ďťż
Spuścizna - Ognisko





TorisGray - 2010-06-13, 13:47
" />Młody wilkowaty usiadł bliżej ogniska. Usłyszał parę dni temu opowieści - nieżyjącego już - wuja o pradawnych, kiedy to pojawili się ich ojcowie.

Wuj opowiadał, że urodziło ich światło i żar. Ów blask był przejawem Pradawnych, którzy to odeszli wtedy, pozostawiając dziwne ruiny. Do dziś niektórzy ze starszych udają się do Stalowego Ptaka, by wznosić modły do Pradawnych.

Legendy mówią, że Stalowy Ptak był kiedyś dziwnym tworem, którym to Pradawni podróżowali po niebie, a było to nie byle co, skoro najlepsi z wojowników kilka dni musieli iść, by dotrzeć do Wielkiej Wody. A chodzili tam w stronę Zachodu, by do niej dotrzeć.

Wilk poruszył się i chwycił swoją włócznię, a była ona zrobiona z długiego metalowego pręta oraz kawałka dziwnego, sztucznego tworzywa, robiącego za ostrze tej broni.

Ku swojej uldze ujrzał tylko innego wilka, swojego przyjaciela Ksiszaja.

- Tarak! - krzyknął ów wilk. - Jak ci idą poszukiwania Artefaktów?

- Kiepsko - mruknął Tarak.
Gdyby popatrzeć na ich obu, wydawałoby się, że to Tarak jest starszy, bo był wyższy i ciemniejszy, lecz to Ksiszaj był starszy o cały rok. I miał więcej wprawy w odnajdywaniu Artefaktów, które to należały kiedyś do Pradawnych.

- Ja znalazłem to - powiedział Ksiszaj i podał Tarakowi małe pudełeczko.

Tarak nie rozumiał pisma na nim, ale był za to bardzo ciekaw, co to takiego jest. Wysunął środek i zobaczył, że są tam malutkie drewienka z czerwonymi czubkami.

- Co to jest? - zapytał czarny wilk.

- Wyciągnij jedno z drewienek i potrzyj o ten brązowawy bok pudełka.

Tarak też tak zrobił. Nagle w miejscu, gdzie potarł drewienko czerwonym końcem, pojawiła się iskra, by przenieść się na drewienko. Czerwona końcówka od razu zamieniła się w ogień. Tarak wypuścił oba przedmioty ze swoich łap z zaskoczenia oraz niejakiego strachu. Jego przyjaciel zaśmiał się.

- Kar'na! To magia! Co to takiego jest!? - krzyczał wilk do Ksiszaja.

- To takie magiczne drewienka, które same się zapalają, gdy się pociera o ten brązowy bok pudełka. Znalazłem to kilka mil stąd. - powiedział Ksiszaj i schylił się, zabierając pudełko. Nie podnosił drewienka. - I tak się już nie nadaje - odpowiedział, wyprzedzając pytanie Taraka.

- Dlaczego? - zapytał Tarak, przekrzywiając swoją głowę.

- Dlatego, bo jak już się to czerwone zmieni w ogień, to jak zgaśnie staje się czarne. I już nie zmieni się w ogień na nowo, tylko rozpada się w popiół, zdaje mi się, że to się po prostu spala.

- Aha, to znaczy, że te drewienka są do pojedynczego użytku?

- Tak.

Zbliżał się już ranek. Czerwone słońce pojawiało się powoli na Wschodzie. Tarak zgasił kopnięciem ognisko i podniósł swoją włócznię, wstając. Przeciągnął się z cichym jękiem.

- Idziesz na poszukiwania? - zapytał się Ksiszaj także wstając.

- Tak - odpowiedział wilk.

W oczy Ksiszaja rzuciła się nowa broń Taraka.

- Niezłe - pochwalił Taraka i pokazał swoją broń. Był to nóż, lecz nie taki, jaki Tarak widywał w swojej wiosce, lecz bardzo solidnie wykonany, wręcz zbyt solidnie, jak na wilki. Szybko też zauważył, że na trzonku widniały znaki, identyczne z tymi, które kiedyś widział na ścianie Ruin Północnych.

- Widziałem już te znaki - powiedział cicho Tarak.

- Tak? A gdzie? - zapytał się, też przyglądając się bliżej swojemu nożowi Ksiszaj.

- W tych starych Ruinach po Przodkach. To było dwa czy trzy dni temu. Te znaki są wręcz identyczne z tamtymi.

Ksiszaj pogładził swój ogon. To była dla niego nowość.

- To może - zaczął Ksiszaj - to imię jakiegoś Przodka, który był wodzem? A może też i klanu?

- Możliwe przyjacielu. Ale to i tak dziwne, że czasami są inne znaki, no wiesz... Raz są okrągłe, proste. Zaś innym razem skomplikowane, dziwne - mówił Tarak.

- Może jedne są dla pomniejszych? Wiesz chyba, co to system kast? - pytał Ksiszaj.

- A tam, sam nie wiem. - Zrezygnowany czarny wilk zaczął iść a za nim podążał jego przyjaciel. - Idziesz ze mną? - zapytał zdziwiony Tarak, na co drugi wilk przytaknął.

- Zainteresowałeś mnie, mówiąc o tych znakach - powiedział Ksiszaj. - Chce z tobą iść do tych Ruin.

Tarak przystanął i uśmiechnął się.

- No dobra, ale jak coś, masz mnie ratować - zgodził się Tarak.

---
Takie małe opowiadanie. Kto zgadnie co to za czasy są? Podpowiem, że to jest nasza planeta.




Nara - 2010-06-13, 18:07
" />Zgaduje, że to coś ala Indianie/Aztekowie/Majowie.
Jeżeli tak to zagadka wcale nie była trudna



TorisGray - 2010-06-13, 20:56
" />
">Zgaduje, że to coś ala Indianie/Aztekowie/Majowie.
Jeżeli tak to zagadka wcale nie była trudna


Nie. Przeczytaj jeszcze raz, uważniej. Bo to NIE jest to, co teraz mówisz.



Nara - 2010-06-13, 21:22
" />W takim razie coś ala prehistoria?




TorisGray - 2010-06-13, 23:14
" />
">W takim razie coś ala prehistoria?

... NIE!

No kurde, podpowiem: to nie jest przeszłość.



Nara - 2010-06-13, 23:20
" />No to jedyne co mi przychodzi jeszcze do głowy to... Indie?

EDIT:

chyba że to jakaś przyszłość... taka trochę rozwalona



TorisGray - 2010-06-13, 23:38
" />
">No to jedyne co mi przychodzi jeszcze do głowy to... Indie?

EDIT:

chyba że to jakaś przyszłość... taka trochę rozwalona


Brawo, i nie brawo.

Tak, przyszłość. Po wojnie atomowej, w której ludzie (nie wszyscy) zostali zniszczeni, ustępując nowej rasie. Anno Domini to chyba 4172.



Vonderey - 2010-06-29, 23:18
" />Pomysłowe :3 chcę więcej :3