LECHU STOI
autor: pawel - Zamieszczono: śr mar 15, 2006 4:40 pm
LECHU STOI NA STRAZY NIE SLUSZNEJ SPRAWY
W Niemczech kolejna reforma jezyka. Az dziw, ze im tak sie chce. Ostatnia byla nie tak dawno, a tu znowu komus cos sie przywidzialo i reformuja jezyk, a wlasciwie ortografie. Robi sie to oczywiscie w majestacie prawa. Poniewaz jak ogolnie wiadomo, nie ma innych problemow, zajmuje sie tym niemiecki parlament.
Lubie sluchac audycji radiowych z gatunku spolecznych-kulturalnych. Wlasnie dla tego jadac sobie samochodem przysluchiwalem sie dyskusji na powyzszy temat. Zadziwilo mnie jak wiele (wielu) ludzi, najczesciej mlodych, wyrazalo poglady zgodne z moimi odczuciami. Najbardziej moglem sie identyfikowac z wypowiedzia mlodego czlowieka, ktory bardzo elokwentnie wyrazill to, co w tej sprawie mialbym i ja do powiedzenia.
Ortografia to zbior zasad, ktore gdzies tam zostaly ustalone, sa uwarunkowane historycznie ale tak na prawde nikomu nie potrzebne. Zamiast unifikowac ortografie jezykow (liczba mnoga) to wprowadza sie do nich rozne dziwolagi bedace wynikiem przemysliwan ludzi nie bardzo wiedzacych czym by tu tak na prawde sie zajac. Po prostu chyba po to aby zmniejszyc bezrobocie. Na straznikow przestrzegania owych zasad wyznacza sie kolejne zastepy „medrcow“ (czytaj-nauczycieli, urzednikow itc) aby i ci mieli co robic. Zapomina sie o tym, ze ludzie chca sie po prostu ze soba dogadac i to jest podstawowa funkcja jezyka. Juz nie jest wazne CO MASZ DO POWIEDZENIA, tylko w jaki sposob masz cos do powiedzenia. Zaczynamy sie wiezic w wiezieniach stworzyn z przepisow, norm, formulek, regul. Budujemy sobie poukladany swiat i udajemy ze nam to sie podoba.
A tu okazuje sie, ze nie, pozadek ale wlasnie chaos jest piekny i ekscytujacy. (Po slowach …,ze nie, …postawilem przecinek bo tak podpowiada mi intuicja, ale wiem, ze tu przecinka zgodnie z or-zasadami nie powinno byc) Porzadek moze zanudzic. Spojzmy do internetu. Jaki tam, na przeroznego rodzaju forach panuje ortograficzny chaos. Czyz to nie jest wlasnie piekne. To jest wlasnie autentyzm. Po co to hamowac!
Od siebie dodam, ze drazni mnie ortogrfia jako argument. Spojrzcie wlasnie na roznego rodzaju fora i zauwazcie, ze argumentacja typu „zobacz nieuku jak napisalec to cz tamto. Naucz sie najpierw pisac itp..“ zastapila PRL-owska argumentacje „A w Amerecy to bija Murzynow“
Po prostu ortografia nie jest dla mnie rzadnym wyzwaniem i traktuje ja intuicyjnie. Przyznam rowniez, ze i do tej intucji nie przywiazuje wagi.
Nie przekonuje mnie jakos stanowisko, ze jest to niechlujnosc jezykowa. Ja to uznaje raczej jako swobode a moze i nawet ekspreje jezykowa. Moze to wlasnie jest NIKIFORYZM JEZYKOWY a raczej ORTOGRAFICZNY
Rowniez twierdzenie o rzekomym lekcewazeniu rozmowcy poprzez olewanie ortografi jest dla mnie niewystarczajace. Lekcewazyc moge slowem (tym wypowiedzianym) a nie wyrazem (tym napisanym). To tak jakby odmowic prawa do wypoiedzi osobie seplemiacej. Chociaz moze to nie zupelnie tak, bo to przeciez wada, tak jak dyslektyzm. Ale czyz ten, kto mowi niedbale, polyka koncowki, nie wypowiada wyraznie glosek (ok 90 % populacji) mowiac do mnie, lekcewazy mnie. Lekcewaga jest forma ekspresji swiadomie uzytej, a nie ekspresja spontaniczna.
Dla czego np. do estetyki nie przywiazuje sie takiej wagi. Do codziennosci nalezy otaczenie i poslugiwanie sie kiczem. „ROCOCO 20 wieku“ zdominowalo nasze otoczenie.
90 % ludzi z ktorymi mam kontakt ma dosc „osobliwe poglady“ na temat estetyki.
Twierdze, ze w Polsce 90% populacji to „samozwanczy projektanci“ (chociazby wnetrz wlasnych mieszkan, czy tworow graficznych roznej masci). Czyzbym musial czuc sie lekcewazony przez tych ludzi tylko dla tego, ze jestem swiadomym odbiorca i dawca estetyki???
To moja odpowiedz na polska ortografie. Dodam, ze ani komurkoce ani standartowe klawiatury nie maja polskiej trzcionki.
Gupi -chodzi o nie calkiem sprawnego umyslowo
Rzuuw – to taki zwierzak ze skorupa na grzbiecie
Uobuz - inaczej hooligan
Domb -to takie drzewo
Wontroba itp.
Jezeli ktos ma jakies inne pomysly to smialo.)
Sorry. Chyba nie na temat. Ale usprawiedliwia mnie fakt, ze mysli te naszly mnie wlasnie w samochodzie,
kiedy to jechalem sobie do KitzbĂźhl.
BACHLEDY NIE BYLO, ALE POLSKA ISTNIEJE
Wlasciwie to chcialem powstrzymac sie z ta relacja do czasu Wielkanocno-poswiatecznego. Myslalem, ze uda mi sie dokonac czegos w rodzaju analizy porowawczej KitzbĂźhl z np. OSRODKIEM NARCIARSKIM SZCZYRK, albo Zarem czy Korbielowem lub Wisla. Obawiam sie, ze jednak moge nie miec okazji do zlozenia wizyty w tych znakomitych miejscach, wiec pisze teraz.
Generalnie KitzbĂźhl nie zrobil na mnie wrazenia. Tam sie mieszka jak w miescie, a nie w wiosce narciarskiej. To nie St. Anton czy Obertauern, gdzie budzony jestes pianiem kogutow lub dzwonkiem wiszacym na krowiej szyi. Tam budza przejezdzajace pod oknem auta albo pijani anglicy wracajacy nad ranem po apres nartkowaniu. Jednak jako osrodek narciarski KitzbĂźhl jest do zaakceptowania. Duzy wybor tras, ale nie stety nie sa to te najszersze, znane z wysokich gor, jednak stosunkowo dlugie. Jedna z nich, co prawda niebieska, nr3 starczyla by nie jednemu na caly dzien. Srednio szybko, jadac tak rozrywkowo zabawowo, ale bez przystankow, potrzebowalem 15 minut na jej pokonanie.
Wyciagi nie naleza do najnowzszych, (mimo to Szczyrk chyba nie moze konkurowac)) Zaczynajac dzien nartkowy o 8.30 a konczac go ostatnim wyjazdem o 16.30 (nie robiac przerw) ponad 2 i pol godziny trzeba poswiecic na siedzeniu na krzeselkach lub w gondolach. W kazdym razie nie udalo mi sie w ciagu jednego dnia zaliczyc wszystkich wyciagow, nie mowiac juz o trasach.
Z KitzbĂźhl na jedna z gor „idzie“ gondola. Kazdy wagonik nosi nazwisko jakiegos zawodnika, ktory kiedys tam wygral ktores z zawodow na slynnej trasie narciarskiej w KitzbĂźhl. Ach, kogoz tam nie bylo. Zarowno wspolczesni ci dobze znani, jak i ci przedpotopowi o ktorych pamietaja juz tylko stare kroniki. Nawet byl tam jakis czech. O ile pamietam Bochumil Zeman. No niestety BACHLEDY NIE BYLO. ISTNIEJE za to POLSKA. Na innym wyciagu, rowniez gondolowym byly z kolei nazwy i flagi wszystkich krajow swiata. Takie odnosze wrazenie, ze wszystkich bo nawet Polska byla wyszczegolniona;)
I JESZCZE KILKA INNYCH PRAWD OBJAWIONYCH
To, ze bylem tam w charakteze instruktora od nartkowania to juz jest dosc oczywiste. Po prostu uznalem ta forme za sposob na tanie ponartkowanie. Pojechalem tam po uzgodnieniach telefonicznych i tylko na probe na jeden tydzien. Oczywiscie z Tygodnia (na usile blagania ze strony szkoly) zrobily sie dwa tygodnie i bylo by tego wiecej, gdyby nie natretne telephony od mojego wlasciwego pracodawcy. KTO DO CHOLERY WYMYSLIL TE PIEPRZONE KOMURKOWCE?
To byla szkola slynnego Seilera. Tak, tak tego Toniego Seilera z tych Seilerow!
Po co sie jest Instruktorem?
To na pewno nie jest sposob na zycie. To nie sa rzadne pieniadze. Chyba, ze traktuje sie to w sposob „szczegolny“. Ale w tedy rzyga sie nartami!
Zarobek w pierwszym roku pracy to 30 EU za dzien. Warunek- musi byc to dzien przepracowany. Nie ma klijenta nie ma zaplaty. No dobra -spanie za darmo, jedzenie tanie albo tez najczesciej za darmo o ubranko nie trzeba sie martwic, ski pas darmowy, ale nartki trzeba sobie samemu „wygospodarowac“. Albo kupic, albo pojsc na uklad z wypozyczalnia: Ty im Klijentow oni tobie narty..
Za nastepny rok pracy 40 EU, potem 50 i tak do renty.
Reszta kasy to napiwki od klijentow i to jest wlasciwy zarobek. I tu zawod Instuktora ma duzo wspolnego z prostytucja. Ale, jak juz wczesniej wspomnialem, do tego trzeba miec “szczegolny stosunek”. Albo idziesz na to i nadstawiasz dupy albo ci to zwisa.
Co do zarobkow to mam odczucie nastepujace. Im mniejszy osrodek tym wieksze zarobki. Im artakcyjniejszy osrodek tym te zarobki mniejsze. Dla porownania, w gorach Harzu, osrodku zupelnie nieatrakcyjnym, gdzie czasami udzielam sie jako niedzielny instruktor, za 4 godziny dostajesz do lapy 80 EU
Jest tez inny patent na “insruktorowanie”. Troche pouzerasz sie z polamancami a reszta dnia jest twoja. I to jest moja odpowiedz. Nawet to uzeranie sie jest zabawne, choc czasami bywa uciazliwe.
Wyobrazcie sobie, ze uczycie kogos mlodszego od was, a wiec teoretycznie sprawniejszego fizycznie. Gosc sie wywraca i nie umie sie podniesc. Wywracasz sie tez i demonstrujesz jak najlepiej wstac. Robisz to dziesiaty raz a gosciu sie dalej meczy, kweka, steka ale wstac nbie potrafi. Podnosisz go ale po jakims czasie historia sie powtarza. Po kolejnej probie nauki wstawania z ziemi i po obserwcji nieboraka i tego jak on strasznie sie meczy masz ochote ulzyc delikwentowi w jego cierpieniach. I w tedy jedyna mysl jak przychodzi ci do glowy to poszukac jakiegos wielkiego kamienia i dobic goscia. Ale nie stety wszystkie wieksze kamienie byly przysypane przez snieg!!!!
Gorzej jak na ziemi lezy niewiasta. Podnosisz ja i nie chcacy chwytasz za biust. Tak wlasnie mi sie zdarzylo. Nie mialem innej mozliwosci, musialem zlapac kursantke od tylu pod pachy, no a ze byla calkiem niczego to rece powedrowaly nieco dalej niz powinny. I to jest problem. Ona swietnie rozbawiona wisi na twoich reka i w cale nie ma ochoty wstac. A tu czujesz jak twoj kregoslop zaczyna tzreszczec. To nic, ze po tem après ski i te inne sprawy, ale co sie umordujesz to sie umordujesz.
Ok. Koncze na razie. Szef idzie i trzeba udawac strasznie zapracowanego
autor: zagronie - Zamieszczono: śr mar 15, 2006 5:52 pm
Chaos językowy może doprowadzić do tego, że na świecie będziemy mieli 650.000.000.000 języków. Tyle jest podobno obecnie na świecie ludzi. Każdy będzie miał swój własny, niepowtarzalny - wliczając w to niemowlęta i sędziwych starców od ortografii. Wtedy Szanowny Kolega nie będzie w stanie zrozumieć co mówią w radiu, bo to będzie inny język. Ja też nie będę w stanie przeczytać co Kolega napisał, ponieważ będę miał swój oryginalny język, różny od piszącego. To już przerabiano przy wieży Babel.
Język jest żywą materią i ciągle ulega zmianie. Wystarczy porównać teksty z róznych okresów historii. Zbytnia sztywność w podejściu do ortografii jest może nie wskazana, ale chaos jest jeszcze gorszy.
Pozdrowienia.
autor: torek - Zamieszczono: śr mar 15, 2006 8:11 pm
Podnosisz ja i nie chcacy chwytasz za biust. Tak wlasnie mi sie zdarzylo. Nie mialem innej mozliwosci, musialem zlapac kursantke od tylu pod pachy, no a ze byla calkiem niczego to rece powedrowaly nieco dalej niz powinny. I to jest problem. Ona swietnie rozbawiona wisi na twoich reka i w cale nie ma ochoty wstac. A tu czujesz jak twoj kregoslop zaczyna tzreszczec. To nic, ze po tem après ski i te inne sprawy, ale co sie umordujesz to sie umordujesz.
No dobra Paweł. Tekst mi się podobał. Jest miejscami prowokacyjny, miejscami zabawny, a jeszcze gdzie indziej prawdziwy. Taka osobista publicystyka, z którą w zasadzie, choć nie zawsze się zgadzam. Końcówkę zacytowałem, bo mi się podobała, a... z tym biustem mnie wzięło i Ci zazdroszczę, choć nie zawiszczę
autor: pawel - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 7:46 am
zagronie napisal:
"Chaos językowy może doprowadzić do tego, że na świecie będziemy mieli 650.000.000.000 języków. Tyle jest podobno obecnie na świecie ludzi. Każdy będzie miał swój własny, niepowtarzalny - wliczając w to niemowlęta i sędziwych starców od ortografii. Wtedy Szanowny Kolega nie będzie w stanie zrozumieć co mówią w radiu, bo to będzie inny język. Ja też nie będę w stanie przeczytać co Kolega napisał, ponieważ będę miał swój oryginalny język, różny od piszącego. To już przerabiano przy wieży Babel. "
I tu nie ma polaryzacji.
Otorz zrozumienie drugiej osoby nie jest kwestia wiedzy, w tym wypadku wiedzy o zasadach ortograffi, tylko kwestia woli. Jezeli nie chcesz to nie zrozumiesz. Jezeli chcesz to zrozumiesz.
Powtorze raz jeszcze: Zamiast unifikowac jezyki to wymysla sie rozne dziwolagi.
Unifikacja polega na jasnym przekazie. Czy slyszales kiedyc obcokrajowca probujacego przeczytac jakies polskie slowo?
Czy nie odnosisz wrazenia, ze aby uslyszec prosty przekaz potrzebna jest mnogosc slow? Czasami zupelnie nie adekwatna do wartosci przekazu.
Czy zdazylo ci sie pisac kiedys na jakims anglojezycznym forum?
Jezeli tak, to czy kiedykolwiek twoj brak znajomosci ortografi, czy moze nawet gramtyki byl uzyty przeciwko tobie jako kontrargument?
Odnosze wrazenie, ze to jest jednak typowo polskie.
Wlasnie obecnie mamy duzo roznych jezykow. Kazdy gada swoim. Bo kazdy jezyk ma swoje dziwolagi, to raz, a drugie –istnieje coraz mniejsza potrzeba zrozumienia drugiego czlowieka. Albo jests „muster“ myslisz tak samo jak ja -to cie zrozumie, albo myslisz inaczej –to na drzewo.
Zwroc uwage na matematyke. Najwiekrza z abstraksji (liczba sama w sobie przeciez nie istnieje), a jednak przez wszystkich na calym swiecie rozumiana tak samo. Dla czego?
1. Zostala odkryta jedna prawda. 1+1=2 i cala reszta na tym bazuje. To nie sa sztuczne zasady, tylko logika.
W mowie potocznej mozna ta logike zastapic slowem “Inteligencja”. Prosze nie mylic inteligencji z wiedza. Inteligencja to umiejetnosc korzystania z wiedzy. Inaczej mowiac jest to zdolnosc kojarzenia. Kojarzysz – zrozumiesz. Nie kojarzysz – nie zrozumiesz. Nie bedziesz kojarzyl jezeli zdasz sie na regulki, normy i przepisy. Twoje rozumienie ograniczy sie tylko do przylozonia szablonu. A gdztie miejsce na intuicje.
Juz sam fakt, ze odpisales na moj post dowodzi, ze jednak kierujesz sie intuicja a nie wiedza. Gdybys patrzyl przez pryzmat zasad ortografii to nie moglbys odpisac, bo nie zrozumialbys zapewe ponad polowe mojego tekstu. (Domyslam sie ze w co drugim slowie szczelilem jakies byka).
Ortografia to dzungla. Co prawda malenka i w sumie nie trudna do ogarniecia, ale zupelnie nie interesujaca –nudna.
Dla czego nie przenioslem tego tematu na jabolowo?
Obecnie w KitzbĂźhl mieszkalem w jednym Ferienwohnungu z dwoma Bialorusinami, jednym Niemcem, dwoma Austryjakami i jednym Polakiem. Wszyscy (poza mna) mowili bardzo dobrze tylko swoimi jezykami. Wszyscy mowili po Angielsku tak sobie. Czesto siedzielismy razem przy jednym stole. Co prawda wszyscy robilismy to samo, bylismy instruktorami ale przeciez przy stole nie rozmawialismy o „pracy“.
Zgadnij, czy mielismy jakiekolwiek problemy ze zrozumien siebie na wzajem???
Jezeli prawidlowo odpowiedziales na to pytanie, to powieim ci dla czego nie mielismy rzadnych problemow. Nie kierowlismy sie rzadnymi zasadami a jedynie intuicja i wola zrozumienia rozumcy.
Andrzej K w swoim “zeznaniu” pisal o “testowaniu” nart.
To ja tez.
Testowalem co sie dalo, a dalo sie sporo i wszystko jak zwykle “o dziwo” bez uiszczania oplat (fenomenu znanego z polskich testow). Na wszystkim jezdzi sie tak samo!! Poczatek jest tylko rozny, ale potem na gebie jest ten sam usmiech. To, ze tam jedna narta lepiej jadzie dlugim skretem a inna krotszym, jedna trzeba bardziej docinac kolanem a inna mocniej z piety jedna w puchu zachowojue troche tak inna siak – bez roznicy. Jesli umiesz jezdzic to na wszystkim bedzie ci sie geba smiala.
Co do dziwolagow:
KNEISSL Glide Tec system Leading technology.
Innymi slowy 6 kanten system albo nawet 10 niekiedy.
Tez nie omieszkalem sprobowac. Wrazenia – jak powyzej. Geba sie smiej po oswojeniu sie z narta po jakis 5-ciu minutach.
Zreszta w KitbĂźhl widzialem tego dosc sporo.
Jak ktos bedzie mial mozliwosc to niech sobie wyprobuje. Sens (*) ma to dopiero na
twardszym dobrze wyrownanym stoku.
Wydaje mi sie, ze slowo sens pisze sie w j. polskim przez e z ogonkiem. Jezeli tak, to to dopiero jest dziwolag ortograficzny. A jezeli nie to znaczy, ze napisalem dobrze
autor: Maciek - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 8:08 am
Dobrze napisałeś "sens"
autor: zagronie - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 8:34 am
Zrozumienie drugiego człowieka to faktycznie w pierwszym rzędzie kwestia woli. Przykładem może być ładna, młoda murzynka z plemienia Bantu. W prosty sposób, nie znając języka bantu, można jej dać do zrozumienia co się chce od niej.
Pozdrowienia.
autor: torek - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 11:29 am
Że się chce pogadać, to wiem jak, ale o Jerzym Fryderyku Hendlu?
autor: pawel - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 1:37 pm
Że się chce pogadać, to wiem jak, ale o Jerzym Fryderyku Hendlu?b.d. narciarz.
On lubic slalom i gigant.
Nie lubic zjazd.
On nie kondycja.
Ja bylem widziec jerzy hendl w televisor.
On nie byl mnie widziec, bo televisor widziec jedna strona.
Jerzy wiktor hendl jest bardzo dobrze jezdzacym narciazem.
Uwielbia jezdzic slalom jak rowniez bardzo dobze czuje sie podczas jazdy gigantowej.
W przeciwienstwie do meczacego zjazdu, ktory wymaga sporej kondycji.
Raz nawet udalo mi sie ogladac jerzago hendla, podczas zmagan sportowych ale nie stety tylko w telewizji.
Nie stety nie mialem mozliwosci poznac go osobiscie.
autor: torek - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 2:24 pm
Wszystko, lub prawie wszystko jest kwestią konwencji
autor: malyzenio - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 3:28 pm
Na niemieckich forach tez obsztorcawuja za bledy. Wiec to nie jest takie znow polskie...
autor: mada2000 - Zamieszczono: czw mar 16, 2006 11:01 pm
A ja tam wolę pisać poprawną polszczyzną, chociaż czasem zdarzą mi się drobne wpadki.Nie myślę o kimś kto robi "byki" "o ten taki i owaki" niemniej preferuję poprawną pisownię. Chociaż nie jestem ortograficznym estetą i toleruję to i owo to jednak "wolę bez". I tyle tylko chcę w tej sprawie powiedzieć.
autor: Mariusz - Zamieszczono: pt mar 17, 2006 9:02 am
Piszemy głównie po to by przekazać sobie jakieś wiadomości.
Jeżeli chcemy to zrobić to jest potrzebna dobra wola obu stron - piszącego i czytającego.
Najważniejsze, by któraś ze stron ( piszący lub czytający ) tej życzliwości nie nadużywała.
Tu nie ma reguł - pozostaje wyczucie.
Źle się będzie działo, jeżeli odpowiedzią na post będzie inny, odnoszący sie tylko do błędów gramatycznych czy ortograficznych.
To jak piszemy jest uwarunkowane wieloma sprawami.
Na forum piszą ludzie w różnym wieku, z różnym wykształceniem i z różną znajomością języka polskiego. Myślę, że głównie chodzi o to, by nie dopuścić do niechlujstwa, ale też nie należy przeginać w drugą stronę.
"Sprawdzacze" poprawności chyba zbyt często korzystają z komputerowych systemów wyłapywania błędów, a one nie są wiarygodne tak do końca.
Dlatego chciałbym prosić by nie rozdmuchiwać zbytnio spraw poprawnego pisania - nie należy chyba tego pomijać, ale w żadnym wypadku nie można dopuścić, by zagrożenie czy obawa przed niepoprawnym pisaniem stały się powodem do zaprzestania pisania.
Naprawdę czasami okazać się może, że zwrócenie uwgai będzie nietaktem.
autor: pawel - Zamieszczono: pt mar 17, 2006 9:48 am
A ja tam wolę pisać poprawną polszczyzną, Ja tez
I tyle tylko chcę w tej sprawie powiedzieć. Szkoda, bo jest temat
A mianowicie wspomniany przeze mnie KNEISSL Glide Tec system Leading technology.
Innymi slowy 6 kanten system albo nawet 10 niekiedy
Chetnie poslucham co o tym myslicie.
Jest tez inny temat. Plyta kneissla. Czy ktos wie na czym polega dokladnie rewelacja tego patentu.
Nie zorientowanych odsylam do
www.kneissl.comMariusz! jestem pod wrazeniem. Musimy sie koniecznie jeszcze raz spotkac i napic
autor: mada2000 - Zamieszczono: pt mar 17, 2006 10:51 am
Mariusz! jestem pod wrazeniem. Musimy sie koniecznie jeszcze raz spotkac i napicPaweł płynnie zmienił temat i chwała mu za to Nie mogłem się jednak powstrzymać by nie napisac:. Mariusz - to jest dokładnie to co pewnie wszyscy z nas myślimy.
Naprawdę czasami okazać się może, że zwrócenie uwgai będzie nietaktem. Zero przykładów a wszyscy są ich świadomi
Podpisuję się pod tym postem obiema rękami (a właściwie jedną bo druga ciągle w gipsie )
autor: torek - Zamieszczono: pt mar 17, 2006 4:15 pm
To są na razie rozmowy "Niemców" z "partyzantami", a w sobotę wraca gajowy
autor: Ktomek - Zamieszczono: sob mar 18, 2006 6:44 am
Ciekawe rozwiazanie z tymi kantami. Zastanawiam sie jak inne firmy sie do tego ustosunkują i czy wogóle...Są pomysly, ktore okazywały się może i trafione, ale nikomu nie potrzebne Czas pokaże. Poza tym ciekawe jak sie toto ostrzy; kąty i tak dalej?... Co do płyty, to nie mam zdania. Mozliwe ze nie kumam bazy Poza tym, musiałbym pojeździć poprostu...Teoretyzowanie ma o tyle sens, o ile podparte staje sie w praktyce, a nie wiem czy bedzie mi dane poślizgac sie na takich nartach. Kto wie, moze to bedą juz nie Kneissle
P.S.
Pawel. Napisalem do Ciebie PW. Zajrzyj.
autor: pawel - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 12:31 pm
Poza tym ciekawe jak sie toto ostrzy; kąty i tak dalej?... Kneissl daje set do tego. Tzn te dziwadla sie odkreca i narte ostrzy sie tradycyjnie. Dziwadla ostrzone sa osobno i na powrot przykrecone do narty. Troche to skomplikowane, ale mysle, ze jezeli sie przyjmie to jakas maszyne do tego wymysla.
autor: Andrzej K - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 3:12 pm
Na wszystkim jezdzi sie tak samo!! Poczatek jest tylko rozny, ale potem na gebie jest ten sam usmiech. To, ze tam jedna narta lepiej jadzie dlugim skretem a inna krotszym, jedna trzeba bardziej docinac kolanem a inna mocniej z piety jedna w puchu zachowojue troche tak inna siak – bez roznicy. Jesli umiesz jezdzic to na wszystkim bedzie ci sie geba smiala. Paweł to jest piękne i chyba najważniejsze
ŻEBY NAM SIĘ GĘBA ŚMIAŁA
autor: pawel - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 5:38 pm
ŻEBY NAM SIĘ BĘBA ŚMIAŁAA i tu cie mam
Geba nie beba
autor: Andrzej K - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 5:46 pm
A i tu cie mamjuż się poprawiłem
autor: _marcin_ - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 7:53 pm
Pawel a jak to cudo zachowuje się podczas tradycyjnego ześlizgu?
Napisz cosik więcej o tej narcie, bo dziwoląg ten jest już na rynku od początku sezonu, a opinii/testów zero. Jakieś specyficzne odczucia podczas przejścia z r32 (krawędź wew.) poprzez r24 (krawędź wew. i zew.) do r16 (krawędź zew.) ???
autor: _marcin_ - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 8:07 pm
http://www.kneissl-luxury.com
autor: pawel - Zamieszczono: ndz mar 19, 2006 9:50 pm
Pawel a jak to cudo zachowuje się podczas tradycyjnego ześlizgu? I tu przyznam sie, ze opowiedzi nie znam.
Szczerze mowiac wcale nie przyszlo mi do glowy sprawdzanie tej narty w zelizgu.
Mysle jednak, ze nie ma rzadnej ruznicy w porownaniu ze zwykla narta.
Zasadnicza roznica jaka odczulem to bardzo spokkojne zachowywanie sie narty w jezdzie po prostej na twardym sniegu. Samo rzezbienie lukow nie jest wcale inne niz normalnie. Tzn jezeli pomiedzy twarda narta a miekka, ruznica polega na pewnego rodzaju niuansach to tak samo tutaj jakichs specjalnych rewelacji nie ma. Tylko kwestia przywykniecia. Wydawalo mi sie, ze moze nie trzeba tej deski mocno dociskac z przodu (tzn z kolana), ale to raczej lezalo w mojej naturze percepcji niz w rzeczywistym sposobie technicznego podejscia do sprawy. "Testowalem" ta narte zreszta nie zbyt dlugo, bo chcialem sie jeszcze powozic na innych deskach a czasu mialem nie zawiele.
Dodam, ze na miekim sniegu i w puchu nie czulem rzadnej ruznicy w stosunku do zwyklych desek
autor: Lechu - Zamieszczono: pn mar 20, 2006 9:34 am
Co do meritum to nie będę nikogo zmuszał do poprawnego pisania, pozostawiam to elegancji i wyczuciu piszącego. Jest też w tym trochę szacunku dla czytajacego jeśli piszemy poprawnie. Oczywiście zdarzają się każdemu literówki czy wręcz grube błędy ortograficzne, można to zrozumieć ale zauważcie że nawet trudniej się czyta tekst usiany gęsto błędami.
Wątek przeczytałem i widzę że jak:
Chaos językowy może doprowadzić do tego, że na świecie będziemy mieli 650.000.000.000 języków. Tyle jest podobno obecnie na świecie ludzi. To nikt nie zwrócił uwagi że jest to bzdurka wynikająca z pomyłki , że nikomu nie chciało się policzyć tych zer aż niemożliwe przy tylu światłych ludziach na forum
Ludzi jest teraz może 6,5 mld albo i 7,0 mld ale na pewno nie jest nas 650 mld , coś jakby o dwa rzędy ten błąd
autor: qbas - Zamieszczono: pn mar 20, 2006 10:43 am
Ludzi jest teraz może 6,5 mld albo i 7,0 mld ale na pewno nie jest nas 650 mld Exclamation , coś jakby o dwa rzędy ten błąd
autor: Lechu - Zamieszczono: pn mar 20, 2006 11:04 am
... Tyle jest podobno obecnie na świecie ludzi
To jest czas teraźniejszy przynajmniej dla mnie
autor: zagronie - Zamieszczono: pn mar 20, 2006 12:34 pm
Tyle rabanu o głupie trzy zera
Pozdrowienia
autor: Lechu - Zamieszczono: pn mar 20, 2006 1:14 pm
Tyle rabanu o głupie trzy zera dokładnie raban jest o głupie dwa zera
w końcu czy chodzi na przykład o 100 zł czy o 10 000 zł co za różnica
autor: qbas - Zamieszczono: pn mar 20, 2006 3:59 pm
Tak przepraszam. Nie zauważyłem tego zdania. Choć ilość zer liczyłem jak czytałem ten post w oryginale bo mi wyglądało na zadużo. Ale myślę, że to berdziej przez pośpiech.