ubezpieczenie narciarskie
autor: beatka - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 1:50 pm
Witam,
wiem,że na forum był już poruszany temat ubezpieczeń narciarskich,ale tak reasumując:
- jakie ubezpieczenie polecacie (jakiej firmy czy też na co warto zwrócić uwagę?)
- jaka wartość ubezpieczenia - zakładając ew. pobyt w szpitalu itp. powypadkowe sprawy
- ew. uwagi dodatkowe
Dziękuję z góry za pomoc,pozdr
autor: qbas - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 2:29 pm
Bosy polecał Alianz z opcją 40 000 euro. Ja sprawdziłem swoje i faktycznie mam więcej niż mi się wtedy wydawało. Biorę Ergo Hestia Podróże z uprawianiem sportów wysokiego ryzyka i akcją ratunkową na stoku do kwoty 150 000 zł. Cena to niecałe 10 zł za dzień.
autor: tomek - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 2:53 pm
Mi ortopeda w SM kilka razy powtarzał, że Warta jest be, a PZU cacy
autor: Maciek - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 4:26 pm
Allianz
autor: Andrzej K - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 5:03 pm
ja najczęściej stosuję PZU wojażer z opcją rekreacyjnego uprawiania narciarstwa lub latem w góry opcja treking czyli uprawianie sportów wysokiego ryzyka
ostatnio na WZF za 3 dni (jeden zapas na wszelki wypadek) do kwoty 50000 eurasków za 28 zł
więcej tu
http://www.pzu.pl/?nodeid=produkt_pzu_s ... d_id=29739
autor: qbas - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 5:18 pm
Kurde strasznie drogo ten Allianz wychodzi. Za 7 dni prawie 170 zł.
autor: tomek - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 7:11 pm
Ciekawe czy jest ubezpieczenie od oberwania wałkiem po głowie i spania na dywanie w salonie
autor: Tomasz Gornicki - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 9:42 pm
Ja tak to czytam i czytam i staram sie naprawde zrozumiec o czym Wy piszecie. Czy Poska jest w EU Jesli jest to posiadacie albo blankiet nr 111 lub mala plastikowa karte z napisem European Health Insurance Card, ktora zapewnia Wam taka sama opieke jak obywatelowi kraju w ktory zdarzyl sie wypadek. A w to wchodza akcje ratunkowe, helikopter(jesli jest potrzebny), dowiezienie do szpitala , leczenie etc. Co to jest sport wysokiego ryzyka - przebieganie ulicy na czerwonym swietle ?OK - sporty extremalne, ale nie plugowanie na niebieskim piscie Ilu z nas tutaj uprawia extreme Przeciez te biura ubezpieczeniowe Was okradaja Kiedy zaczalem skakac na spadochronie zapytalem mojego ubezpieczyciela czy musze miec extra ubezpieczenie i okazalo sie ze nie, bo moje zwykle ubezpieczenie od wypadkow( ktore notabene wchodzi w moje ubezpieczenie domu)wystarcza w zupelnosci. Jak sie czyta anons firmy Allianz(Maciek - czy dobrze napisalem ) to mnie smiech ogarnia bo caly punkt 1 macie i bez nich. Ale to nic nowego bo firmy ubezpieczeniowe to banda zlodzieji - inaczej by pewnie nie funkcjonowali Pozdrowienia Tomasz
autor: torek - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 9:55 pm
Drogi Tomaszu. Wiemy, że jesteśmy w Unii, ale to jest cała nasza (przepraszam, będę mówił za siebie) moja natura. Niech będzie 111, ale ja tam wolę nie trafić na jakiegoś debila, który mi zacznie coś udowadniać. Mimo że jestem lekarzem i kilka razy pomagałem Polakom w zachodnich szpitalach bez żadnego ubezpieczenia ( i nie było kłopotów z pomoca doraźną), to ja też wykupuję ubezpieczenie, konkretnie PZU. Po prostu czuję się z tym pewniej, a druk 111 zmusza mnie do udania się do oddziału NFZ. Mam niestety alergię na tych...ludzi
autor: qbas - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 9:58 pm
Tomasz co się dziwisz? Jeśli nawet NFZ na swojej oficjalnej stronie wypisuje dziwne rzeczy
http://www.nfz.gov.pl/ue/index.php?katnr=5&dzialnr=5A tu jest napisane co teoretycznie nam przysługuje
http://www.nfz.gov.pl/new/art/1546/ulotka_ue.pdfAle jeśli weźmie się pod uwagę, że za dzień pobytu w szpitalu np w Austrii trzeba zapłacić od 10-15 euro oraz, że Transport powrotny do Polski jest całkowicie płatny przez pacjenta. Również ratownictwo górskie w Austrii i transport lotniczy w dolinę są odpłatne. warto zainwestować tą dodatkową stówę za spokojną głowę. No i niestety nie zgadzasię to z twoim twierdzeniem, że helikopter też jest gratis. Osobiście znam przypadek, kiedy gościu miał dokładnie takie podejście (tylko, że u niego chodziło o nurkowanie) i miał akurat jakąś awarię pod wodą i musiał się gwałtownie wynurzać. Przewiezienie helikopterem i zajęcia w komorze ciśnień kosztowały trochę ponad $ 7 000. Wyobrażasz sobie jak ten facet dziękował swojemu brokerowi od ubezpieczeń za to, że go na nie namówił?
autor: Ktomek - Zamieszczono: wt sty 03, 2006 10:21 pm
Moment. Czy to, co napisał Tomek, oznacza ze ludzie "ratowani" helikopterem na skutek skręcenia kostki w Tatrach słowackich, na zwykłym szlaku turystycznym, byli ze wzgledu na brak ubezpieczenia obciażani kosztami akcji bezprawnie? (koszt ok. 6 tys.zł). Czytalem uzalanie sie Słowakow, ze najczesciej nieubezpieczonymi turystami w tatrach są Polacy, Czesi i Uwaga; Niemcy
autor: Japoński - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 7:49 am
Generalnie Narciarz polski musi się ubezpieczać jadąc na narty - NFZ możemy sobie wsadzić w d!!! A co do firmy - Allianz. Jak by nie patrzył różnice w cenie są nie takie znowu duże a:
1. Nie ma nigdy problemów z uznaniem ubezpieczenia chyba w żadnym kraju (ćwiczyłem to we włoszech, francji i uwaga - libii.
2. Nawet jeśli przed wyjadem zapomnicie z tego skorzystać, to potrzebny jest tylko dostęp do netu - mając kartę kredytową drukujecie od razu polisę.
3. Moja KM będąc dużym brokerem ubezpieczeniowym twierdzi że oferta Allianz'a jest najpewniejsza i ma najlepszy zakres dla narciarza. Ja się na tym aż tak nie znam - ale jej wierzę. Najważniejsze jest to co dopisują małym druczkiem...
P.S. Firmy ubezpieczeniowe to rzeczywiście złodzieje.
Tomaszu, problem polega na tym że większość agentów ubezpieczeniowych to ludzie po 2-3 dniowym kursie w wybranym towarzystwie, którzy najczęściej nie mają pojęcia ani o przpisach, ani o wymaganiach w innych krajach. Oczywiście są wyjątki.
We własnym domu przekonałem się jak duża jest różnica między agentem a brokerem. Broker musi zdać b. trudny egzamin państwowy. Moja KM będąc po studiach ubezpieczeniowych (poza krajem) musiała go i tak zdawać. Jest 1 edycja egzaminu rocznie i w tym roku zdało Uwaga - 2 osoby. Więc jeśli skaczesz na spadochronie to lepiej zapytaj rzeczywiście fachowca, bo moim zdaniem potrzebujesz dodatkowe ubezpieczenie.
A zgodnie z przepisami UE narciarstwo JEST sportem podwyższonego ryzyka.
autor: qbas - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 8:34 am
Moment. Czy to, co napisał Tomek, oznacza ze ludzie "ratowani" helikopterem na skutek skręcenia kostki w Tatrach słowackich, na zwykłym szlaku turystycznym, byli ze wzgledu na brak ubezpieczenia obciażani kosztami akcji bezprawnie?Wg informatora nfz na słowacji wygląda to tak:
Nr pogotowia - 155. Z wyjątkiem transportu w sytuacjach zagrożenia życia, musisz opłacić część kosztów transportu sanitarnego na terytorium Słowacji (2 Sk za 1 km). Opłatę wnosi się bezpośrednio przewoźnikowi.
Uwaga: w przypadku transportu zrealizowanego przez górskie służby ratownicze (HorskĂĄ sluĹźba) musisz ponieść jego koszty we własnym zakresie.
Również transport powrotny do Polski jest całkowicie płatny przez pacjenta.
Jak by nie patrzył różnice w cenie są nie takie znowu dużeNo Tomek jednak sprawdziłem i różnica przy ubezpieczeniu desek od zniszczenia itp to jest prawie 2x tyle między PZU a Allianzem.
autor: Maciek - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 9:41 am
Nawet jeśli przed wyjadem zapomnicie z tego skorzystać, to potrzebny jest tylko dostęp do netu - mając kartę kredytową drukujecie od razu polisę. To ciekawe, warto o czymś takim wiedzieć
Tomaszu, więc jeśli skaczesz na spadochronie to lepiej zapytaj rzeczywiście fachowca, bo moim zdaniem potrzebujesz dodatkowe ubezpieczenie. Tomasz, wyrzuć lepiej ten spadochron
autor: Magda - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 9:53 am
My też wykupujemy w Allianz ale na szczęśćie jeszcze nie musieliśmy sprawdzać jak działa w praktyce.
A to info o możliwości zapłaty kartą i druku ubezpieczenia jest cenne bo zawsze kupujemy w ostatniej chwili.
autor: Bobic - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 5:08 pm
i uwaga - libii. A coś tam walczył u boku ONZ ??
Bo na nartach to chyba nie ten tego
autor: Japoński - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 5:13 pm
Nie.. Hydrobudowy
autor: Bobic - Zamieszczono: śr sty 04, 2006 11:03 pm
To oni też tam byli i walczyli ??
autor: Japoński - Zamieszczono: czw sty 05, 2006 7:12 am
niom, ...z wodą
autor: skaski - Zamieszczono: czw sty 05, 2006 11:09 pm
w to wchodza akcje ratunkowe, helikopter(jesli jest potrzebny), dowiezienie do szpitala , leczenie etc. Absolutnie nie!!!!!
Nie nalezy mylić akcji ratunkowej z leczeniem w szpitalu i transportem do domu. Ubezpieczenie zdrowotne "normalne" obejmuje tylko szpital. I to nie tylko cudzoziemców, ale i np Francuzów we Francji. Za pomoc w wypadku narciarskim sie płaci osobno. Cennik jest zroznicowany w zaleznosci od skomplikowania sprawy. W kazdej stacji mozna dokupic dodatkowo ubezpieczenie przy kupnie skipassu. Ratownicy podjeżdajacy do klienta od razu pytaja sie o ubezpieczenie. Maja liste ważniejszych firm z opcjami i świadczeniami. Chodzi mn oto by pacjent, który ma zwrot za koszt helikoptera z niego skorzystal na zasadzie takówki powietrznej, a nie musial być telepany sankami i noszami na dół.
Znam sie troche na tym bo od dawna tlumaczymy z KM przy wypadkach rosyjskich i polskich. Niektóre karty kredytowe faktycznie daja ubezpieczenie narciarskie. My chyba jestesmy ubezpieczeni wraz samochodami, domem, zuzammen do kupy.
Pare lat temu zdarzyo mi sie tłumaczyc wypadek powstaly przy lawinie na Mont Blanc du Tacul. Dziewczyna znalazła sie na dnie szczeliny, byla cała akcja zandarmerii z protokołem i wyciaganiem wyciągarką. W szpitalu okazalo sie ze na ubezpieczeniu jest napisane "za wyj. mn alpinizmu". Miałem niewdzieczna role, bo pacjentka naciskała na falszowanie tłumaczenia twierdząc, że wypadek byl na sciezce turystycznej. Na lodowcu ponad 3 500 m ! W dalsze szczególy nie bede wchodzić.
Na koniec warto wiedziec, że jedynym krajem alpejskim, gdzie w lecie ratownictwo górskie (żandarmeria) jest za darmochę, jest właśnie Francja. Pokutuje prawo Napoleońskie o zakazie pozostawienia bez pomocy człowieka w potrzebie.
autor: Tomasz Gornicki - Zamieszczono: pt sty 06, 2006 3:30 pm
Czyli co kraj to obyczaj.Choc ciekawi mnie co robia we Francji gdy sie nie da zwiezc delikwenta a trzeba go transportowac helikopterem, a biedak nie ma opcji na taka taksowke. Zostawiaja go ? Czy podobne zasady maja i z ratownictwem morskim ?Ciekawa jest rowniez definicja "alpinzmu"Czy wchodzenie na Killmanjaro ( jest wyzsze od Mont Blanc o 1000 m) to alpinizm?Za porada Japonskiego poprosilem o wykaz sportow ktore mi wolno, a ktore nie.Sporty podzielono na 3 grupy. We wszystkich grupach wchodzi ratownictwo, leczenie, powrotdo domu etc,etc. Roznia sie tylko tym czy firma ubezpieczeniowa wyplaca odszkodowanie za ew.stopien inwalidztwa lub utrate zycia( suma za to jest symboliczna w wypadku takiego ubezpieczenia)No i na zakonczenie, w Szwecji kazdy ma prawo byc ratowany w gorach i na morzu i jesli jest stalym mieszkancem EU to za frajer i to bez wzgledu na pore roku. Pozdrowienia Tomasz
autor: skaski - Zamieszczono: pt sty 06, 2006 9:52 pm
Choc ciekawi mnie co robia we Francji gdy sie nie da zwiezc delikwenta a trzeba go transportowac helikopterem, a biedak nie ma opcji na taka taksowke.Posłużę się przykładem. Na trasie narciarskiej narciarz złamał nogę. Może być zwieziony do kolejki toboganem, następnie kabiną na dół i ambulansem do szpitala. Lub prosto helikopterem do szpitala. Ratownicy sprawdzają ubezpieczenie. Nie ma - lub ma kiepskie, alternatywa sanki lub płatny helikopter (ok 100 E za min lotu). Ma ubezpieczenie - helikopter od razu. Gość uszkadza kręgosłup. Transpotr helikopterem jest konieczny. Nikt sie nie pyta. Ma ubezpieczenie to OK, nie ma - to zwraca koszty.
Ogólnie rzecz biorąc ratownictwem na trasach w stacjach zajmuje się serwis ratowniczy tzn. pisteur-secouriste. Są to etatowi pracownicy stacji. Do nich należy udzielanie pomocy oraz utrzymanie tras ( ew decyzje o zamknieciu, strzelanie lawin itd). Zaś stawki za ratownictwo ustala merostwo danej gminy. Jest jasne, że nie zostawi sie rannego na srodku trasy jezeli nie jest ubezpieczony. Szpital wystawia rachunek na Skarb Państwa - no a ten sięga do kieszeni poddanych.
Ratownictwem wysokogórskim zajmuje się Żandarmeria Górska, czyli słynny PGHM. Pomoc ta jest za darmochę (jeszcze). Dochodzi oczywiście do wielu nadużyć, bo ludzie wołają sobie helikopter np jak ich bolą nogi przy schodzeniu. Kazdego lata w związku z olbrzymimi kosztami ratownictwa (sa dnie w Cham, że helikopter ląduje by uzupełnić paliwo, a poza tym spedza cały czas w powietrzu) podnosi się polemika, że czas by z tym skończyć.
Co kraj to obyczaj. Francja jedynym krajem alpejskim gdzie jest za darmo ratownictwo wysokogórskie, oraz jest jedynym gdzie nie można uprawiać heliski (bo nie demokratyczne).
O zasadach ratownictwa morskiego nic nie wiem.
Co jest alpinizmem , a co nie. Napewno kompanie ubezpieczeniowe maja swoje definicje. Dla mnie jak ide po lodowcu w rakach i z czekanem - to jest alpinizm. Jak ide sobie do jeziorka z plecaczkiem po utrzymanej ścieżce to jest to turystyka czy treking. Czy Kilmandzaro to alpinizm - oczywiście że tak. Nie ma tam coprawda stromych dróg wspinaczkowych (znam tylko z opowiadań), ale i na Mont-Balnc droga normalną jest to w zasadzie tylko marsz wyczerpujacy i niebezpieczny, ale nie wspinaczka.
autor: Tomasz Gornicki - Zamieszczono: pt sty 06, 2006 10:48 pm
Stefan ! Dlaczego szpital wystawia rachunek za ratownictwo. Czy nie powinno tego robic w takich ukladach merostwo ?Szpital dostaje dyc swoja dole od kasy chorych jesli to byl Francuz lub inny EU-owiec ? Definicje sa tu wazne bo np. Ty uwazasz wejscie na na Kilimanjaro za alpinizn ale np moj ubezpieczeniodawca uwazal to za turystyke jak sie tam wchodzi w grupie i z przewodnikiem.Ale np wspinaczka po zamarznietym wodospadzie i to bez wzgledu na wysokosc jest klasyfikowana w grupie sportow najniebezpieczniejszych tak jak jazda offpist bez przewodnika. Pozdrowienia Tomasz
autor: skaski - Zamieszczono: sob sty 07, 2006 8:10 am
Dlaczego szpital wystawia rachunek za ratownictwoMoże żle się poprzednio wyraziłem. Oczywiście że za koszty akcji ratunkowej rachunek wystawia merostwo. Potem nieszcześnik znajduje sie w szpitalu. I rozpoczyna sie tu druga część tregedii. Zakładam, że posiada Europejską kartę ubezpieczenia socjalnego. Nie wiem jak jest w innych krajach, ale we Francji Securite Sociale zwraca ok 70% kosztów leczenia. Resztę trzeba dołożyć albo z własnej kieszeni, albo z dodatkowego prywatnego ubezpieczenia. Więc, wracając do naszego przykładu 70% może byc pokryte z karty socjalnej kraju pochodzenia a 30 % - skądś.
Tu przerwałem pisanie, i zapytałem sie KM pracującej w szpitalu. Odpowiedź jest jeszcze bardziej skomplikowana. Przy małym bobo, masz karte czy nie masz - bulisz (np prywatny lekarz, czy dentysta). On wystawia fakturę, a potem w kraju rozliczasz się z ubezpieczeniami. Tak robimy my w Polsce. Duże bobo na tysiące Euro - pokazujesz swoja kartę, żeby było wiadomo czy masz szansę na pokrycie choćby częściwe.
W przypadku alpinistki o którym pisałem wcześniej, sprawa była na tyle ciężka, że lekarz powiedział iż ją wypuści, jeżeli zostanie odtransportowana do Polski samolotem sanitarnym w asyście lekarza, a na lotnisku zostanie odebrana karetką i do szpitala. Taki jest standard przy tego rodzaju urazach. Tylko kto miał płacić za transport? Ubezpieczyciel - nie, bo była klauzula "bez alpinizmu", no a szpital tez nie. Czyli pat. Wszystko to dzialo sie w połowie lat 90, więc od tego czasu zmieniły się napewno przepisy.
A jaki sport jest bezpieczny - zostawmy to zmartwienie ubezpieczycielom.
Najlepiej tak jeździc by się w szpitalu nie znaleść - co niniejszym czynię i wychodze sprawdzić stan przygotowań La Verte do zbliżającego się PŚ (4.02)
autor: Ktomek - Zamieszczono: sob sty 07, 2006 7:48 pm
Pokutuje prawo Napoleońskie o zakazie pozostawienia bez pomocy człowieka w potrzebie.Jak dla mnie to dobre prawo. W polskich Tatrach jest podobnie ( jak narazie). Mówie tu oczywiście o kosztach akcji ratowniczej.
Rozgraniczenie co jest alpinizmem a co nie jest wydaje sie z pozoru proste; jesli wypadek zdarzy sie poza szlakiem turystycznym wiadomo...niby alpinizm, ale; czlowiek w gorach moze sie zawsze zgubic i wpaść do szczeliny Sciezki tez sie nieco roznia do siebie w różnnych górach. Np. drogi żelazne w Alpach. Niezlym wydaje sie rozwiazanie o ktorym chyba pisał niedawno zagronie. Jesli sporo czasu spedza sie w gorach zima i latem warto wstąpic do stowarzyszenia górskiego np. OAV. Poza ubezpieczeniami korzysta sie w takim wypadku ze znizek w schroniskach i kolejkach górskich. Niestety Polski Zwiazek Alpinizmu to troche inna organizacja. Aby wstąpić trzeba posiadac kursy, uprawnienia itp. itd...tak ze stad nastepna anomalia; Polacy zapisuja sie do austriackiego stowarzyszenia górskiego Możliwe też że o czymś nie wiem. Od jakiegoś czasu nie interesowalem sie tematem. Może i w Polsce powstało coś na wzór takich ferajn o jakich pisze? Może ktos coś wie....?