Nowa Toyota Corolla
Briareos - 01 gru 2006 22:57
Zasłyszałem taką plotkę że po kilkudziesięciu tysiącach nowe silniki Toyoty zaczynają brać spore ilości oleju. Ktoś coś wie o tym? Czy to w ogóle prawda i co to są te "spore ilości"?
Tak na marginesie, jak się zrobiło praktycznie 100-konny silnik 1.4, to co się dziwić... I skoro już przy tym jestem - ma ktoś jakieś dłuższe niż paromiesięczne doświadczenia z tymi nowymi, doładowanymi wysokoprężnymi silnikami o śmiesznych (jak na tą kategorię) pojemnościach typu 1.4? Niekoniecznie Toyoty, ogólnie pytam - bo osiągi z pojemności są praktycznie jak w obecnych, wyżyłowanych wolnossących benzyniakach.
HOGUM - 01 gru 2006 23:39
A ja powiem tak.
-EEE kochani jesteśmy do bani!!!
To z filmu "Kurczak mały"
Mi się wydaje że to wszystko to i tak gruba polityka a my jesteśmy tylko małymi trybikami.
I co tu kumać.Za niedługo z 1.1 silnika zrobią 108 koni i kto wtedy wspomni o Mazdzie ,która w latach 90 zrobiła silnik co z pojemności 1.6 dawał 88 koni.To wszystko i tak psu....jade i jestem dumny
Riki - 01 gru 2006 23:50
Briareos nowy silnik Toyoty 1.4 D-4D (90KM/190NM), ktory obecnie siedzi w Yarisie i Corolli ma tendencje do brania oleju... glownie przy ostrej jezdzie... jego slabsza 75KM odmania tego problemu nie miala a jesli juz to w mniejszym stopniu... jezdze sporo nową Corolla z takim silnikiem i wrazenia z jazdy sa rewelacyjne, cichy i jak na swoje parametry dosc dynamiczny przebieg to 15tkm i nie bierze duzo, raczej w normie... jednak styl jazdy raczej spokojny..
andrev001 - 02 gru 2006 0:58
Nie ma to jak gulgoczące, pyrchające, warczące HEMI V8 5.7 L 345KM ...
gari - 02 gru 2006 2:51
Zasłyszałem taką plotkę że po kilkudziesięciu tysiącach nowe silniki Toyoty zaczynają brać spore ilości oleju. Ktoś coś wie o tym? Czy to w ogóle prawda i co to są te "spore ilości"? Ten problem dotyczy tylko silnikow VVT-i z pocztku produkcj...jak chcesz sie wszystkiego dowiedziec na ten temat zapraszam na
http://www.forum.corollaclub.org ... temat byl wielokrotnie tam walkowany i jest tam wszystko wjasnione
nowy silnik Toyoty 1.4 D-4D (90KM/190NM), ktory obecnie siedzi w Yarisie i Corolli ma tendencje do brania oleju... hmmm a o tym to nie slyszalem...
POZDRO
Riki - 02 gru 2006 7:30
Ten problem dotyczy tylko silnikow VVT-i z pocztku produkcjOraz jednostki 1.8 w Avensisie poprzedniej generacji.... bez VVT-i
Briareos - 02 gru 2006 20:37
zapraszam na http://www.forum.corollaclub.orgPoczytałem i mam kilka spostrzeżeń dla Mazdowiczów:
- lepiej mieć biorący olej Z5 niż silnik VVT-i Toyoty po gwarancji
- to że Mazdy są składane w Japonii to _duża_ zaleta
- ASO Toyoty zbiera równie pochlebne opinie jak ASO Mazdy
Ogólnie to co marka to jakaś przypadłość. I tu i tu są modele/roczniki które są problematyczne/niezniszczalne. Ze złośliwości tylko dodam, że nie pamiętam by na naszym forum ktoś pytał czy i jakie łożyska w skrzyni biegów się wymienia po konkretnym przebiegu auta, a właściciele Toyot mają dość szeroką wiedzę w tym zakresie
Globy - 04 gru 2006 8:51
Oj, tak Wedlug moich informacji niestety Yarisy, Corollki i Avensisy borykaja sie z nadmiernym spalaniem oleju, a nawet przechodza remonty silnikow przed "setka". Masowka, na ktora poszla Toyota, przynosi smutne zniwo.
KosteK mi wczoraj mowil o sporej usterkowosci nowej Astry III 1.3 CiTD 90 KM... Ja mam teraz stycznosc z Clio 1.5 dCi 65 KM i smiga dosc fajnie (wykonczenie gorzej) - zobaczymy, co bedzie dalej
Riki - 04 gru 2006 10:55
Masowka, na ktora poszla Toyota, przynosi smutne zniwoDokładnie... coś za coś.. jakośc kosztuje a Toyota robiac autka w Europie (to jeszcze nie jest najgorsze) zaoszczedza na czesciach.. wkłada tansze i co za tym idzie gorsze materiały.. ale "dzieki temu" Toyot u nas jest masa, ludzie je kupuja poniewaz mysla ze sa troche tansze niz kiedys i tak samo niezawodne... Dawniej byla to marka ceniona za niezawodnosc i trwalosc, takie zdanie wypracowala sobie przez lata ale jak widac moze je rowniez bardzo szybko stracic... dzis pod wzgledem trwalosci niestety mozna ja porownac do Opla czy Forda a moze nawet i Fiata?? czas pokaze... nie chce generalizowac ze w/w marki sa kiepskie, bo rozumiem ze ktos moze lubic Opla ok... ale patrzac na rankingi niezawodnosci, opinie uzytkownikow oraz ilosc akcji serwisowych mozna stwierdzic ze nie stoja na szczycie aut bezproblemowych w eksploatacji.. takie moje zdanie
tco_tm - 04 gru 2006 11:38
Masowka, na ktora poszla ToyotaDokładnieChodzilo raczej o wprowadzenie nowych technologii.
Riki - 04 gru 2006 11:48
tco_tm ja zrozumialem to w nastepujacy sposob... masówka czyli robienie na ilosc nie patrzac na jakosc, kilka fabryk rozne czesci (nie JPN) i kiepska jakosc produkcji danego modelu...
gari - 04 gru 2006 15:35
dzis pod wzgledem trwalosci niestety mozna ja porownac do Opla czy Forda a moze nawet i Fiata?? hyba troche za daleko idace porownanie...fakt faktem toyota miala mala gafe i wadliwa serie silnikow (no ale takie przypadki zdarzaja sie kazdemu koncernowi) i lekki spadek jakosci w autach montowanych w europie gdzie w miedzyczasie ford opel i fiat mogly podniesc jakos swoich produktow (no coz musza to zrobic by przetrwac na rynku i konkurowac z koncernami japonskimi ktore sa wyznacznikiem jakosci oraz liderem w prowadzaniu nowych technologi) gdyz samym designem i niska cena nie da sie na dluzasza mete walczyc z konkurencja
ale "dzieki temu" Toyot u nas jest masa, ludzie je kupuja poniewaz mysla ze sa troche tansze niz kiedys i tak samo niezawodneradzil bym spojrzec troche poza wlasne podworko i rozejrzec sie na jakis bardziej znaczocych rynkach niz polski czy nawet europejski bowiem nie wszedzie cena jest najwazniejszym czynnikiem przy zakupie auta
gari - 04 gru 2006 16:25
aaa tak jeszcze w woli scislosci to nie bronie tutaj Toyoty dla tego ze takowa miedzyinnymi posiadam - osobiscie uwazam ze sa to bardzo dobre-niezawodne samochody jednakze sa nudne jak flaki z olejem (moze procz paru kultowych wyjatkow ) tylko dlatego iz draniace jest budowanie opini na temat jakiejs marki na podstawie jednej wadliwej jednostki oraz rozszyfrowywanie polityki globalnego koncernu na podstawie polskiego rynku
POZDR
Gość - 04 gru 2006 19:33
dosc ciekawy temat. Zainteresował mnie bo mój ojciec ma Corolle 1,4VVT-i (97KM) z przebiegiem 20tys. w sedanie. Musze przyznać że bardzo udane auto, nie ma żadnych problemów, silnik cichutki i jak na tą pojemność to dosyć dynamiczny (oczywiście trzeba go wysoko kręcić), a przy tym dosyć mało pali w trasie 5,5-6,0. Z olejem nie ma rzadnych problemów. To tyle takie moje obiektywne zdanie. Pzdr.
P0L4K - 04 gru 2006 19:41
z przebiegiem 20tysnie ma żadnych problemówdziwilbym sie jakby przy takim przebiegu juz "cos" sie dzialo
Riki - 04 gru 2006 21:08
chyba troche za daleko idace porownanie...Mysle ze nie... Patrzmy na auta obiektywnie.... mam prownanie jesli chodzi o Toyoty poniewaz w rodzinie jezdza Carina II 2.0D z 86r, Corolla 1.4 97r oraz wspomniana wczesniej Corolla 1.4 D-4D 05r.... najstarsza Carina oraz Corolla, auta maja juz po 20! i 9l. i mimo tego mysle ze starsza Corolla jest lepsza niz jej nowsza siostra... lepsze wykonczenie, przyjemniej i lepiej sie prowadzi (dlaczego w nowej z tylu jest belka skretna a w starszej niezalezne zawieszenie? cena...) ogolnie sprawia wrazenie lepiej wykonanej i jest w 100% niezawodna mimo trzech dzwonów mysle ze nowe Toyoty sa poprostu sporo gorsze od starszych... znajomi maja tez Ople, Fordy i nowa Corolla troche bardziej je przypomina niz np. Carina E czy Corolla E10,11
Ale to tylko moje zdanie.....
to nie bronie tutaj ToyotyJa nie bronie Mazdy... normalna sprawa ze ma swoje wady...
dziwilbym sie jakby przy takim przebiegu juz "cos" sie dzialoP0L4K sa takie wynalazki w ktorych po tym przebiegu trzeba skrzynie wymieniac
Briareos - 05 gru 2006 1:16
KosteK mi wczoraj mowil o sporej usterkowosci nowej Astry III 1.3 CiTD 90 KM... Ja mam teraz stycznosc z Clio 1.5 dCi 65 KM i smiga dosc fajniePowtórzę się, ale cały czas uawżam że producenci trochę przegięli w tym "wyścigu zbrojeń". Owszem, jesteśmy już w stanie produkować silniki dające 90KM z 1.3 jak widać, ale nie ma nic za darmo. Za tym wysileniem stoi mniejsza tolerancja na wady materiałowe, większa podatność na uszkodzenia przy niedopowiedniej obsłudze, no i przede wszystkim cena za skomplikowaną mechanikę i elektronikę. A jakie paliwo mamy to każdy wie
Ja to widzę tak: starsze silniki miały wał (panewki), cylindry, tłoki i zawory jako te krytyczne elementy. W czasie remontu się powiększało cylinder, dobierało pierścienie (albo i tłok) i tyle. Resztę się ew. obrabiało albo wymieniało na nowe. To w zasadzie był w stanie zrobić dobry ślusarz Pompy w wysokoprężnych zawsze były problematyczne, ale z racji dużo prostszej budowy miały mniej dyskwalifikujących je defektów. Wtryskiwacze się nie psuły To po prostu był taki okres, że mechanika nie posuwała się w kierunku nowych rozwiązań, ale dopracowywania starych.
Teraz jest dokładnie odwrotnie - po prostu już widzę, że jak na dzień dzisiejszy się czasem bardziej opłaca kupić używane Z5 niż remontować stare, to kto się podejmie za 3-5 lat naprawy głównej takiego VVT-i i za jakie pieniądze? Jeśli nowe silniki nie będą naprawdę trwałe to auta będą lądować na szrotach bo taniej będzie (producenci już zacierają pewnie łapki) kupić nowe. Już teraz widać jak to wygląda w przypadku pomp do TD...
Powiem więcej: producenci wiedzą dobrze o tym. I "dostosowują" okres życia auta mniej więcej do trwałości silnika, bo tak taniej a przy okazji większa motywacja dla posiadacza do zmiany. Jest to oczywiście kolejna teoria spiskowa, ale sami popatrzcie: auta z lat '60 są tak toporne że do dziś można je na drogach spotkać (szczególnie w USA, gdzie mają normy spalania w d...). Dobre pojazdy z lat '80 dopiero teraz wkraczają w tą fazę gdzie naprawy się już nie opłacają i się je zajeżdża do końca. Te z lat '90 niestety też, nawet japończyki z tego okresu zaczynają się poważnie sypać już (jak ktoś ma w perspektywie wymianę praktycznie całej zawiechy, nie mówiąc o blacharce i silniku to zgadnijcie co zrobi). A te najnowsze? Czy silniki z 2006 dotrwają do 2016? I co mi po tym że pali o 1/3 mniej niż silnik z lat '90, skoro jest droższy, a żyje tylko 100-200 tysięcy?
Grzyby - 05 gru 2006 13:10
dziwilbym sie jakby przy takim przebiegu juz "cos" sie dzialo to popytaj właścicieli Nissanów i takim przebiegu (i uciekaj jak cię będą chcieli bić). Niedawno był nawet artykuł o tym na forum.
Silnik 1.8 w Almerze i zasysa olej po prostu (pomimo remontu)
tco_tm - 06 gru 2006 0:36
Mysle ze nie... usmiech Patrzmy na auta obiektywnie.... usmiech mam prownanie jesli chodzi o Toyoty poniewaz w rodzinie jezdza[...]Mysle, ze obiektywne spojrzenie to troche szersze niz kilka aut w rodzinie. Wedlug tej zasady musialbym uznac mazdy za szroty gorsze od renaultow, czy opli.
Ogolnie zgadzam sie z gari - toyoty to samochody nudne do bolu, ale jednak wyjatkowo niezawodne. Obie cechy zawdzieczaja upodobaniom Toyoty do tluczenia sprawdzonych rozwiazan przez wiele, wiele lat w kolejnych generacjach poszczegolnych modeli (np. rozwiązania E11 bezposrednio sięgają do E9). Wedlug mnie Toyota jest mistrzem niezawodnosci poprzez ziewajaca powsciagliwosc.
Niezawodnosc toyot nie jest mitem. Chociaz wsrod bajarzy przesadzona, to jest faktem stawiajacym te marke na czele swiata motoryzacji.
Z drugiej strony z satysfakcja mozna wytknac Toyocie wszelkie potkniecia, ktore towarzysza wprowadzaniu zupelnie nowych technologii - jak bylo to np. w przypadku silnikow VVTi - testowanych posrednio w starym nadwoziu, zanim juz dopracowane i jezdzace wylacznie na benzynie - bez dodatkow oleju, trafily w zupelnie nowa bude... E12 - nowa plyta podlogowa, zrywajaca z poprzedzajaca, kilkupokoleniowa konstrukcja, obarczona poczatkowo przynajmniej kilkunastoma znanymi i upierdilwymi problemami.
Jednak Toyota, jak to miala w zwyczaju robic, nie zrazona problemami - jakby na nie przygotowana, w ciagu kilkunastu miesiecy usunela z nastepnych egzemplarzy wszelkie znane dolegliwosci, a przytomnym wlascicielom mniej dopracowanych aut zapewnila gwarancyjna obsluge.
Niedlugo wychodzi E13 - kolejna nudna toyota, zapewne technicznie czerpiaca garsciami z E12, ktora stanie sie z miejsca samochodem wyjatkowo niezawodnym, gdyz diametralnym zmianom ulega z duzym prawdopodobienstwem jedynie warstwa "dekoracyjna".
Niechec do toyoty jest wiec dla mnie oczywista - jej konserwatyzm nie dosc ze nudzi, to wsrod entyzjastow motoryzacji wywoluje sarkastyczny usmiech, nie wspomniajac o poszkodowanych przez platne wystawienie na przedpole testowe. Z drugiej strony mimo wszystko powstrzymalbym sie od stawiania jej pod wzgledem jakosci i niezawodnosci ponizej mazdy, bo w ogolnym rozrachunku ciagle wskazuje na szczytowa forme.
Inna sprawa sa rozmyslania o kierunku, w ktorym zmierza przemysl motoryzacyjny - coz, samochod stal sie przedmiotem powszechnego uzytku (w cywilizowanym swiecie), gdzie auto z przebiegiem ponad 100kkm jest jak stare kapcie i wypierdziane gacie - po co wiec i komu szykowac je na wieksze przebiegi?
Riki - 06 gru 2006 7:21
Mysle, ze obiektywne spojrzenie to troche szersze niz kilka aut w rodzinieale patrzac na rankingi niezawodnosci, opinie uzytkownikow oraz ilosc akcji serwisowychBrałem pod uwage nie tylko te autka ktore doskonale znam....
gdzie auto z przebiegiem ponad 100kkm jest jak stare kapcie i wypierdziane gacie - po co wiec i komu szykowac je na wieksze przebiegi?Osobiscie wole jak auto przejedzie nie 100tkm a wiecej tkm
Riki - 06 gru 2006 7:31
mimo wszystko powstrzymalbym sie od stawiania jej pod wzgledem jakosci i niezawodnosci ponizej mazdy, bo w ogolnym rozrachunku ciagle wskazuje na szczytowa formeWskazuje... w rankingach, tam jest na 2. miejscu patrzac na testy na 100tkm Toyota jest przecietna (Avensis, Corolla) oraz bdb (Prius)...
Mam nadzieje ze powróci do szczytowej formy... Nie mowie ze nowe modele Mazdy sa kompletnie bez wad, tez byly problemy np. ze zbieżnościa w M6 ale zostało to poprawionie (widac ze podobnie jak w Toyocie) i wystarczy spojzec na wlasciwosci jezdne Toyot i Mazd, ich precyzje skrzyń biegów, wykonczenie itd... design to kwestia gustu ale dla mnie Toyota jest za nudna... Mysle ze Mazda jezdzi sie poprostu przyjemniej ale wiadomo jedna osoba woli to druga tamto.. dlatego sa rozne auta dla roznych odbiorców
Briareos - 06 gru 2006 10:33
coz, samochod stal sie przedmiotem powszechnego uzytku (w cywilizowanym swiecie), gdzie auto z przebiegiem ponad 100kkm jest jak stare kapcieNie rozumiem tego podejścia. Zdaję sobie sprawę że są ludzie którzy chcą być "trendi", a że ich stać to kupują nowe auta co 3-5 lat. Jak chcą to proszę bardzo, ale w czym to przeszkadza w robieniu trwałych samochodów?
Samochód to rzeczywiście tylko przedmiot, taki "dupowóz", jest tylko dodatkiem umilającym życie. Jak ma stać to lepiej wcale nie kupować. To nie jest i nigdy nie była żadna inwestycja (o prywatnych osobowych mówimy). Można się spierać czy obecne podejście producentów wywołało spadek ceny samochodu, czy to efekt masowej produkcji, konkurencji i pewnego nasycenia rynku już. Poza chęcią zysku nie widzę żadnych przesłanek, które miałyby jakoś uzasadniać dostosowywanie nowych produktów do krótszego okresu życia.
Nie jest to wymóg nabywców, to raczej oni zostali przyzwyczajeni w pewnym sensie że po paru latach auto zaczyna się tak psuć że warto je wymienić na nowe, co z kolei napędza tę praktykę u producentów. Błędne koło się zamyka. A mnie np. nie przeszkadzają używane 3-5 latki za 50% (i mniej) ceny nowego, ale muszą być w rozsądnym stanie technicznym, o co będzie coraz trudniej.
Krótko mówiąc - możliwość częstej wymiany auta istniała zawsze, barierą były tylko pieniądze (i nadal są). Co mają jednak począć ludzie tacy jak ja, którym jak najbardziej pasuje posiadanie jednego samochodu przez wiele lat, a zmiany wymuszane są tylko np. powiększeniem rodziny itp.? Pomijam tu już kwestie konsumpcyjnego stylu życia tzw. krajów wysoko rozwiniętych, kwestie odpadów (bo czym jest zużyte auto?) i prognozowanej dostępności ropy która ma się nijak do ciągle rosnącej produkcji samochodów. Tak z czysto technicznego punktu widzenia, odpowiedzcie sobie na pytanie: Po co mi nowy samochód, skoro stary jeździ i ma się dobrze?. I dlaczego nie miałby się mieć dobrze przez długie lata, skoro mi się podoba? A jak mi się zachce to kupię nowy, ale nie chcę być do tego zmuszany po raptem 100tys km.
sebas1 - 06 gru 2006 12:26
Problemy z jakością nie omineły też legendy motoryzacji - mercedesa , boleśnie przekonał się o tym mój kolega kupując nową A-klasę z silnikiem 1,7 benz. Najpierw jak otwierał szyby , to zjeżdżały razem z uszczelkami , póżniej padła mu przepustnica ( oczywiście wszystko sterowane elektronicznie i auto 2 tygodnie stało w serwisie), zaraz po gwarancji zaczęły się jaja ze sprzęgłem , okazało się że jest nadpalone więc wymiana , a zestaw naprawczy występuje tylko razem z dociskiem (3600zł.) , a zamienników brak (bo za nowy ). Przy 75 tysiącach skończyły się tarcze hamulcowe co razem z klockami kosztowało 850 zł bo też tylko ori.Generalnie auto niby malutkie a waży tyle co 626 KL (czyli mułowate), pali w mieście 10-11 litrów (moja mazda ok.12,5), i może z wyjątkiem wyglądu nie ma się czym pochwalić , mechanicy z mercedesa powiedzieli kumplowi na pociechę tak:ciesz się ,że nie kupiłeś nowej E-klasy, albo S-klasy bo dzieją się z nimi niesamowite i baaardzo kosztowne rzeczy.
Pyton162 - 06 gru 2006 12:48
prawda jest taka ze mercedesy sa dobre ale te stare , nowe juz potrafia zarabiac na siebie w serwisie
tco_tm - 06 gru 2006 13:37
Wskazuje... w rankingachRankingi maja tyle wspolnego z rzeczywista jakoscia samochodow, co lista TOP10 na MTV z dobra muzyka.
Riki - 06 gru 2006 17:39
Rankingi maja tyle wspolnego z rzeczywista jakoscia samochodowWiem... dlatego napisalem ze tam Toyota jest na 2 miejscu a wg. mnie tak nie jest
prawda jest taka ze mercedesy sa dobre ale te stareOstatni prawdziwy Merc to W124...
tco_tm - 06 gru 2006 23:45
Briareos, masz racje - faktycznie do takiego, konsumpcyjnego podejscia, kiedy co rok trzeba zmieniac telefon komorkowy, co dwa laptopa, a "az" co trzy kupowac nowy samochod i telewizor przyzwyczaili nas producenci, kreatorzy reklam i specjalisci od marketingu. Jednak zmiany zwyczajow sa dla nas naturalne i obserwowalne na przestrzeni dziejow. Widac obecnie taki tryb osiagania satysfakcji jest w modzie.
Z drugiej strony dostrzec mozna w takim ukladzie wiele korzysci - niskie ceny daja mozliwosci posiadania szerokiej gamy produktow, zmniejszajac dystans pomiedzy przecietnoscia i luksusem, a wiele technologii i narzedzi staje sie ogolnie dostepne. Osobiscie jestem za taka logika i wole, zeby co trzy lata bylo mnie stac na nowy (i nietrwaly) samochod sredniej klasy, niz mialbym byc skazany na odkupowanie uzywanych ochlapow, ktore jako rzeczy nowe byly niebagatelnie drogie.