Kijki...
autor: zagronie - Zamieszczono: śr maja 10, 2006 7:17 am
Kupiłem sobie kijki. Za jedyne 320 zł. Firma Petzl, znana z produkcji sprzętu alpinistycznego. Miałem firmy Leki, kupione kiedyś w Austrii. Wysłużyły się i przestały sie blokować przy regulacji długości. Można było u nich sciągnąć końcówkę z kółkiem i używać jako sondy na lodowcach. Do ewentualnego sprawdzenia szczeliny- przy maksymalnym rozciągnięciu. W wątpliwych miejscach(np. lekkie zaklęśniecie śniegu) wpycha się kijek w śnieg i nomalnie powinien sie zatrzymać, uderzając o lód. Gdy wchodzi jak w masło sprawa jest podejrzana.
Nie wyobrażamy sobie z żoną chodzenia turystycznego bez kijków. Odciąża sie kolana, częściowo kregosłup. Zwisajace normalnie ręce muszą pracować. Dodatkowo stabilizacja boczna w eksponowanych miejscach. Same zalety. Kijek powinien być lekki, mocny, dobrze wyważony. Końcówka widiowa do zaczepiania na skale. Długość, przy maksymalnym rozciągnięciu, od 130 cm w górę(zależy od wrostu). Ja mam 175 cm i dobrałem kijki o długości maks 145 cm.
Pozdrowienia
autor: Ktomek - Zamieszczono: śr maja 10, 2006 10:42 am
Nie wyobrażamy sobie z żoną chodzenia turystycznego bez kijków.Co prawda to prawda. Ja wprawdzie sobie wyobrażam, ale wolę jednak z kijami. Ja posiadam z kolei "Leki". Jak narazie nie narzekam.
Swego czasu napatoczyłem sie na zlot weteranów taternictwa w Morskim Oku. Wśród tych znamienitych wspinaczy było kilku uzywających nadal starych kijów bambusowych (np. Pan WHP). Dało mi to powód do rozmyślań natury filozoficznej .
autor: romex - Zamieszczono: śr maja 10, 2006 8:23 pm
Kupiłem sobie kijki. Za jedyne 320 zł.
autor: torek - Zamieszczono: śr maja 10, 2006 9:35 pm
Ja za tyle kupiłem buty
autor: Darek - Zamieszczono: śr maja 10, 2006 11:46 pm
Ja za tyle kupiłem butyAle nie 145 cm. długości.
autor: zagronie - Zamieszczono: czw maja 11, 2006 6:42 am
Nie ma sie co śmiać! W Rotundzie na giełdzie kupiłem w zimie Giprony z napisem World Cup, porządnymi ząbkami. Fajne kijki. Dziewczyna chciała za nie 15 zł. Wytargowałem za 12 zł.
Pozdrowienia.
autor: skaski - Zamieszczono: czw maja 11, 2006 10:56 pm
Do ewentualnego sprawdzenia szczeliny- przy maksymalnym rozciągnięciuCzyżby rozciągały sie do dlugości co najmniej 2-3 metrów? No bo jak jest np. puchu półtora metra a pod spodem jeszcze drugie tyle normalnego sniegu to jak sondować Ja osobiście, jak widzę zaklęśniety snieg to obchodzę (objeżdżam) go naokoło.
Jednym z pierwszych używajacych kijków do turystyki był Messner. Ja juz od dawna do jakiegokolwiek wyjścia w góry biore zawsze kije. Przerobiłem juz ładnych kilka par. I chyba najlepsze są Leki. Praktyczna uwaga. Gdy przypinamy kije do plecaka to zawsze szpicem do góry. Te france same się rozkręcają przy chodzeniu i gubią.
Poprzednikiem kijków i czekana był tzw. Alpenstock czyli kij drewniany z metalowym okuciem. No a w Tatrach ciupaga
autor: zagronie - Zamieszczono: pt maja 12, 2006 5:19 pm
Ta metoda jest w miarę, ale tylko w miarę dobra, gdy warstwa śniegu na lodowcu jest dość cienka i pozwala, gdy zakleśnięcie(co znamionuje raczej wąską szczelinę, przynajmniej u góry, bo niżej może się rozszerzać) "uchwycić" brzegi tej szczeliny. Nie należy rozumieć, że idziemy sobie z takim kijkiem i co chwila dziubiemy po śniegu. W pewnych wątpliwych przypadkach jest on napewno lepszy niż sondowanie czekanem. Choćby w przypadku, gdy ktoś samotnie trawersuje lodowiec, czego się oczywiście nie poleca, bo łażenie po lodowcu(pokrytym śniegiem) samotnie, nawet po przedeptanych ścieszkach jest zwsze ryzykowne. Zresztą taki rozsunięty kijek na stromym polu śnieżnym jest niezłym "czekanem". Wchodzi głęboko w śnieg i to jest dobry chwilowy uchwyt. Stosowałem go w Austrii. Należy go odpowiednio wbijać, aby był napór na "ściankę" a nie wyślizgiwał się ze śniegu.
Pozdrowienia.