ďťż
Trochę liryki na Święta





autor: Darek - Zamieszczono: czw mar 24, 2005 8:23 am
ŚWIĘCONE MATERIALISTY

Żył sobie materialista, co miał wierzącą żonę,
A przez to moc kłopotów, ponieważ ta żona
Koniecznie chciała mieć w domu święcone
A że nie miała, więc była wkurzona,
Tłukła szklanki, raz zupę wylała mu na głowę,
Więc ten nieszczęśnik, czując że w łeb sobie strzeli,
Krzyknął: - Możemy mieć święcone, ale wyłącznie ludowe!!!
No i mieli... Przede wszystkim zmienili nazwę zgodnie z tym planem,
Ze "święconego" na "akceptowane",
Następnie przygotowali potraw zestaw wielki,
Upiekli więc nie baby, lecz obywatelki,
Miast palmy zrobionej z bazi, postawili w przepięknej wazie
bardzo ciekawą książeczkę o nadbudowie i bazie w językoznastwie...
Skończywszy te prekursorskie praktyki
Udali się w celu odbycia przedświątecznej samokrytyki,
Poczem wrócili weseli w piękny, wiosenny poranek,
I nagle spostrzegli, że przecież wcale nie mają pisanek,
Ani jajka, by się nim dzielić. Na myśl o tym, wierzącej żonie
Zaczęły się oczy pocić i latać nerwowo dłonie,
Lecz mąż zawołał przytomnie: - Ach, na to także poradzę!
I podzielił się z nią wspomnieniami z okresu walki o władzę.




autor: Lechu - Zamieszczono: czw mar 24, 2005 9:12 am
Waligórski mój ulubiony Autor, zwłaszcza że wrocławski, kiedys dużo w lokalnych gazetach było jego tekstów.

Moje ulubione teksty Andrzeja Waligórskiego to ten o Kneziu Dreptaku i o Zenku Dreptaku

Ballada o straszliwej rzezi

Kneź Dreptak rozgiął kraty,
przeciął mieczem firanki,
wszedł oknem do komnaty,
zastał żonę z kochankiem.
Zakrzyknął: - Wielkie nieba! -
potrząsł gachem jak listkiem
i uciął mu co trzeba,
a głowę przede wszystkim.
Hej, uciął mu ją, jejku, jej,
głowę przede wszystkim...
Tu spojrzeniem okrutnym
swą małżonkę obrzucił,
wrzasnął: - Tobie też utnę!
I rzeczywiście uciął.
Lecz nadal czując dreszcze
mordercze, wciąż się pieklił,
mruczał: - Kogo by jeszcze?
Przeto wszyscy uciekli.
O jejku, jejku, jej,
przeto wszyscy uciekli...
Podstoli wlazł pod stolik,
pod konia wlazł koniuszy,
a wojski alkoholik
do wojska pędem ruszył.
Hetman schował się w muszli
udając, że jest rybką,
lecz daleko nie uszli,
bo kneź ich dognał szybko.
Hej, dognał ci ich, jejku, jej,
kneź dognał ich szybko...
Warknął: - Co, macie stracha?
Czknął, poprawił pluderki,
i jak mieczem zamacha -
to dosłownie w plasterki.
Stanął, odpoczął chwilę,
pot z czoła otarł czapką,
spojrzy, a tu krwi tyle,
że mógłby krytą żabką.
O, jejku, jejku, jej,
że mógłby krytą żabką...
Tu kończy się ballada,
wszystko już w pień wycięte...
Przepraszam, lecz wypada
dodać jeszcze pointę.
Nie! Pointy nie będzie
i żądać jej na próżno,
bo w morderczym zapędzie
kneź pointę też urżnął.
Hej, urżnął ci ją, jejku jej!
Znaczy się, pointę też urżnął...

Ballada o Zenku

Na basztę wlazłszy, chrobry kneź
Zawołał po łacinie:
Drużyno! Nowe szaty weź
I przybądź na dziedziniec, hej,
I przybądź na dziedziniec!
Ożywił się kneziowy dwór,
Już zbiega się rycerstwo,
A każdy silny niczym tur,
I każdy twarz ma czerstwą, hej,
Bardzo a bardzo czerstwą!
A kneź nerwowo zmierzwił wąs
I zadął w róg specjalny,
I spytał:
- Czy już wszyscy są?
Niech sprawdzi personalny, hej,
Niech sprawdzi personalny!
A gdy sprawdzono cały dwór,
Rzekł tonem zatroskanym:
Najstarsza z moich licznych cór
Dojrzała dziś nad ranem, hej,
Dojrzała dziś nad ranem!
Tu się na zamku zrobił szum,
Brzęknęły miecze w pięściach...
- Kogo dojrzała? - pytał tłum.
Dojrzała do zamęścia...hej!
Dojrzała do zamęścia!
A ten jej mężem będzie mógł
Mienić się w sposób hardy,
Kto napnie ten prastary łuk
Niewiarygodnie twardy, hej,
O, patrzcie, jaki twardy!
Już ktoś wyciąga krzepką dłoń
Wierząc, że cel osiągnie,
Ujmuje zabytkową broń,
Zapiera się i ciągnie, hej,
O rany, jak on ciągnie!
A wtem się rozległ głośny trzask...
Lud chciał zawołać "hurra",
Ale zawodnik podniósł wrzask:
- Joj, wyszła mi ruptura, hej,
Wylazła mi ruptura!
Lecz oto drugi stawa w szrank,
Naciągnie łuk azaliż ?
Drży cały... stęka... a wtem bang!
I trafił go paraliż, hej!
I trafił go paraliż!
A kneź na ganku blady stał
I było mu niedobrze,
A trup się na dziedzińcu słał
Tak gęsto niczym w "Kobrze", hej,
Dosłownie tak jak w "Kobrze"!
Lecz nim zaczęto serię styp,
Wystąpił na arenę
Cherlawy i szabrawy typ,
Niejaki Dreptak Zenek, hej,
Niejaki Dreptak Zenek!
Odłożył chleb, co właśnie żuł,
Odchrząknął, brzucho wciągnął,
I łuk palcami chwycił wpół,
I ciach! I go naciągnął... hej...
Bez nikakich naciągnął!!!
Następnie czknął, dokończył chleb,
Poprawił zgrzebne gacie,
Piękną kneziównę wziął za łeb
I zamknął się z nią w chacie, hej,
I zamknął się z nią w chacie!!!
A kneź o mury głową bił
I głośno biadał z płaczem:
Któż mógł przewidzieć, że on był
Aż takim naciągaczem, ha???
Aż takim naciągaczem?



autor: Nati - Zamieszczono: czw mar 24, 2005 1:21 pm
a jeszcze...

Rycerz Eustachy Dreptak
był tak krańcowo ubogi
że ni miał nawet zbroi
by w niej udwrzyć na wrogi
A tu akurat wojna
ciągnie tatarów masa
"O rany" jęknął Dreptak
mam walczyć na golasa...

reszty nie pamiętam niestety - ale dzięki linkowi, zaraz poszukam
Wielkie dzięki Darku



autor: Nati - Zamieszczono: czw mar 24, 2005 1:25 pm
Oooo i już mam

Rycerz Eustachy Dreptak był tak krańcowo ubogi,
Że nie miał nawet zbroi, by w niej uderzyć na wrogi,
A tutaj akurat wojna, nadciąga Tatarów masa...
- O rany - jęknął Eustachy - mam walczyć na golasa?
Tym niemniej rozkaz rozkazem, więc chociaż czuł się podle,
Goły, jak Pan Bóg go stworzył, usiadł ten Dreptak na siodle,
Wziął sobie na drogę kaszankę, rzodkiewkę, ze dwie cebule,
I w całej okazałości stanął naiwnie przed królem.
A z króla był niezły pasjonat, jak szpurnie do kąta mapy,
Jak skoczy, pragnąc Dreptaka złapać oburącz za klapy!
Klap nie ma, więc łaps za byle co, aż z bólu zawył Eustachy!!!
- Za pół godziny - król warknął - masz być zakuty we blachy.
A jeśli cię nie zobaczę w pancerzu i w pióropuszu,
To każę ci poobcinać wszystko, z wyjątkiem uszu,
Żebyś sam słyszał, jak drzesz się!
Więc po tych groźnych okrzykach
Dreptak czym prędzej poleciał galopem do lakiernika,
A ten mu wylakierował na chudych, sterczących żebrach
Żeberkowatą zbroję w kolorze czystego srebra,
Łeb mu wyzłocił złotolem, dorobił stalowe jegiery,
I jeszcze mu domalował rozmaite wspaniałe ordery
Z napisami "Za odwagę", "Za lojalność", "Za postawę ogólną",
A nawet "Pierwsza nagroda na wystawie psów rasy buldog"!
A tutaj tymczasem już bitwa, już atakują Tatarzy,
Już Dreptak razem z innymi chcąc nie chcąc rusza do szarży!
A przy tym błyszczy jak słońce, cały z daleka się świeci
I jeszcze koń mu zwariował, i przed wszystkimi z nim leci...
Co widząc ze strachu i zgrozy zawyła tatarska horda,
Lecz już po chwili to wycie zamarło im nagle w mordach,
Nie wytrzymali nerwowo, wrzasnęli: - Wariat! O raju!
I dali takiego dyla, że ich wymiotło won z kraju,
A Dreptak dostał w nagrodę majątek tuż pod stolicą...
Tak, dobry lakiernik to nawet z ofermy zrobi bógwico!