ďťż
Sobotnie narty w RnJ :D





autor: Lechu - Zamieszczono: ndz lut 27, 2005 5:47 pm
Przyszła sobota i pora na narty.

Jako że Szpindlem to już z nudów zwracać mogę dziś zmiana, kierunek Rokytnice nad Jizerou. Jest to miejsce niedalekie, kawałek za Harrachovem, z pięknymi trasami na Łysej Górze. Dość powiedzieć że najulubieńsza czerwona ma 2600 m. długości przy przewyższeniu 590 m. Wystarczy to do przyjemnej jazdy zwłaszcza że idzie ona cały czas równym spadkiem bez większych wypłaszczeń i do tego jest momentami bardzo szeroka .

Umówiłem się z kolegą Cześkiem na moim parkingu że przyjedzie i wystartujemy o 5:30 bo droga zapowiadała się ciężka a chciałem być przed ósmą na miejscu.
Jestem 5’ przed czasem, odkopałem swoje auto, odpaliłem i czekam. Dzwonię o 5:40 a ten chuligan zaspał, lekko mnie trafia i w efekcie mamy aż 40’ opóźnienia co kładzie wszelkie kalkulacje .

Efekt jest taki że z owych 40’ robi się 1,5h bo:

-trafiamy już na większy ruch, pojawiają się samochody dostawcze i tłum kapeluchów jadących 40-60 km/h .
-na granicy w Jakuszycach dostajemy 20’ dopłaty w kolejce czego nie było by gdybyśmy byli wcześniej .
-oczywiście nie załapujemy się na górny parking pod Rokitką i z niższego centralnego mamy dodatkowe 400 m. z buta pod górę czego nie cierpię.
-dochodzimy do pierwszego orczyka a tam już cały tłum ludzi w kolejce, oczywiście wcześniejsza kolejka do kasy niby nic ale zawsze kolejne 8’

Wkurzony maksymalnie ograniczam się do określenia Cześka jak mistrz działań opóźniających i ruszamy orczykiem w górę.
Jest 9:30 zgroza , najlepszą godzinę z kawałkiem szlag trafił. Po dojeździe do kanapy oczywiście też już kolejka ale cóż wciągamy się na górę i do roboty.

Warunki znakomite , tylko słońca brak, temperatura na dole -2C a na górze -7C, śniegu 210 cm wyrównane idealnie i bez zalodzeń, po prostu bajka. Bez większego marudzenia zabieramy się do wożenia po wyżej wspomnianej czerwonej 2600 m.

Jest co jechać mimo braku muld i innych utrudnień. Obracamy tak aż do 12 i udajemy się do Lovczenki, piękna, stara i z tradycjami coś jak karczma i schronisko w połowie stoku.
Przepiękne w smaku piwo Budweiser z namaszczeniem lane z pompki, wymaga to chwili czekania ale smak wynagradza .
Do tego wspaniały, o głębokim smaku, rosołek wołowy i cudowna polędwiczka z szynką, serem i szparagami. Konieczne drugie piwo dla kontemplacji smaków i do roboty .

Do Lovczenki dotarł na koniec naszego posiłku też mój sąsiad z bloku wraz z rodzinką z którym umówiliśmy się wcześniej. Jako że w RnJ jest on I raz zjeżdżamy kontrolnie do kanapy, potem na górę razem i jeszcze razem w dół do kanapy, pokazuję im trasę i okolice.
Ponieważ jego rodzinka jeździ różnie a i prawdą jest że grupa powyżej trzech osób jest na stoku niesterowalna rozstajemy się na zajęcia indywidualne i każdy młóci co może bo czwarta zbliża się nieubłaganie aż żal schodzić z trasy będzie.

KK jest I raz w sezonie więc już koło 14:30 zaczyna sztukować czemu się nie dziwię bo trasy kawałek a nogi się mają prawo się zmęczyć.
Ja tam nie daruję i jako że to mój już 12 dzień w sezonie tłukę do samego końca z zadowoleniem.

Niestety o 16 koniec i powoli zbieramy się do odjazdu. Jakieś drobne piwne zakupy w sklepie po drodze jeszcze w RnJ i do granicy. Tu niestety kolejka jak szlag całe 1,5 km i to pod górę . Mimo że odprawa idzie szybko to i tak 45’ stania musiałem wycierpieć. Droga powrotna dość trudna, sypie śnieg cały czas, momentami zalodzenia ale nie jest aż tak tragicznie gdyby nie całe stada wolno jadących aut, niewspółmiernie wolno jadących do możliwości na drodze.
Ja rozumiem ze nie każdy może szybciej ale to aż niebezpieczne, prowokuje do wyprzedzania a droga kręta. Żeby było śmieszniej to utrzymanie drogi od Jakuszyc do Jeleniej lepsze niż potem mimo że wjechaliśmy na płaskie przecież.

W efekcie w domu jestem przed 20, szybki prysznic, chwytam zmrożoną wyborową z zamrażarki, prezent i spadam na imieniny Romana do znajomych co to już od 18 świętują . Imieniny udane, długo trzeba by pisać, wracam po północy trochę zmęczony bo ciężki i intensywnie spędzony był to dzień .

W podsumowaniu:

-RnJ na odmianę dobrym pomysłem, dziwi tylko że parking płatny kiedy w SM od początku sezonu za darmo.
-stoki wspaniałe nie gorsze niż w SM.
-ludzi jak wszędzie w weekend, rady na to nie ma
-droga prostsza i mniej kręta niż do SM
-piwo niezmiennie znakomite i bez utarty smaku.
-jedzonko zdecydowanie lepsze, po prostu knajpa prawdziwa na stoku zamiast bufetu na Plani.

Pozdrawiam i zapraszam do RnJ równie gorąco jak do SM

Leszek




autor: robert - Zamieszczono: ndz lut 27, 2005 7:14 pm

Pozdrawiam i zapraszam do RnJ równie gorąco jak do SM

Lechu: jest tam gdzieś (czytaj - znasz jakieś miejsce na spanko co by na dwa wieczory przekimać)? Zaclerzem już po 14 latach tez ży....m, więc odmiana się przyda.

BTW - proponuje Ci na następną jednodniówkę Młode Buki.



autor: Lechu - Zamieszczono: ndz lut 27, 2005 8:24 pm

proponuje Ci na następną jednodniówkę Młode Buki
Mlade Buky mijam zawsze jak jadę do SM, nie jest to wiele bliżej natomiast nie widzę w MB niczego atrakcyjnego .
Same orczyki i nawet dla mnie amatora rekreacji wszystkie jakieś takie krótkie.
A wiadomo że krzesło albo kanapa to jest to co tygryski, szczególnie lekko wyliniałe lubią najbardziej

Co do spanka w RnJ to nigdy nie sprawdzałem, były jak dotychczas same jednodniowe wypady. Najbardziej mi pasowałby hotel Rokytka ale mają tylko opcje tygodniowego pobytu a może trzeba by podejśc nastepnym razem i zagadać www.hotel-rokytka.cz
Hotel Rokytka jest na samym końcu drogi tuż przy I orczyku



autor: robert - Zamieszczono: ndz lut 27, 2005 8:30 pm
No dzięki Lechu