Uzupełnianie ubytków i smarowanie
autor: rafa - Zamieszczono: ndz wrz 24, 2006 8:41 am
Poczytałem ostatnio na temat ręcznego uzupełniania ubytków i smarowania nart (m.in. ciekawą stronę Andrzeja K). Wniosek jest taki, że warto bawić się w ręczne ostrzenie krawędzi ale ślizgi lepiej konserwować w serwisach.
Jakie są Wasze opinie/doświadczenia? Dać sobie spokój z ręczną konserwacją ślizgów?
Osobny temat to doraźne smarowanie ślizgów na wyjazdach smarem w paście lub płynie. To raczej prosta sprawa. Pytanie tylko czym i czy w ogóle czyścić ślizg przed nałożeniem takiego smaru.
autor: Mariusz - Zamieszczono: wt wrz 26, 2006 4:55 pm
Zabawa w naprawę ślizgów to... może być trochę skomplikowane
Nie dostaniesz jednoznacznej odpowiedzi - wszystko zależy ile masz w tym temacie doświadczenia i jak bardzo jest uszkodzony ślizg.
Do tego dochodzi pytanie - do jakiej jazdy chcesz przygotować ślizgi - jeżeli chcesz bawić się "na poważnie" ze strukturą to jakimi strukturatorami dysponujesz.
Wg mnie zawsze warto popróbować na starych nartach.
Osobny temat to doraźne smarowanie ślizgów na wyjazdach smarem w paście lub płynie. (...)Pytanie tylko czym i czy w ogóle czyścić ślizg przed nałożeniem takiego smaru.Niczym - jeżeli masz na myśli rozpuszczalniki. Rozpuszczalnikiem zmyjesz podkład, a tego raczej nie należy robić
Ślizg powinien być odkurzony ( możesz przemyć wodą i wysuszyć )
W wypadku odnalezienia drobnych uszkodzeń warto uprzednio użyć cykliny do usunięcia "zadziorów", ale w takim wypadku lepiej położyć podkład na gorąco
autor: _marcin_ - Zamieszczono: śr wrz 27, 2006 1:32 am
Poczytałem ostatnio na temat ręcznego uzupełniania ubytków Wg mnie zawsze warto popróbować na starych nartach.Rafa jak chcesz mogę Ci sprezentować (za przysłowiowe piwo*) moje stare narty do testów. Myślę, że znajdzie się na nich kilka ubytków do uzupełnienia Narty były używane przeze mnie około 2 tygodnie 15 lat temu. Wszystko co widać na ślizgach jest efektem używania ich w okresie późniejszym przez moich znajomych. O ile dobrze pamiętam krawędzie nie były nigdy ostrzone
* pod warunkiem, że wypijemy je na wysokości co najmniej 2000 m n.p.m (żarcik oczywiście; narty są za friko)
autor: rafa - Zamieszczono: śr wrz 27, 2006 10:08 am
Zabawa w naprawę ślizgów to... może być trochę skomplikowane Wink
Nie dostaniesz jednoznacznej odpowiedzi - wszystko zależy ile masz w tym temacie doświadczenia i jak bardzo jest uszkodzony ślizg.Doświadczenie zerowe, ślizg na razie jest w porządku, myślałem o przyszłych naprawach.
Do tego dochodzi pytanie - do jakiej jazdy chcesz przygotować ślizgi - jeżeli chcesz bawić się "na poważnie" ze strukturą to jakimi strukturatorami dysponujesz.Raczej nie na poważnie, jestem stale uczącym się zaawansowanym amatorem.
Niczym - jeżeli masz na myśli rozpuszczalniki. Rozpuszczalnikiem zmyjesz podkład, a tego raczej nie należy robić
Ślizg powinien być odkurzony ( możesz przemyć wodą i wysuszyć )
W wypadku odnalezienia drobnych uszkodzeń warto uprzednio użyć cykliny do usunięcia "zadziorów", ale w takim wypadku lepiej położyć podkład na gorącoNo to już wszystko wiem Tak, myślałem o jakimś rozpuszczalniku ale nie byłem pewien bo, jak wspomniałem, jestem w tym temacie zielony. Cyklinę z plexi mam.
Dzięki Mariusz. Utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że lepiej ślizgi oddać w ręce fachowców. Ograniczę się tylko do codziennej kosmetyki na wyjazdach czyli usunięcia drobnych zadziorów cykliną (plexi czy metal???), czyszczenia na mokro, wysuszenia i smarowania smarem w paście lub płynie.
autor: rafa - Zamieszczono: śr wrz 27, 2006 10:10 am
Rafa jak chcesz mogę Ci sprezentować (za przysłowiowe piwo*) moje stare narty do testów.Dzięki ale ostatecznie zrezygnowałem z ręcznego serwisowania ślizgów
A "ołówki" są piękne
autor: robert - Zamieszczono: śr wrz 27, 2006 7:00 pm
Dzięki ale ostatecznie zrezygnowałem z ręcznego serwisowania ślizgów Błąd.
Wystraszyłeś się Mariuszowego gadania a to prosta robota.
Przywieź do mnie, ja nie jestem taki centuś jak ta pyra _marcin_ to Ci zrobię za darmo.
autor: rafa - Zamieszczono: czw wrz 28, 2006 8:03 am
Błąd.
Wystraszyłeś się Mariuszowego gadania a to prosta robota.
Przywieź do mnie, ja nie jestem taki centuś jak ta pyra _marcin_ to Ci zrobię za darmo.Przestraszylem się bo żal mi dobrych nart... W całej zabawie najważniejsze dla mnie nie jest to żeby było taniej niż w serwisie ale przede wszystkim lepiej. Do ręcznego ostrzenia przekonałem się w tym sezonie, zresztą po jednym intensywnym sezonie i przy dwóch/trzech parach nart sprzęt zwraca się.
Tak jak wspomniałem - na razie z nartami jest OK (wcześniej ślizgi na bieżąco były konserwowane w serwisach), zastanawiałem się tylko nad ew. zabawą w konserwację ślizgów. Dzięki za oferowaną pomoc
autor: Mariusz - Zamieszczono: pn paź 02, 2006 1:06 pm
Utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że lepiej ślizgi oddać w ręce fachowcówTak - pod warunkiem, że takich znajdziesz
Jeżeli równanie ślizgu nie jest robione kamieniem/tarczą a papierem to lepiej nie oddawać do takiego serwisu
Do rekreacyjnej jazdy możesz spokojnie robić sam.
Ograniczę się tylko do codziennej kosmetyki na wyjazdach czyli usunięcia drobnych zadziorów cykliną (plexi czy metal???)Teoria mówi - metal... praktyka - gruba plexa, ale musi być OSTRA.
autor: rafa - Zamieszczono: pn paź 02, 2006 6:46 pm
Tak - pod warunkiem, że takich znajdziesz.
Jeżeli równanie ślizgu nie jest robione kamieniem/tarczą a papierem to lepiej nie oddawać do takiego serwisu.
Do rekreacyjnej jazdy możesz spokojnie robić sam.Sam już nie wiem. Musiałbym skompletować różne szczotki, smary itp. Stare żelazko mam.
Zdaje się, że serwis polecany przez Andrzeja K. (Muszakowie) to właściwe miejsce. Od wielu znajomych słyszałem dobre opinie, sam przypomniałem sobie, że kiedyś u nich bywałem jak serwis i sklep były w starym miejscu na Bułgarskiej (kto z Poznania ten wie ).
Może jednak sens ma gruntowanie ślizgu i ew. uzupełnianie ubytków w serwisie a na wyjazdach smarowanie smarem w paście lub płynie.
Mariusz, a jak Ty to robisz???
Teoria mówi - metal... praktyka - gruba plexa, ale musi być OSTRA.Mam obie, przydają się przed ostrzeniem a kosztowały niewiele. Plexi można naostrzyć pazurem. Moja cyklina z plexi ma nawet specjalne kwadratowe wcięcie do ściągania nadmiaru smaru przy krawędziach.
autor: Mariusz - Zamieszczono: wt paź 03, 2006 6:07 am
Musiałbym skompletować różne szczotki, smary itp. Stare żelazko mam.Temat był : uzupełnianie ubytków i smarowanie.
Ja wypowiadałem się co do uzupełniania ubytków.
Smarowanie - tu wg mnie nie ma wątpliwości - zawsze sam.
W kwestii uzupełniania ubytków :
jeżeli się postarasz to samo uzupełnienie nie jest problemem. Problem zaczyna się przy robieniu struktury, którą po uzupełnieniu trzeba zrobić.
Z grubsza można strukturę podzielić na 3 poziomy wykonania.
- "papierowa" - na tym poziomie możesz zrobić sam - to poziom amatorsko rekreacyjny.
- "kamieniem" - tu się raczej nie przeskoczy - trzeba oddać do zrobienia.
( obróbka najpopularniejsza używana od poziomu amatorów do wyczynu )
- "ręczna" czyli ze strukturatora ręcznego - dla fanatyków i profi.
Pozwala na dopasowanie struktury do rodzaju śniegu, nie niszczy aż tak mocno ślizgu i jest łatwa do zmiany.
Wymaga wstępnego przygotowania ślizgu innym narzędziem - strukturator nanosi tylko formę ostateczną.
autor: rafa - Zamieszczono: wt paź 03, 2006 7:14 pm
Temat był : uzupełnianie ubytków i smarowanie.
Ja wypowiadałem się co do uzupełniania ubytków.
Smarowanie - tu wg mnie nie ma wątpliwości - zawsze sam.Namieszałeś mi w głowie
Uzupełnianie chyba jednak zostawię (prawdziwym) fachowcom.
Co do smarowania - Mariusz, masz na myśli takie porządne smarowanie zwane chyba gruntowaniem (żelazko itp.) czy takie tam lekkie codzienne smarowanie na wyjazdach (tubka, pasta)?
Robert, chyba uśmiechnę się do Ciebie i poproszę o lekcję smarowania w praktyce
autor: muzin - Zamieszczono: czw paź 05, 2006 12:10 pm
Możesz zalać ubytki w ślizgach sam.Były jakiś czas temu do tego pałeczki.
W serwisie odtłuszczą Ci dziurę która będzie zalewana,zaleją ubytek kofix-em w odpowiedniej temperaturze i wyrównają nadmiar w stosunku do krawędzi.
Ostrzenie również pozostawiam serwisowi.Jeżeli robi się to dość regularnie to mniej się zużywa narta i można ostrzyc na samym kamieniu .Mariusz pisze że wrzucą na papier i lepiej nie oddawać-owszem wrzuca się na papier ale tylko wtedy gdy ktoś przynosi sprzęt na którym jezdził 3lata i nic przy nim nie robił.Ja osobiście uważam że ostrzenie ręczne dobre jest na poziomie zawodniczym a większość ludzi jezdzi rekreacyjnie i takie ostrzenie nic im nie da bo tego nie odczują.
Smarowanie jak najbardziej warto pobawić się samemu i skorzystać z dobrych smarów.Ale to tylko moje zdanie na ten temat.
Podrawiam -marcin