnat chlebodawcy phowadzic takie są moje Orderiancje (rozkazy)
ANTIKA8
Wilk zaklaskał w dłonie kiedy zobaczył ze chłopy były mocno poturbowane...ofiara smietlelna była tylko jedna...ten młody chłopaczek któremu końzgniótł czaszkę. reszta chłopstwa połamana i zakrwawiona...łkająca z bólu zaczełą pośpiesznie uchodzić. Z twarzy młodziana który został nie zostało nic.
- Cóż- powiedział wilk- nie żałowałbym ich. To mówiąc pokazał szyje...widzisz paskudną bliznę. - jeden z nich był moim pachołem... i nawet próbował mnie zabić ehhh za dobry dla nich byłem...kretyni widza kona czarnego co wytresowan pieknie jest a oni mysla ze z diablem paktuje....choc niewiele sie mylą...wszakzem wojownik he he he he . A to mój bracie jest najprawdziwszy Bahmat husarski (pokazuje na konia) Zwie się Szatan i zapewne mozesz sie domyslac dlaczego ale za tym jest jeszcze jedna historia...oh gdzie moje maniery (sciaga kołpak) zwę się Jakub Zamoyski syn Jana zamoYskiego pana na Zamościu. Herb mój to Jelita.
Kompanioni twoje trochę ochłoneli padło nawet pytanie "To kiedy żremy?" zadane przez wilka. Borsuk dodał ze straszniejsze rzeczy widziec mozna nizli mlodziana smierc a skoro tak możny szlachcic chce gościć nast to chyba nie wypada odmówić...reszta milczala
KONFEDE
Szlachta co jeszcze została w karczmie słuchała Cię z uwagą. "Racja To !" słyszałeś z prawej "Hańba MU !!!" Ktoś zakrzyknął z lewa lecz zaraz ucioszony kabłąkiem szabli został.
Dowódca wstał pośpiesznie i położył ci rękę na ramieniu...mogłeś wyczuć aprobatę twoich działań a w jego oczach najwyższą pochwałę.
- Ruszamy pod trybunał staroste powiadomoić - rzekł . Dragoni wyruszają pospiesznie z karczmy wraz z przychylnie wamnastawionymi szlachcicami.
Ojć robi się gorąco...
LindsayPl - 28 paź 2010, o 19:36
Zaczynały ją denerwować te dziwne rozkazy. Nie wie, gdzie pojechała, ma nie widzieć, gdzie wchodzi. A jeśli to porwanie w spokojnym stylu?
- Powiedz twojemu panu, że nie zgadzam się związanie mi oczu. Albo pozwoli mi normalnie do niego wkroczyć, albo niech się sam tu pofatyguje.
Zadowolona ze swojej nabytej odwagi i cwaniactwa spojrzała na niego przenikliwie i zdecydowanie.
Simba - 28 paź 2010, o 19:40
Ciarki przeszyły me zziębnięte ciało. Odruchowo wyciągam sztylet i rozglądam się, nasłuchując.
Serce wali jak młotem, lecz po chwili dostrzegając światełka zbieram się w sobie, innego wyjścia nie ma...wręcz biegnę długimi susami w stronę światła. Mając cichą nadzieję ze nic mnie nie zje, anie nie poturbuje
Staram się unikać wysokich traw lasków itp
Noxi - 28 paź 2010, o 20:18
NOXAM
Jak krzyknąłeś niewiele luda w ogole zwróciło na Ciebie uwagę. Byli zbyt pochłonięci sobą. Ale po pewnym czasie podszedl do ciebie oberżysta. Wielki niedźwiedź...coż...przynajmniej bylo widać czemu tu taki porzadek...jaka szabla oprze sie oderzeni kija trzymanego w tej mocarnej łapie? Oj oj oj..wiele niedźwiedziw życiu widziałeś ale ten to prawdziwy moloch wśród molochów.
- Co Podać...- zapytał beznamiętnie
Atinka8 - 28 paź 2010, o 20:30
- Zwą mnie Sandor Puszta jestem Cejgwartem w armii Króla Jana Kazimierza. Obecnie bez przydziału toteż zajmuje sie najemkom.- Ukłonił się nisko. Nie zdjął kołpaka, bo nigdy go nie nosił. Po czym przedstawił resztę swoich towarzyszy. Gdy skończył uśmiechnął się do szlachcica już nieco uspokojony.
- skoro tak sprawę pokazujesz mości Jakubie Zamoyski to całkowicie ci wierze i w takich okolicznościach gościnę przyjmuje.
Sandor delikatnie odwrócił głowę ku swemu oddziałowi.
- Nie sądzę by nam zagrażał - uśmiechnął się â ...mało tego sądzę ze wypada takim szlachcicom jak my odmówić gościny u takiej znamienności. Jednak jeżeli ktoś z was nie chce iść, zrozumiem i daje wolna rękę ale do północnego kuranta macie być tu spowrotem. - Sandor jak to miał w zwyczaju nie czekał na reakcje i poszedł w kierunku drzwi. Mijając Zamoyskiego ukłonił sie raz jeszcze i spojrzał, ostatni raz na martwego chłopa.
Miał pewne wyrzuty ze go tak zostawia. Nigdy do tond nie przeszedł koło trupa obojętnie. Tym razem jednak nie mógł tak po prostu sie tym zająć. Nie wobec zaproszenia takiego szlachcica. Jednak czekać na służby porządkowe z myślą obojętności, też by nie mógł.....
Zaraz gdy wszedł do karczmy zagadał do szynkarza by trupa uprzątnął na jego koszt.
Konfede - 28 paź 2010, o 22:00
Roch odetchnął w duszy, gdyż dopiero gdy umilkł zdał sobie sprawę jak to może się źle skończyć. Na szczęście poszło gładko i przemówił do rozsądku gawiedzi. Spojrzał na kapitana, gdy położył łapę na jego ramieniu. Odpowiedział pełnym szacunku spojrzeniem, kiwnięciem głowy dziękując za niemą choć wyraźna pochwałę. Zszedł ze stołu. - Musimy się śpieszyć. Nie wiadomo do czego ta banda się posunie. - Rzekł poprawiając broń przy pasie, arkebuz na ramieniu oraz płaszcz. Na zewnątrz panuje zima, która może przy odrobinie szczęścia ostudzi zapał zapijaczonej, żądnej przemocy szlachty. Udał się wraz ze wszystkimi, po drodze wypytując towarzyszących im szlachciców czy są w stanie oszacować ilu wyszło nim ich powstrzymał.
Liskowic - 28 paź 2010, o 22:06
LINDSAY
Francuz na chwile sie zastanowił
-Dobsie waszpanna...mnie tesz nie odpowiada jak damę thaktują ale obiecaj mi waszpanna sze chlebodafcy powiesz iz mialas oszy zawiazane
Wystawil łebek za drzwi
- w sumie jusz tszemno jeszt
otwiera drzwi. Widzisz ładny zadbany dworek ale kazdy dworek na kresach tak wyglada. Wokoło nie ma nikogo...nie ...zaraz...chyba dostrzegasz wartowników. Wszyscy mają ubiory zachodznie. Dantez prowadzi cie przez podwuże i teraz jestes w srodku. Dworek milo me niepozorny.....W SRODKU SKRYWA PRAWDZIWE BOGACTWA!!! piekne szable...delie...obicia scian OBRAZY !!! i pelne regaly książek.
SIMBA
biegniesz ile sił w nogach...swiatła sie przybliżają. Słychać konie...to pewno jeźdcy...ale za tobą słychać również wilcze nawoływania. Podbiegłeś do świteł. To są polscy Dragoni. Otworzyli Ogień...myslales ze do ciebie ale w rzeczywistości odpedzali wilki ktore byly toz za tobą.
JEden lwi dragon nachylil sie nad tobą
Wszystko w porzadku mały?
NOXAM
Niedzwiedz przytakną. Dzisiaj mamy kuraka w miodzie i przyprawach, polecam tez miody. Najlepsze poltoraki ale sa dosc drogie. Powiedział. Patrzac na Ciebie.
Po chwili do gospody wtargnął jakiś szczurzy szlachetka. Twoją uwagę wzbudził tym ze sie boii....a ty umiesz wyczuć strach.
ANTIKA8
Kompanioni przytakneli. Jeden tylko lis przezegnał się nadchłopskim ciałem.
-Przebłogosławiona Królowo Polsko. powiedział -wyraźnie cie to zdziwiło bo nie znałeś tej modlitwy. Ale co tam...są wazniejsze sprawy.
Borsuk - Proponuję nie rozdzielać się panowie towarzysze (wszyscy potakują i wchodzą do czarciej łapy)
Jakub Zamoyski jadał syto i bardzo bardzo drogo...tak kolorowych dań to chyba jeszcze nie widziales...przyprawiane bogato drogimi przyprawami. Na ich widok praktycznie idzie zpomniec o krzywdzie młodego człowieka...ty oczywiscie nigdy tego chłopca nie zapomnisz.
-ZAMOYSKI - >siadajcie przy naszym stole JAkub,Michał dosuńcie drugą ławę.. Żydzie..;polewaj miodu i wina...dzis mam ochote wysuszyc ci piwniiczkę.
KONFEDE
- Oj wyszlo z około 30 i zbiera sie wiecej. Szkoda ze Jakuba Zamoyskiego tu nie ma w Lublinie...od razu przemówiłby ludziom do rozumu ! - powiedział jakis koci szlachetka
-Ależ jest !!! w "Czarciej łapie" !!! Widziałem "Szatana" ...Tę piekielną chabetę Zamoyskiego!!!
-Co też waści gadasz ! Toż to leciec po niego co tchu trzeba !!!
Kapitan położył ci rękę na ramieniu- Ty z nasz jedyny spales w Czarciej łapie...wiesz gdzie ona jest tedy po Zamoyskiego gnaj co sił ! My tymczasem barykade zrobimy...TO ROZKAZ !
Simba - 28 paź 2010, o 22:35
Padłem na ziemię dysząc ciężko...walą prosto z mostu - Oni porwali ...oni porwali ze Lwowa mojego przyjaciela Jeremiasza... oni jechali droga ja się trzymałem ale spadłem.. ja ratujcie go - dysząc ciężko patrze na niego mając nadzieję ze zareagują.. -prosze...ratujcie go oni szukają...chyba dzieci..na cos..po cos.... - serce wali jak młotem...oczy zamglone od wysiłku jak i biegu szaleńczego na wygłodniały...wyziębiony organizm to było za duzo
LindsayPl - 28 paź 2010, o 23:46
Wchodzi do środka za D'Antezem. Dworki, jak każdy inny - pomyślała. Ale jak zobaczyła te wszystkie bogactwa, to zafascynowana była tym jak małe dziecko widzące w święta stos prezentów pod choinką. Poczuła się, jakby wróciła do miejsca, które dobrze znała, chociaż była w tym dworku pierwszy raz. Przypominając sobie o obietnicy dla francuza odegrała swoją rolę:
- Ach, no w końcu mogłam zdjąć tę opaskę. A dwór jest przecudowny! To teraz pytanie, kimże jest ten twój chlebodawca?
ValveZ - 29 paź 2010, o 00:40
( to moj pierwszy rpg wiec prosze sie nie czepiac zbytnio )
-hmmmm - Burknął wilk - Trzeba bedzie podejsc powoli by nas Lachy czasem nie zaskoczyły .
Wilk wyciągnał bandolet i pochilił sie nad koniem lekko uwarznie przygladajac sie okolicom klasztoru .
Mimo Zbliżającego sie zmroku wilk nie miał wielkich problemów ze wzrokiem .
- Żywcem nas nie wezmą ...- szepnął pod nosem i ruszył powolnym krokiem przed siepie cały czas bacznie obserwując okolice .
Noxi - 29 paź 2010, o 06:37
Niedzwiedz przytakną. Dzisiaj mamy kuraka w miodzie i przyprawach, polecam tez miody. Najlepsze poltoraki ale sa dosc drogie. Powiedział. Patrzac na Ciebie.
Po chwili do gospody wtargnął jakiś szczurzy szlachetka. Twoją uwagę wzbudził tym ze sie boii....a ty umiesz wyczuć strach.
Atinka8 - 29 paź 2010, o 11:21
Cejgwart i jego kompanioni zasiedli przy stole Zamoyskiego. Zachęceni zapachem kolorowych potraw nawet nie myśleli o tym co zdarzyło się przed chwilą. Jako dowódca oddziału, Sandor usiadł blisko Zamoyskiego. Od czasu do czasu spoglądał tylko na szynkarza czy ten, jego zlecenie przyjął...
- Waszmości Zamoyski naprawdę rad jestem twojej gościny - zwrócił się do magnata po czym kontynuował
- Cóż cię sprowadza do Lublina? Czemu los sprawił że to właśnie twojego konia przed wątpliwą kradzieżą ocaliliśmy? - uśmiechnął sie sarkastycznie
- I jak zdrowie twojego ojca mościwielmoży Jana Zamoyskiego?
Liskowic - 29 paź 2010, o 13:02
SIMBA
- Brać go na koń i do dworku....słabje biedaczysko - powiedział jeden z dragonów.
Po chwili czujesz jak cię podnoszą lekko i delikatnie...ale stanowczo. Czujesz sie wyczerpany i zasypiasz w trakcie konnej jazdy.
Budzisz się w pościeli puchatej z głową na poduszce a obok Ciebie siedzi młoda kocia szlachcianka i obdarza cie promiennym usmiechem
- Dzień dobry. Spałeś całe 3 dni i noce...jak się czujesz
LINDSAY
Francuz poprowadził cię pod rękę co piwniczki. Troche niepokojące miejsce na obrady. Kiedy otwiera drzwi do komnaty pewnej ktora na skladzik win wygladala. widzisz 10 meżczyzn w strojach zachodnich. Głownie wilków i żbików ale znalazła się tam nawet pantera śnieżna która zaintrygowała cię zupełnie. Był to bez wątpienia hiszpan a na rapierze który niał przy bku (pięknie zdobiony rapier pojedynkowy) w kosz broni (ochrona na łapę) został wpleciony różaniec. Reszta towarzystwa nosiła głównie szpady...i paru jeszccze miało szabla. Twoją uwagę zaś przykuł mężczyzna który nosił się niesamowicie bogato w sstylu polskim...na twarzy miał maskę złotego barana.
-Witam Katarzyno Krowicko. Czekaliśmy na Ciebie. Zechcesz zasiąść? - wskazał Ci miejsce - Może się napijesz...zechcesz coś zjeść?
VALVEZ
Brat twój przytaknął.
-Trzeba konie tu zostawić- powiedział zsiadając z wierchowca - i zobaczyć czy to aby nie nasi...To klasztor katolików i nasi mogli to zdziełać...niemniej jednak Polaki nie mają honoru i swoje klasztory również palą.
Powiedziawszy to załadował 2 bandolety i zaczał skradać się powolutku.
NOXAM
Niedźwiedź spojrzał na szczura i rzucił tylko
- Nie....pewno jakiś szaraczek...
Po chwili wrócił do swoich zajęć. Szczur natomiast zaczał rozglądać się niepewnie po otoczeniu. Wydaje ci się ze poddenerwował się trochę jak zobaczył jak o niego wypytujesz.
ANTIKA8
Jakub Zamoyski aż zaklasnął w łapy i się szczerze uśmiechnął.
- Widzę ze jego sława nawet do Węgrów zawitałaA .ojciec ze mną nic wspólnego mieć nie chce odkąd przyjąłem jawny satanizm przeciwariański. (lekka odmiana satanizmu zakladajaca ideę Szatana jako pana wojen...W myśl ideii należy dziekować szatanowi za siłę i bitność...w pewnym okresie a zwlaszcza pod konie 17tego wieku zaczeli nawet gromadzić się na swoich własnych poosiedzeniach...Dzieki bogu nie powstał żaden kosciól ich wiarze poświęcony) - hhehehehe - zaśmiał się łagodnie i polał sobie obficie kuraka sosem. Jakub i Michał pili w ciszy zaś trwoji podkomendni gadali sobie o swoich sprawach..jakoś niespecjalnie się przejeli wyznaniem Zamoyskiego. Polska wszak słynęła z tego ze byla wolność wyznania...jedyną wiarą tępioną był arianizm. Tylko lis wydał ci się zaniepokojony ...nawet się przeżegnał.
Po chwili wstał wilk z odziału;
Panowie mślę ze czas abym się przedstawił...Jam jest Henryk Siudmiak herbu Wilcza Głowa
(Borsuk) Jam Andrzej Jędrkiewicz herbu Pogoń
(Ryś) A mnie Ryszard Kaliński zwą herbu Lis
(żbik) wołają na mnie Maciej Krzywnos herbu Nałęcz
Lis zaś niepewnie odparł
- Jam Maciej suchodolski...bez herbu (spuszcza lekko wzrok...daje sie zauwazyc szydercze uśmieszki kompanów)
ValveZ - 29 paź 2010, o 13:22
Wilk przywiązał konie do drzew i wyruszył powoli za bratem .
Niestety jego podswiadomosc mowiła mu , że cos sie zaraz wydarzy . Miał złe przeczucia .
To też nie ustannie uwarznie obserwował okolice nie chcą by coś się stało jego bratu .
nie było słychac nic poza szumem wiatru oraz kołyszących sie drzew .
Atinka8 - 29 paź 2010, o 13:38
- Mój ojciec nie był szlachcicem, to samo dziad i pradziad. Ja pierwszy z rodu nobilitowany zostałem do herbu jaki nosił sam Król Stefan Batory. - Sandor spojrzał na lisa - ...dzięki pracy i poświeceniu królestwom Węgier i Rzeczpospolitej obojga narodów. Jesteś młody wystarczy ci czasu by zgasić ich uśmieszki jeżeli nie tytułem to czynami. Was wszystkich to czeka - zwrócił się do reszty - jeżeli dewiza na waszych szablach wyryta (Bóg honor ojczyzna) na mordzie wrogów rzeczpospolitej krwawym śladem osiądzie.
Sandor chwycił puchar z miodem i wychylił delikatnie. Odstawił go natychmiast.
- Gdzie moje maniery.... Panowie. Wznieśmy toast za naszego gospodarza i naszą wielką przyszłość. - uśmiechnął się do reszty...
Simba - 29 paź 2010, o 14:15
-Jeremiasz....jak to 3dni - zawyłem przerażony rozglądając się po pomieszczeniu - jak to 3 dni - warknałem ostro nie w temacie...
-ale jak to 3dni..ja ja muszę go ratować.. oni zrobią mu krzywdę ja to wiem...jak mogłem spać 3 dni - po chwili zerkam na szlachciankę - dzie..dzień dobry pani - mruknąłem poprawiając swój ton na grzecznościowy
Siedzę tak dłuższą chwilę zmarkotniały..przeciągając się raz po raz
LindsayPl - 29 paź 2010, o 16:43
Lindsay spojrzała na wszystkich tu zebranych. Zupełnie obcy ludzie, do tego cudzoziemcy, a chcą gadać z nią. Czego mogą od niej chcieć? Podchodzi do każdego i wita się podając dłoń.
- Tak, Katarzyna Krowiecka herbu Konarzewskich, witam panów.
Usiadła, po czym dodała:
- Nie, nie potrzebuje niczego do picia. A więc panowie, chcieliście ze mną rozmawiać. Kim jesteście i jaką macie sprawę do ubogiej szlachcianki mego pokroju?
Liskowic - 29 paź 2010, o 17:06
SIMBA
Kocica usiadła przy tobie
-Tak, całe trzy dni. Miałeś koszmary, ale wszystko jest dobrze teraz. A Teraz na spokojnie...Powiedz mi co się stało dziecino.
Powiedziała tuląc cię do siebie. Przez tę chwilę czules sie troche spokojniej.
VALVEZ
Brat oddalił się na prawo dając ci znak do pójscia w lewą stronę. Przystawił palec do ust i powolutku się oddalał. Widzisz wyraźnie zniszczoną bramę...i ...trupy mnichów. Za twoimoi plecami ktos ciś szepnął. Za tobą do góry nogami powieszony wizi mnich...jeszcze zyje...ledwo.
ANTIKA8
Usmieszki powolutki znikłay a twarz lisa rozpromieniła się. Wszyscy bez wyjątku zakrzyknęli "VIVAT". NAwet Jakub i Michał, jednak CI nie krzyknęli. Cicho wychylili puchary. ZamoYski az przyklasnął
-Chwała i sława waszmościom -powiedział - I Piękna przemowa...zaiste szlachecka krew w tobie płynie. Pozwólcie ze wzniose toast za przyjaźń Polsko-Węgierską. (kierował te słowa głównie do Ciebie. ) Karczmarzu..Więcej jadła..przynieś sałaty zwołaj grajków z ulicy lub karczmy. Zapłece im 10 razy więcej za ich grę tutaj...Zwołaj panny z zamtuza Panowie wojniki chca poswawolić !
Żydek (królik) zawołał swoich synow po hebrajsku i costam mowil im rozradowany...synkowie wybiegli szukac a twoii kompanioni zaczeli glosniej wiwatować
LINDSAY
Wszyscy usiedli zaś ten z baranią głową rzekł;
-KAtarzyno. Po pierwsze wiedziec musisz poznać historię twojego brata azeby nas zrozumieć. Otóż pewno nie wiesz ale zwiamy się "Ligą" i działamy w imię potęgi Rzeczypospolitej. Ci zaś panowie (wskazał na tych pozostałych) To również Polacy...Z wyjątkiem pana Rveter (wskazał na rapierzyste) i D'antez (wskazal na znanego ci francuza który grzecznie się ukłonił) Stroje zachodnie przywdziewamy gdyż łatwiej nam działać tak wsród szlachty.
Otóż twój brat...był naszym członkiem... I obawiamy się że został zabity przez tak zwaną "Unię"
Simba - 29 paź 2010, o 17:11
Uspokajam się lecz na chwile
-Oni..go porwali..ja szukałem złodzieja mego drewna..ja go znałem..to jeremiesz....on jest w moim wieku oni go porwali..oni coś mówili..ze porywając ciągle...kogoś szukają, że wygląda podobnie...czyli wychodziło by na to ze szukali zapewnie mnie.. ja nie wiem ja ja musze go szukać.. ale to już - jękłem chociaż utulenie przez nią mnie uspokoiło
Noxi - 29 paź 2010, o 17:48
Niedźwiedź spojrzał na szczura i rzucił tylko
- Nie....pewno jakiś szaraczek...
Po chwili wrócił do swoich zajęć. Szczur natomiast zaczał rozglądać się niepewnie po otoczeniu. Wydaje ci się ze poddenerwował się trochę jak zobaczył jak o niego wypytujesz.
Atinka8 - 29 paź 2010, o 18:57
Sandor poczuł się dumnie. Rzadko bywało by sie pysznił ale tym razem Zamoyski uderzył w jego piętę achillesową.
" Piękna przemowa tak..." - pomyślał i uśmiechnął sie do gospodarza "... Nie bez powodu Zofia Batory "Zaprosiła mnie do rodziny"...
Za młodu nie raz bywało że Sandor nadstawiał za nią karku wykazując sie niezwykłą jak na sługę lojalnością i obowiązkowością. Ale na jej szczególne względy zasłużył dopiero w wieku 16 lat gdy stanoł w jej obronie podczas powrotu do dworu z kościoła. Jak dziś pamięta zdziwienie tamtych dragonów gdy sam jeden rzucił sie na nich, o mało nie tracąc życia. Jednak wdzięczność ojca Zofii to za mało. Na tytuł szlachecki Sandor zasłużył dopiero podczas bitwy pod Konstantynowem. Gdzie będąc ogniomistrzem zastąpił pianego Cejgwarta i dowodząc resztą kanonierów wykosił pierwszą fale kozaków krzywonosa. Z początku nie było o nim głośno inni cejgwarci nie chcieli wydać towarzysza... ale podwładni mieli inne plany. Wiśniowiecki o wszystkim sie dowiedział i nobilitował Sandora na czas bitwy cejgwartem. Bitwę wygrano...król pojechał w jedną stronę a, sandor w drugą. Myślał ze mimo tego wszystkiego w jego życiu nic sie nie zmieni... W tedy dostał wiadomość iż Zofia Batory wstawiła się za nim u kogo trzeba i król zwarzywszy na jego całokształt służby chce nadać mu tytuł szlachecki..... Sokół nigdy nie był taki dumny z siebie...
Sandor podniósł kielich i patrząc na Zamoyskiego wypił i za jego toast.
- Cóż mościwielmoże sprowadza do lublina? - zapytał
(jeżeli przesadziłam wszysko zmienie (ale starałm sie by w histori nie było szałpał))
Konfede - 29 paź 2010, o 19:26
Roch nie trzeba było powtarzać rozkazu. - Tak jest, kapitanie! - Odparł energicznie, dodatkowo salutując. W kilka sekund przypomniał sobie położenie gospody i jako tako obmyślił trasę. Obrócił się na piecie, przepchał się pomiędzy szlachtą i pognał ile sił w nogach.
LindsayPl - 29 paź 2010, o 22:41
Przysłuchuje się ona rozmowie.
- Jeśli dobrze rozumiem, to wy jesteście tajną organizacją, czymś w rodzaju Asasynów? I mój brat poważnie do tego należał? - zdziwiło ją trochę. Myślała, że znała swojego brata, a tu jak się teraz zastanowiła, to prawie w ogóle go nie znała. Tylko tyle, co razem mieszkali i żyli.
- No dobrze, a czymże jest ta cała Liga i ta druga grupa... Unia, tak? Czyżby ci Kozacy, którzy napadli na mój dwór mieli coś z nią wspólnego?
(W ogóle Liskowic weź pisz trochę więcej, bo widzę, że niektórym smarujesz długie fragmenty, kiedy ja o każdą pierdołę musze pytać ;P Spowalnia to chyba trochę sesje)
Liskowic - 29 paź 2010, o 23:16
SIMBA
Kocurzyca lekko cie przytuliła i głaskała po włoskach
- Ciiiiiiii....tak tak. Wiemy że Ciebie szukają. I gdyby nie pewna lisica Anna to byśmy cię w stepie onie odszukali. Nie bój się...nie jesteśmy nimi. JEsteśmy po twojej stronie chłopczyku. A twojego przyjaciela nnie da sie uratować niestety...(tu uroniła łezkę)
Ojciec Warłam powie Ci jak kontrolować twoje wizje i zbierac bardziej klarowne obrazy. Nasi ludzie juz patroluja ulice lwowa aby dzieci bronic...na razie nic nie mozemy zrobić...dpoóki nam nie pomożesz.
NOXAM
Szczur wpatrywal sie w ciebie jak do niego podchodzileś.kiedy zadales pytanie zlapal za twoje kolnieze i zaczal sie im przygladac. NNachylił się do ciebie i rzekł
-Jezus maria a juz myslalem ze jestes od nich ! Ukradlem im czarną sakwę...zabiją mnie...zabiją....mowi przerażony
Wtem wchodzi do karczmy 3 ubranych jak ty ludzi. na ich widok szczur prawie ze znieruchomiał
- nie wolno im dać tej sakwy ...wyszeptał...na milość pańską...- kiedy podeszli , szur skoczył w bok i po stołach wywracajac trunki. Wilki których ten tak sie bał, ruszuly za nim.
ANTIKA8
-Coż. Opłacam prowiant na wojsko wychodzace z Lublina. Jako że w Szatana wierze to musze opłacać swój upust he he - zaklasną w łapki kiedy do izby wszedłu piękne lisice, jedna kruczyca która od razu siadła na sokolich kolanach. Lisice zaś przysiadły sie do kompanionów i do pachołków Zamoyskiego, ten zaś rzucił pare czerwonych złotych na stół a one wzieły po jednym. Krucczyca zaczęła lekko poddziobywac cię w dziobek kiedy przybyli grajkowie i ładna wilczyca
-Witaj jakubie -powiedziala....tak to musi byc prywatna ulubienica waszego dobrodzieja Ten porwał ją do tańca i pozostali również za wyjątkiem Janka i Michała którzy swoje panny bez ceregieli na pięto zanieśli
KONFEDE
słyszyz ze z czarciej łapy dobywa sie mila muzyka i slychac smiechy i wiwaty. Widać nieźle się bawią. Twoją uwagę przykuwa piękny koń...nawet gnając z tak wazna sprawą nie umiesz oprzec sie urodzie tego konia...o cos sie potknąłeś...zaraz zaraz...TO ZWŁOKI młodego chłopaka...chłopa. wokoło pęcin konskich pelno jest krwi..a konik spokojnie owies zajada ze żłoba.
-Dalej Jakubie dalej ! - słyszysz głos dziewczyny...chyba wilczycy.
LINDSAY
"Barania głowa" Przytakiwał
- Obawiam się ze tak moje dziecko...widzisz...twój brat był w posiadaniu pewnej skrzyni która niesamowicie wręcz brudzi interesy Króla Rzeczypospolitej. Otóż "Unia" Pragnie pogrążyc ukochaną naszą ojczyznę w niekończoncych sie wojnach i zwadach. Twojemu bratu zaś udało się zdobyć listę wszystkich kozaków...atamanów....szlachty polskiej a nawet O ZGROZO Hetmanów Rzeczypospolitej którzy tę oto chaniebną sprawę . A te skurwiele zaatakowały wasz dworek.
Powiedział to tonem pełnym oburzenia
- Mam jednak nadzieję, że owa skrzynia jest nadal w twoim posiadaniu. Jej lista ułatwi nam wyrżnięcie w pień prowokatorów i zaprowadzenie ładu na Ukrainie... W zamian za wydanie sktzyni ofiaruję ci ten oto dworek...300 czeladzi i wieś Zagozdon. To miala być nagroda dla Twojego brata ale jako ze nie ma go wsrod nas to... w zamian za skrzynię lub ewentualną pomoc....dam to Tobie Katarzyno.
Teraz zauwazasz ten symbol na jego piersi...nosi go na łańcuchu na szyji
http://www.rudowscy.sad1.pl/grafika/junosza.jpg[sorry to nie bylo zamierzone ^^ nie chcialem cie urazic czy cos wybacz waćpanna staram sie jak najlepiej umiem...to moja pierwsza FORUMOWA sesja prowadzona pzeze mnie]
JIMMU
Szedłeś sobie spokojnie ulicą Gdańska. Ehh te morskie wyprawy. To jest życie nie ma jak przygoda! A jakie mieli wspaniałe działa !!! Ahh wspaniale bylo ci dowodzic nimi... nie ma co. Nagle Jakiś szczurzy szlachetka cię popchnął biegnąc. Wywróciłeś się i wyrżnąłeś o bruk. Za nim biegły trzy wilki krzycząc coś po szwedzku. Usłyszałeś pare szyderczych uwag typu
-a co to...szaraczek wywrócił ? he he he
Konfede - 30 paź 2010, o 00:04
- O kurwesku! - Wyjęczał z trudem otrzymując równowagę. Raczej nie miał ochoty zanurzać pyska w zimnym śniegu. Spojrzał o co się potknął na jakby mogło się wydawać płaskiej drodze. Aż się cofnął o półkroku gdy dojrzał krwawe zwłoki. - O szlag... - Szybko rzucił ślepiem po okolicy. Dojrzał że dziki koń, co się nim tak zachwycał, miał zakrwawione kopyta. Połączył wszytko w kupę i domyślił się że to koń jest za to odpowiedzialny. Teraz jenak nie było co się tym przejmować. Miał swoje rozkazy!. Skierował się do drzwi, starając se trzymać w bezpiecznej odległości od potencjalnie groźnego ogiera. Nim jeszcze się zbliżył do drzwi usłyszał wołanie, zawierając imię Jakub. Czyżby Jakub Zamoyski? Wszedł do środka i zaraz zamknął za sobą drzwi. Miał zamiar zapytać gospodarza o szlachcica, chyba że po przekroczeniu progu w jakiś sposób sam mu się rzuci w ślepia poszukiwany jegomość.
Simba - 30 paź 2010, o 00:51
Wyszarpłem się jej i zeskakuje z łózka - KŁAMIESZ jego da się uratować..ja nie pozwole by coś mu się stało - i czym prędzej chce zwiać z tego pokoju jak i domostwa.... cóż. nie ufam nie ufam i jeszcze raz znie ufam
Noxi - 30 paź 2010, o 08:48
Szczur wpatrywal sie w ciebie jak do niego podchodzileś.kiedy zadales pytanie zlapal za twoje kolnieze i zaczal sie im przygladac. NNachylił się do ciebie i rzekł
-Jezus maria a juz myslalem ze jestes od nich ! Ukradlem im czarną sakwę...zabiją mnie...zabiją....mowi przerażony
Wtem wchodzi do karczmy 3 ubranych jak ty ludzi. na ich widok szczur prawie ze znieruchomiał
- nie wolno im dać tej sakwy ...wyszeptał...na milość pańską...- kiedy podeszli , szur skoczył w bok i po stołach wywracajac trunki. Wilki których ten tak sie bał, ruszuly za nim.
Atinka8 - 30 paź 2010, o 10:20
Sandor złapał w pasie kurtyzanę. Delikatnie odchylił głowę do tyłu by przestała go dziobać. Uśmiechnął się w specyficzny dla i siebie sposób.
- Waćpanna imie ma? - Kruczyca milczała wpatrzona w jego oczy w kolorze lodu. Delikatnie przejechała dłonią po jego piersi i wygięła dzióbek w czarujący uśmiech. Sanodr od razu poddał sie jej urokowi. Muzyka grała coraz głośniej coraz skoczniej. Żaden szanujący sie ptak nie mógł pozostać wobec tego obojętny. W końcu muzyka to one. Sandor strząsnął delikatnie Kruczycę z siebie. Wstał i w dość porywczy sposób przyciągnął do siebie.
- Choć waćpanna... pokażmy im jak się tańczy.
LindsayPl - 30 paź 2010, o 10:52
- Ratunek kraju i poszerzenie majątku w zamian za jedną skrzynię? Pasuje mi to, ale jest jeden problem. Kozacy tę skrzynię zabrali. Poza tym... - tutaj się przez moment zawahała, nie wiedziała, jak ci odbiorą jej prośbę. -... chciałabym znaleźć i wymordować nie tylko tych Kozaków, którzy zabili mojego brata, ale i tych, którzy ich na niego nasłali. Pragnę zemsty i to bardzo. Rozumie pan?
Spojrzała jeszcze raz na ten symbol.
- Gdzieś go już widziałam... czy pan aby nie jest z rodu Junosza?
Liskowic - 30 paź 2010, o 13:47
ANTIK8 I KONFEDE
to jest juz post wspólny dla was !!! wasze postaci się spotykają możecie czytać wasze posty nawzajem i przeprowadzić dialog
Simba - 30 paź 2010, o 15:30
-Po...po... powiesili ? - i w ryk..na dobre chociaż nie skąpię troski wtulając się w nią płaczę. Cięzko mi pogodzić to ze nie potrafiłem mu pomóc, że go nie uratowałem ze się poddałem.
-ja nie chce żadnych wizji..nie chce niczego ja chce by tylko go uratowali..ja ja chce go ja musze uratować - skołowany wtulam się w nią bardziej
Noxi - 30 paź 2010, o 16:08
Wilki Nie były zainteresowane twoją osobą. ominęły cie nawet na ciebie nie spojrzawszy. Dopadły szczura w jednej ze ślepych uliczek Gdańska. słyszysz głosy
Wilk 1 - Myślisz, ze tak łatwo od nas odejść ?
Szczur - Ale ja wam tę sakwę oddam jeno ostawcie mnie przy życiu BŁAGAM !!!
Wilk 2 - nie kul się...pońoć szlachcic jesteś ! Ostrzegano cię abyś nie czytał tego co w sakwie jest !
Wilk 3 - Nadstaw łeb...nie będzie bolało
LindsayPl - 30 paź 2010, o 17:05
Młoda krowa wstała i pożegnała się szlachecko kulturalnie pochylając się, jak to przystało wg savoir-vivre'u:
- Dla mnie żaden problem. Jestem do waszych usług, ale po dokonaniu zemsty, odzyskaniu skrzyni i otrzymaniu zapłaty odejdę żyć własnym życiem, jakbym nigdy was nie poznała i nigdy nie słyszała o waszym ugrupowaniu. Proszę się nie martwić - my Krowiccy potrafimy utrzymywać sekrety. Życzę panu - w tym momencie odwróciła się do reszty zgromadzenia - i panom również miłej nocy.
Wstała, rzuciła jeszcze sympatyczne spojrzenie na nich, tym bardziej na D'Anteza - to był bardziej wzrok przepraszający. Odwróciła się i zaczęła iść na górę w poszukiwaniu wspomnianego pokoju rozmyślając po drodze:
"Niepotrzebnie się bałam... kiedyś jeszcze byłam łatwowierna i dobrze nastawiona do ludzi. Ech, śmierć najbliższych potrafi zmienić każdego. No w każdym razie nie powinnam być taka nieuprzejma wobec Francuza. Może kiedyś mu to wynagrodzę."
Atinka8 - 30 paź 2010, o 18:20
Sandor przestał tańczyć. Odstąpił nieznacznie od kruczycy i spojrzał na przybysza. Nie wyglądał najciekawiej, widać było że przybył z jakimś ineteresem... ważnym interesem.
- Nie wyglądasz najlepiej waszmosć... Coś się satło? - zapytał zaciekawiony