ďťż
Chamstwo i buractwo na drogach IV RP





magicadm - 15 sty 2007 13:33
W piątek miałem taka "fajną przygodę".
Jadę sobie w nocy autkiem z rodziną, wjeżdżam w teren zabudowany (wioska na trasie), lecę z 60 km za Fiacikiem Punto
Linia podwójna ciągła, wysepki, barierki po środku - brak możliwości wyprzedzenia.
Patrzę w lusterko wsteczne : cos "nadlatuje" z tyłu, tylko niewiadomo czemu kołami ziemi dotyka....wyhamował...jedzie mi na zderzaku.
Kończy sie teren zabudowany, jest możliwość wyprzedzenia Punciaka.
Patrzę w lusterko, autko za mną nie miga, wiec wrzucam kierunek i po chwili zaczynam wyprzedzać.
Nagle oślepiajace światła w lusterka i klakson - "samolot" również zaczął mnie wyprzedzać, oczywiście bez kierunków, ale za to z poganiaczami.
Zakończyłem wyprzedzanie, "samolot" śmignął do przodu "na trzeciego". Błysnąłem mu długimi, aby miał próbkę tego co czuje kierowca, któremu w środku nocy świeci się po oczach (on miał chyba ksenowy, ja nie ).
Wtedy on gwałtownie zahamował, a gdy dojechałem do niego - zaczął mi zajeżdżać drogę. Po kilku sekundach przestał i " poleciał" dalej.

Pomyślałem kilka sekund, wykręciłem numer 112 i podzieliłem sie swoimi spostrzeżeniami z dyżurnym...Może to jakiś pijany lub naćpany drechu, który zaraz kogoś rozjedzie na pasach.
Nie liczyłem na reakcję Policji...ale uważałem, ze tak trzeba.
Jadę dalej, jeden teren zabudowany - nic, drugi -nic...
Zbliżam się do trzeciej wioski - a tu autka z przeciwka zaczynają mi migać długimi...kawałek dalej stoja dwa autka na poboczu na awaryjnych: JEST
Skasowali gościa na radar

Czy Wy dzwonicie na 112 w takich sytuacjach i czy widzicie często reakcję Policji?




qlesh - 15 sty 2007 13:39
Gratulacje Ja nie dzwonie, wyprzedzam kolesia i jade przepisowe "70"... Dzwoniłem kiedyś, ja i moj kumpel, nic to nie dalo dlatego pieprze.



magicadm - 15 sty 2007 14:00

Dzwoniłem kiedyś, ja i moj kumpel, nic to nie dalo dlatego pieprze.
Tak sobie myślę, ze może warto sugerować "nietypowe zachowanie" na drodze i podejrzenie o to, że kierowca jest pijany...tego raczej nie wolno zignorować...

Poza tym moim zdaniem trzeba dzwonić - w ten sposób wygonimy Policję z krzaków na drogi i może zacznie sie zmieniać swiadomość kretynów, którzy dosłownie prześladują zwykłych użytkowników dróg. Nie upieram się przy przepisowej 50-tce itp, ale takie chamskie zagrania to już przegięcie.



Piotrek - 15 sty 2007 15:49
ja bym sie przez taki "samolot" rozwalil na autostradzie naszej polskiej wspanialej Jechalem ze Zgorzelca do Brzegu i na odcinku Legnica-Wroclaw jakiegokolwiek pasa awaryjnego brak!! Jechalem 130km/h (ok13h za kolkiem juz siedzialem), prawym pasem i jakies 500m przede mna ciezarowka...no to kierunek i na lewy pas...az tu nagle widze cos [tiiit] za mna - duze i szyyybkie. Wyjechal zza zakretu i go wczesniej nie widzialem. Lecial pewnie ok 200 i czulem, ze niewyhamuje...ja tez za barzdzo nie mialem co zrobic, ciezarowka nie miala gdzie sie usunac...Oczywiscie dostalem takiego strzala dlugimi i wszystkimi halogenami, ze prawie wzrok stracilem Ostatecznie ciezarowka troche zjechala, ja do niej i gosc pojechal na 3! Sam nie wiem jak sie tam zmiescilismy...to byl cayenne albo cos blizniaczo podobnego...




bkapust - 15 sty 2007 16:42
Ja dzwonie, czasami nawet czesto. Prawie zawsze reaguja



qlesh - 15 sty 2007 18:21
magicadm własnie czesto tak argumentowalismy ja i kumpel ze kierowca zachowuje sie jak pijany. W [tiiit] mieli
Ja tam nie zjezdzam, w powietrze sie nie wzbije podczas wyprzedzania innego auta. Jak ktos dojezdza do mnie z tylu z predkoscia 200/h a ja jade przepisowe 130/h i w tej chwili wyprzedzam to sorry, ale nie powiesz ze ja tu jestem winien Mam się zapaść pod ziemię?



Piotrek - 15 sty 2007 18:33

ale nie powiesz ze ja tu jestem winien
juz mi o wine nie chodzilo...do domu chcialem dojechac, a gosc naprawde sprawial wrazenie nieopanowanego kierowcy



qlesh - 15 sty 2007 19:24
Ja tylko patrze wtedy w lusterko.. i dalej wyprzedzam. Skrzydeł nie mam



jazzzy - 15 sty 2007 20:02
To szczescie macie jak dyzurny odbierze pod 112 a potem zareaguje. Znam takie historie z zycia wziete ze w miescie czlowieka drechy terroryzowaly na drodze a policja nie odbierala telefonow, na CB kierowcy pare kilometrow od zdarzenia i czlowiek ledwo co uciekl oprawcom. Co region to obyczaj ale na 112 liczyc nie mozna, ale poszczescic sie zawsze moze. Jak nie dziala gadka ze kierowca pijany to powinni zareagowac na domniemane przypuszczenie ze nam sie wydawalo ze grozil czyms co przypominalo bron.



bkapust - 15 sty 2007 20:35
Fakt duzo zalezy od szczescia. Ja sie staram nalegac, dzwonic pownie a w ostatecznosci wale prosto z mostu tgdzie pracuje i to zwykle pomaga.

Mialem taka sytuacje ostatnio jak dzwonilem pod 112, ze poszlo gladko. Zona wytargala mnie na zakupy, bylismy w duzym sklepie, na pienterku zona przerzuca jakies ciuchy a ja licze plamki na suficie... Nagle schodami wtacza sie trzech kolesi, wiek ok. 18 lat, mega radosni, pyski czerwone, wali siara na kilometr, troszke rozrabiaja ale nie przeginaja, niby szukaja prezentu dla dziewczyny... Zaczynam sie chlopcom przygadac, bardziej z nudow jak z podejzliwosci i okazuje sie, ze jeden z nich ma przytroczony do plecaka kask motocyklowy. To sobie pomyslalem "bingo". No to mysle ide przed sklep szukac maszyny i dzownic po pieczarki. Mijam jeszcze dwie kobitki z obslugi sklepu i slysze jak sobie gadaja jak taki podpity moze jeszcze motocyklem smigac... Wypelzlem przed sklep. zadzwonilem, stanelem w drzwiach zeby ew. klijentow nie przeoczyc, podjechala oznakowana stra, zawolalem chlopakow, opowiedzialem co i jak. Zone pod pache i do domu Powiem wam szczerze, ze chlopaki zadzialali szybko i sprawnie co cieszy

A ostatnio moj kolega, zreszta oficer policji, na trasie namierzyl kierowce na podwojnym gazie, a poniewaz wracal z urlopu i sam niebardzo mial mozliwosc dzwonil uparcie na 112. raz go polaczylo z Straza Pozarna, raz z Policja, dwa powiaty dalej... Dopiero za czwartym razem udalo mu sie sprawe zalatwic... Wiec roznie bywa...



TYNIO - 15 sty 2007 20:39

Ja dzwonie, czasami nawet czesto. Prawie zawsze reaguja
Bo praktycznie wszędzie te rozmowy są juz nagrywane i oni też boją się, że ktoś ich sprawdzi i rozliczy ze służby. Często kierowcy są pijani, tyle się o tym ówi i nic nie pomaga. Dzwońmy może uradujemy komuś zdrowie lu zycie.



Bimbak - 15 sty 2007 20:52

..to byl cayenne albo cos blizniaczo podobnego...
kurcze a już myślałem że się gdzieś na trasie mijaliśmy



ADi - 15 sty 2007 20:57
dzownie jak widze coś naprawde rażącego...gościa jadącego wężykiem na krajowej jedynce tez udało się zatrzymać dzięki mojej obywatelskiej postawie i dwóch szczyli pijanych w trupa motających się po drodze od krawżenika do krawężnika... masakra...jechali maluchem a ja na telefonie wisiałem i wolniutko za nimi az do przyjadzu policji...jak otworzyli drzwi kierowca...wypadł...

takie "donoszenie" jest normą w krajach na zachód od nas



magicadm - 15 sty 2007 21:29

takie "donoszenie" jest normą w krajach na zachód od nas
Tylko "tam" to się nazywa "kultura drogowa"



Violetka - 16 sty 2007 9:22

Czy Wy dzwonicie na 112 w takich sytuacjach i czy widzicie często reakcję Policji?
tak ale to nic nie daje, tamten radar to podejrzewam przypadek, mi wielokrotnie mówili, że nie ma patroli albo wszystkie jednostki w słomczynie na giełdzie i takie tam

ja bym sie przez taki "samolot" rozwalil
dokładnie tak, miałabym drugie dachowanie brzydulą jakieś 2 miesiące po pierwszym dachowaniu skarabeuszem tylko na trasie na Radom



majes - 17 sty 2007 17:13
ja kiedys mialem taka przygode:jechalem przez wioske dostawcza Kia.Przede mna lanos.Ewidentnie kierowca pijany.cala droga jego.raz zalapal row ale zdazyl wyjechac zanim do niego doszedlem.3 razy mialby spotkanie z tirem.kom rozladowany.koles mnie wyprzedzil i chcial jego kiedy ten zjechal na lewy pas.koles po hamulach.zaniechal wyprzedzania i jechalismy za nim.oni gnali okolo 120 ja troche wolniec z racji sprzetu.pijany facet skrecil w boczna droge, no to my(koles przede mna i ja) za nim.gdy ich dogodnilem to pijak lezal a koles tlumaczyl mu ze tak nie wolno.Co sie okazalo ze ten "tlumacz" to strazak ktory dzien wczensije wyciagal 4 trupow z samochodu prowadzonego przez pijanego dlatego tak sie za nim puscil.A zona pijaka powiedziala ze w tym dniu jest rocznica smierci jego rodzicow ktorzy zgineli w wypadku.Gdzie tacy ludzie sie rodza?????Po tym wszyscy sie rozjechali,dzownie z domu na paly a pani do mnie ze nie przyjada bo musialbyu znow wyjechac na ulice a takto nic nie zrobia.Zapytalem sie czy dopiero jak kogos zabije to wtedy zareaguja.mamy takie chore prawo??Jakos zaufanie do policji ze reaguje na kazde wezwanie spadlo (jesli wogole bylo).



bkapust - 17 sty 2007 18:18
Policja nie moze reagowac na kazde wezwanie. Dlaczego...

Polecam ten tekst:
http://www.ifp.pl/modules.php?op=modloa ... =0&thold=0

Oraz ten:
http://www.ifp.pl/modules.php?op=modloa ... =0&thold=0

Troche poznacie realia panujace w tej chorej firmie



ReServeD626 - 17 sty 2007 18:51
nieźle - ciekawe czy drogówka też ma takie targety



bkapust - 17 sty 2007 19:11

nieźle - ciekawe czy drogówka też ma takie targety

Roznie bywa.

Tak wiec drodzy koledzy zcasami troche wyrozumialosci dla chlopakow w niebieskim, to tez ludzie jak wszyscy ale nie ich wina, ze zyjemy w chorym kraju. Brakuje ludzi do pracy, radiowozow, paliwa a dodatkowo musza sie zmagac z takimi bzdurnymi wymaganiami. Do tego dochodza genialne pomysly politykow. Np. Giertych znow chce wprowadzic obowiazek odwozenia malolatow chodzacych po miescie noca oraz obowiazek legitymowania i sprawdzania czy nie powinni byc w szkole w trakcie dnia [jelsi powinni byc w szkole to obowiazkowo info do rodzicow i szkoly]. Wyobrazacie sobie patrol 2 policjantow w Warszawie, np. na Marszalkowskiej, ktory _musi_ wylapywac kazdego kto wyglada na ucznia, ustalac czy jest uczniem, jelsi tak to jakiej szkoly, czy powinien wlasnie byc na lekcjach a jelsi tak to telefon do szkoly i rodzicow. Zatrzymanie i sprawdzenie jednej osoby to bedzie cos kolo 30 minu -1 godzina. Ile powaznych zdarzen mozna obsluzyc w tym czasie? Ile taki patrol przeniesiony do drogowki moglby zrobic?




ReServeD626 - 18 sty 2007 7:11
jak już wszyscy policjanci będą zajęci legitymowaniem dzieci to ja zostanę gangsterem, jak ten no jak mu tam Janosik czy inny batman



Grzyby - 18 sty 2007 12:06

Troche poznacie realia panujace w tej chorej firmie
szopka jakaś



jaqb - 19 sty 2007 23:37

Policja nie moze reagowac na kazde wezwanie.


Tak wiec drodzy koledzy zcasami troche wyrozumialosci dla chlopakow w niebieskim, to tez ludzie jak wszyscy ale nie ich wina, ze zyjemy w chorym kraju
Zgadzam się z kolegą ale pomimo tego trzeba próbować . Kiedyś jadąc z żonką do rodzinki na trasie przykleił się do nas fordzik , puszczałem pajaca bo śmigałem starym poldusiem , pajac zwolnił i jaja sobie robili (pasażer+kierowca) wychodzenie przez szyberdach podczas jazdy machanie łapami i róznymi przedmiotami aż do tego stopnia że się trochę spietrałem bo niewiedziałem co trzymali w łapach, a pajace dobrze się bawili aż do tego stopnia że zaczeli próbować wyprzedzać mnie z prawej strony utwardzonym poboczem, zjechałem max do środka i puściłem , i ku...as jeden z drugim pojechali a ja odetchnąłem z ulgą i nie zadzwoniłem pod 112 i jechałem dalej gdzie za chwilę okazało się żę nasz samochód był ostatni który wyprzedzili bo wyprzedzając następny uderzyli w dupę auta odbili się i przetrącili BMW jadące z naprzeciwka a sami wylądowali skasowani w rowie co ciekawe jak my nadjechaliśmy oni już uciekali. Jakimś cudem kierowca i pasażerka z BMki byli cali z poldka też mało tego udało nam się z tym kierowcą złapać jednego z tych kut..... oczywiście podcięty drugi spieprzył.
Po wszystkim w rozmowach z ludźmi i policją okazało się że nie tylko ja miałem z nimi problem na trasie ale nikt z nas nie zadzwonił



marek - 20 sty 2007 1:29
Jakiś czas temu jechałem krajową 1 od torunia do świecia. I jechał gość astrą GSI, wyprzedzał na zakrętach, na trzeciego itd, jechał generalnie bardzo niebezpiecznie. Do tego jak go dogoniłem jeszcze przed "jedynką" (przed łysomicami) to nie chciał dać się wyprzedzić - wyjazd z wioski, 60kmh na liczniku więc go wyprzedzam a on gaz w podłogę w tym momencie. Jak wiadomo jest to zabronione przepisami... Jako że była długa prosta to nie musiałem zjeżdżać od razu i go wyprzedziłem (jechałem mondeo tdci a nie MX-3). Był bardzo niezadowolony z tego faktu bo wyprzedził mniej chwilę później na łuku... Postanowiłem przyjrzeć mu się przez chwilę, zapamiętalem numery i zobaczyłem nawet jak na czołówkę z T4 policji pojechał... zadzwoniłem wtedy, Zatrzymali go po kilkunastu km i widziałem jak mu cały samochód przeszukiwali.

PS. Jeśli chodzi o nadlatujących z tyłu: W świetle przepisów jeśli wykonuje się już manewr wyprzedzania, to ŻADNE auto z przodu nie ma prawa rozpocząć manewru wyprzedzania. Niestety wielu tego nie respektuje i często zajeżdżają drogę ci z przodu...
Druga sprawa jest taka że na autostradzie należy się trzymać najwolniejszego pasa jeśli jest to mozliwe, uważam że rozpoczęcie manewru wyprzedzania 500m przed ciężarówką nie jest zbyt rozsądne, nawet jak się jedzie przepisowe 130kmh. Nic nie denerwuje na autostradzie bardziej niż kierowca jadący 130 lewym pasem i wyprzedzający auta jadące 125kmh prawym pasem... Ja na autostradach w PL jeżdżę (jeśli samochód na to pozwala) w zakresie 150-180, w Niemczech ponad 160 minimum lub ograniczenie + 15-20kmh, w UK 80-90mph (70 ograniczenie). Ale mimo tego jedę wolnym pasem jeśli to mozliwe, a jak mam ochotę jechać wolniej to robię tak żeby ułatwić jazdę kierowcom szybszym. Jadąc 130kmh nic nie stracę jeśli puszczę nogę z gazu zanim wyprzedzę żeby przepuścić kierowcę jadącego 160 czy szybciej. A o ile mniej stresu dla obydwu stron. Ale najczęściej jest tak że ten który nigdy na autostradzie nie jechał 200 to nie ma takiego nawyku...



malutka - 20 sty 2007 10:36
Tak akcje "zero tolerancji" poznalam po tym jak moj "brat" przejechal skrótem z powisna na ursynow-taki wąwóz którym wszyscy jeżdżą, ale stoją tam dwa znaki zakazu (chociaż systematycznie są "usuwane" przez uzytkownikow tego skrotu). Ustawili sie na srodku wąwozu, najpierw krzyczeli 1000 zl-po 500 za kazdy znak... "brat" zaczal nawijac, ze student, ze szefowi samochod odstawia, a ten darl sie zeby byl szybko itd. posmiali sie i skonczylo sie na 50zl za przeklinanie w miejscu publicznym.... Tlumaczyli wlasnie ze bez zadnego mandatu go nie puszcza....



marek - 20 sty 2007 11:04
Zakaz wjazdu to 100 lub 150pln.

A wracając do przepisów które ja poruszyłem:

Naruszenie przez kierującego obowiązku upewnienia się przed wyprzedzaniem, czy kierujący jadący za nim nie rozpoczął manewru wyprzedzania. 250zł

Zwiększanie prędkości przez kierującego pojazdem wyprzedzanym
350zł

Nigdy nie widziałem kogoś zatrzymanego za powyższe...

A jeszcze apropos wyprzedzania na autostradach. Załóżmy sytuację:
Ciężarówka jedzie 95kmh, 500m za nią auto 130kmh, a 500m za tym autem samochód jadący 200kmh.
Rachunek jest prosty, auto jadące 200kmh wyprzedzi to wolniejsze jeszcze 250m zanim tamten dogoni ciężarówkę...
Więc po co zjeżdzać w takim razie już 500m przed ciężarówką? Przy prędkości 130kmh wystarczy rozpocząć manewr wyprzedzania jakieś 50-70m żeby zrobić to w pełni bezpiecznie...



ravo - 20 sty 2007 11:25

Naruszenie przez kierującego obowiązku upewnienia się przed wyprzedzaniem, czy kierujący jadący za nim nie rozpoczął manewru wyprzedzania. 250zł
ja jak koles mnie zepchal do rowu jak go wyprzedzalem dostal mandat



qlesh - 20 sty 2007 11:27

Ciężarówka jedzie 95kmh, 500m za nią auto 130kmh, a 500m za tym autem samochód jadący 200kmh.
Rachunek jest prosty, auto jadące 200kmh wyprzedzi to wolniejsze jeszcze 250m zanim tamten dogoni ciężarówkę...
Więc po co zjeżdzać w takim razie już 500m przed ciężarówką? Przy prędkości 130kmh wystarczy rozpocząć manewr wyprzedzania jakieś 50-70m żeby zrobić to w pełni bezpiecznie...


marek masz racje. A co jeśli zaczynasz wyprzedzanie na autostradzie, widzisz kolesia, że jest daleko za Tobą, ale w połowie wyprzedzania TIRa koleś siedzi Ci już na zderzaku i miga światłami? Jak masz ocenić prędkość pojazdu, ktory jedzie za Tobą 1 km czy 500 m? Nie raz widać tylko światła, np. po zmierzchu (a i często w dzień gdzieś, wydaje się, daleko z tyłu). Nie ocenisz tego tak dobrze.
Co innego jeżeli widzisz gościa, że zbliża się z dużą prędkością, sam tak robię, bo po co zajeżdżać. Fakt ze jak ktoś leci 200 po autostradzie gdzie można jechać 130 to chyba już jego broszka nie? Tak mi się wydaje.
Ja tam nigdy nie miałem pretensji lecąc 200 po A4 do kogoś kto zaczyna wyprzedzanie jak jestem na lewym pasie 200 m za nim. Tego nie można ocenić tak latwo, że gość za Tobą dopieprza 200 km/h a często więcej.



Globy - 20 sty 2007 11:48
Skoro temat zboczyl na drogi wyzszych lotow - ja staram sie przede wszstkim nie denerwowac wtedy na innych uzytkownikow. Swiadomie przekraczajac predkosc i lecac 180 km/h mamy na autostradzie/drodze ekspresowej dosc szerokie pole widokowe, a chwilowe zwolnienie do 130 przed wyprzedzajacym autem nie jest strasznym opoznieniem

Wlaczam wtedy halogeny, bo jednak dlugie kojarza mi sie z darciem puchy w stylu "zawalidroga!". Sam zreszta mam godziny spokoju, kiedy sune 120 prawym pasem przytulony do innego auta i przemierzam spokojnie kolejne kilometry. Owe przemyslenia nasunely mi sie po obserwacji warszawskich drog, gdzie jednak udzielaja sie emocje w oczekiwaniu na kolejne swiatla, szczegolnie gdy ktos sie wlecze... A z drugiej strony czesto uzytkownicy lewych pasow nie korzystaja specjalnie z mocy aut - ja smigam od swiatel do swiatel dosc dynamicznie, tymczasem na kolejnym skrzyzowaniu musze czekac dosc dlugo, zanim dojedzie do mnie peleton samochod z tylu.

A propos tematu, to nigdy nie dzwonilem i szkoda mi zawsze czasu na zwalnianie po wyprzedzaniu "jako pouczenie", ale nie mialbym na pewno zahamowan, zeby na takiego delikwenta naslac odpowiednie sluzby.



Piotrek - 20 sty 2007 12:47
marek skoro juz sie tak mojego posta przyczepiles, to Ci odpisze...prawko mam co prawda od 2 lat...w tym czasie przejechalem ok.80kkm (szacunkowo 50% autostrada), za "miszczunia kierownicy" sie nie uwazam i staram sie jezdzic tak, aby inni mnie nie wyzywali za kolkiem...

Ale najczęściej jest tak że ten który nigdy na autostradzie nie jechał 200 to nie ma takiego nawyku...
jechalem i 200 (licznikowo) i co z tego...przejezdzilem troche km w pieknym sloncu, jak i zaspach i co z tego...zawsze moze zdarzyc sie sytuacja, ktora wczesniej opisalem...Nie wiem czy miales przyjemnosc jechac odcinkiem autostrady o ktorym pisalem...wyobraz sobie autostrade, na ktorej nie ma pasa awaryjnego - poprostu dwa pasy i barierki. Lecisz tam 200?? Dla sprostowania napisze Ci jeszcze raz, bo nie czytasz dokladnie. Za mna byl luk, a za lukiem auto, ktorego w momencie rozpoczynania wyprzedzania najzwyczajniej nie bylo widac... Na odcinku ok 1km bylem tylko ja, ciezarowka, ktora wyprzedzalem i auto za lukiem...Czyli mam rozumiec, ze zachowalbys sie jak kierownik tego cayenna...aha, wiec nie mamy o czym gadac...

P.S
Mam nadzieje, ze sie dowartosciowales



qlesh - 20 sty 2007 14:57
Piotrek wtedy pozostaje się nam, jadącym "nie dwieście" wzbić w powietrze, żeby przepuścić tego, który chce sobie poszaleć bo przecież gdzie on tam będzie zwalniał lepszym autem.



marek - 20 sty 2007 16:21

Czyli mam rozumiec, ze zachowalbys sie jak kierownik tego cayenna...aha, wiec nie mamy o czym gadac...

W żadnym wypadku bym się tak nie zachował, bo to czysta głupota. Z tego co opisałeś to będąc 500m za ciężarówką już zjechałeś żeby ją wyprzedzać i tego nie uważam za coś rozsądnego.
Prawo jazdy mam od 9 lat, jeździłem różnymi autami w róznych warunkach włączając w to trasy robione na śniegu, lodzie. Jedyne trzy mandaty jakie dostałem to za zakaz wjazdu, zakaz zatrzymywania (zatoczka autobusowa) i zielona strzałka.
jeżdżę szybko ale nie brawurowo i nigdy pasażerowie jadący ze mną nie czuli się w jakiś sposób niebezpiecznie.
A co do jazdy autostradą, to nie ma problemu żeby ocenić prędkość auta jadącego za nami, sam robie to nie raz bo jadąc np. w niemczech jest wiele aut jadących grubo ponad 200kmh i nawet jadąc 200 trzeba obserwować drogę za nami...
Ale jak jadę 200 i widzę ciężarówkę a za nią osobówkę to jeśli ta osobówka jest 50-100m za nią to wiem że będzie wyprzedzać i puszczam gaz spokojnie. Ale jeśli kierowca ma do ciężarówki 500m i już zaczyna wyprzedzać to zdarza mi się mrugnąć światłami, bo wiem że go spokojnie wyprzedziłbym hektary przed ciężarówką. Wystarczy pojeździć w niemczech i takie sytuacje bardzo rzadko się zdarzają, kierowcy wyprzedzają tak aby nie przeszkadzać jadącym szybciej - i to się nazywa kultura drogowa. Wg mnie kultura drogowa nie polega na tym że jedziesz tak jak przepisy, ale poprostu ułatwiasz innym kierowcą jazdę - oczywiście tym kierowcom którzy zachowują się normalnie.

PS. Jedyną Polską autostradą jaką miałem okazję jechać to było A2 i tam sie spokojnie jedzie 200kmh bez większego stresu i niebezpieczeństwa. Pewnie na takiej bez pobocza trzymalbym bezpieczne 160kmh, bo 200 mogłoby być stresujące.



jazzzy - 20 sty 2007 17:27

PS. Jedyną Polską autostradą jaką miałem okazję jechać to było A2 i tam sie spokojnie jedzie 200kmh bez większego stresu i niebezpieczeństwa.

ale lupia niezle, 22zl za przejazd w jedna strone od bramki do bramki



Piotrek - 20 sty 2007 17:36

Z tego co opisałeś to będąc 500m za ciężarówką już zjechałeś żeby ją wyprzedzać i tego nie uważam za coś rozsądnego.
metra w oczach nie mam, wiec wartosc podana pi razy drzwi fotoradarem tez nie dysponuje, wiec predkosc auta nadjezdzajacego rowniez jest mocno przyblizona...wiec wszelkie Twoje obliczenia i odtwarzanie sytuacji traca sens...zrobil sie OT i wyszedlem na chama i buraka drogowego IV RP


Wystarczy pojeździć w niemczech i takie sytuacje bardzo rzadko się zdarzają, kierowcy wyprzedzają tak aby nie przeszkadzać jadącym szybciej - i to się nazywa kultura drogowa
to jest jasna sprawa, z tym, ze duzy procent niemieckich autostrad jest 3 pasmowa...


Wg mnie kultura drogowa nie polega na tym że jedziesz tak jak przepisy, ale poprostu ułatwiasz innym kierowcą jazdę - oczywiście tym kierowcom którzy zachowują się normalnie.
Widze, ze odebrales moja predkosc jako przystosowanie sie na sile do ograniczen i robienie za zawalidroge...otoz jechalem tyle, bo akurat wtedy mialem ochote jechac tyle, a nie wiecej...

Nie ma sensu ciagnac tej jalowej dyskusjji



marek - 20 sty 2007 19:50

i wyszedlem na chama i buraka drogowego IV RP

Nie miałem tego na myśli, bo chamy i buraki były już opisane wcześniej i wszyscy wiemy że to są najczęściej ludzie którym brakuje rozsądku.
Moje zdanie jest takie że nie ważne jak szybko jedziesz czy 70 czy 200 jeśli nie potrafi sie myśleć rozsądnie za kierownicą to wtedy jest to niebezpieczne.
Nie można wrzucać wszystkich jeżdżących szybko że są niebezpieczni. Bo naprawdę można jechać szybko i rozsądnie.
I wśród jeżdżących 200 są chamy i buraki a także wśród tych co jadą 70 też wielu się znajdzie.
Wkurza mnie wrzucanie do jednego wora tych co jeżdżą 200 i robienie z nich piratów.



Piotrek - 20 sty 2007 20:19

Wkurza mnie wrzucanie do jednego wora tych co jeżdżą 200 i robienie z nich piratów.
gdzies juz chyba jest dyskusja o tym czy szybko znaczy bezpiecznie...bedzie sie ciagnela do konca swiata i jeden dzien dluzej. Kazdy jezdzi jak potrafi i jak lubi...osobiscie zjezdzam na pobocze bardzo czesto gdy widze, jak ktos sie za mna przyczaja, a ja akurat nie zamierzam przyspieszyc, takze nie jest tak, ze jak widze ze ktos nadjezdza, to go blokuje, bo czuje potrzebe naprawienia swiata Codziennie na drogach spotyka sie przerozne wyczyny. Osobiscie przekonalem sie, ze zmniejszenie predkosci pomaga uniknac wiele nerwow, aha - na policje jeszcze nie dzwonilem



alf28 - 20 sty 2007 20:36
a moim zdaniem nazywanie odcinków dwu pasmowej drogi AUTOSTRADĄ to PORANOJA, a jeszcze gorsze jest to ,że trzeba za to płacić



marek - 20 sty 2007 20:46

a moim zdaniem nazywanie odcinków dwu pasmowej drogi AUTOSTRADĄ to PORANOJA, a jeszcze gorsze jest to ,że trzeba za to płacić

Definicja autostrady mówi że ma to być dwujezdniowy odcinek , pasy przeciwne mają być oddzielone barierą, powinien być pas awaryjny i wszystkie skrzyżowania muszą być bezkolizyjne. No i minimum dwa pasy w jednym kierunku.
W niemczech sporo jest dwupasmowych autostrad. Jednakże słusznie, autostrady podstawowe powinny być 3-pasmowe. Wkoło londynu M25 ma na wielu odcinkach nawet 4 pasy, a jak są rozjazdy to nawet etapami ma po 6 pasów. Podobnie jest na ringu pod Antwerpią. Najlepiej jest pod Szczecinem. Wjeżdżasz na autostradę, jedziesz i w pewym momencie masz koniec autostrady bo jest krzyżówka ( źle wyprofilowane zjazdy, brak pasów do rozpędzania) a za nią 50m dalej stoi znak "autostrada.



alf28 - 20 sty 2007 22:12

Definicja autostrady mówi że ma to być dwujezdniowy odcinek , pasy przeciwne mają być oddzielone barierą,tak wygląda większość tras szybkiego ruchu,ale jak byś zobaczył za co się płaci na"""""""""" "AUTOSTRADZIE"""""""""" katowice-kraków to byś zrożumiał o czym mówie


a moim zdaniem nazywanie odcinków dwu pasmowej drogi AUTOSTRADĄ to PORANOJA, dwu pasmowej miało być w cudzyśłowie



marek - 20 sty 2007 22:16
Nie jechałem tam, ale słyszałem co nieco, głosna była sprawa pobierania oplat jak była w remoncie i jedną połową sie tylko jechało...



malutka - 27 sty 2007 9:34
Szczerze mowiac ten temat przypomnial mi o istnieniu numeru 112 i ze moznago uzyc wlasnie w taki sposob.
No i wczoraj po tym jak na Polczynskiej malo mnie ukrainska skania nie strzachnela na pas zieleni skozystalam. Widzialam ze facet nie dosc ze zapier...l to zmienial pasy jak mial ochote nie ogladajac sie nawet czy ktos jedzie na jego wysokosci.... Niestety nie wiem czy moje zgloszenie cos przynioslo, bo musialam leciec do pracy a on skrecil na trase na Gdansk, ale oczywiscie powiedzialam ze sprawial wrazenie pijanego....
ech...malo zawalu przez niego nie dostalam



marek63hd - 27 sty 2007 10:06
Szkoda że nie sprawdziłas.Kierowcy ciężarówek ze wschodu często jeżdżą na bani.I lepiej omijać ich dużym łukiem.



malutka - 27 sty 2007 10:11
nie mialam czasu za nim jechac, choc nie powiem, ciekawosc mnie zrzera do tej pory, ale podajac zgloszenie powiedzialam ze skrecil w kasprzaka na trase na gdansk, wiec jest szansa ze zareagowali-mieli dokladny opis i numery tej ciezarowki....
Najpierw myslalam ze po prostu sie facet zagapil...ale jak zobaczylam jak pozniej jechal, to stwierdzilam ze mu nie odpuszcze....



marek63hd - 27 sty 2007 10:19
Coś mi się obiło,że można sprawdzić czy zareagowali na Twoje zgłoszenie.Zdaje się że wszystkie zgłoszenia są nagrywane.



marek - 27 sty 2007 13:38
Kiedyś jechałem A2, była kompletnie pusta jechalem sobie 180-200 i jakiś kilometr przede mną zobaczylem ciężarówki na prawym pasie. Zwolniłem do 140, zacząłem wyprzedzać i jak wyprzedzilem jedną to jedna przed mną zjechała na lewy pas i chwilę później jedna za mną zrobiła to samo. Wszystkie miały ukrainskie rejestracje. Oczywiście ta na lewym pasie nie wyprzedzała tylko blokowała mnie żebym nie wyprzedził. Mrugnąłem światłami, zero reakcji, klakson też nic nie dał. Wyciągałem telefon żeby na 112 zadzwonić, ale zjechali z powrotem na prawo. Dałem w rurę odjechałem, na końcu autostrady pod Koninem stał patrol drogówki. Chciałem się zatrzymać i poczekać na tych ukrainców, ale że miałem przed sobą kawał drogi to nie chciałem później po nocy się tłuc.



Gość - 02 lut 2007 14:19

W piątek miałem taka "fajną przygodę".
Jadę sobie w nocy autkiem z rodziną, wjeżdżam w teren zabudowany (wioska na trasie), lecę z 60 km za Fiacikiem Punto
Linia podwójna ciągła, wysepki, barierki po środku - brak możliwości wyprzedzenia.
Patrzę w lusterko wsteczne : cos "nadlatuje" z tyłu, tylko niewiadomo czemu kołami ziemi dotyka....wyhamował...jedzie mi na zderzaku.
Kończy sie teren zabudowany, jest możliwość wyprzedzenia Punciaka.
Patrzę w lusterko, autko za mną nie miga, wiec wrzucam kierunek i po chwili zaczynam wyprzedzać.
Nagle oślepiajace światła w lusterka i klakson - "samolot" również zaczął mnie wyprzedzać, oczywiście bez kierunków, ale za to z poganiaczami.
Zakończyłem wyprzedzanie, "samolot" śmignął do przodu "na trzeciego". Błysnąłem mu długimi, aby miał próbkę tego co czuje kierowca, któremu w środku nocy świeci się po oczach (on miał chyba ksenowy, ja nie ).
Wtedy on gwałtownie zahamował, a gdy dojechałem do niego - zaczął mi zajeżdżać drogę. Po kilku sekundach przestał i " poleciał" dalej.

Pomyślałem kilka sekund, wykręciłem numer 112 i podzieliłem sie swoimi spostrzeżeniami z dyżurnym...Może to jakiś pijany lub naćpany drechu, który zaraz kogoś rozjedzie na pasach.
Nie liczyłem na reakcję Policji...ale uważałem, ze tak trzeba.
Jadę dalej, jeden teren zabudowany - nic, drugi -nic...
Zbliżam się do trzeciej wioski - a tu autka z przeciwka zaczynają mi migać długimi...kawałek dalej stoja dwa autka na poboczu na awaryjnych: JEST
Skasowali gościa na radar

Czy Wy dzwonicie na 112 w takich sytuacjach i czy widzicie często reakcję Policji?


Uff, sporo takich "lotników" na drogach. Świetnie, że zadzwoniłeś, super, że go złapali, szkoda, że takich od razu nie eliminują... W jakikolwiek sposób.
Jeszcze nie zadwoniłam nigdy, ale nie omieszkam tego uczynić przy odpowieniej okazji, choć wolałabym nie przeżywać owych "okazji" Pozdro



Mayk - 02 lut 2007 15:02
Jak ktoś mi jeszcze raz powie, że taksówkarze są normalni i jeżdżą bezpiecznie to chyba wyśmieję prosto w twarz. Jak wrócę do domu to chętnie opiszę sytuację ale teraz wychodzę:)

Pozdrawiam



jazzzy - 02 lut 2007 15:09

Jak ktoś mi jeszcze raz powie, że taksówkarze są normalni i jeżdżą bezpiecznie to chyba wyśmieję prosto w twarz.

nie popelniaj bledu polegajacego na wrzuceniu kazdego taksowkarza do jednego wielkiego wora z napisem nienormalni



aniak - 04 lut 2007 21:01
Kiedys dzwonilam na 112 bo przed nami jechal rodiowoz...Stary polonez
Smigal tak, ze myslalam, ze sie zaraz rozleci... Nie wazne czy teren zabudowany czy nie... Caly czas ze 120... i srodkiem drogi. W koncu zadzwonilam na 112 podalam numery, a Pan do mnie ze ten policjant jest pewnie pijany... Ale dziekuje mi za informacje! Paranoja!



magicadm - 04 lut 2007 21:20

Paranoja!
Żadna paranoja.
Już niejeden Policjant "na bani" w ten sposób stracił pracę.



Piotrek - 04 lut 2007 22:15

Policjant "na bani"
"za bezpieczny weekend"



bkapust - 05 lut 2007 5:24
Jakby na to nie patrzec to 100 000 policjantow nie zostalo zrzucone razem ze stonka przez USA tylko to ludzie lepiej/gorzej wybrani z reszty obywateli. Wiec maja podobne problemy jak inni.Naszczescie policjantom groza wieksze konsekwencje za taka glupote, wiec moze w koncu uda sie zrobic porzadek



malutka - 05 lut 2007 22:39
bkapust niestety wszedzie trafiaja sie "czarne owce"



bkapust - 06 lut 2007 5:49
Beee



magicadm - 06 lut 2007 8:14

Beee
Nie wiem jak Wam Policjantom z Wawy , ale mi sie bardzo podoba ten kawałek:
Hip-hopowy hymn olsztyńskiej policji
http://www.smog.pl/wideo/7411/hip-hopowy_hymn_olsztynskiej_policji/1/
Który troszkę wyjaśnia...

PS Takie mini OT



bkapust - 06 lut 2007 19:00
Hyhy nie wiem jak Policjantom z Wawy, bo moi znajomi jeszcze nie slyszeli, ale mi nawet. Chociaz jak juz kiedys zaznaczalem nie jestem policjantem. Jestem czlonkiem innej sluzby a dla Policji realizuje zadania z zakresu szkolenia i doskonalenia zawodowego funkcjonariuszy

Takie male OT



magicadm - 06 lut 2007 21:30

Hyhy nie wiem jak Policjantom z Wawy, bo moi znajomi jeszcze nie slyszeli
A chłopaka już podobno chcieli dyscyplinarnie za stworzenie tego kawałka z Policji wyrzucić

nie jestem policjantem.
To czego beczysz?



sphinx_20 - 06 lut 2007 22:34

Zakończyłem wyprzedzanie, "samolot" śmignął do przodu "na trzeciego". Błysnąłem mu długimi, aby miał próbkę tego co czuje kierowca, któremu w środku nocy świeci się po oczach (on miał chyba ksenowy, ja nie ).
Wtedy on gwałtownie zahamował, a gdy dojechałem do niego - zaczął mi zajeżdżać drogę. Po kilku sekundach przestał i " poleciał" dalej.



a nie trzeba było dziada schamowac do zera wysiąść i wytłumaczyc byc może ręcznie jak się trzeba zachowywac na drodze?? odstrzeliłbym takich co tak jeżdża jak opisałeś
pozdro



magicadm - 06 lut 2007 22:45

a nie trzeba było dziada schamowac do zera wysiąść i wytłumaczyc byc może ręcznie jak się trzeba zachowywac na drodze?? odstrzeliłbym takich co tak jeżdża jak opisałeś


Po pierwsze - to wtedy ja bym złamał prawo - w końcu to juz napaść .
Po drugie - jechałem z dwuletnim, śpiącym dzieckiem.
Po trzecie - mogłoby być ich więcej w środku, a typ zachowanie na drodze wskazywało na dużą arogancję i agresję - po co ryzykować. Wolę nie zbierać guzów bez powodu.
Po czwarte - to byl samochodzik na min 200 tyś zł - więc kolo mógł mieć klamkę...
Po piąte - płacę podaki na Policję...

Agresją na drodze daleko nie zajedziemy...Lepiej być sprytnym



Briareos - 06 lut 2007 23:07

wytłumaczyc byc może ręcznie jak się trzeba zachowywac
Problem w tym że sporo takich "ambitnych" kierowców to napakowane koksem miśki, w dodatku na jakichś środkach pobudzających. Mnie też krew czasem zalewa, ale cóż zrobić... rękoczyny to nie jest rozwiązanie, tylko eskalacja problemu.
Totalny brak umiejętności (i wiedzy?) jeśli chodzi o używanie kierunkowskazów... jazda z włączonymi przednimi światłami przeciwmgielnymi w każdych warunkach... stosowanie niehomologowanych żarówek i źle ustawione światła mijania... rozwijanie grubo ponad 120km/h na autostradzie z przyczepką i manewry wyprzedzania takim zestawem... omijanie korków pasem awaryjnym lub do skrętu i wciskanie się na przód kolejki (i tu, niestety, 80-90% takich ludzi ma rejestrację na W... i nie jest to jakieś uprzedzenie tylko stwierdzony fakt)... pokonywanie obszarów zabudowanych na drogach krajowych z prędkością 80-120km/h, często lewym pasem mimo podwójnej ciągłej (tu przodują VW Transportery i tego typu "żuczki" z silnikami TDI)... mało kto obecnie wie że hamulec pomocniczy można też zaciągać przed czerwonym światłem... wyprzedzanie "na trzeciego", co często kończy się wymuszeniem gwałtownego przyhamowania, jak trzeba takiego pacjenta wpuścić przed siebie zanim na czołowe pójdzie... upierdliwe trzymanie się za kimś w bliskiej odległości (w zasięgu świateł) w nocy...

Ech, mógłbym tak długo, ale powiem tyle - umiejętności manualne to nie wszystko co trzeba mieć by dobrze jeździć. Trzeba jeszcze myśleć. Każdemu się zdarza coś głupiego czasem zrobić, ale to nie to samo co mieć w d... kodeks drogowy



jazzzy - 06 lut 2007 23:23
pocieszyc sie mozna jedynie tym ze sa kraje gdzie PoRD prawie nie istnieje i tam panuje wiekszy kosmos niz u nas

jak ktos jest zainteresowany to moge podeslac namiar odcinki (do sciagniecia) cyklicznego programu o bezpieczenstwie w ruchu drogowym gdzie omawiane sa rozne niejasnosci i bledy kierowcow



qlesh - 06 lut 2007 23:48
Briareos no dokładnie. To co napisałeś i jeszcze wiele innych rzeczy również mógłbym wymieniać do usranej śmierci
Już nie patrzę już kto jakim autem co wyczynia, ale mam takie powiedzmy "top 10" (albo więcej) manewrów na drodze, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji.
Kierunkowskaz po skręceniu lub zmianie pasa - oszczędzajmy żarówki!
Hamowanie w ostatniej chwili przed światłami (skrzyżowaniami) - przecież jeszcze nie wiem gdzie jadę!
Nie wpuszczanie w korku tych z podporządkowanej ("zamek") - przeciez ja mam pierwszeństwo!
Wyprzedzanie na 3-go (wszelkie formy) - mam mocne auto to mi wolno, a co!
Parkowanie w miejscach utrudniających ruch/zakazach zatrzymywania - ja tylko na chwilkę!
Miganie światłami gdy wyprzedzam inny pojazd - jedziesz wolno to wznieś się w powietrze!
Parkowanie pojazdu na dwóch miejscach parkingowych - tam się nie "wcisnę", bo nie umiem!
Jazda na mgielnych (przednich lub tylnych) bez względu na warunki - chodzi o to żeby być widoczym!
Światła świecące wszystkimi kolorami tęczy i we wszystkie strony - ja też chcę mieć ksesony... w Tico!
Wpychanie się w korkach przed wolniejsze auta i TIRy - nie mają czym jechać to niech stoją!

etc...



jazzzy - 06 lut 2007 23:56
tak przy okazji to widzialem dzis niezlego kozaka w poldku ktory stwierdzil ze auto przed nim jedzie zbyt wolno (moze jakies 5-10km/h od niego samego) wiec bez dotykania hamulca i kierunkowskazow (na lusterka tez pewnie nie patrzyl) zjechal na prawy i momentalnie na lewy wyprzedajac tamtego. Moze nie byloby to dziwne gdyby nie fakt ze za nim i przed nim auta sie poruszaly na obu pasach a brak sygnalizacji manewru kiepsko sie moze skonczyc. Takie skakanie po pasach i jazda na zderzak to ponoc polska specjalnosc.



andrev001 - 07 lut 2007 6:51

Takie skakanie po pasach i jazda na zderzak to ponoc polska specjalnosc.

W moich okolicach polska i meksykańska. Tu rzadko uświadczysz włączanie kierunku - bo akurat ktoś wcina burgera, lub gada przez koma.

Sytuacja z dziś. Jadę dealerowskim autem zapłacić rachunki. Z uwagi na śnieg i korki na główniejszych trasach, jadę sobie bocznymi uliczkami. Zbliżam się do krzyżówki, nie mam znaku STOP ale jadący z mojej prawej i lewej mają. Dziękować bogu, że rozglądnąłem się i zdążyłem zatrzymać, gdyż z mojej lewej strony jechała solarka (30-40 mph) i nie zatrzymała się. Myślę sobie "idiota". Ale mało tego, na następnej ta sama sytuacja tylko byłem trochę dalej, więc bez problemu. Myślę, że urządzili sobie wyścig "Kto szybciej odśnieży drogę?". Mówię Wam...

Ale nic nie przebije samochodów bez lamp tylnych lub przednich, musisz być wróżką by wiedzieć jaki manewr chcą wykonać ...



GruWujek - 28 lut 2007 2:35
Policja...