ďťż
Bode i alkohol...





autor: o_O - Zamieszczono: sob sty 07, 2006 10:00 am
Bode Miller told popular American news program 60 Minutes that he has skied drunk before and couldn't promise he wouldn't do so again.




autor: Kuba - Zamieszczono: sob sty 07, 2006 10:24 am
Podobno miał też powiedzieć, że jazda na bani (nie mylić z jazdą na "Bani" ) to tak jak jazda samochodem po pijanemu, tylko że tu nie obowiązują przepisy drogowe...
Również pozostawię to bez komentarza.



autor: Andrzej K - Zamieszczono: sob sty 07, 2006 10:31 am
tak pisze o tym PAP

Miller: Zjazd na rauszu to trudne wyzwanie

Amerykański mistrz narciarskich stoków Bode Miller przyznał w TV, że zjazd "w stanie wskazującym na spożycie" może być nie tylko niełatwy, ale ryzykowny, niemniej nie wyklucza takich prób w przyszłości.

"To trudne wyzwanie... Jeśli próbuje się takiego zjazdu 'na cyku', to naprawdę niełatwe. Spróbuj przejechać slalom w takim stanie, gdy w każdej sekundzie mijasz tyczkę lub bramkę, to ryzykowne. Ryzykujesz życie. To tak jak prowadzenia samochodu po alkoholu, tyle tylko, że na stoku nie ma przepisów ruchu" - powiedział faworyt bliskich już igrzysk olimpijskich, w programie telewizyjnym "60 minut", który zostanie wyemitowany w niedzielę.

Zapytany, czy więc nigdy już nie spróbuje zjazdu na nartach... na rauszu, odpowiedział. "Nie mówię - nie".

W tym telewizyjnym wywiadzie 28-letni Miller przyznał również, że dawniej bankietowanie wpływało na jego formę. "Zdarzało się, że byłem w marnej formie, gdy stawałem na linii startu" - powiedział.

Miller to obrońca Pucharu Świata i dwukrotny srebrny medalista ZIO 2002 z Salt Lake City. Jest uważany za jednego z kandydatów do złotych medali w ZIO w Turynie, co zresztą - jak mówił w wywiadach - niespecjalnie go ekscytuje.



autor: skaski - Zamieszczono: sob sty 07, 2006 9:05 pm
Nikt tu przysłowiowej Ameryki nie odkrył. Jak wspominali nasi starzy mistrzowie, często na szczycie Krokwi łykało sie Siwuchy dla kurażu i rozgrzewki. Pamietam Sylwestra chyba 84/85 w schronisku na Szyndzielni. Po upojnej, ale dobrze sterowanej nocy przygotowywałem się do podejścia na Klimczok. Niestety kumpel (Tadziu pamietam )znalazł gdzieś zakamuflowana flaszkę. Oprózniliśmy w przedsionku i w drogę. Jakim cudem doszedłem na polanę - nie wiem. Pamietam tylko,że zjeżdżając leżałem średnio co 5 metrów ku uciesze innych współużytkowników stoku.
Ej, łezka się w oku kręci.




autor: Darek - Zamieszczono: ndz sty 08, 2006 5:28 am
Pierdolenie o karabinach. Znam paru mistrzów olimpiady, dziś, modele latające bez uwięzi, ale, w trakcie kariery, zakonnicy, z zakonu o najsurowszej regule. Albo rybki , albo akwarium.
W sporcie wyczynowym nie ma lipy, nawet największe mutanty fiziologiczno-psychiczne, jeśli chcą wygrywać, muszą być grzeczniejsze od przedszkolaków.
Chyba, że mówimy o naszych piłkarzach, którzy w wydaniu klubowym nie łapią się w pucharach europejskich, do eliminacji, eliminacji, eliminacji, eliminacji, pierwszej rundy rozgrywek, albo o polskich narciarzach alpejskich, którzy, mówiąc szczerze, nie wiem, gdzie się w świecie plasują.



autor: skaski - Zamieszczono: ndz sty 08, 2006 5:30 pm

Albo rybki , albo akwarium
A Tomba w szczycie swojej kariery? Facet bawil sie do białego rana w klubach, czy pil tylko fantę ( nie wiem), a nazajutrz ładował drugiemu sekundę (albo wiecej) na mecie. Wszystko zależy od odporności organizmu no i psychiki.



autor: Andrzej K - Zamieszczono: ndz sty 08, 2006 5:42 pm
pamiętacie takiego Fina w skokach
tez mocno balował a sezon był jego



autor: romex - Zamieszczono: ndz sty 08, 2006 6:34 pm
Pamiętacie ...

Pamiętamy. I o to właśnie chodzi. To se ne wrati. Dzisiejszy sport to maszyna do robienia pieniędzy. Zawodnicy to trybiki w tej maszynie. Niezbędne i najbardziej widoczne. Co nie znaczy, że decyzyjnie najważniejsze.

Co jakiś czas zdarza się trybik, co sie kręci dobrze choć w niezgodzie z resztą maszynerii. Trybik genialny, utalentowany, jedyny w swoim rodzaju. Ten trybik może pić, ba, chlać, balować do rana, kłócić sie ze wszystkimi, szokować wypowiedziami. I wygrywać przez czas jakiś. Jakiś. Ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.

Dzisiaj w dyscyplinach z pomiarem czasu czy odległości liczą się ułamki sekund lub setne cześci metra. A często nawet i mniej. Instytucjei sponsorzy ładujący kase w zawodnika coraz rzadziej pozwalają sobie na fanaberie gwiazdorów. Te fanaberie, które zagrażają interesów inwestorów. I nie ma zmiłuj się. Ten, któ tego nie rozumie i nie gra zgodnie z regułami dostaje kopa w dupę.



autor: skaski - Zamieszczono: ndz sty 08, 2006 10:59 pm

wygrywać przez czas jakiś
Calgary - złoty w slalomie i gigancie, Albertville - złoty gigant, srebrny slalom. PŚ 87/88 - slalom + gigant; 90/91 - gigant; 93/94 - slalom; 94/95 zwyciestwo w łącznej klasyfikacji + slalom + gigant. Nie wspomnę o miejscach na podium. No tak, wygrywał przez jakiś czas. Oczywiście, że generalnie dominują w sporcie pracusie-roboty. Ale publika takich nie bardzo kocha. Mówiło sie, że gdy ekipa szwajcarska kładzie się grzecznie do łóżek, Tomba wychodzi do dyskoteki. Trzeba było widzieć jakie tłumy sciągał facet na zawody. Włosi walili jak na mecz piłkarski. Między innymi dlatego, że był jajcarzem. Nigdy nie zapomne jego wystepu w Albertville, a właściwie Menuire na slalomie olimpijskim. W czasie przerwy odwalił taki show, ze głowa mała. Mn pamietam jak wyjeżdżał orczykiem tyłem pijąc z butelki (nie wiem co) podanej z publiki. Czesto niektórzy są podpłacani, by mieszać. W tenisie był Nastaze, Mc Enroe, Connors którzy ożywiali korty. Ludzie chodzili specjalnie na show i o tym organizatorzy dobrze wiedzieli. Dlaczego kibice lubia hokej NHL - bo się często leją.
A odnoścnie czystości sportu to porzućmy bajki. Jasne, że pijak nie zrobi dobrego wyniku. Ciekawy tylko jestem czy lepiej się sprycować prochami? Bo od pewnego poziomu jest to nieodzowne. Swego czasu procowałem na saksach z b. mistrzem i reprezentantem Polski w lekkiej atletyce. Niewazne o nazwisko. W przypływie szczerosci wyznał to co napisałem powyżej. Wszyscy brali i biorą, bo po prostu organizm ludzki nie wytrzyma ani treningów , ani wiecznych podróży i zmian stref czasowych - zwłaszcza tenisiści. Niekiedy biesiadowanie jest obowiązkiem wobec organizatora mityngu. Nazajutrz oczywiście forma musiała być nienaganna, bo ludzie zapłacili za bilety nie po to by zobaczyć skacowane wraki.
Niektórzy nie wytrzymuja ciśnienia popularności i po skończeniu
kariery jest różnie vide Józek Łuszczek.
Oczywiście na ostre imprezowanie mogą sobie pozwolić tylko najwybitniejsi i na tym polega ich wielkość. Reszcie pozostaje mrówcza praca.



autor: tomek - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 5:33 am
Łuszczek to kolan nie ma



autor: romex - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 12:03 pm
Lata 1987-1995 to z perspektywy "technologii" dzisiejszego sportu to historia, rozpatrywana z perspektywy: Pamiętacie? Pamiętamy! Nie kwestionuję charyzmy i talentu Tomby. Ale to są -- jak wyraźnie napisałem -- wybitne jednostki.

Wyniki są wyśrubowane. Różnice pomiędzy najlepszymi corz mniejsze. Załóżmy, że jesteś sponsorem zawodnika, w którego pompujesz ciężkie pieniądze. Wg. kontraktu z tego tytułu możesz od niego wymagać wyników i w razie ich braku zakręcać kurek z pieniędzmi albo stosować inne restrykcje. Jako inwestor oczekujesz "zwrotu" poniesionych nakładów, powiedzmy, że poprzez promocję swojej marki, kojarzonej z tymi co zwyciężają, albo jeszcze w jakiś inny sposób. Nieważne jaki, ale to ma Ci przynieść zysk.

Twój zawodnik owszem, lokuje się powiedzmy w pierwszej 5-ce. Jednocześnie chla, baluje do rana w dyskotece. Jest na pierwszych stronach największych tabloidów. Zwykle w atmosferze lekkiego skandalu. Rzeczywistego lub wykreowanego medialnie. Trudno powiedzieć. Czasem wygrywa w pięknym stylu, czasem wylatuje z trasy sromotnie. Być może, ale wcale niekoniecznie, jest to wynikiem "niehigienicznego" prowadzenia się.

Odpowiada Ci to? Jaki bezpośredniemu albo "pośredniemu" (via umowa sponsoringowa) pracodawcy? Załóżmy, że zawodnik na zgrupowaniu, zawodach jest w pracy 24h na dobę. Pełna mobilizacja. Tolerujesz picie i imprezowanie w godzinach pracy?

Oczywiście, hee, hee, jak pójdziemy dalej tą drogą to dojdziemy do absurdu. Sprowadzimy zawodników do poziomu odhumanizowanych maszyn do wygrywania, pozbawionych osobowości i charyzmy, podporządkowanych interesowi sponsorów. I wtedy powstanie pytanie -- kto jest lepszym sportowym "herosem" -- beznamiętna maszyna bez ludzkiego wyrazu czy skandalizujący mistrz, potrafiący łączyc luzactwo z wysoką sportową formą?



autor: tomek - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 12:38 pm
Patrząc na Real Madryt widzimy, że wcale nie trzeba miec dobrych wyników, by zarabiać. A patrząc na schyłkową Britney Spears widzieliśmy szopki z małoletnią siostrą w knajpie - byle tylko byc na czołówkach tabloidów. I tak sobie myślę, że Bode to sobie jajca robi z wszystkich, dopingiem i alkoholem



autor: romex - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 3:05 pm
Całkiem prawdopodobne. To, że marketingowo posunięcie to jest skuteczne, świadczą m.in. nasze posty



autor: skaski - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 8:20 pm
No właśnie



autor: skaski - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 8:27 pm

Jest na pierwszych stronach największych tabloidów
No to szybciutko nazwę sponsora na pierwszy plan. Oczywiscie mówimy cały czas o "balowaniu " mieszczącym sie w granicach zdrowego rozsadku. Wcale nie zawsze super wyniki sportowe przynoszą najwieksze zyski. Kurnikowa - nie wygrała nigdy żadnego turnieju, a za reklamy rocznie zgarniała więcej niż mistrzynie. Z powodu urody oczywiście, a nie nocnych wyskoków.



autor: torek - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 9:08 pm
Z tą urodą Kurnikowej to bym nie przesadzał , ale...o gustach i...biustach...



autor: skaski - Zamieszczono: pn sty 09, 2006 9:49 pm

Z tą urodą Kurnikowej to bym nie przesadzał
A jakby ona powiedziała "tak", to powiedział byś "nie"?



autor: Darek - Zamieszczono: wt sty 10, 2006 4:48 am
Na pierwszy ogień.
Wypisujecie za " redaktorami" duby smalone, o Tombie, i Nykanenie. Czy ktoś z Was podczas Olimpiady balował z tymi chłopakami.
Większość legend i opowieści dla ludu ( dziennikarze muszą coś wymyślać, żeby zaistnieć gdziekolwiek ) jest bardzo barwna i bajerancka, tyle , że nie prawdziwa ( czarna opaska na prawej nodze Parpana itp.)
Nie ma takiej chwili w sporcie, żeby trafił się tylko jeden mutant, Tomba miał swojego Szwajcara, a Fin myszowatego enerdowca. Wynikami sportowymi byli porównywalni, medialnie nie , ale to już kwestia gustu " redaktorów'.

Na drugi strzał
Sportówki, tu możemy poważnie rozwinąć dyskuję






autor: skaski - Zamieszczono: wt sty 10, 2006 9:11 pm
Yessss!! Do dzieła.



autor: torek - Zamieszczono: wt sty 10, 2006 9:38 pm
Nie rozumiem...na prawdę nie rozumiem



autor: Bobic - Zamieszczono: wt sty 10, 2006 10:03 pm
To ja dorzuce tez cos od siebie







autor: Bosy - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 7:09 am
Ma krzywy ząb



autor: Jack - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 8:57 am

To ja dorzuce tez cos od siebie Wink

Czyzbys sie Bobic zainteresowal ostatnio Angielkami?



autor: qbas - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 9:17 am

Ma krzywy ząb

Ale dopiero w piątym rzędzie



autor: Japoński - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 10:12 am
Ale szczenę ma fest! Szersza od górnej części głowy...



autor: Bobic - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 10:32 am
Jaca, niee Angielkami, tylko po prostu bardziej dokladnie Fischerem



autor: romex - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 11:17 am
E..., czepiacie się. Nie powinna się zbyt szeroko uśmiechać i tyle. W końcu to nie modelka. Uprawiając ten sport ma prawo być nieco kwadratowa. Na drugim zdjęciu -- tym w czapeczce -- wygląda atrakcyjnie.



autor: mateo - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 11:19 am

Na drugim zdjęciu -- tym w czapeczce -- wygląda atrakcyjnie.
Zgoda.. ale na pierwszym wygląda jakby miała na suwnicy 300 kg



autor: romex - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 11:35 am
Jacy Wy jesteście prymitywni -- oceniacie tylko wygląd zewnętrzy, czepiacie sie defektów urody a nie potraficie dostrzec ileż w niej ciepła i kobiecego wdzięku



autor: Darek - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 8:12 pm
Kto to jest dla ułatwienia dodam, że jest mistrzynią świata w bardzo popularnym sporcie.
link jest mój.



autor: Bobic - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 9:54 pm
Qrna Darku, ale dałeś zagwozdkę.
Hmmmmmm



autor: Darek - Zamieszczono: śr sty 11, 2006 10:13 pm
Ale, niebrzydka ta zagwozdka.



autor: fantom - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 10:06 am
Wychodzi na to, ze sport wyczynowy wcale nie znieksztalca a wrecz przeciwnie



autor: Jack - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 10:18 am

Wychodzi na to, ze sport wyczynowy wcale nie znieksztalca a wrecz przeciwnie

A jak juz znieksztalci to zawsze w fotoszopie mozna to poprawic



autor: Darek - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 1:03 pm
Ta dziewczyna na żywo wygląda wcale nie gorzej niż na fotce, więc foto-psuj nie był potrzebny.



autor: Bosy - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 1:04 pm
No dobra - poproszę pół na pół - dyscyplina letnia czy zimowa?



autor: Darek - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 1:12 pm
Zimowa, ale ta podpowiedź to wykładka na talerzu.



autor: KazP - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 2:08 pm
Darek, Ty to masz oko. Zima, lato, zawsze coś znajdziesz.



autor: skaski - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 9:16 pm
Strzelam - chodzi o curling?



autor: Bobic - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 9:27 pm
Hmmmm, daję na łyżwiarkę.



autor: Darek - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 10:04 pm
Bobic, ciepło, ciepło.



autor: Darek - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 10:11 pm
Wiadomo już, że łyżwiarka, i jeszcze jedno zjęcie dla ułatwienia



autor: Bobic - Zamieszczono: czw sty 12, 2006 11:50 pm
Hamerykanka ?



autor: Darek - Zamieszczono: pt sty 13, 2006 6:32 am

Hamerykanka ?
Nie. , ale nazwiska panieńskiego to Ci nie podam.



autor: Darek - Zamieszczono: pt sty 13, 2006 6:43 am
Może te sczegóły sprowadzą na właściwy trop.



autor: Darek - Zamieszczono: pt sty 13, 2006 7:25 am
Jeszcze trzy zawodniczki z tego samego kraju ( jedna łyżwiarka, i dwie z innej dyscypliny sportu ) wszystkie mogą się pochwalić medalami mś, i olimpiady.
Figura i uroda to genetyka, sport nie ma na to wpływu, jeśli nie łyka się jakiegoś świństwa.



autor: Maciek - Zamieszczono: sob sty 14, 2006 1:43 pm
Darek - sadysta



autor: romex - Zamieszczono: ndz sty 15, 2006 6:49 pm
Sokojnie. Pani, ze zdjęcia na którym śnieg pada na jej gołe cycki wygląda na nim super. Problem polega tylko na tym, że to zdjęcie to jedne wielki retusz. Właściwie to nie jest zdjęcie, to rysunek. A narysować to można wszystko.

Dwa pozostałe zdjęcia są nieco mniej przetworzone. No i chyba nie ma o czym gadać... .



autor: tomek - Zamieszczono: pn sty 16, 2006 1:04 pm

dla ułatwienia dodam, że jest mistrzynią świata w bardzo popularnym sporcie.
link jest mój. Wink Very Happy


Chód sportowy ?