Tak jakoś znienacka wyskoczyłem sobie dzisiaj raniutko do SM
autor: Lechu - Zamieszczono: sob lut 24, 2007 6:41 pm
Tak jakoś znienacka wyskoczyłem sobie dzisiaj raniutko do SM, a co ? zimy nie za wiele już zostało, żadne Alpy mi się nie szykują to nie ma co czekać. Coś mnie znajomi dziwnie traktują bo jak jednemu zaproponowałem odjazd o 5:30 to się lekko zdziwił i popatrzył na mnie jak na wariata, on myślał że na narty to się jedzie o 10:00 chyba
No i bardzo dobra decyzja mimo że podjęta wczoraj późną nocą. Droga super, czarno i sucho, bez mgieł, ruch raniutko żaden a i łapaczy z akcjami Policji Państwowej tak polskiej jak i czeskiej tak rano nie uświadczysz co mnie zawsze niezmiernie cieszy :D
Będąc kwadrans przed ósmą na miejscu mam wytworne miejsce w 3 rzędzie parkingu ca 20 m. do kasy i 30 m. do kanapy czyli tak jak lekko wyliniałe tygryski lubią najbardziej Mało z buta, żadnych orczyków, broń Boże tłoku czy kolejek do kolejek. No i musi być dostępne dobre piwo
Stok raniutko miodowy, zmrożony po nocy i sztruksik jak się patrzy:) Tłukę sobie cichutko ulubiony czerwoną FIS nr 3 i tak schodzi do 11:30 czyli pory zasłużonej wizyty w barze na Plani. Jest jak zwykle, tylko z kiełbasą poszli w dół, znaczy się drzewiej bywała prawie normalna kiełbasa podsmażana na gorąco a od tego sezonu poszli w parka czyli parówkę i to nie wiadomo z czego
Trudno coś musi być gorzej by inne rzeczy były lepsze .
Pogoda nie najlepsza, słońca brak, w górnej części stoku zamglenie, no i temperatura rośnie do 4-5C co po 12:00 czyni stok męczący i zmuldzony, Śnieg taki firnowaty ale ciężki a najbardziej skopana jest niebieska którą jest dojazd do parkingu
Buty nowe ( drugi dzień na stoku ) nadal trochę dają ale to już nie to co dwa tygodnie temu jak była ich premiera. Dziś wziąłem je sposobem i klamry tylko na aby aby, 1 i 2 zupełnie dekoracyjnie ale i następne jak i pasek też bardziej słabo niż mocno. Stopa mniej drętwieje, jakoś się da jeździć, nawet nie luzuję ( i tak w sumie wyluzowanych ) klamer po każdym zjeździe i tak do 13:00
O 13:00 uznaję że wystarczy, nie ma się co męczyć na tym skopanym stoku, spuszczam karnet za uczciwe 450 kc a potem już normalnie, market, jakieś piwo do domu, obiad w HS, między innymi rewelacyjny veprowy rzek
Powrót bez historii, czarno, sucho, ciepło i żadnych łapaczy
Teraz sobie siedzę i cedzę smakując oryginały Pilznera Urquella i Budweisera zastanawiając się który smaczniejszy i o żywszym bukiecie
Na szczęście zapas słuszny a i czasu nie zbraknie więc testy w toku
autor: Lechu - Zamieszczono: sob lut 24, 2007 6:44 pm
cd.
autor: Javol - Zamieszczono: sob lut 24, 2007 10:16 pm
Witam,
Zawsze bylem zadowolony z wyjazdow planowanych w ostatniej chwili (a wlasciwie nie planowanych)- widze, ze u Ciebie tez to sie sprawdza. Trzymaj tak dalej - za tych, ktorzy jeszcze nie moga.
autor: zbyszek - Zamieszczono: pn lut 26, 2007 8:12 pm
Ciesze sie bardzo, ze podpisales Lechu liste obecnosci, bo jak tak dalej pojdzie to nas stamtad wypisza za N-ki
Ja tez sobie godnie pojezdzilem w te niedziele. Co prawda stok niewielki (Myllymaki) , ale warunki wzorcowe. -10, lampa i twardy sztruksik, nie zmrozony, bo w dzien nie puszcza ...
Tylko zdjatka znowu nie wyszly, bo tawariszcz amierykaniec wzial stare baterie Gdy mu powiedzialem, ze zwykle alkaliki to se moze w buty wsadzic, powiedzial:
- te "recharcheble" sa za drogie
Nie musze chyba dodawac, ze moje miesieczne pobory odstaja w dol od jego tygodniowki
Wot - takaja zizn ....
pozdrawiam,