ďťż
Liszowa Lazania





L_i_$_z_E_k - 2010-03-15, 11:21
" />Zanim zaczniesz czytać powinieneś wiedzieć że:
"..." - Oznacza ciszę
Pragnę by każdy z was dostroił się do atmosfery, która tutaj panuje. Poczujcie zimno niczym w lochach zamkowych gdzie panuje zimno i rozpacz.
Miłego czytania.

Rozdział I Strach

Strach, panika ... wszystkie uczucia jakich doświadcza każdy w takiej chwili nie były w stanie określić moich uczuć. Po raz pierwszy w życiu na prawdę się bałem.
Dlaczego się tutaj znalazłem ? przecież nigdy nie wyrządziłem nikomu krzywdy. A może sprawa za którą się poświęcałem miała właśnie tak wysoką cenę ?
Czuję zapach śmierci ... zupełnie jak w zamkowym lochu.
Moje oczy ... nic nie wiedzę ... staram się je otworzyć lecz czuje coś na głowie. Czy to opaska ? Może ... czuję zapach krwi ... mojej krwi. Czuję jak spływa mi po pysku. nie wiem skąd ... z oczu ? Co oni mi zrobili ...
- Pomóżcie mi ... proszę ... - Szeptałem jakby w obłędzie przez bardzo długi czas. Nie wiem jak długo. Nie jestem w stanie odpowiedzieć ile to trwało. Dzień ? Może więcej. Moje dłonie ... tak bardzo boli ... słyszę łańcuch na którym wiszę za nie przywiązany. Stopami nie mogę dosięgnąć podłoża. Czuję zimno w stopach i ... czy mam jeszcze ogon ?
- Nie czuję go ... - Wyszeptałem w przerażeniu przez łzy mieszające się wraz z moją krwią. Boje się. Nie potrafię myśleć racjonalnie. W zbyt wielu miejscach mnie boli. Nie mogę oddychać tak jak zawsze ... coś tłumi mój oddech. To ból .. taki sam odczuwasz gdy ktoś zada Ci cios w splot słoneczny. Bo musza być połamane żebra. Nie wiem ... Za bardzo się boje.
Próbuje znaleźć w sobie siły, które pozwoliłyby mi na zerwanie zimnego łańcucha na którym wiszę lecz ... po co ?
Cisza ... przerażająca cisza ogarnia mój umysł. Staram się uspokoić i pomyśleć trzeźwo. Ile już czasu minęło ? Gdzie są wszyscy. Co się wydarzyło ? Czy wydłubali mi oczy dlatego że były kryształowo zielone ? Łapie oddech. Musieli wiedzieć że jestem snajperem. Błagam powiedzcie że nie mam zerwanych ścięgien ... przecież nie czuje już nóg. Nie ... pewnie tylko krew spłynęła mi do kończyn. To normalne ... spokojnie Rufi ! Myśl trzeźwo ! Zostałeś sam i trzeba się wydostać z tego miejsca ! Musisz żyć ... musisz ... on na pewno przeżył ... teraz pewnie próbuje Cię wydostać. Tak spokojnie ... Przecież to nie mogło się tak skończyć. To ból spłatał Ci figla. Widziałeś jak obrywa ... widziałeś jego upadek. On musiał przeżyć.
- Soka ... boje się ...- Płacz przerywa szept na zmianę z lisim piskiem.
- Powiedz że nic Ci nie jest ... proszę ... - Zamilkłem. Udało mi się wziąć głęboki wdech. Doszło do mnie że muszę jakoś przeżyć. Lecz jakbym mógł żyć bez niego. Przecież on jest całym moim światem. Bez niego nie potrafię. Co jeśli to prawda. Jeżeli tam na wzgórzu ... to nie był obraz ? On na prawdę upadł ? Długo się nie podnosił. Nie mogłem spojrzeć. Krwawiły mi oczy. Piekło ... Gdybym nie oberwał ... moja lewa noga ... dlatego jej nie czuję ... przecież oberwałem z dystansu. Chyba mam strzaskany goleń. Tyle krwi ...
- Tam było tyle krwi ! - Zajęczałem wręcz. Z przerażenia i rozpaczy. Nie wiem którego było więcej. Rozpaczy za Soką czy bólu jaki odczuwa moje serce po jego utracie. Musiało go bardzo boleć. Lecz on nic nie pisnął. Co powiedział ?! " Wyjdziesz z tego ... " . To były jego ostatnie słowa.
Gdzie nieśmiertelnik, który mi założył ? Miał przecież nadajnik. Jego też zerwali ?
Hałas przerywa cisze. ktoś tutaj idzie. nagle moje serce zabiło tak szybko. Czułem wręcz jakby chciało wyskoczyć. Czuje ból w klatce. Nie mogę tego opanować. Brzęk kluczy i czyjeś kroki. Dwóch ... trzech ? Pięcioro ? Nie spokojnie. - Nadstawiam z przerażenia uszy, które wolałyby w tej chwili kulić się nieruchomo. Udając że mnie tu nie ma.
to koniec ... idą po mnie. Boje się ... Czuję jak się trzęsę, słyszę nawet moje zęby strzelające z przerażenia. Zaciskam je i przełykam ślinę z krwią, która wdarła mi się na język. Czy to koniec ?
- Pomocy ... . - Wyszeptałem prawie bezdźwięcznie ale chyba sam do siebie. Straciłem już wszelką nadzieję. To była moja rozpacz. Łzy kapały mi na wiszące nad ziemią stopy. Nic już nie da się zrobić. Przegrałem ... my przegraliśmy. Cała drużyna piąta ... Przestaje właśnie istnieć.




FoxBoy - 2010-03-15, 20:43
" />*uwalnia lisa i ucieka z nim daleko daleko*

Troche smutne, ale czekam na ciąg dalszy



Cysiek - 2010-03-15, 20:49
" />Mam nadzieje, że część druga lub kontynuacja będzie zwięźlejsza i bardziej skupiająca się na bohaterze.



L_i_$_z_E_k - 2010-03-16, 16:43
" />Rozdział II Cisza przed burzą

W stolicy już od samego rana panował znajomy gwar budzących się żołnierzy. Po środku metropolii mieścił się ogromny kompleks budynków wojskowych a w jego sercu mieścił się gmach rządowy, w którym to żołnierze dbali o bezpieczeństwo prezydenta. Jednak nasza historia zaczyna się nieco dalej bo na terenie poligonu wojskowego.

W jednej z wojskowych kwater mieszczącej się w budynku uderzeniowych sił zbrojnych piątego pułku spało w najlepsze dwoje młodych lecz zasłużonych już ojczyźnie osobników. Soka oraz Rufus.
Soka, wilk o nieludzkiej sile, cechowany niespotykaną charyzmą jako dowódca oraz wspaniały dobrze zbudowany żołnierz oraz Rufus, który mało tego że był najlepiej zapowiadającym się snajperem w całym wojsku. Ponad to był niezwykle zwinny i szybki a jego rubinowe oczy znane były już wszystkim jako że dzięki nim miał sokoli wzrok.
Oboje byli bardzo zdyscyplinowani i podporządkowani wojsku. Gotowi byli oddać życie za słuszną sprawę. Wiele razy godnie udowadniali że są godni stopni na które w pełni zasłużyli.
Jest coś jeszcze o czym warto wspomnieć. oboje byli w sobie mocno zakochani. Nie było to jednak powodem to zmartwień gdyż związek dwóch chłopców był zupełnie normalnym zjawiskiem w tych stronach.
Nowiutki wojskowy budzik miał za moment obudzić śpiącą parę lecz jedno z nich tak na prawdę nie spało. Soka czekał by tylko wyłączyć budzik zapewniając dłuższy sen swojemu chłopcu. Lis spał na boku wtulony w miękka poduchę, która była prawie większa od niego, wilk natomiast pocałował go w czółko i przykrył by ten nie zorientował się nawet że jego wilk gdzieś idzie.
Soka otworzył drzwi od łazienki i wszedł pod prysznic by umyć futro po długiej nocy. Jego mięśnie zaskoczyłyby nie jednego a krótko ścięte, zadbane włosy mieniły się w błyszczących refleksach toni wody oraz ksenonowych lampek. Gdy już skończył i wysuszył futro zastał lisa jeszcze śpiącego. Nie czekając długo postanowił cichaczem wymknąć się na spotkanie z ich przełożonym Generałem Bonesso, który z samego rana miał wydać im nowe rozkazy dotyczące przyszłej misji. Prawdę mówiąc nie spodziewał się że będzie ona kanonadą przyszłych wydarzeń, które zmienią na zawsze ich życie.
Wilk przywdziany w wojskowy mundur wizytowy zamknął za sobą delikatnie drzwi by nie zbudzić śpiącego lisa i ruszył wzdłuż długiego na kilkanaście metrów korytarza.
Zanim jednak miał odebrać meldunek postanowił porozumieć się ze swoimi ludźmi, których kwatery mieściły się oddalone o kilka metrów od pokoju samego Majora Soki. Jednak coś mu nie dawało spokoju już na samym wstępie. Był to hałas dobiegający z otwartych drzwi. Tak ... znajomy rumor o poranku, który mógł mieć miejsce jedynie w pokoju jego najlepszego speca od materiałów wybuchowych. - Gambit ! Gdzie do jasnej cholery są moje srebrne kolczyki ?! urwę Ci łeb jeżeli znowu wykorzystałeś je na tej tablicy do projektów jako pinesek. - Wrzeszczała już znajomo od samego rana wilczyca Soraja. Może wydawała się groźnie lecz była na prawdę bardzo miłą osoba. Ponad to była najlepszą medyczką w całym piątym pułku ale niech nie zwiedzie was jej posada medyczki. Była tez odznaczona za najlepsze wyniki w zakresie sztuk walki, które niestety przebił Soka.
Gambit, szakal o szerokiej wiedzy na temat materiałów wybuchowych był zaskoczony i mówiąc szczerze mocno poirytowany tym co zarzuca mu wilczyca. Przecież jeszcze wczoraj rzucała w niego czym popadnie za ten wisior, który przetopił do granatów więc może jej kolczyki tez poszły w ruch. jest to jednak jedna z kolejnych zagadek piątego pułku.
- Boże kobieto odczep się ode mnie ! Mało Ci było wczoraj zgrzytów ?
- A mam Ci przyłożyć jeszcze raz za wczoraj ?
- Zlość piękności szkodzi - Odparł Gambit i zasłonił się rękoma by uniknąć ciosu wilczycy lecz ta zatrzymała się bu cisnąć w jego stronę ciężką obudową od granatu.
Niestety chybiła a przedmiot minął Sokę, który w ostatniej chwili zrobił unik otwierając drogę przedmiotowi do otwartego pokoju pewnego lemura. Soraja momentalnie wyprostowała się na baczność i salutując powiedziała głośno.
- Dzień dobry Panie Majorze ! Proszę mi wybaczyć i zezwolić na użycie siły wobec notabene osobnika o imieniu Gambit gdyż znowu sprzeniewierzył moje kolczyki. - Po czym spojrzała na niego. Ten jednak uśmiechnął się i rzekł.
- Sprać na kwaśne jabłko ! Ten niecny cel zasługuje na karę. - Odpowiedział po czym wybuchł śmiechem i spojrzał na dwójkę.
- Musicie tak hałasować od bladego świtu ? - Zapytał Soka opuszczając uszy po sobie.
- Wybacz ... ta kobieta żyć mi nie daje ... - Dodał Gambit odsłaniając gardę lecz może nie potrzebnie gdyż zaraz po tym oberwał w sam środek nosa od wilczycy.
- A masz paskudo ! To Cię nauczy. - Powiedziała wystawiając język. Wilk był przerażony okrucieństwem jakie spotkało szakala ze strony wilczyc lecz to było zupełnie normalne.
Rozmowę przerwał im lemur, który po chwili wtargnął do pokoju z guzem na głowie by odłożyć przedmiot od którego otrzymał tego bonusa.
- Rany, Osy ... wszystko w porządku ? Zapytała wilczyca widząc co zrobiła młodemu lemurowi.
- Przepraszam. - Powiedziała pokornie z opuszczonymi uszami wilczyca.
- Przyszedłem tylko powiedzieć " auć " i już mnie nie ma. A ... zgubiliście coś na mojej głowie. - Dodał wskazując na obudowę od granatu.
- Nigdzie nie idziesz no chyba że do mojego gabinetu, muszę Cię obejrzeć bo ten guz nie wygląda najlepiej.
- To trzeba było nie rzucać bez pojęcia ! Boże za co ... ta kobieta kiedyś nas zabije. - Szepnął pod nosem Gambit w strachu żeby wilczyca nie usłyszała lecz mial pecha.
- Słucham Cię Gambiciu drogi ? - Zapytała z szatańską chęcia użycia tego metalowego pręta spod nóg.
- Że zupa była za słona proszę pani. - Odpowiedział Gambit.
-No !
- To ja już pójdę ... - Rzekł Soka widząc że jest już prawie spóźniony.
- Nowe rozkazy ? - Zapytała wilczyca.
-Ta ... Zdaje się ze to coś poważnego skoro nas wysyłają. Prawdę mówiąc...
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - Przerwała mu wilczyca.
- Poza tym z takim dowódca to możemy zakończyć całą wojnę. - Dodała jeszcze lecz wilk zaniepokojony wyraźnie szepnął tylko.
- Wczoraj świętowaliśmy jego urodziny, a dziś ... . Może jednak zrezygnuje ?
- Nie bądź głupi. Po tej misji spokojnie przejdziemy na emeryturkę. Heh chociaż mamy zaledwie po dwadzieścia jeden, trzy i pięć lat. - Dodała wilczyca patrząc na zawyżającego średnie wieku szakala.
- Co znowu ja ? - Przeraził się już Gambit.
- Nic słonko podobasz mi się. - Zaśmiała się wilczyca i spojrzała z powrotem na wilka.
- Martwisz się o Niego prawda ? Spokojnie, ostatnim razem każdy był załamany. Ci ludzie zginęli nie z naszej winy.
- Tak wiem ... ale on patrzył na nich jakby to byli jego rodzice ... . Tam w tych ruinach ... widział ich twarze. - Rzekł wilk odpowiadając tym samym wilczycy.
- Czasu nie cofniesz. Lecz on jest już duży no ... ma w końcu dwadzieścia lat.
Po prostu się o niego martwię.
- To normalne.
- Słuchajcie, bo się spóźnię a tego nie chce. Wiecie jaki Bonesso jest dla spóźnialskich.
- Nie dla swojego najlepszego majora. - Powiedziała wilczyca.
- Ta ... - Odparł Soka po czym ruszył dalej sam korytarzem w kierunku dowództwa.
tam właśnie miało się wszystko rozpocząć.




Vonderey - 2010-03-16, 17:05
" /><Vonderey podchodzi do Liszka i salutuje> :3 ty we wszystkim jesteś taki dobry? :3



L_i_$_z_E_k - 2010-03-19, 06:38
" />Nie lisku nie jestem No ale dziękuję
Fajnie że Ci się spodobało :3
Co ja mówię dobrze że Wam się spodobało



Vonderey - 2010-03-19, 09:58
" />Mruk :3 spodobało i to jak :3 ja czekam na kolejne części, mam nadzieje że jak najszybciej :3



L_i_$_z_E_k - 2010-03-20, 13:15
" />Czekam po prostu na wenkę bo tworzę okładkę Prawdę mówiąc opowiadanie jest już zakończone i poprawione. W o wiele lepszej jakości niż to co tutaj widzisz



Vonderey - 2010-03-22, 07:26
" />O :3 mruuu to wrzucaj wrzucaj - chętnie poczytam :3