Folgarida i wszystko dookola
autor: Javol - Zamieszczono: wt mar 27, 2007 9:51 pm
Witam,
Zaleglosci w czytaniu nadrobione (chyba 2 godziny mi to zajelo, bo tyle ciekawych postow), a teraz do roboty.
W dniach 11-16 marca w wieloosobowej (7 - Pan Zbyszek, KMPZ, KCPZ, CKCPZ, 2xKKCPZ i ja) grupie przebywalismy na wyjezdzie narciarskim w Folgarid'zie i okolicach (heblarzom podziekowalismy (-: ). Organizacja wyjazdu zajal sie Pan Zbyszek, za co cala ekipa jest mu niezmiernie i dozgonnie wdzieczna. A zadanie nie bylo latwe, gdyz co czlowiek to inne wymagania i zachcianki. Jedni jechali samochodami z Polski, inni samolotami, jedni mieli miec po raz pierwszy zalozone dyby (czyt. narty) na nogi, a inni calkiem niezle smigaja, a jeszcze inni chcieliby tylko walic na czarne, jedni woleli waskie, crossboarder'owe trasy, inni (czyt. ja) na maksa szerokie. Jednym slowem "problem" przez duze P. Nic wiec dziwnego, ze Panu Zbyszkowi "przeciazyly sie obwody" i pewnego pieknego dnia wybral sie na stok w kapciach (mam nadzieje, ze nie zostane zamordowany za zdrade stanu).
W ciagu 6 dni nartkowania 3 dni spedzilismy w Madonnie na Groste, 1 dzien w Folgaridzie, 1 w Pinzzolo i 1 w Passo Tonale. Mysle, ze okolice sa wszystkim lub prawie wszystkim dobrze znane, wiec nie bede opisywal tras, oprocz jednej - mianowicie w Pinzolo trasa nr 5 ze szczytu w kierunku polnocnym, to istna bajka dla tych, ktorzy lubia hektary i jazde w poprzek, a nawet pod gore stoku. Najwazniejsze jednak jest to, ze jest tam zdecydowanie mniej ludzi niz Madonnie i do ostatniego zjazdu trasa jest gladka jak stol.
Pozostaje mi skupic sie na warunkach:
1) Pogodowych - rewelacyjne - 6 dni slonca i tylko slonca. Nawet na tarasie baru przy lodowcu w Tonale mozna bylo sie rozebrac do rosolu, bez obawy o wyziebienie.
2) Sniegowe - oczywiscie cos za cos, wiec sniegu nie bylo zbyt duzo, ale Wlosi znani sa z tego, ze potrafia utrzymac go na trasach nawet przy wysokich temperaturach. Oczywiscie w dolnych czesciach tras popoludniu robila sie zupa z kasza, ale zawsze mozna odpoczac w gondolce. Natomiast na Groste, w Pinzzolo na wyzszych trasach oraz Tonale na polnocnych warunki calkiem, calkiem a czasami bardzo dobre - sniezek pierwsza klasa.
3) Barowe - tu chyba nikt nie watpi, ze sa niezmiennie najlepsze w calych Alpach. Wg starej narciarskiej maksymy "oprocz tras paru, od baru do baru", przy wyborze miejsca najwaznieszy byl ten punkt.
4) Nastrojowe - wszystkim humory dopisywaly, poniewaz urwania konczyn, obrazen mozgu itp u nikogo nie stwierdzono.
I tym milym akcentem chcialbym zakonczyc krotka relacje z narciarskiej wyprawy, zalaczajac ogromne podziekowania dla Pana Zbyszka i Jego Malzonki Jadwigi.
Wszelkie uwagi prosze zglaszac pod: 0700....
Pozdrawiam,
autor: Romek - Zamieszczono: śr mar 28, 2007 4:50 pm
Nic wiec dziwnego, ze Panu Zbyszkowi "przeciazyly sie obwody" i pewnego pieknego dnia wybral sie na stok w kapciachWięcej szczegółów poprosimy, bo to może być całkiem interesujące!
autor: Javol - Zamieszczono: śr mar 28, 2007 5:38 pm
Więcej szczegółów poprosimy, bo to może być całkiem interesujące! Sorry, wiecej nie napisze, bo i tak juz smiertelnie podpadlem, dajac o tym wzmianke , ale moze zainteresowany sie wypowie w tej sprawie.
autor: Maciek - Zamieszczono: śr mar 28, 2007 8:26 pm
Panie Zbyszku Do tablicy
autor: zbyszek - Zamieszczono: czw mar 29, 2007 5:54 pm
No - fakt. Bylo tak
Do Madonny pojechalismy autkiem, a ja robilem za drajwera. Na miejscu okazalo sie, ze jak ten chlop co wzion ksiunzecke wojskowom i legitke partyjnom, a zapomnial pluga ...
Ja nie zaladowalem butkow narciarskich
Kosztowalo mnie to 2 godz siedzenia na tylko przy dolnej gondolce, az kumpel przywiozl je na sobie. Tzn przerzucone przez ramie, bo on jechal na "wlasnych nartach", gardzac autkiem
Tak, czy inaczej: lepiej bylo wtedy ze mna nie rozmawiac
pozdrawiam,
Nastepnym razem codziennie rano bede bral cos na pamiec. Tylko, ze jeszcze trza o tym pamietac ....
autor: torek - Zamieszczono: czw mar 29, 2007 6:22 pm
Dobre
autor: qbas - Zamieszczono: pt mar 30, 2007 8:55 am
To tak jak ja podjechałem na górkę gdzieś tu w okolicy i zapomniałem, że dzień prędzej wyciągnąłem spodnie z bagażnika. A w jeansach nie dało się jeździć oj nie dało.
autor: Javol - Zamieszczono: pt mar 30, 2007 7:02 pm
Nastepnym razem codziennie rano bede bral cos na pamiec. Tylko, ze jeszcze trza o tym pamietac ....A moze, a moze, .... , lepiej nic nie bede gadal, bo mi sie w koncu dostanie
autor: skaski - Zamieszczono: pt mar 30, 2007 9:38 pm
Kiedyś mój znajomy ocknął sie na szczycie Kasprusia z dwoma lewymi butami narciarskimi, które wyjął z plecaka ale juz nie mógl włożyć na nogi. MIał takie same buty jak syn no i w ferworze pakowania pomylił się. Dwa prawe zostały w Bielsku.
autor: Andrzej K - Zamieszczono: sob mar 31, 2007 8:31 am
Nastepnym razem codziennie rano bede bral cos na pamiec. Tylko, ze jeszcze trza o tym pamietac ....najlepiej nosić w woreczku na szyi wtedy się nie zapomni gdzie się położyło