Moja pierwsza relacja
autor: Jacol - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 11:35 am
Przyszedł czas na skrobnięcie mojej pierwszej relacji z nart na tym forum.
Zacznijmy po kolei:
Dzień 1
Szybkie pakowanko, które okazało się niezbyt szybkie z powodu zniknięcia w czeluściach domu różnych części mojego sprzętu narciarskiego. Ale w końcu się udaje i ruszam w drogę do stolicy, skąd mam udać się w dalszą część podróży. O dziwo w Wawce zero korków i jestem o godzinkę za wcześnie. Jeszcze tylko oddanie kluczyków do auta braciszkowi i wreszcie ruszam w objazdówkę po Polsce (jeszcze trzeba zebrać ludzi z połowy kraju).
Oczywiście okazuję się, że autobus nie jest dostosowany do moich gabarytów i podróż upływa na próbach ułożenia się w miarę wygodnie. ( tu mała rada, jak zdarzy wam się jechać gdzieś autobusem EOS siadajcie z przodu, jest tam o parę cm więcej)
Dzień 2
Po drodze zwiedzamy Salzburg, miasto ładne niestety strasznie zimno, a poza tym wkurzało mnie, że zamiast od razu uderzać na narty chodzimy po zabytkach.
W końcu udaje nam się dotrzeć do miejscowości Fusch, skąd mamy następnego dnia zaatakować lodowiec Kitzsteinhorn. Wieczorkiem impreza integracyjna. Organizator postarał się o zapewnienie różnego rodzaju napitków:)
Dzień 3
Tak, nareszcie jedziemy na narty. Pogoda piękna, cudne słoneczko, jeszcze tylko chwilka czasu w gondolce i staję przed alpincenter.
Ludzi na szczęście mało, trasy super przygotowane, nic tylko jeździć. Wyciągam się na samą górę, jeszcze tylko krótka rozgrzewka i siup w dół. Pierwszy zjazd kontrolny, jade spokojnie starając się przypomnieć, co i jak. Ale już następne 3 pełny ogień. Potem znowu spokojnie, staram się obejrzeć wszystkie trasy, (co niebyło trudne). Cały czas mamy piękną pogodę, przeszkadza tylko dość silny wiatr. Niestety kończymy, koło 15, bo przed nami następny kawał podróży w autobusie. Przejeżdżamy do Włoch, do miasteczka Campitello di Fassa w regionie Val di Fassa. Kwaterujemy się w hotelu (bardzo fajny hotel o wysokim standardzie)
Dzień 4
Po śniadanku, bierzemy sprzęt i piechotką idziemy do wyciągu (150 m). Region Val di Fassa to przede wszystkim znany jest z karuzeli narciarskiej Sella Ronda, niestety dla nas jest ona niedostępna za mało śniegu. Tym razem pogoda nam nie sprzyja. Pada śnieg i jest mgliście. Większość wycieczki rezygnuje, nasza grupka podejmuje decyzję o krótkiej wizycie w knajpie (piweczko dla animuszu).
Koło 11 ruszamy na trasy, trochę przeszkadza mgła, ale warunki śniegowe to rekompensują. W niektórych miejscach puch po kolana, można naprawdę poszaleć. Za to w górnej części niesamowita mgła, błędnik szaleje nie wiadomo jak i gdzie jechać, każdy uskok terenu zaskakuje. Jedziemy z mapami w rękach (przydałby się GPS) Ogólnie trasy fajne, niestety pogoda nie pozwoliła nam ich wszystkich obejrzeć.
Po powrocie z nart, czas na oglądanie hoteli (w końcu to study tour) i wizytę u przedstawicieli regionu połączonym z kolacją. Jeden z hoteli wyjątkowo przypada nam do gustu, głównie dzięki właścicielowi, który obdarował nas kilkunastoma skrzynkami wina. Wieczór spędziliśmy na konsumpcji:)
Dzień 5
O dziwo budzę się bez kaca. Kolejne pakowanie i ruszamy na podbój regionu Val di Fiemme.
Zaczynamy od Predazzo i jeździmy w Pampeago i Oberegen. Pogoda piękna, trasy cudnie przygotowane i tylko Włochów więcej (weekend). Ogólnie region ciekawy i tylko moje nogi jakoś wymiękają. Po jeździe znowu odwiedzamy kilka hoteli i udajemy się do Val di Sole
Docieramy do hotelu, szybkie piweczko i spać.
Dzień 6
Wyruszamy do Tonale, niestety lodowiec jest zamknięty i musimy jeździć po drugiej stronie na Passo di Contrabbandieri. Pogoda średnia na dole mgliście, na górze piękne słońce. Trasy bez rewelacji, a i śniegu mało. Jednym słowem bez rewelacji.
Po nartach znowu wizyta w hotelach, a wieczorkiem kolacja zorganizowana przez przedstawicieli regiony Trentino (ilości nie do przejedzenia, popijane miejscowym winkiem)
Dzień 7
Organizm wyjątkowo dzielnie się spisuje i nie dość, że kaca brak, to jeszcze nóżki jak nowe.
Po krótkiej dyskusji zapada decyzja wyjazdu do Madonny di Campiglio. Pogoda ładna, ale bez słońca. Zdecydowanie najlepszy dzień, zaliczamy wszystkie otwarte trasy (niestety wszystkie czarne były zamknięte) To chyba najlepszy region we Włoszech, z tych, na których byłem. Trasy zróżnicowane, każdy znajdzie dla siebie coś miłego. Pod koniec dnia mordka mi się szczerzy i żałuje, że to już koniec. Wracamy do hotelu, zwiedzając kolejne hotele z katalogu biura organizującego wyjazd. A wieczorkiem kolejna impreza i kolejne regionalne włoskie winka:)
Dzień 8
Ostatni dzień, kierujemy się na Monte Bondone, niestety brakuje nam czasu i zostajemy tam, tylko 3 godzinki. Pogoda piękna, tras mało, a krzesełka stare i niewygodne (jedyne nowe nie działo z powodu zbyt silnego wiatru). Na szczęście znajduje sobie jedną fajną trasę i tam spędzam te trzy godzinki. Na koniec jeżdżenia przedstawiciele regionu Monte Bondone, serwują nam poczęstunek w restauracji na szczycie góry Palon. Regionalne jedzonko plus winka powodują, że zjeżdżamy do autokarów w tempie bardzo statecznym:)
Wyruszamy w drogę powrotną i dnia następnego docieramy do Warszawki.
Generalnie wyjazd naprawdę udany. Z bardzo napiętym programem, no ale tak właśnie wyglądają study toury.
Jeżeli wybieracie się do Włoch i szukacie dobrego hotelu to służę radą.
To moja pierwsza relacja, mam nadzieję, że wam się spodobała
Pozdrawiam
Jacol
autor: mateo - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 11:43 am
To moja pierwsza relacja, mam nadzieję, że wam się spodobała Podobała się Dawaj więcej
autor: isia - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 11:58 am
Ładnie...hotele rozdają wino, brak kaca, nogi jak nowe... Twardziele kurka! Twardziele!
autor: o_O - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 12:26 pm
Ogólnie trasy fajne, niestety pogoda nie pozwoliła nam ich wszystkich obejrzeć. Z Campitello wyjeżdża się kolejką linową, a potem jest już wiele możliwości.
Calkiem fajnie zjezdza się trasą wzdłuż gondolki. Potem szybkim krzesłem wyjezdza się na Bouffare (chyba tak sie to nazywa...) a tam jest pełno tras o różnym stopniu trudności - szerokie i zazwyczaj dobrze przygotowane - i nowoczesne wyciągi (jest nawet kanapa 6-osobowa)... W top-season to chyba najpopularniejsza okolica. Po drugiej stronie tej góry jest jeszcze jedna fajna trasa która obsługuje naprawdę szybkie krzesło.
Ogólnie jest gdzie jeździć
Relacja bardzo mi sie podobała
Może i napięty harmonogram ale zobaczyłeś naprawdę dużo ośrodków
autor: Jacol - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 12:45 pm
Calkiem fajnie zjezdza się trasą wzdłuż gondolki. Potem szybkim krzesłem wyjezdza się na Bouffare (chyba tak sie to nazywa...) a tam jest pełno tras o różnym stopniu trudności - szerokie i zazwyczaj dobrze przygotowane - i nowoczesne wyciągi (jest nawet kanapa 6-osobowa)... W top-season to chyba najpopularniejsza okolica. Po drugiej stronie tej góry jest jeszcze jedna fajna trasa która obsługuje naprawdę szybkie krzesło. Górka nazywa się Belvedere, niestety nie było nam dane na nią wjechać, właśnie tam mgła była najgorsza. Głownie jeżdziliśmy trasami wzdłuż gondolek.
Trzeba przyznać, że wyciągi same nowe i szybkie. Mieliśmy zamiar objechać wszystko dookoła, ale niestety niektóre trasy były zamknięte, a i mgła dawała popalić
Pozdrawiam
autor: o_O - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 12:49 pm
Górka nazywa się BelvedereTo prawie to samo co Bouffare :P
autor: Jacol - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 12:58 pm
To prawie to samo co Bouffare
autor: o_O - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 1:44 pm
W tym roku nic nie planuje odnośnie zawodów... Chciałbym wyskoczyć na jakieś weekendowe zawody w regionie. Chyba jeszcze nie ma terminarza zawodów tegorocznego CPP. Wszystko zależy od tego jak bardzo "napne" sobie nauke no i od tego czy będe miał z kim pojechać
Będe się starał wystartować choć w jednych
autor: Jacol - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 3:35 pm
Już jest wstępny plan CCP:
17 grudnia 05 - Długa Poland - Nowy Targ
07 stycznia 06 - stok Polczakówka - Rabka
14 stycznia 06 - ON Pilsko - Korbielów
11 marca 06 - Mistrzostwa Polski - Krynica
18 marca 06 - Kotelnica - Białka Tatrzańska
4-5 marca 06 - FIS Carving Cup - Białka Tatrzańska
Ja mam zamiar jeździć, tyle, że nie wiem czy na wszystkie, zależy jak będę stał z czasem.
Chciałbym pojechać na przedługaśną polanę, tyle że koliduje trochu z WZF.
Trzeba będzie cosik wybrać,
poki co i tak nie mam z kim się na WZF zabrać.
Pozdrawiam
autor: o_O - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 3:56 pm
Będe na Długaśnej Polanie ale 3 dni później =]
Pasuje mi jedynie 7 stycznie - czyli Rabka...
14 stycznia mam studniówkę, a co do marca to nie wiem jak się będe wtedy czuł w przedmiotach z których zdaje mature
autor: torek - Zamieszczono: pt gru 09, 2005 11:22 pm
i staję przed alpincenter. Oj Uważaj... ta nazwa ma dla mnie magiczne znaczenie