ďťż
Dreyco: Opowiadanko





Dreyco - 23 sie 2010, o 14:29
Zachęcony trochę szczurzym pisarstwem (to, co czytałem pachnie mi Kingiem z większą dozą humoru) oraz rozweselającymi wierszydłami szlachcica, co to pół krwi wilk, pół lis a pełnej wierszokleta, postanowiłem i ja dodać swoje parę groszy do świata literatury.

Pisanina nosi roboczy tytuł "Day when you became dragon" i jeśli jeszcze nie postanowiliście mnie spalić na stosie za moją angielszczyznę, dodam, iż może być rozwinięciem mojej odpowiedzi na temat budzenia się ‼sobąâ€ poruszany kiedyś na forum.

*wziął głęboki oddech* no to chlup:
_________________________________

Sen dobiegał już końca a był to sen wyjątkowy. Już samo to, iż był, można zaliczyć do ewenementów. Sny nie należały do czołówki najczęściej zdarzających się rzeczy w życiu tego konkretnego siedemnastolatka. Było mu wyjątkowo niewygodnie. Czuł, jak gdyby przez noc urósł i teraz nie mieścił się między ścianami. W dodatku jakąś cześć łóżka wbijała mu się w plecy. Nie jego plecy. Całe ciało było obce. Odruchowo próbował chwycić kołdrę i przewrócić się na brzuch, lecz obydwie czynności nie doszły do skutku. Próbował włączyć nocną lampkę, lecz i to się nie udało, gdyż ta urwała się z mocowania i spadła mu na głowę. Tego było za wiele. Otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju, a bliżej po tej części która była dostępna bez poruszania śpiącego jeszcze ciała. Przed jego oczami majaczyło coś, jakby wielka, długa i elastyczna szczotka zamiatająca powolnym ruchem powierzchnie ściany. Łóżko rzeczywiście było połamane, lecz już za chwile miał się przekonać, że to najmniejsze z jego zmartwień.

Próbował wstać, lecz ciało nie chciało utrzymać się w pionie. Opadł na dłonie odkrywając, iż na spółę z plecami także nie należały do znanej mu postaci siebie. Pierwsze co rzucało się w oczy to porastające je futro, oraz pazury, które harowały nowiutkie i cholernie drogie panele. Krótko mówiąc posiadał łapy, i to wielkie łapy. Gdzieś z tyłu coś nie dawało mu spokoju, co chwile uderzając to o ścianę, to o resztki łóżka. Dość szybko w głowie chłopaka zrodziła się myśl, a była to myśl przerażająca. Odwrócił się więc i zobaczył to, czego się bał. Szczotka stała przed nim oskarżycielsko przymocowana do tego co zdawało się być teraz jego tyłem. Zaczął krzyczeć. Umilkł czując jak dźwięk ten wprawia ściany i podłogę w drżenie. Na usta cisnęło mu się tylko jedno
-O k*rwa – rzekł, jak mu się wydawało, szeptem. Poprawiło mu to humor w dwójnasób. Po pierwsze poczuł, znaną chyba każdemu, zbawczą moc tego słowa. Po drugie zrozumiał, że przynamniej głos miał swój, tylko trochę jakby donośniejszy.
Z sąsiedniego pokoju słychać było oznaki wzmożonego ruchu.
-Mógłbyś nie przeklinać – Odezwała się jego matka zaspanym głosem – i skończ z tym dudnieniem. Jest piąta a od tego hałasu drżą ściany. Za trzydzieści minut wstaje do pracy, więc daruj sobie tą muzykę, czy jak to tam nazwać.
Nie odpowiedział. Rodzicom nie należy się przeciwstawiać w praktycznie żadnej sytuacji. Czynienie tego o 5.30 jest sportem ekstremalnym.
-Nie. To musi być sen. – Pomyślał - Nie możliwe bym...
Pacnął łapą w przełącznik i w pokoju zrobiło się jasno. Podszedł, a raczej podczołgał się do regału i ostrożnie wyjął pierwszą z brzegu książkę. Miał wrażenie jakby trzymał za sznurki bezwładnej marionetki zawieszonej gdzieś tam daleko na dole. Po dziesiątkach prób udało mu się w końcu otworzyć książkę na jakiejś stronie. Przeczytał: ‼Ich bin 17 und Matthias 19. Wir kenne, uns...”. Nic nie rozumiał, lecz nie musiał. Czytał, a we śnie to nie możliwe, podobnie jak włączenie czy wyłączenie światła. No więc nie był to sen
-O k*rwa.

Słońce powoli oblewało swym blaskiem ściany szarych bloków, co wcale nie dodawało im uroku a raczej uwydatniało ich wrodzone... piękno i urodę? Ptaki już na dobre zaczęły świergotać i odczuwał to znacznie wyraźniej. Słyszał wszystko, każdy oddech, każdej osoby w domu, miarowy szum zabudowanej lodówki czy nawet krople wody spadającą z cieknącego kranu w łazience. Świat stał się zbyt pełny i przytłaczający a w dodatku o dwa rozmiary mniejszy. Ta ostatnia kwestia stwarzała dodatkowy problem, a mianowicie wraz ze światem skurczyły się także drzwi.
Mama wychodziła właśnie do pracy. Udawał więc, że śpi by nie denerwować jej dodatkowo przed pracą. Wyszła. Świat ludzi stanowczo nie został stworzony dla kogoś rozmiarów konia. Szarpnął za klamkę. Ta została mu w łapie a wraz z nią całe drzwi. Postawił je obok siebie niszcząc dodatkowo pochorowane już pazurami panele.
Sporym wysiłkiem przecisnął się przez to, co zostało z drzwi i znalazł się w pokoju rodziców. Stała tu kanapa, komoda, stół i telewizor. Pies który początkowo wybiegł entuzjastycznie na jego przywitanie, teraz kulił się za kanapą i usilnie starał się być gdzie indziej.
-Cześć bracie! – Trzasnęły drzwi od innego pokoju a tuz po nich drzwi od łazienki
-Cześć siostro – Odpowiedział
-Jak się spało
-Dziwnie – Nie mógł odpowiedzieć bardziej zgodnie ze stanem faktycznym.
-To znaczy?
Nie odpowiedział słysząc cieknącą wodę. Z reszta i tak nie wiedział co powiedzieć. ‼Wiesz... śniło mi się, że jestem takim dziwnym włochatym smokiem a na dodatek... uśmiejesz się, wstaje rano i okazuje się to prawdąâ€. Chyba wzięła by go za świra. Wtem zaświtała mu pewna myśl. Jeśli to tylko zwidy, to nikt inny nie będzie widział go takim jak teraz. Jeśli zaś jego własna siostra ujrzy go jako smoka, to przynajmniej może mu jakoś pomoże. Tak! Tego teraz potrzebował. Potrzebował kogoś kto powie mu, że wszystko będzie w porządku i mama nie wkurzy się o panele w jego pokoju.
-Dziwnie czyli ja... –do pokoju weszła siostra i stanęła jak wryta. Pies popatrzył na nią z wyrazem zrozumienia mówiącym: ‼spoko, za kanapa jest jeszcze trochę miejsca”. Teraz miał pewność kim się stałâ€“ jak -dokończyła - o ja cię... co zrobiłaś z moim bratem ty... właściwie czym ty jesteś?
-Sam nie wiem
-O fajnie, ty mówisz. Ale wracając do kwestii formalnych. Bestio może być?
-Chyba tak
-Co zrobiłaś z moim bratem ty bestio! – wrzasnęła po czym padła jak długa na podłogę.

_________________________________

Opowiadanko to składa się ze sporej ilości krótkich fragmentów, budowane kawałek po kawałku na ślepo. Sam nie wiem co będzie dalej, poza tym co już napisałem a to, co już wyszło z pod tej łapy nadal jest w fazie testów so... jak trzeba to i krytykę przyjmę godnie. Znaczy, się postaram bom czasem nadwrażliwe stworzenie




Toris - 23 sie 2010, o 22:36
- (...)co zrobiłaś z moim bratem ty... właściwie czym ty jesteś?
-Sam nie wiem
-O fajnie, ty mówisz. Ale wracając do kwestii formalnych. Bestio może być?
-Chyba tak
-Co zrobiłaś z moim bratem ty bestio! – wrzasnęła po czym padła jak długa na podłogę.

Niezła puenta. Opowiadanie też w porządku. :3



Dreyco - 24 sie 2010, o 17:28
Jak już napisałem to nie jest wszystko a sam początek. Chciałem wiedzieć jak reakcje i czy ma sens pisać dalej, bo tak tylko dla siebie to trochę dziwnie. Opowiadanko do dziś ma około siedmiu stron i chyba pisze dalej. Jakby się spodobało to bym wrzucił na jakiś serwer i co jakiś czas dodawał kolejne fragmenty A jakby się nie spodobało, to do szuflady jak zwykle