ďťż
kitesurfing - trudne pytania, trudne początki





autor: trevor - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 2:36 pm
Witam,
Czy może ktoś z szanownych grupowiczów miał już do czynienia z kitem. Bardzo mi się podoba ten sport ale nie mam pojęcia za jakim sprzętem mam się rozglądać Czy dla całkowitego amatora latawiec komorowy czy pompowany, jaka powierzchnia na nasze nadmorskie wiatry Latawiec miałby też zimą napędzać mnie i snowboard Szukałem już po necie ale za dużo inormacji nie znalazłem.

pozdrawiam
tomek




autor: Tomi - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 3:38 pm
Ja miałem do czynienia, w takim znaczeniu że ost sie patrzyłem na tych gości jak się ślizgają lub raczej latają i slizgają
Ale najbardziej podobało mi się jak paru gości przegiągnęło po wodzie ze znaczną prędkością(bez deski) co nawet było ciekawe, w porównaniu do jednego pana którego przeciągnęło po lądzie co musiało być mniej przyjemne
Ale jeżeli chodzi o sprzęt no to nie znam się, ale też zamierzam w niedługim czasie tj 2 lat spróbować kejta, bo też spodobał mi się ten sport.Najpierw jednak nauka na desce a potem to.
Więc życze ci powodzenia



autor: mateo - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 3:39 pm
Moje chłopaki ( m.in. O_o ) po jakim takim opanowaniu desek zapewne w tym roku zastartują na kitach ale zapewne rozpoczną od tygodniowego obozu na Helu.



autor: Maciek - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 3:47 pm

obozu na Helu.
Właśnie to chciałem zaproponować. Jest kilka miejsc, gdzie można zapisać się na kurs kitesurfingowy. Jest to, uważam, bardzo dobry sposób na rozpoczęcie przygody z tym sportem. Poza zdobyciem umiejętności, zapoznasz się ze sprzętem i będziesz wiedział, co trzeba kupić. Zaczynanie od sprzętu jest najgorszym rozwiązaniem.




autor: fantom - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 3:54 pm
Zdecydowanie kurs na poczatek - HEL wydaje sie tu byc rozsadna propozycja w naszych szerokosciach geograficznych
byle z dala od windsurferow

Jak cos chcesz poszperac teoretycznie to jest niezla strona
www.windsurfing.pl
a w niej dzial o kitach
http://www.windsurfing.pl/index.php?dzial=32

jest tam kilka FAQ dotyczacych doboru sprzetu dla nowicjuszy
powodzenia
sk



autor: konrad - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 6:07 pm

byle z dala od windsurferow
święte słowa sam mam ochote spróbowac latawca ale gdy pływam na desce i widzę ich w sąsiedztwie to ciarki mnie przechodzą....



autor: trevor - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 6:11 pm
Dzięki za linki i porady.
Zaczne od kursu, bo średnio spodobała mi się wizja bodydrag po lesie albo kamienistej plaży zapewne zakończona wybieraniem piachu z ust

pozdrawiam
tomek



autor: Maciek - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 7:43 pm
Koleg, który się tym sportem bawi opowiadał mi, jak nowicjusz zaończył jeden z halsów wzdłuż Helu, na pobliskiej sosence. Troszkę się poturbował.
Na półwyspie niestety trzeba się pogodzić na współobecność na wodzie i kitesurfingmanów i windsurfingmanów. Ja na desce odpływam zawsze dalej od brzegu, gdzie jakby mniej latawców no i mniej deskarzy również.



autor: o_O - Zamieszczono: pn cze 06, 2005 7:45 pm
Zdecydowanie Hel !

Na początku zajęcia polegają głownie na opanowaniu latawca - a w płytkiej wodzie Zatoki to nawet przyjemny jest drag za kite`em
A poza tym to: najwięcej wiatru - do kite trzeba go całkiem sporo, niepowtarzalby klimacik campingów, doświadczone i najlepiej wyposażone szkoły...

Dla mnie Hel to raj . Razem ze znajomymi szukaliśmy obozu na Półwyspie.
Np. OrkaSurf http://www.orkasurf.com.pl powiedziała nam że obóz z kursem kitesufrngu kosztuje tyle samo co windsurfingu.

Na sprzęcie sie nie znam =]



autor: mateo - Zamieszczono: wt cze 07, 2005 7:29 am

Koleg, który się tym sportem bawi opowiadał mi, jak nowicjusz zaończył jeden z halsów wzdłuż Helu, na pobliskiej sosence. Troszkę się poturbował.

Pamiętam jak dwa lata temu, od Pucka przyszedł mocny szkwał ( w kierunku lądu- camping SOLAR) . Paru zapaleńców ( nie pomne czy o_O również ) na "chusteczkach" przygotowało się i mieli "ostre kucie" Wszyscy "świeżsi" oczywizda sprawa stali po pas w wodzie i patrzyli co się dzieje. Najgorzej , niestety mieli kiciarze. Jednego z gostków wydarło z wody około 50 metrów od brzegu i poprzez deski i żagle stłoczone przy plaży , poprzez plażę, posadziło go na maszcie,powyżej salingu , katamaranu wyciągniętego między przyczepy campingowe. Cudem , nie obcięło mu na stalówkach tego lub owego. Opłótł się biedaczyna na tym maszcie i chyba z 5 minut wisiał zanim go zdjęli.
Niestety z latawcami jest tak, że jak nie umiesz "czytać" wody i wiatru to daj sobie spokój bo finał może być znacznie mniej śmieszny. Na desce , najwyżej rzucisz pędnik i przeczekasz , z latawcem to albo go znacznie wcześniej "zgasisz" albo się pożegnasz z nim na dobre (ewentalnie pozostaje polowanie na sosenki lub maszty . )