Relacja z pobytu na Hinteruxie
autor: mada2000 - Zamieszczono: pt lis 24, 2006 6:00 pm
Witam wszystkich
Mam nadzieję, że mój szalony tydzień w pracy dobiegł końca i chociaż przez weekend będę miał odrobinę spokoju . Dla odprężenia napisałem wcale nie krótką relacyjkę z mojego pobytu na Tuxie.
Sorki, że trochę nieskładnie ale jak pech to pech. Dopadła mnie chyba grypa żołądkowa ze wszelkimi jej objawami Będę więc kończył i zapraszam do poczytania. Acha właśnie dostałem Ski magazyn. Chyba po raz pierwszy dotarł do mnie w miesiącu, w którym został wydany . Co prawda pod koniec miesiąca ale dobre i to.
Dzień pierwszy: godzina 5 rano pobudka, śniadanko, ostatnie pakowanie i o 6 jestem w umówionym miejscu. Jedziemy jednym samochodem, więc swój zostawiam u kumpla. Po zbiórce wszystkich okazało się, że Toyota Avensis ma za mały bagażnik żeby pomieścić wszystkie bagaże. Od czego jest box. Po załadowaniu bagażnika i boxa do granic możliwości ruszamy z godzinnym opóźnieniem o 7 rano. Na granicy w Chyżnem jesteśmy po 2 godzinach. Nie jest źle a raczej nie było źle. Nie to żebyśmy się obawiali miejscowych stróźów prawa. W końcu kilka pięćsetek było przygotowanych na pokutę a samochód był wyposażony we wszystkie niezbędne na Słowacji medykamenty. Szczęście, że kolega jest właścicielem apteki więc nie miał z tym problemu. Jednak panie magisterki strasznie się dziwiły na co mu takie duperele do apteczki potrzebne . Problem był w tym, że jak zwykle do Zyliny autka poruszały się 50km/h i biorąc pod uwagę roboty drogowe nijak nie dało się podgonić. Z upływem kilometrów robiło się coraz cieplej z biegunem ciepła za Wiedniem – 21 stopni. Zastanowialiśmy się czy aby na pewnio jedziemy na narty
Koniec końców, do dolinki dotarliśmy w 11.5 godziny i ok. 19 już siedzieliśmy z Dominikiem -najważniejszym Polakiem w dolince na piwku. Potem tylko „krótka” rozmowa z naszym gospodarzem Josefem i o 12 do spania bo rano trzeba było wstać wcześnie. Fakt, wstawaliśmy zawsze o 7!!!
Dni następne: Pobudka, śniadanko i na stok. Po dyskusji uznaliśmy że nie pijemy kawy gdyż nie znamy jakie mogą być reakcje organizmu na wysokości 3000 m. Na dole przy wyciągu prawdziwa zirllertalska złota jesień a na górze bajkowa kraina śniegu. Pierwszy dzień to słoneczko i ciepełko. Niestety jeździć można było tylko do wysokość 2650 co oznaczało, że mnóstwo wspaniałych tras odpadło ale co tam i tak było tego sporo. Na początek rozgrzewka na niebieskiej 9 i 9a. Nawet orczyk, z którym nie przepadam (no cóż wygodny jestem) nie przeszkadzał mi za bardzo. Trasy twarde, miejscami zmrożone. Rewelacja. Od 13 zaczęło mocno wiać a efekty tego można oglądać na zdjęciach. Bywały chwile, że jechało się w słoneczku, by po kilkudziesięciu sekundach przyszła chmurka i zamieniła trasę w jedno mleko z widocznością na metr do przodu.
Przywiozłem ze sobą trzy pary nart : Metrony B5/153 Metrony M9/157 i oczywiście Atomic SL9. Metrony M9 kupiłem w ostatniej chwili na wyprzedaży w Maxie za 1000pln, gdyż obawiałemn się (jak się okazało słusznie), że B5 będą dla mnie za ciężkie i do tych nartek trzeba chłopa a nie rękawicy. Jak je kupowałem ważyłe grubo powyżej 85 teraz skromne 72 . Muszę przyznać, że Metrony sprawiły się znakomicie w każdych warunkach. Z moich skromnych obserwacji wynikało, że B5 rewelacyjnie zachowują się w skręcie, niemniej inicjacja skrętu wymagała, zwłaszcza po kilku godzinach jazdy nie lada siły w nogach. Ponieważ zdecydowałem, że pozostanę jednak agresywnie jeżdżącym ale jednak rekracyjnym narciarzem większość czasu spędziłem na M9, które okazały się równie wdzięczne, chociaż może nie tak stabilne ze skrętu w skręt jak B5. Nie musiałem jednakże wkładać w nie tyle siły i nawet po paru godzinkach jazdy wydawało mi się, że robię to technicznie względnie poprawnie. Przez kopki przechodzą jak przez masło. Istotne to było zwłaszcza w 2 i trzecim dniu, kiedy stoki stały się bardzo zmuldzone pod naporem tysięcy turystów z Czech i Sowacji. Ratraki kursowały tam i z powrotem ale na niewiele się to zdało. Na dodatek stoki, jeszcze pierwszeg dnia zamieniły się miejscami w czysty lód co nie sprzyjało beztroskiej jeździe, ale wyrabiało hart ducha i wolę przetrwania Trzeci dzień jazdy polegał na przebijaniu się przez padający gęsto śnieg i omijaniu przeszkód w postaci Czeskich narciarzy, co wcale nie ozacza, że nie było przyjemnie. Jazda trwała tylko do 13 bo popołudnie postanowiliśmy spędzić w trochę inny sposób.
Mieliśmy przyjemość gościć w domu Agi i Dominika. Co prawda Dominik był z nami jedynie przez bardzo krótką chwilę, gdyż obowiązki wygnały go z chałupy, ale za to jego brat Marcin oraz ich córa Ola, dzielnie nam towarzyszyli. Czy zauważyliście może, że Dominik nigdzie nie pokazuje zdjęć Agi? No coż boi się chłop, żeby tak atrakcyjnej a na dodatek przesympatycznej żony nie poderwał mu jakiś zapalony narciarz .(Niestety mnie również nie udało się zrobić wspólnego zdjęcia). Tematów poruszyliśmy mnóstwo, spróbowaliśmy lokalnych tyrolskich mocniejszych trunków, przepijając niemieckim piwem i nie chcąc nadużywać gościnności gospodarzy wyruszyliśmy w drogę powrotną na kwaterę, gdzie czekał już na nas z pożegnaniem gospodarz Josef . Kontynuowaliśmy więc, tak miło rozpoczęty wieczór do późnej nocy. (Jedynie kierowca który miał zaczynać jazdę powrotną cierpiał z tego powodu). Droga powrotna przebiegła bez zakłóceń, gdyż tym razem postanowiliśmy nadłożyć prawie 250km ale jechać jak cywilizowani ludzie – autostradą przez Niemcy do Zgorzelca a potem Wrocław, Katowice, Kraków i domek. Zajęło nam to dokładnie tyle samo czasu ale jaka róźnica w komforcie.
Podsumowanie końcowe:
1. Miło jest wyskoczyć i rozerwać się nawet na parę dni, chociaż droga daleka
2. Miło jest spotkać daleko od kraju rodaków, którzy są tak zaangażowani w sprawę, kórą się zajmują i potrafią połączyć biznes z przyjemnością.
3. Po wielkich dylematach postanowiłem że zostawiam Metrony M9 a SL9 i B5 sprzedaję (jutro zresztą)
4. W żółwiku nie jeździłem bo i tak było +1 więc bałem się, że się zagotuję, a poza tym nie mogłem się przemóc
5. Szkoda, że na ferie zimowe jadę z rodziną do Włoch, bo tutaj mi się naprawdę podobała atmosfera
6. Mocno postanowiłem, że na Majowe polskie dni pojawiam się na Tuxie (chyba żeby coś ważnego mnie zatrzymało)
7. Każdemu polecam, chociaż raz tam pojechać no i oczywiście spotkać się z Agą i Dominikiem
Tutaj znajdziecie wersję light mojej relacji zdjęciowej z pobytu w dolinie Zillertal.
http://foto.onet.pl/1b0h2,vkwgoovhosbx,u.html
autor: Romek - Zamieszczono: pt lis 24, 2006 7:42 pm
No pięknie! Jakby na to nie patrzeć sezon już się zaczął i to jest zdecydowanie pozytywna wiadomość. Obejrzałem zdjęcia i trochę pozazdrościłem
autor: Maciek - Zamieszczono: pt lis 24, 2006 7:43 pm
Miło poczytać Fajnie, że wyjazd się udał
autor: torek - Zamieszczono: pt lis 24, 2006 8:44 pm
No...nieźle, nieźle młody człowieku Musisz jednak popracować nad chronologią i unikać pewnej pokusy, która pojawia się im dalej Brniesz w relację. Doskonale to rozumiem, bo sam to mam, kiedy napisało się 120 stron, a końca nie widać. Zaczyna sie skracanie i relacja z ostatniego dnia wynosi 1/5 z pierwszego A poza tym i przede wszystkim Adamie, jak by to powiedział nieodżałowany Dobrowolski: "Iiiii baaaaardzo dooooobrzeeee"
Bardzo się cieszę, że udał Ci się wyjazd
Jak było na Gąsienicowej? Zgadnij którą trasę tak ochrzcilem?
autor: lusnia - Zamieszczono: sob lis 25, 2006 8:20 am
Dominik nigdzie nie pokazuje zdjęć Agi? To możesz ją sobie pooglądać:
http://jsch.itcom.pl/zlot.avi-Czyżbyś mieszkał właśnie w Enzianhof, czy to inny Josef?
zostawiam Metrony M9 a SL9 i B5 sprzedaję (jutro zresztą)Czyli pozostaję jedyny na B5
P.S. Pogadałem sobie trochę z Dominikiem na GG - m.in o Tobie. Zachwalał
autor: Tomasz Gornicki - Zamieszczono: ndz lis 26, 2006 4:57 pm
Ladna relacja, zdjecia. Brawo ! Zazdroszcze wszystkim ktorzy maja czas i talent na taka tworczosc.Ja za jazda na lodowcu nie przepadam jako ze to jest m.in. polaczone z jazda w tlumach na dosyc monotonnych trasach, ale na bezrybiu i rak ryba.
Nic sie Jerzy nie martw, bo i ja sobie zamowilem nowe Metrony B5 po tym jak je wyprobowalem w zeszly weekend w Tärnaby. Dosiadalem ich juz przed 2 laty ale nie zrobily na mnie wiekszego wrazenia. Teraz probowalem te na sezon 2006/2007 i bardzo mi podchodzily. Mam kilka teori dlaczego tak sie stalo:
1. Starzeje sie i nie wymagam juz tyle od nart co kiedys
2. Inne narty ktore tam probowalem byly kiepskie i w porownaniu z nimi B5 byly super.
3. Mozliwe ze nowsze modele tych nart sa lepsze od tych starszych
4. Wszystkie poprzednie teorie razem
Pozdrowienia Tomasz
autor: qbas - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 10:23 am
Tutaj znajdziecie wersję light mojej relacji zdjęciowej z pobytu w dolinie Zillertal.
http://foto.onet.pl/1b0h2,vkwgoovhosbx,u.htmlA hdzie jest relacja hardcore?
autor: Javol - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 5:24 pm
Super. Kiedy u nas tak będzie ... właściwie już było, ale się zmyło
autor: mada2000 - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 5:47 pm
Musisz jednak popracować nad chronologią i unikać pewnej pokusy, która pojawia się im dalej Brniesz w relację. No cóż, co prawda to prawda. Rozpędziłem się a potem nie chciałem zanudzać a tego co napisałem było mi żal i tak powstało to co powstało
Jak było na Gąsienicowej? Zgadnij którą trasę tak ochrzcilem?No mam problem. obstawiam trasę nr 11 ale myślę też o 5 (tą z widokiem na jezioro)
Na 11 byłem tylko pierwszego dnia. Trasa była super ale tłumy przy orczyku zrażały mnie do częstego odwiedzania.
Piątką natomiast jeździłem dosyć często (krzesełko). Szkopuł w tym, że w 3-dniu była to walka z kopkami śniegu.
autor: mada2000 - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 6:08 pm
To możesz ją sobie pooglądać: Filmik jakiś znajomy
Pogadałem sobie trochę z Dominikiem na GG A mówi się, że kobiety plotkują
czy to inny JosefInny Josef, nowy "nabytek" Dominika z miejscowości Juns, czyli tuż tuż przed Tuxem
http://www.zillertalinfo.pl/baza_nocleg ... _josef.phpJak już jesteśmy przy temacie. Josef jest z zawodu (jak sam się nazywa) kowbojem ma 40lat i jest na etapie poszukiwania żony. Wszystkim zainteresowanym i wolnym forumowiczkom podsyłam zdjęcie Josefa gratis
autor: mada2000 - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 6:15 pm
A hdzie jest relacja hardcore?Jest jedynie relacja zdjęciowa ale została ocenzurowana, full wypas jedynie do użytku zainteresowanych i obecnych na hadrcorowym wypadzie
Dla wszystkich cierpiących na dużo wolnego czasu podsyłam linka do wersji medium (zdjęcia 2 z 4 uczesników) pobytu na lodowcu. Oglądanie nieobowiązkowe. Oglądanie grozi utratą cenneg czasu
http://foto.onet.pl/1b0h2,8kjwktkickvb,u.html
autor: torek - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 6:40 pm
No mam problem. obstawiam trasę nr 11 ale myślę też o 5 (tą z widokiem na jezioro) Oczywiście, że "piątka"
autor: lusnia - Zamieszczono: pn lis 27, 2006 6:40 pm
lusnia napisał:
Pogadałem sobie trochę z Dominikiem na GG
A mówi się, że kobiety plotkująNiestety, rezygnowałem z uczestnictwa w Drugim Spotkaniu Miłośników Doliny Rzeki Ziller
Ale Dominik rozpoczął temat "marynistyczny"...
tzn Maryna O KOCIM spojrzeniu