Testy nart
autor: Mariusz - Zamieszczono: ndz wrz 09, 2007 1:32 pm
Właśnie przyszła mi do głowy pewna myśl - wątpliwość.
Wiele mówi się o testach nart, próbuje się je klasyfikować.
Testy dotyczą kilku/kilkunastu parametrów i niby wszystko o narcie wiemy poza... poza jej wytrzymałością
Nie chodzi tu o wytrzymałość dynamiczną, czyli siły przeciążeń jakie są w wstanie wytrzymać w krótkim momencie.
Chodzi o rzecz bardzo ważną dla powiedzmy mniej zamożnych, ale nie tylko.
Zakładając dobre warunki śnieżne i wynikający z tego brak powierzchownego zniszczenia/zużycia narty - jak długo da sie używać narty bez wyraźnego spadku jej jakości ?
Jak długo narta pozostaje sprężysta ?
Czy mamy jakiś wpływ na długość jej poprawnego działania poprzez wybór przy zakupie ?
Czy wszystkie firmy robią jednakowo trwałe narty ?
Czy można tu zauważyć u producentów chęć robienia mniej trwałych nart w celu wymuszenia kupna kolejnej pary ?
Jakie są Wasze obserwacje i przemyślenia ?
autor: zagronie - Zamieszczono: pn wrz 10, 2007 7:18 am
Taka analiza dzisiaj nie ma raczej większego sensu. Producenci obecni, zresztą wszelkiego rodzaju sprzętu - tak mi się wydaje, nie wychodzą z założenia, że należy wyprodukować wyrób na ściśle określony czas użytkowania. Możliwie krótki, bo wtedy klient zostanie zmuszony do kolejnego zakupu. Dąży się raczej do poprawy jakości, co się przekłada na wydłużenie czasu użytkowania. Stąd cynkowanie karoserii, złocenie zestyków(aby się nie utleniały) itp. Mechanizmem, który napędza popyt na nowe produkty jest moda. Co roku "nowy" model, który zewnętrznie jest napewno nowy.
Co do nart, to napewno dzisiejsze karwingi są napewno trwalsze niż dawna boazeria. Miałem tych nart sporo a po kilku latach wyraźnie miękły. Inna sprawa, że bardzo zmieniły się materiały użyte w nich.
Pozdrowienia
autor: qbas - Zamieszczono: pn wrz 10, 2007 8:34 am
Mnie jest na pewno trudno się wyrazić w tym temacie ponieważ nie zajeździłem nawet pierwszej pary nart, ale może dzięki temu będę mógł napisać jak to wygląda od strony człowieka, który jeździ na narty nie tak jak Lechu czy reszta ale raczej okazjonalnie czyli razem do kupy 14 dni na nartach w roku.
Wydaje mi się, że zauważenie pogorszenia parametrów jezdnych dla przeciętnego człowieka może być niezauważalne baaaardzo długo. Prędzej to będzie dyskomfort wynikający z tego, że wzrosły nasze umiejętności i narta jest "zbyt miękka" lub ma zbyt duży promień skrętu. i wtedy bierzemy lepsze narty i jest znacząca poprawa.
Gdyby było tak jak ze mną czyli ze względu na budowę ciała ktoś by zaczynał od twardszych nart o większych wymaganiach to również w pierwszej kolejności będzie efekt "wjeżdżania się" w nartę. Poznawania tego co ona potrafi (bo czego my nie potrafimy to łatwo zauważyć obserwując innych na stoku), a dopiero po kilku sezonach będzie można powiedzieć, że te narty już są za słabe/zużyte.
Wydaje mi się, że najlepszym dowodem na to będą chyba narty w wypożyczalniach, które daje się osobom zupełnie świeżym. Scotty, które ja dostałem pamiętały napewno poprzednie stulecie. Pewnie jakbym dostał po nich jakieś nowe carvingi z bieżącego sezony to bym zauważył różnicę. Ale na ile by ona wynikała z technologii?
autor: rafa - Zamieszczono: pn wrz 10, 2007 9:12 am
Też nie mam wielkiego doświadczenia, rzadko zmieniam sprzęt, nieczęsto też testuję. Na podstawie własnych bardzo subiektywnych obserwacji mogę stwierdzić, że narty karwingowe nawet po kilku latach użytkowania (moje najstarsze to 6 letnie) nie tracą wytrzymałości, nie zmieniają też właściwości. Przynajmniej ja nie czuję. Mówimy tu cały czas o nartach amatorskich, nie wyczynowych i o typowych "przebiegach" rocznych typu kilkanaście do dwudziestu paru dni na nartach w sezonie. Co innego jak ktoś spędza przeszło 100 dni w sezonie na nartach tak jak Tomasz Zresztą tacy ludzie mają też dużo większe umiejętności więc dodatkowo wyciskają ze sprzętu maksimum.
Najszybciej zużywają się krawędzie, które w różnych modelach mają różną grubość i trwałość. Z moich obserwacji wynika, że najcieńsze i najmniej trwałe krawędzie mają Atomici, solidne dechy to Salomony, Fischery, Dynastary.
autor: Mariusz - Zamieszczono: pn wrz 10, 2007 6:45 pm
mogę stwierdzić, że narty karwingowe nawet po kilku latach użytkowania (moje najstarsze to 6 letnie) nie tracą wytrzymałości, nie zmieniają też właściwości.Czy mamy jakiś wpływ na długość jej poprawnego działania poprzez wybór przy zakupie ? Wg wielu opinii narty wytrzymają na śniegu do 50 dni jeżdżenia ( narty amatorskie, bo zawodnicze duuuużo mniej)
Narty niedopasowane do dynamiki ( w przypadku większej dynamiki narciarza niż to było przewidziane dla danej narty) można narty skasować dużo szybciej... włącznie z opcją wytrzymałości "jednoprzejazdowej", a historia zna takie przypadki ( i nie chodzi tu o rozwarstwienie, wyrwanie wiązań itp - po prostu odkształcenie)
autor: pawel - Zamieszczono: wt wrz 11, 2007 12:44 pm
Wg wielu opinii narty wytrzymają na śniegu do 50 dni jeżdżenia ( narty amatorskie, bo zawodnicze duuuużo mniej) I tu sie Mariuszku z toba nie zgodze.
Bylem swego czasu, dokladniej ujmujac - przed dwoma laty, dumnym posiadaczem dosc drogich Headow world cup i milion bajerow. Narty te jak wszystkim wiadomo byly tylko podrobka zawodniczych deseczek.
Te wlasnie narty nie wytrzymaly dosc dlugo. Po 2 tygodniach pobytu w St. Anton zginely bez sladu!!!
Obecnie jezdze na zwyklych hedach Headach z seri C i K2 za niecale 150 Euro i jezdze, jezdze jezde.
Tak wiec moi panowie te drogie narty nie wytrzymuja zbyt dlugo. Ale te tansze moga wytrzymac kilka sezonow. Mowie to z wlasnego doswiadczenia.
Na deskach, choc to obecnie tylko moje chobby, spedzam srednio powyzej 60 dni w roku, a na tych Headach tych starszych nie tych ktore mi ukradli, w sumie jest juz przejechanych (do spolki z synem i znajomymi, bo czesto je rowniez pozyczam - oczywiscie trzeba wiedziec komu) z cala pewnoscia ponad 50 dni i nie widze sladu roznicy pomiedzy nowa deska a stara. (czesto testuje rozen narty)
Przy czym od razu jedna uwaga.
Nie na dni powinno sie liczyc tylko na kilometry.
U mnie dzien na deskach wyglada tak, ze jestem od rana do wieczora. Przerwy robie sobie rzadko. A wiem, ze sa tacy, ktorzy po dwoch zjazdach musza zaliczyc 2 godziny przerwy na piwo. Tak wiec miarodajnosc liczenia wytrzymalosci na dni jest watpliwa.
Z reszta jka by przyszlo liczyc na kilometry to tez ma maly sens, gdyz kilometr do kilometra podobny jest tylko poprzez odleglosc, ale rozni sie zasadniczo wszystkim:) rodzaj sniegu, rodzaj stoku, rodzaj podloza, sposob jazdy, ktora zmienia sie w zaleznosci od nastroju i ochoty, itp.
Pozdrowka
ps. Tak zamieszalem, zeby cos sie dzialo.
autor: Darek - Zamieszczono: wt wrz 11, 2007 1:07 pm
Tak zamieszalemMieszaj częściej.
autor: qbas - Zamieszczono: wt wrz 11, 2007 1:08 pm
No i kilometry zależy jak liczone. Nominalną długością stoku? A co jeśli ktoś jeździ "liściem". To przecież można pokonać i ze 2x tyle. Co do jazdy to zapewne niedobranie narty w dół czyli za słaba narta dla dobrego narciarza, pewnie się będzie wypaczała szybciej. Ale rozpatrując zużycie w kategorii wielosezonowości trzeba też wziąć pod uwagę okres przechowywania narty, który może znacząco wpłynąć na jej warunki jezdne. Bo nikt mi nie powie, że niema wpływu to, że ja trzymam swoje narty w piwnicy w pionie lub w garażu pod budynkiem w poziomie, a moi znajomi na poddaszu gdzie latem jest z 50°C.