Nie ma to jak nadzieje olimpijskie
autor: Bobic - Zamieszczono: czw lut 16, 2006 3:25 pm
jak podaje interia.pl:
http://turyn2006.interia.pl/info/infid/719061Szkoda gadac...
autor: torek - Zamieszczono: czw lut 16, 2006 5:15 pm
Wiele słyszałem i czytałem komentarzy. Mądrzejszych i głupszych, przewaznie głupszych. Zastanawia mnie "tajemniczość" całej sytuacji, a zbulwersowała informacja, że zawodniczka straciła przytomność z powodu niskiego ciśnienia(sic!). W trakcie ekstremalnego wysiłku niskie ciśnienie Dziwne to wszystko. Smarowanie podobno było dobre, ale jakby nie było dobre, to teraz nikt za Boga się nie przyzna, czyli prawdy nie dowiemy się nigdy.
A hieny podbijały benbenek, a na koniec transmisji powiedziały, że w zasadzie, to liczono na miejsce w pierwszej dziesiątce
autor: Bobic - Zamieszczono: czw lut 16, 2006 6:09 pm
Spekulacje beda caly czas.
Szkoda, ze jak laska stracila przytomnosc, to pomoca jechala do niej tek dlugo.
Wiecej nie komentuje.
autor: Mariusz - Zamieszczono: czw lut 16, 2006 7:32 pm
W trakcie ekstremalnego wysiłku niskie ciśnienie. Dziwne to wszystko.Myślę, że źle interpretujesz Tomku.
Zapewne chodziło o niskie ciśnienie atmosferyczne i brak tlenu.
To chyba było na 1600 m npm
autor: torek - Zamieszczono: czw lut 16, 2006 7:44 pm
1600m npm, to nie są jeszcze wysokogórskie warunki, a poza tym tylko ona zemdlała. Dowiadujemy się zresztą ciągle nowych rzeczy. Dr Śmigileski powiedział, że za mocno zaczęła. Bardzo mi przykro, ale jeśli to prawda, to znaczy, że to wina zawodniczki i trenera. Myślę, że były myśli o medalu i chyba uwierzyli, że to możliwe. Rad bym poznać opinię trenera, ale był zajęty szarpaniną z ekipą TV.
autor: Bosy - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 8:11 am
Smarowanie podobno było dobre, Wczoraj cos słyszałem, że jednak nie do końca. Podobno - jak powiedziała Justyna - narty troche "kopały", co oznacza, że uciekały za bardzo do tyłu ... Musiała dostosować nieco technikę jazdy do nie do końca "sfornych" nart. Ale to oczywiście też mogą być spekulacje.
autor: torek - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 8:24 am
Właściwie, to powinno być na Jabolowie.
http://sport.onet.pl/1262988,wiadomosci.htmlSłowo kompromitacja jest zdewaluowane, ale tutaj pasuje jak ulał.
autor: Bosy - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 8:41 am
Też to przed chwilą przeczytałem.
autor: Darek - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 10:32 am
Sprawa jest prosta, brak profesjonalizmu w polskim sporcie ( nie chcę wymieniać związków, PKOl-lów, itp. ).
Wszystkie ekipy, które się chcą liczyć ( szczególnie w sportach wytrzymałościowych ), mają ze sobą podręczne laboratoria z wyspecjalizowaną obsługą, Śmigielski nic mu nie ujmując, nie jest specjalistą od biochemi, i przygotowania fizycznego.
Zawodnicy w dobrze zorganizowanych zespołach są codziennie, przez cały okres treningowo- startowy monitorowani przez specjalistów, i natychmiast wspomagani w razie jakichkolwiek niedoborów , które mogą występować, mimo indywidualnej, specjalnie dla nich przygotowanej diety. Nic nie jest pozostawione przypadkowi, wyczuciu trenera, czy zawodnika.
Gdyby Justynę przed startem zbadano, szybko by uzupełniono niedobór cukru, i nie doszłoby do skrajnego wyczerpania.
Tylko czego wymagać od naszych sportowych działaczy, na których już setki razy wieszaliśmy psy.
autor: torek - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 11:14 am
Nie zainteresowano się tym, czy zawodniczka zjadła śniadanie. Inna sprawa, że to dorosły człowiek i chyba powinna wiedzieć, czym grozi start bez odpowiedniego śniadania. Jeśli nie mogła jeść, bo miała "skurczony" żołądek, to powinna o tym powiedzieć.
autor: konrad - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 12:31 pm
Gdyby Justynę przed startem zbadano, szybko by uzupełniono niedobór cukruDarek, chyba przesadzasz. robienie analizy krwi (poziomu glukozy) miedzy śniadaniem a startem to trochę "karkołomny" pomysł...
tu raczej zabrakło rozsądku zawodniczki niestety...
a włoski olimpijski serwis medyczny się skompromitował
autor: Darek - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 1:03 pm
Konrad nie przesadzam, zawodnicy na dużej imprezie są kłuci trzy razy dziennie.
autor: fantom - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 1:29 pm
Zawodnicy w dobrze zorganizowanych zespołach są codziennie, przez cały okres treningowo- startowy monitorowani przez specjalistów, i natychmiast wspomagani w razie jakichkolwiek niedoborów , które mogą występować, mimo indywidualnej, specjalnie dla nich przygotowanej diety. Nic nie jest pozostawione przypadkowi, wyczuciu trenera, czy zawodnika.
Gdyby Justynę przed startem zbadano, szybko by uzupełniono niedobór cukru, i nie doszłoby do skrajnego wyczerpania. 100% racji Darku - moge tylko temu przyklasnac - zawodowo wspolpracuje z Dr Zoledziem i na niego pare lat temu patrzono jak na szarlatana i gleboko nawiedzonego, gdy probowal dowiedziec sie cus wiecej na temat metabolizmu fosforowego w miesniach - to bylo na dlugo przed tym zanim pojawil sie Malysz.
Gosc patrzy na miesnie jako skomplikowany system bio-chemio-mechaniczny. Koncentracje metabolitow fosforowych zmieniaja sie dramatycznie przed w trakcie i po wysilku - znajomosc kilku parametrow pozwala doskonale ocenic poziom wytrenowania, zmeczenia, wydolnosci itp.
Pare "prostych" badan z wykorzystaniem technik np rezonansu magnetycznego i mozesz okreslic ze 90% prawdopodobienstwem czy masz tym dlugodystansowca czy sprintera - czy masz szanse w danej dyscypinie sportu czy tez nie
Pisze tu tylko o miesniach ale sprawa tyczy sie calego organizmu - to calosc - z glowa i psychika rowniez - nie da sie bez sztabu ludzkich specow (takich co przytula ale takich co beda wiedziec co i jak podac )- srobowac wynikow
Cos zaszwankowalo - mamy na pewno za malo danych wstepnych by moc sie wypowiadac ale ...moze powolac jakas komisje
autor: isia - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 1:41 pm
Nie wiem gdzieś czytałam (czy z relacji TV wiem), że nasi nie mają nawet kucharza i muszą sami gotować to paranoja! Pewnie pojechało kupę działaczy sportowych wyposażonych w kurteczki i sobie spędzają miło czas a kucharza nie ma!
autor: Lechu - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 2:24 pm
Pewnie pojechało kupę działaczy sportowych wyposażonych w kurteczki i sobie spędzają miło czas Przecież polski sport opiera się głównie na działaczach, zawodnicy są dodatkiem do ekipy działaczy, szczególnie na takich lukratywnych imprezach o duzym prestiżu jak olimpiada
Kiedyś to jeszcze mogli dodatkowo se zahandlować, jakieś machniom uskutecznić
Może ktoś ma orientacje, jak liczna pojechała ekipa i ilu jest działaczy, a ilu rzeczywistych zawodników
Darek, jesteś zorientowany, powinieneś wiedzieć, daj odgłos palcyma lub paszczą
Osiągnięć "sportowych" nie komentuje bo za bardzo się nie znam ale zadowolenie z miejsc ....nastych i .....dziestych którychś czasami prezentowane w mediach jest żenujące.
Może lepiej było wysłać tylko ze trzech* co mieli jakieś szanse a kase przeznaczyć na sport masowy, boiska, sale gimnastyczne, szkolenie młodzieży ...
*też ciężko by było ostatnio wybrać nawet tych trzech
autor: tomek - Zamieszczono: pt lut 17, 2006 4:09 pm
Może prościej by było naturalizować jakiegoś .. jak Olego
autor: Darek - Zamieszczono: sob lut 18, 2006 11:56 am
Po dzisiejszej sztafecie kobiet pomyslałem sobie, co byśmy mówili gdyby Justyna dawała taką plamę za plamą jak Norweżka Marit Bjoergen ( trzykrotna mistrzyni świata z ubiegłego roku, liderka PŚ, w którym wygrywała do olimpiady jak chciała), W biegu łączonym zeszła z trasy, na 10 km. ledwo wyszrpała brąz, a dzisiaj położyła sztafetę.
Jednak w sporcie nic nie jest pewne, szczególnie na IO.
autor: torek - Zamieszczono: sob lut 18, 2006 12:38 pm
Bylibyśmy zawiedzeni i mocno ją byśmy krytykowali. W Norwegii będzie podobnie z tym, że z perspektywy jednak innych sukcesów i medali, krytyka będzie łagodniejsza. Inna sprawa, że jeden złoty medal zdobyty do tej pory, to dla Norwegów klęska i 6 srebrnych i 6 brązowych tego odczucia nie zmienia. Hieny w studio olimpijskim tłumaczyły się, że podbijają bębenek, bo takie są oczekiwania kibiców i oni tylko dają im wyraz na antenie. Jestem skłonny przyznać częściowo im rację. W przypadku prawdziwych kibiców inetresujących się dyscypliną, czy dyscyplinami "podbijacze"nie mają większego wpływu na nastrioje, bo ludzie dość dokładnie wiedzą na co mogą liczyć. Natomiast w przypadku kibiców okazjonalnych wpływ "podbijaczy" jest bardzop duży. Zresztą to będzie zawsze problem "jajka i kury". Czy "podbijają" i dlatego są oczekiwania, czy są oczekiwania i dlatego oni podbijają. Jedna z hien powiedziała, żeby nie mieć do nich o to pretensji, bo oni są takimi samymi kibicami i też bardzo czekają na medal. Nie mogę do końca wypowiadać się o tym co mówi się w naszym studiu olimpijskim, bo transmisje oglądam właściwie na Eurosporcie. Tam komentarze są wyważone, ą o fachowości nie będę pisał, bo to przepaść.