ďťż
Byłem w łikend na Słowacji...





autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 10:55 am
...i mnie zamurowało.
Ale po koleji
W czwartek bladym świtem odpaliliśmy z biura do Zakopanego na puchar AZS. Już na miejscu śnieżku sporo, chłodnawo. Z wydarzeń wieczoru - spotkanie w klubie Antrakt. Następnego dnia od rana zawody - stok Harenda, tyczki stoją, studenci śmigają itd.
Za to wieczorem...
Godz.16 - ruszamy do braci Słowaków.
Na początek w ramach ciekawostki przy skręcie na Chochołów stoi sobie tymczasowy znak że to ślepa uliczka. Ale w oddali samochody jeżdżą - widać przecież. Mówię do Maćka (kol. z pracy) - jedziemy! Zawsze możemy zawrócić.
Po przebiciu się przez kopny śnieg do rozjazdu - w lewo przejście graniczne, w prawo wieś jakowaś lekka konsternacja. Barierka stoi. Na barierce wołami "PRZEJŚCIE NIECZYNNE". W lewo nie można - tylko w prawo. Ale Ci co jadą z prawej (znaczy ze wsi) mogą pojechać prosto... A na przejściu światło, samochody widać... O co tu chodzi??
No nic. Objeżdżam barierkę i najspokojniej w świecie zaczynam się wspinać w kopnym śniegu do połowy koła.
Po kilkuset metrach - przejście. Pan w zielonym kubraczku bez cienia zdziwienia ogląda dowody, mówi proszę jechać i już. Może ta barierka z tabliczką to podpucha coby wieczorem na przejściu spokojnie można było film obejrzeć, czy coś takiego...
Ostatnie 30 m.b. Polski i Słowacja.
A tu lekkie zdziwienie - od szlabanu zaczynamy jechać po czystym, suchym asfalcie... Znaczy da się.
No nic, wybieramy drogę - z racji taaakich warunków spokojnie bardziej widokową i gorszą niż nieładną ale lepszą.
Jedziemy - Śnieg pada cały czas, jest go sporo więcej niż u nas.
Po 40 minutach z małym okładem jeśteśmy w Tatralandii... Oż ty!!!
250 domków o różnej wielkości - od 3 do 7 osobowych. Cena w takiej 7 to ok. 400 korun za osobę ze śniadaniem. Ale jak komuś drogo to ma w domku w pełni wyposażoną kuchnię, z mikrofalą i garami włącznie.
Szybciutko logujemy się w domku (dostaliśmy 4 ) i na basen.
16 basenów termalnych do wyboru. Zależnie czy wolisz pływać czy po prostu poleżeć czy może jaccuzi idziesz do innego. Po całym ciężkim dniu (w moim przypadku także nocy w Antrakcie ) wybieramy moczenie. Leżymy, woda ma ok.38 st. C. Z wyglądu natomiast przypomina lekko rozwodnioną ...kupę. Elegancki brązik, nie ma co. Ale żeby nie było za dobrze, po małej pół-godzince przybiega Janek Bosnowitz - szef Biura Słowackiej Informacji Turystycznej na Polskę. Trzeba wracać do pracy. Zwiedzamy ośrodek - standard wszędzie taki sam - znaczy ładnie, schludnie, czysto i wygodnie. Wrzucę poniżej jakieś fotki - sorry, nie miałem aparatu - jest tylko kilka zrobionych telefonem.
Na miejscu jest jeszcze coś... Westernowe miasteczko. Jak się okazuje - to poważna sprawa. Duże, ze wszystkimi bajerami, pokazami i indianami...
Podpytujemy delikatnie kiedy uruchomią w saloonie schody na "górę" bo póki co to tylko tancerki z kankanem występują... Obsługa odpowiada że pewnie w przyszłym roku
Kowboje o wokalu Lemoniadowego Joe okazują się być naprawdę dobrzy - pokazy woltyżerki i strzelania robią duże wrażenie - realizmem i fantastycznym wytrenowaniem. Żeby nie było - mamy wejście wszędzie - w sumie oprowadza nas szeryf. W końcu kolacja - zaraz potem negocjacje.
Finalnie rezerwujemy 100 miejsc na lutową prezentację oraz autokary wożące naszych gości do Jasnej i z powrotem. Szefowa marketingu, miła, młoda dziewczyna z uroczym uśmiechem informuje nas - jakby co to do nowego roku możecie jeszcze domówić miejsc... Jasnowidząca czy jak???
Sobota rano - śniadanko, w samochód i do jasnej ch.... NIE, NIE, NIE do Jasnej. 14 km. przelatuje w kilkanaście minut. Dwupasmówka, dopiero w dolinę węższa droga. Znowu zdziwienie - droga bez grama śniegu, za to na poboczach około 1,5m. Wszędzie eleganckie hotele. Napisy po słowacku, niemiecku, angielsku i ...polsku. Przewidzieli że dużo polaków na narty trafi do nich. Są gotowi - wszędzie kartki "mówimy po polsku". Pomijając fakt że polak ze słowakiem bez bólu się dogada, to i tak miły gest. Logujemy się w hotelu Grand****. Należą mu się te świecidełka przy nazwie. Takie same 4 * w Tyrolu mogą się schować. RE-WE-LA-CJA. W standardzie jest wszystko o czym się pomyśli a potem jeszcze trochę.
Ale nic to. Szybko w narciarskie ciuchy i do busa - co prawda od hotelu idzie gondola 6, ale my potrzebujemy do ski-resortu. 2-3 min. i jesteśmy niżej. Troszkę schodków z parkingu - jest stacja. Jak na "Niźne Tatry" całkiem, całkiem. 1 mini hotelik, 2 restauracje, 1 pub, 1 pizzeria, 3 barki narciarskie, 1 scena. Jest gdzie usiąść, zjeść, pogadać, pobawić się. Ale, ale... A do góry to co ?? Z buta??
6 osobowa kanapa kryta i ogrzewana, nad nią 3 orczyki pod szczyt Hopoka, od dołu 3 orczyki po 2000 każdy, nad nimi jeszcze 2. Łącznie ok 130 km tras tylko po południowej stronie. Co do powrotu na dół, bo orczykiem to ciężko... Stoki wyprasowane, ratrak chodzi 2 razy na dobę - nad ranem i po południu.
Słowacy mówią z lekkim zmieszaniem: "bo wiecie, kanapę łączącą obie strony góry postawimy dopiero za rok, teraz nie dało rady..." . Kochani... żebyśmy my tak mogli się wstydzić... Troszkę rozmawiamy o polskich ośrodkach narciarskich. Powoli, z każdą chwilą coraz bardziej naszym południowym braciom oczy robią się jak spodki... Jak to?? To wy nie chcecie mieć turystów??? Ano, widać nie...
Finalnie wybieramy środkowy stok i orczyk z tych trzech na dole i siadamy do rozmowy o cenie wynajmu na 5 dni.
Mówimy o 1,5 km stoku wraz z wyciągiem na wyłączność na 5 dni, od rana do 15, w okresie 5-10 luty....
Odpowieź słowackiego dyrektora obiektu:" to zróbmy tak, my wam ten stok zamkniemy i obsłużymy gratis, a wy umieścicie nas w swojej (i tak już kupionej) reklamie telewizyjnej. No, jeśli wyrazicie zgodę to jeszcze przekażemy waszym klientom informacje prasowe o ośrodku."
Zaraz po tym jak pozbieraliśmy szczęki z podłogi oczywiście podpisaliśmy umowę.
Proponuję każdemu zastanowić się jak by to wyglądało gdyby tak w Polsce pójść np. do właścicieli Golgoty w SzCyrku, czy np. Nosala w Zakopanym i zaptyać czy wchodzą w taki układ... Ba!! nawet z jakimiś pieniędzmi za to i spytać ile...
Wieczorem, hotel Grand - impreza na otwarcie sezonu + wszystko gratis = VIP-y szaleją... Dość późno, z lekka wstawiony idę spać.
Rano powrót - jedziemy do Łysej Polany. Mamy spotkać się z przyjaciółmi w karczmie "Szymkówka". Cały czas piękna, czysta droga - pogoda mroźna ale słoneczna. Zaczynamy się wspinać - dla widoków i słowackiego kolegi od dynastara jedziemy przez Smokowiec. Podziwiając piękny widok na Łomnicę dojeżdżamy do terenów po wyłomie wiatrowym lasu...
Atmosfera robi sięz lekka cmentarna - sterczące z ziemi korzenie z rzadka podzielone składami posortowanych pni...Taki widok ciągnie się przez wiele, wiele km... Aż człowieka dreszcze przechodzą.
Ścigając się z "Elektricką" zaczynamy powoli zjeżdżać na dół. Jeszcze tylko zakupy i można do nas. W "potravinach" Pani baz zdziwienia przyjmuje złotówki i rozmawiając z nami po polsku tłumaczy "...to może jest 30 parę km od granicy, ale i tak największe zakupu robią u nas Polacy. Oczywiście głównie alkohol."
My zaopatrzeni dosadnie przez gospodarzy zapraszajacych drobniutko. Parę "Kozlów" trochę czekolady "Studenckiej" i można jechać.
Jest przejście - i znowu to samo tylko w drugą stronę: od polskiego szlabanu - kopny śnieg!!!
A może by tak zawrócić???
Po dordze na szymkówkę zatrzymuje nas straż graniczna - ciekawostka, biorąc samochód nie sprawdziłem dowodu - nie mam przy sobie aktualnego ubezpieczenia!!!! Ale po kilku chwilach rozmowy z młodym, sympatycznym pogranicznikiem słyszymy: "starsze polisy macie, to pewnie i nowa jest. Niech będzie w prezencie na gwiazdkę ode mnie. Tylko jedźcie ostrożnie!!!". Niby taki strażnik a też człowiek. Patrząc na stan dziurawej, zaśnieżonej drogi pocieszamy się tylko tym sympatycznym chłopakiem.
Jest Szymkówka - Asia Modrzewska i Maciek Głodziak już czekali - radość powitań, miło - natychmiast podana kawa i kwaśnica. Troszkę pogaduszek i dalej w drogę.
Jedzie się super - od Nowego Targu po asfalcie. Optymistycznie nastawieni dzwonimy do domów, o której to my nie będziemy... Śnieżyca od Kielc pozbawia nas złudzeń - 30/40 km/h max - korek z tirów i autobusów - nijak wyprzedzić. A jeszcze można pojechać szybko, droga jest jeszcze ok.
Kilkakrotnie przeskakuję trochę do przodu. Ale nawet 2 litrowa "avensiska" kombi z wrzuconymi do środka 500 kg nart, namiotów i innych bagaży nie "idzie" jak powinna. Sylwetka a'la motorówka też nie pomaga...
Walcząc z drogą i przeciwnościami pogodowymi finalnie dojeżdżamy do domu ok. 23.30. Ale zadowoleni i pełni nadzieji na wyjazd w lutym - że jednak jest gdzie, że można, że trzeba tylko chcieć




autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:04 am
Takie domki



autor: Ktomek - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:09 am
Super relacja Nic wiecej nie nasuwa mi sie na myśl. Na Słowacji bywam.



autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:14 am
te większe domki




autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:19 am
Gdzieś w między czasie rozbiłem główkę na lodzie...
UWAGA, MATERIAŁ DRASTYCZNY - KU PRZESTRODZE ŻE NA ŚLISKIM TRZEBA UWAŻAĆ!!!



autor: isia - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:23 am
Tomek Ty z głową uważaj...!

Super... choć szkoda, że zarówno Czesi jak i Słowacy potrafią a my bez przerwy się kłócimy, narzekamy, grodzimy górki, odstraszamy turystów.
Tak marnymi gospodarzami jesteśmy... nawet drogi nie potrafimy odśnieżyć. CO JEST GRANE!!!!

Tomku świetna relacja - jakbym tam była!



autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:28 am
Ja z głową uważam...
Tylko czy to pomoże...



autor: isia - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:29 am
eeee to na pewno nie na śliskim tylko po nocy w knajpie Ci zostało.



autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:32 am
Na śliskim, w nocy po barze...A może w nocy po barze na śliskim...??
Tak, ta druga kolejność jest lepsza.



autor: Lechu - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 12:16 pm
Rada prosta, zabierać skorupki na wyprawy barowe też, szczególnie na powrót będą jak znalazł

PS. ja dopiero od tej soboty w skorupce zacząłem jeździć ale już mi_sie spodobało, ciepło i sucho



autor: isia - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 12:38 pm

ciepło i sucho
i bezpiecznie - zupełnie jak pampers...



autor: torek - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 12:54 pm
Raczej Always
Dzięki Tomku za relację. No cóż...nihil novi sub sole



autor: Maciek - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 4:15 pm
No tak
Ale w zasadzie wszystko się tylko potwierdza. O tym, że za naszą południową granicą, na Słowacji rozgrywają się dantejskie sceny, przekonałem się w lecie. Im cosik padło na mózg i nie potrafią normalnie myśleć i pracować. I w ten sposób robią Słowianom fatalną opinię. Na ten przykład zdjęcia Tomka pokazujące domki dla turystów. Toż to jakieś psie budy. Żaden szanujący się Polak w czymś takim nie zamieszka. Westmeni, to co innego oni przyjmą bele co za dobrą monetę.
Czekajta Słowaki. Jak my wybudujemy ośrodek narciarski, to wam gały z osłupienia na wierzch wyjdą A że to będzie za sto lat? To co z tego. Przynajmniej przyroda nie zdegraduje się za szybko.



autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 4:19 pm
Za sto lat porządny ośrodek narciarski w Polsce...hm...
Maćku, jesteś niepoprawnym optymistą.



autor: Bobic - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 4:31 pm

Śnieżyca od Kielc pozbawia nas złudzeń - 30/40 km/h max - korek z tirów i autobusów - nijak wyprzedzić.
A któż to jeszcze jeździ przez Kielce do Wawy ?



autor: Japoński - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 4:47 pm
Na ten przykład ja. Zwłaszcza jak chcę znajomych odwiedzić przy okazji. Poza tym miałem porównanie bo znajomi ruszyli z Zakopanego 30 min po nas Katowicką. I byli w domu... później.
2 pasy to nie zawsze lepiej. Tam ruch większy, zdięcia robią, a ja sobie cenię prywatność.
Przy normalnych warunkach drogowych nie ma problemu z wyprzedzaniem, a z Zakopca nie było tej śnieżycy widać.



autor: qbas - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 4:58 pm
Bobic a czy to ciebie pokazywali w dzienniku TV w części sportowej?

Był jakiś facet co wkładał torbę z wielkim napisem Fischer do jakiegoś terenowego z napisem Jeep. Tylko nie zdążyłem zauważyć dokładnie bo to jakoś tak w przelocie oglądałem.



autor: Romek - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 8:15 pm
Nieeee. To nie był Bobic. Tamten z telewizji to inna kategoria wagowa



autor: Bobic - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 8:37 pm
Sorry, ale mnie nikt nie namowi na jazde przez Kielce.
Wracalem w niedziele wieczorem z Zakopca przez autostrade i dalej gierkówką. Na autostradzie sniezyca, ale jakos poszlo. Nie wyobrazam sobie jazdy podczas tej pogody droga na Kielce, Radom. Podroz trwala 5,5 godziny z przystankami.

Qbas - nie wiem, nie widzialem wiadomosci niestety
Raczej nie ja, bo nie ladowalem ostatnio zadnej torby do auta przed kamerami TV.
Ostatnio to sobie przypominam, zebym wystepowal przed kamerami tylko program Pogoda na Narty na TVN Meteo.



autor: skaski - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:01 pm

Podziwiając piękny widok na Łomnicę dojeżdżamy do terenów po wyłomie wiatrowym lasu...
Atmosfera robi sięz lekka cmentarna - sterczące z ziemi korzenie z rzadka podzielone składami posortowanych pni...Taki widok ciągnie się przez wiele, wiele km... Aż człowieka dreszcze przechodzą.

Tego lata jechałem tą tasą i wyglądało to tak:



autor: skaski - Zamieszczono: śr gru 21, 2005 11:04 pm
I jeszcze tak:



autor: Japoński - Zamieszczono: czw gru 22, 2005 1:12 pm
Teraz jest dużo lepiej - posprzątane, tylko korzenie wystają. Pnie pocięte i poukładane.



autor: Jerzy - Zamieszczono: czw gru 22, 2005 4:20 pm
Gratulacje. Bardzo fajna relacja
Bywałem na Słowacji i bardzo mi się tam podoba.
Z językiem to niby bardzo podobne słowa, ale czasem można się pomylić.
Na Słowacji również nie należy niczego SZUKAĆ (bo to wulgaryzm).

Mam jednak wątpliwości: byliście w Tatralandii w Liptowskim Mikulaszu, czy w Beszeniowej?
Oba miejsca są blisko Suchej Hory, tylko z tego co pamiętam, brązowa woda (zażelaziona) jest tylko w Beszeniowej, w Tatralandii jest taka jakby wapienna. Za to na pewno Western City jest w Tatralandii i to od całkiem niedawna.

Po reklamach, jakie tam widziałem, Western City wydawało mi się takie jarmarczne. Jednak po tym co napisałeś, może się tam kiedyś wybierzemy z KS na jakiś pokaz.

Beszeniowa jest jeszcze na niższym poziomie - stary obiekt z sanatorium, pamiętający czasy komuny. Ciągle jednak coś tam do- lub roz-budowują. A Tatralandia to nowoczesny obiekt wybudowany kilka lat temu. Podobny jest w Popradzie.

Najbliżej Suchej Hory są Orawice. Parę lat temu był to zwykły odkryty basen termalny z przebieralnia i parkingiem. Teraz jest właśnie rozbudowywany itd. Całe lato nie było tamtędy przejazdu, z powodu remontu dróg.

Do tej pory próbowałem Słowacji tylko latem. Muszę się wybrać tam na nartki, bo potem można się pomoczyć w baseniku 38 stopni C

Latem, zwłaszcza w nasze "długie łikendy", polacy zjeżdzają tam masowo autokarami - można tam często usłyszeć piękną śląską gwarę.

W samej Dolinie Demianovskiej - jak się jedzie do Jasnej, są dwie prześliczne jaskinie: Lodowa i Wolności - polecam zwłaszcza tę drugą.



autor: Japoński - Zamieszczono: czw gru 22, 2005 4:58 pm
W Tatralandii byliśmy w Mikulaszu, woda tam jest i wapienna i kupkowa
W Orawicy skończyli i wygląda (z okien samochodu) rewelacyjnie. Polacy na stoku rzeczywiście występują masowo, nota bene zaczepiając "człowieków" i patrząc na rejestracje samochodów zauważyłem b.dużo warszawki, trójmiasta, rzeszówka i szczecina. Natomiast co dziwne śląskich "blach" za bardzo nie było.
Jaskinie rzeczywiście piękne, ale pamiętam je tylko z przeszłości, teraz nie było sposobności.
Co do różnic językowych - znają polski na tyle że tłumaczą sobie różnice z "szukaniem" na czele
Na pokazy w westernie jedźcie latem - zimą są tylko małe scenki w pomieszczeniach.



autor: skaski - Zamieszczono: czw gru 22, 2005 8:45 pm

W samej Dolinie Demianovskiej - jak się jedzie do Jasnej, są dwie prześliczne jaskinie: Lodowa i Wolności - polecam zwłaszcza tę drugą.
Parę fot z Wolności z tego roku - genialne. Ale chyba jeszcze bardziej podobała mi sie Bielanska jaskinia leżąca znacznie blizej granicy polskiej



autor: skaski - Zamieszczono: czw gru 22, 2005 8:49 pm
I jeszcze jedno foto z Demianowskiej



autor: Maciek - Zamieszczono: czw gru 22, 2005 10:16 pm
Dzisiaj w programie 3-cim TVP był reportaż z tych kąpielisk termalnych na Słowacji i być może z ośrodków narciarskich (niestety za późno włączyłem).



autor: Japoński - Zamieszczono: pt gru 23, 2005 7:43 am
Był, był kręcili to właśnie jak tam byliśmy - magazyn Ślizg.



autor: Bosy - Zamieszczono: pt gru 23, 2005 8:44 am

I jeszcze jedno foto z Demianowskiej Motyw lekko falliczny



autor: romex - Zamieszczono: pt gru 23, 2005 8:59 pm
Ostatnia środa. Jedziemy na Dedovkę (Velka Raca). Nieszczęśliwie przez Milówkę, Laliki do Zwardonia. Cieszę się, że kupiłem w zeszłym tygodniu nowe zimówki. I że mam łańcuchy. Czasem nie wiem czy to droga do granicy czy polna droga. Załądziłem? Nie, przecież jeżdże tu często..., ujj, znowu mi przeciorało tłumiki po koleinach. Następne auto będzie już wyżej zawieszone. Granica, rąsia, paszporciki, rąsia, szlaban. 10m za szlabanem zaczyna się czarny asfalt. Tak jest do Oszczadnicy. Tam, drogi utrzymane na biało, równo, wysypane żwirkiem.

Samochód na 3-cim parkingu pod Dedovką. Parkingowy uspokaja -- już wołam autokar, za 5 min. będzie. Ledwo zdążyliśmy się pozbierać a autokar już jest. Jedziemy w nim w trójkę. Przypraszam, z kierowcą jest nas razem czworo. Parking 0 SK, autokar 0 SK, czysty kibel 0 SK. Karnet na 1/2 dnia 520 SK. 0-ro stania w kolejce, podjazd, bżżż-bżżż karnecik od razu na rozbiegówkę 4-ro osobowej kanapy. Stok przygotowany średnio ale jest już po 12-stej. Jeździmy do 16-stej, w międzyczasie obiadek za 150 SK w cukor-chacie. Koniec dziennej jazdym autobusik odwozi na parking, potem czarną drogą via Czechy aż do domciu.

Po moich letnich wojażach po Węgrzech, Słowacji i Czechach pisałem, że "jesteśmy w dupie". Podtrzymuję. Całe szczęście nie śmierdzi za mocno.



autor: skaski - Zamieszczono: pt gru 23, 2005 9:05 pm
quote="Bosy"]Motyw lekko falliczny [/quote]
No a co powiesz na to:
[/img]



autor: torek - Zamieszczono: sob gru 24, 2005 9:59 am
Romeczku. Temat dupy pociągniemy w stosowniejszej chwili. Wiesz, że nie lubię takich uogólnień. Nie jestem przesadnym patriotą, ale bardzo irytuje mnie to najeżdżanie na Nasz kraj przez pryzmat chociażby nart. Na tej zasadzie Estonia jest bardzo w dupie i nie szkodzi, że nie ma gór. Jeśli chodzi o drogi i wyciągi narciarskie, to niech będzie, ale mogę Ci podać dziedziny, w których oni są w dupie.



autor: mateo - Zamieszczono: sob gru 24, 2005 11:56 am

No a co powiesz na to:

Hehehe... majaki senne Teresy Orlovsky



autor: romex - Zamieszczono: wt gru 27, 2005 5:41 pm

Romeczku. Temat dupy pociągniemy w stosowniejszej chwili.

Chętnie

Kłopot polega na tym, że ja się z Tobą chciałbym w 100% zgadzać. Ale, kurde nie mogę. Patrza na nich (Czechy, Słowacja, Węgry) okiem turysty (lato i zima) oraz przez pryzmat zaprzyjaźnionych tambylców. No i cholera, wychodzi mi ciągle, że ... wiadomo co.

Ja widzę u nich szereg aspektów życia, w którym nam nie dorównują. Widzę dziwną mentalność ludzi i ... i jesze parę jeszcze innych spraw. Ale akurat w kwestii nowej infrastruktury turystycznej -- co mnie interesuje niezmiernie -- biją nas niemiłosiernie. I nie zmienią tego takie rodzynki jak Białka T. czy parę innych miejsc (jedna pieciopalczasta dłoń do odliczenia wystarczy), gdzie rzeczywiście to my mały lepiej i ładniej.



autor: torek - Zamieszczono: wt gru 27, 2005 5:49 pm
Szykuje się duża wódka



autor: Darek - Zamieszczono: śr gru 28, 2005 7:31 am

Szykuje się duża wódka

Pozwolicie, że się będę przysłuchiwał.



autor: romex - Zamieszczono: śr gru 28, 2005 10:17 am
Tam przysłuchiwał..., myślę, że się włączysz do dyskusji



autor: Darek - Zamieszczono: śr gru 28, 2005 10:33 am
Jeżeli pan pozwoli, to z przyjemnością.



autor: torek - Zamieszczono: śr gru 28, 2005 10:47 am
" A ja, jeżely Pan pozwoly..."



autor: Darek - Zamieszczono: śr gru 28, 2005 11:12 am
Od " Misia" nie da się uciec.



autor: torek - Zamieszczono: śr gru 28, 2005 5:03 pm
Nawet nie będę próbował