Nie miałem kłopotu to kupiłem mazdę
kern - 09 maja 2007 11:28
Nie dawno kupiłem mazdę 626 2,0 +LPG 98r. Auto zadbane i na pierwszy rzut oka w 100% sprawne. Przed zakupem zrobiłem przegląd, sprawdziłem ciśnie i takie tam. Ale po pierwszym odpaleniu auta na zimnym silniku pierwsze oznaki kłopotów - niebieska chmura.
Z tego co wyczytałem na forum oznaczało to zużyte pierścienie. Umówiłem się z Jaksą na remont silnika, odstawiłem w tym tygodniu samochód a dzisiaj dowiedziałem się, że nie ma co remontować trzeba wymieniać całość.
Mazda zaczyna mnie trochę przerażać innymi samochodami (Passatem , Civic) zrobiłem po 400 tyś. bez kłopotów a tu wymiana silnika przy 200tyś.- lekka porażka.
Silnik wymienię bo auto poza tym jest jak najbardziej OK, boję się tylko jak często będę zmuszony robić taki zabieg.
Adaś - 09 maja 2007 11:32
Silnik wymienię bo auto poza tym jest jak najbardziej OK, boję się tylko jak często będę zmuszony robić taki zabiegwidzisz tu nie o to chodzi, że Mazda tak ma, tylko trafiłeś na egzemplarz, którego poprzedni właściciel/właściciele odpowiednio nie eksploatowali....
przytoczę mantrę Jaksy
"Mazdy się nie psują, to ludzie psują Mazdy"
Zrobisz remont lub wymienisz silnik na dobry, sprawdzony i dalej będziesz się cieszył z auta:)
kern - 09 maja 2007 11:53
To nie chodzi o to że jestem zły na Mazdę, wiem, że źle trafiłem. Auto w naszym kraju było miesiąc jak go kupiłem, szkopuł w tym, że trudno się ustrzec przed złym zakupem. Bez rozebrania silnika człowiek nie jest w stanie w 100% go sprawdzić, a żaden sprzedający nie pozwoli przecież na jego rozebranie przed zakupem. Mogę się oczywiście mylić w tym temacie bo nie jestem fachowcem w tej dziedzinie. A w zaistniałej sytuacji zdaję się na profesjonalizm Jaksy - poprosiłem go żeby to on kupił silnik, bo mi mogą wcisnąć kolejnego szrota. Teraz mam trochę stresu bo czekam czy Jaksie uda się dostać silnik w dobrym stanie.
Adaś - 09 maja 2007 12:03
szkopuł w tym, że trudno się ustrzec przed złym zakupem.niestety:( tym bardziej że każde auto na sprzedaz jest w super stanie, silnik igła nic nie stuka nic nie puka, jeździła kobieta która nie paliła i tylko w niedzielę do kościoła
kern - 09 maja 2007 12:06
Ale jak człowieka nie stać na nowy samochód, to czy chce czy nie musi ryzykować kupując używany.
Adaś - 09 maja 2007 12:09
miałem podobną sytuację, remont silnika po zakupie kosztował 1/3 ceny samochodu:)
klub3 - 09 maja 2007 13:14
widzisz tu nie o to chodzi, że Mazda tak ma, tylko trafiłeś na egzemplarz, którego poprzedni właściciel/właściciele odpowiednio nie eksploatowali.... to może policzymy takich , którzy źle trafili, ja też mogę się zaliczyc do tych nieszcześliwców.
No i trochę dziwne, że tak świetny silnik nawet nie nadaje się do remontu w postaci wymiany pierścieni i uszczelniaczy, mój stawiał zasłonę dymną że można była rozpędzić paradę równości i jakoś teraz śmiga po remoncie za 750 zeta.
BIGer - 09 maja 2007 13:35
kolejny uzytkownik niezadowolony z benzyniakow mazdy:), mazda niejest niestety idiotoodporna, jak wiele innych marek, o mazde trzeba dbac wtedy wynagrodzi to w tysiacach kilometrow bez awari:)
klub3 - 09 maja 2007 13:47
mazda niejest niestety idiotoodporna, jak wiele innych marek, o mazde trzeba dbac wtedy wynagrodzi to w tysiacach kilometrow bez awari:)Wiesz , nie bardzo wiem co masz na myśli. Inne samochody są idiotoodporne bo można nimi jeździć po 400 kkm bez remontu, nie padną jeżeli olej wymienisz po 12kkm a nie 10 kkm, jeżeli kręcisz do czerwonej kreski na obrotomierzu a na gazie nawet wyżej bo już nie ma odcięcia paliwa, ciagasz przyczepę.
O jakie dbanie chodzi, może wymiana full syntetyka co 5kkm, jazda tylko w granicy obrotów 2-4 tys. obrotów, najlepiej solo lub tylko z jednym pasażerem żeby nie przciązać auta.
Gdzie na forum innej marki co 4 post dotyczy niebieskiego dymu?
BIGer - 09 maja 2007 13:50
klub3 nigdzie, auto albo sie kocha, albo nienawidzi, mazda jest taka i inna nie bedzie, ja to zakceptowalem, jakos nie odstrasza mnie kopcenie silnikow bo wiem ze latwo i tanio da sie to usunac, teraz szukam kolejnej 626 lub xsedosa i innej marki nawet nie biore pod uwage bo kocham mazzde nie wazne czy pali olej czy nie.
b2 - 09 maja 2007 13:55
nie odstrasza mnie kopcenie silnikow bo wiem ze latwo i tanio da sie to usunac,
BIGer - 09 maja 2007 14:01
b2 po mojej v6 unikam juz v6 chodzi mi raczej o r4:)
Karwoś - 09 maja 2007 14:40
a tu wymiana silnika przy 200tyś.- lekka porażka. Ciekawe czy faktycznie on miał tyle czy np wspomniane 400
klub3 - 09 maja 2007 14:51
Ciekawe czy faktycznie on miał tyle czy np wspomniane 400No pewnie Twój Lancerek nie puści dymka przy 400 kkm a ciekawe co będzie z mazdeczką po 200 kkm?
Karwoś - 09 maja 2007 14:58
Mój lancerek ma 40 000, mazdeczka może 22 000. A przy 200 000 żaden z nich nie będzie w moich rękach. Więc to już pytanie raczej nie do mnie.
kern - 10 maja 2007 5:01
Dużo się mówi o niezawodności Mazdy - opinie są różne. Proponuję żeby użytkownicy pochwalili się przebiegami 626 GF 2.0 oczywiście bez ingerencji w silnik.
Większość uważa, że awarie silnika są spowodowane złym użytkowaniem, ciekawy jestem po prostu ile można przekręcić użytkując go optymalnie??
nemi - 10 maja 2007 5:54
Ja mam blizniaczy silnik w starszej generacji 626 (ale nie sadze, zeby zmiany w modelu nastepnym wplynely na obnizenie trwalosci) i bez ingerencji w mechanike silnika mam przejechane 299.000 km na... LPG (najpierw Koltec, potem I generacja). Nie mam bladego pojęcia o ile cofnięty jest licznik przez poprzednich właścicieli, ktorzy tez zaniedbali to auto... Oleju troche mi spala, ale przy tym przebiegu wydaje mi sie, ze ma prawo.
Nie ma co ukrywać, że są to silniki dychawiczne i niezbyt udane, ale trwale jesli maja odpowiednia opieke. I tylko wtedy, kiedy maja odpowiednia opieke
comeill - 10 maja 2007 9:57
Dużo się mówi o niezawodności Mazdy - opinie są różne. Proponuję żeby użytkownicy pochwalili się przebiegami 626 GF 2.0 oczywiście bez ingerencji w silnik.165.000 km
nie bierze ani kropli oleju, nie dymi, nie krztusi się - działa w sumie idealnie
jedyna ingerencja w silnik, to wymiana silniczka krokowego, ale do tej pory nie wiem, czy była konieczna
xANDy - 11 maja 2007 7:38
Kiedyś GofNet pokusił się o sprawdzenie "średnich" przebiegów różnych marek po to, żeby uzyskać pewien obraz trwałości "nie-chlubnej" silników mazdy z seri F.
Wyniki były dość kłopotliwe... bo okazało się, że 10% oferowanych mazdeczek ma dystanse powyżej 250kkm albo GRUBO powyżej takich przebiegów. Z innych marek tylko nieliczne sztuki (ok 1%) dożywają takich jubileuszy na blacie.
Gdy popatrzy się na niemieckich stronach (bardziej miarodajnych jak nasze rodzime) to okaże się, że mazdy 626 FS można kupić w wysokich cenach z dużymi przebiegami (300-500kkm) i jakoś nikogo to nie dziwi. Nie można tego powiedzieć o innych markach, bo jeśli taka honda dotrwała z silnikiem do powiedzmy 400kkm, to buda nie nadawała się do wstawienia do komisu (lądowała na szrocie ); gdy weźmiemy flagową markę BandytoMaszWładzę to rzadko która sztuka ma jeszcze oryginalny silnik z którym wyszła z fabryki... Mercedesy potrafią żłopać olej wiadrami (już kolejny raz zmieniałem pas jadąc za np. Vito, po prostu gryzło mnie w gardło), albo ich silniki nie nadają się do remontu (nie mówię o beczkach i 124/190).
Obawiam się, że mazdy sprzedawane u nas w kraju (może z wyjątkiem nielicznych egzemplarzy, które były u nas od dawna i mają polski przebieg) wszystkie mają skorygowany stan licznika do ok 150-230kkm (zapewne oryginalny jest min. 2x większy). Nie ma co narzekać, tylko zacząć szanować markę, że aż tyle wytrzymuje a po remoncie silnika można hulać 300kkm z największym spokojem. Ostatnio w takim warsztacie poza moim miejscem zamieszkania (:]) usłyszałem wypowiedź starszego mechanika: mazdy - no tak, one mają rzeczywiście niespotykane przebiegi.
Jest jeszcze jedna opcja - ktoś kupił jakiś reklamowany "wynalazek" dla podciągnięcia osiągów "starego" silnika - i wlał "motodoktorka" który bardzo skutecznie wykańcza silnik... A potem sprzedaje takie auto i kupujący zaczyna się dziwić i psioczyć... Nam - Polakom - wydaje się, że silnik co ma >100kkm to już trup, bo przez dekady mieliśmy taką rzeczywistość w maluchach, FSO1500 i polonezach... Więc jak mu za dużo na blacie to Polak czymś "udoskonalić" silnik czyli go zepsuje a potem narzeka.
Ehhhh - dosyć tego gadania
Jaksa - 11 maja 2007 20:26
poprosiłem go żeby to on kupił silnik, bo mi mogą wcisnąć kolejnego szrota.Obdzwoniłem "swoje" sprawdzone dojscia i lipa - zero sprawnych ( czytaj mały przebieg ) motorów , w jednej firmie zaoferowano mi silnik ( jest jeszcze w Belgii ) za 4500 zl uwazam ze goscia deko pogieło ..... na allegro są od 2500 do 3300 ale tu jest problem bo nie znam tych ludzi ....szrota i mnie mogą wcisnąć - do Szczecina nie bede jechać. Silnik ocenic mogę dopiero po zamontowaniu w ramę i odpaleniu.