ďťż
Whistler - relacja





autor: Jack - Zamieszczono: pn sty 08, 2007 10:22 pm
Whistler BC

Moze kilka slow o Whistler na poczatek.
Lezy sobie ta mala miejscowosc 670 m npm na zachodnim wybrzezu Kanady, okolo 120km od lotniska w Vancouver.
Miasto dosc mlode - wiekszosc budynkow ma mniej niz 20 lat, 10 tys mieszkancow i 8 mln turystow rocznie.
Zabudowa to praktycznie tylko hotele, restauracje i sklepy narciarsko/rowerowe w zaleznosci od pory roku.
Teren narciarski - to 8100 akrow terenu.
W Ameryce Polnocnej nie podaja calkowietj dlugosci tras (mozna jezdzic wszedzie w obrebie obszaru narciarskiego), lecz powierzchnie nadajaca sie do jazdy. Jesli mialbym zgadywac powiedzialbym ze jest to w granicach 300km tras.
Na tym obszarze znajduje sie 38 wyciagow - glownie krzesla 2-4 osobowe, 3 gondolki kilka orczykow.
Gondolki i osloniete krzesla niestety tylko w dolnej czesci tras:(
Najwyzsze miejsce osiagalne wyciagami 2284mnpm pod wierzcholkiem Blackcomb Peak (2440).
Podobno jest to ich najwiekszy teren narciarski, ale jesli komus tego malo to moze wybrac sie na heli skiing - dosc latwo dostepne dla tych co maja sporo kasy.
Vancouver i Whistler beda organizatorami Olimpiany w 2010 roku, wiec sporo sie tam ostatni dzieje w tym zakresie.

Polacy niestety potrzebuja wize zeby wjechac do Kanady - koszt 75 dolarow kanadyjskich i 2 godziny spedzone w ambasadzie w Londynie (nie wiem jak wyglada to gdzie indziej).

Podroz samolotem z Londynu to jedyne 10 godzin lotu + 3 godziny autokarem autostrada 99 zwana tez Sea to Sky (Morze do Nieba).
W sumie podroz tam zajela nam 21 godzin.
Do tego dochodzi jeszcze 8godzin roznicy czasu i czlowiek pada na twarz po dotarciu do hotelu.

Niedziela - Sylwester

Lekko zachmurzone niebo, swietnie przygotowane trasy na zboczach Blackcomb i duuuuuzo sniegu.
Gdy dotaralismy do Whistler mieli juz opad 700cm sniegu w tym sezonie.
Karnety narciarskie niestety dosc drogie - okolo 2 razy tyle co w Alpach.
Przy wejsciu do wyciagow nie ma bramek, obsluga czytnikami skanuje bilety.
Ski passy sa sprawdzane tylko przy wejscu w dolnych stacjach.
Wiekszosc obslugi przy wyciagach, w restauracjach, czy sklepach to przyjaznie nastawieni Kiwis i Aussies (Nowozelandczycy i Australijczycy).
My zaczynalismy dzien z reguly w okolicach 8.30 rano.
Jest mozliwosc za dodatkowa oplata wyjechac o 7.30 rano wyciagami, zjesc sniadanie w knajpce na gorze i miec dziewiczy przejazd okolo 8 rano.
Wieczorem zaczelo padac. Przy okazji okazalo sie ze w supermarkecie maja piwo tylko bezalkoholowe.
Przy syropie klonowym nie chcielismy spedzac wieczoru, wiecz rozpoczelismy poszukiwanie monopolowego - byl otwarty tylko jeden i ponad pol godziny odstalismy w kolejce...

Poniedzialek
Startujemy zaraz po 8 rano i kierujemy sie tym razem w strone Whistler Mountain - druga gorka w okolicy (obydwie polaczone wyciagami). O dziwo jak na Nowy Rok sporo ludzi w kolejkach - chyba trudnosc w dostepie do alkoholu ma z tym cos wspolnego w tej wiosce;)
W dolnych partiach pada deszcz, wyzej snieg, wiec probujemy jezdzic jak najwyzej.
Mamy okazje zjechac trasami przyszlego olimpijskiego biegu zjazdowego/super giganata i mezczyzn i kobiet.
Jak oni to zjada - nie mamy pojecia... Jedna ze scianek na Dave Murray Downhill robi wrazenie.
Co do tras to brak na nich numerow, sa za to ponazywane i to niekiedy calkiem zabawnie np Upper Whisky Jack, Rock and Roll, Rabbbit Tracks etc.
Kolory tras: zielony, niebieski, pojedynczy czarny diament, podwojny czarny diament.
Diamenty z reguly nie byly przejechane ratrakami. Wiekszosc niebieskich tras porownywalna do niebieskich, czerwonych w Alpach.
Okolo 2pm zjezdzamy do hotelu bo to nie ma sensu, ja jeszcze robie jeden morderczy zjazd w mokrej swiezej chlapie i przemoczony do suchej nitki laduje sie do hotelu.

Wtorek
Jak bylo opisalem w komunikacie.
Z dobrych wiadomosci - bez problemu zwrocili pieniadze za ten jeden dzien kiedy nie za bardzo mozna bylo pojezdzic.

Sroda.
Jest zdecydowanie lepiej. Znow kierujemy sie w strone Whistler Mountain.
Jakby wiecej tras tam bylo i wczoraj sporo z nich bylo otwartych.
Miejscami niebieskie niebo. Niestety powyzej 1850 nic nie chodzi.
Slychac tylko wybuchy odstrzeliwania lawin.
Pod kolejka na szczyt Whistler stoi dluga kolejka - stala tak od rana az do 13'tej kiedy otwarli ja na okolo godzine.
My jezdzilismy nizej. Troche szkoda bo pogoda w sumie byla tego dnia najlepsza.
Na koniec dnia biore z wypozyczalni Fischery Worldcup SC.

Czwartek,
Maja byc przejasnienia - niestety przejasnien brak - bylo jedno.
Jak dotarlismy na lodowiec to zostala po nim tylko gesta mgla.
Za to znow sypie, zimno, bardzo zimno, wiec przemieszczamy sie od jednej knajpy do drugiej.
Niestety knajp na stoku za wiele tu nie maja, do tego nie sa najcieplejsze nie ma herbaty z cytryna:(
Jak poprosilem o kakalko z podwojnym rumem to sie od razu o nazwisko pytali!!
Dziwne te Canucks.
Szkoda ze mimo czestych opadow sniegu i zimna nie ma tu wiecej gondolek i krzesel z pokrywa z pleksi:(
Braki pogody rekompensuje czesciowo Fischer.
Jakby stabliniejsza ta narta od poprzedniczki, lepiej trzyma w dluzszym skrecie, juz tak nie kopie...

Piatek
Dla mnie to juz dzien na prochach. KM dzielnie sie trzyma.
Po godzinie bez sniegu znow sypie...
Jezdzimy do drugiej i konczymy, mimo wszystko usmiechnieci i zadowoleni:)
W ciagu tygodnia ktory tam spedzilismy spadlo 150cm sniegu.
Nic tylko plakac - dobrze ze maja chusteczki przy wyciagach w tzw sniffle station:)

Kamieni, trawy, czy lodu w ogole nie bylo.
Slizgi nart jak nowe wygladaly.
Takich warunkow jeszcze nie spotkalismy, szkoda tylko ze tego slonca tak malo.

Sobota
Pstrykamy kilka zdjec bo super pogoda i o 11'tej opuszczamy Whistler.
Zaczyna sie chmurzyc i wierzchowlkow juz nie widac.
Po drodze podziwiamy widoki Coast Mountains (Gor Wybrzeznych?)
Jescze tylko przebic sie na lotnisko (malo ciekawe, pelne Azjatow) przez Vancouver - malo ciekawe miasto (ale ma trojlebusy;-)) i odlot samolotem do Londynu.

Ogolnie wyjazd udany. Nie udalo sie z wzgledow pogodowych i nie tylko sprobowac heli-skiing.
Fotograficznie kiepsko. Pierwszy wyjazd gdzie f100 tylko 20 zdjec zrobil, troche wiecej cyfrakiem napstrykalismy.
Kanada jest napewno jakas alternatywa gdy w Europie brak sniegu, lub gdy szuka sie czegos nowego.
Miejscowi bardzo przyjazni i zyczliwi. Chetnie pomagaja, dzwonia po taksowki, jak tylko sie ich w sklepie spytac gdzie przystanek taxi.
Duzo wiecje obslugi na wyciagach niz w Europie. Ludzie nie depcza po nartach w kolejkach, lecz pilnuja sami porzadku i przepuszczaja sie wzajemnie.
Jesli chodzi o off piste to spodziewalem sie klimatu zblizonego do Chamonix, czy Verbier.
Tu jednak ta jazda poza trasami dla wielu polegala walce pomiedzy choinkami, gdzie tak naprawde 99% zawodnikow brakowalo podstawowej techniki trasowej, a sprzet raczej do szpanu sluzyl niz do takowej jazdy.
Brakowalo kilku rzeczy z Alp (herbaty z cytryna, gluehwein, czy alpenpanoramy - program ich osrodka pelny durnych reklam, zero widokow ze stoku), ale snieg byl bardzo dobry (mimo bliskosci oceanu wcale nie slony;-)) i zabawa przednia.

Zainteresowanych zdjeciami prawdziwej zimy odsylam do galerii

Klimat Whistler moim zdaniem swietnie oddaje jedno haslo: A Quaint Little Drinking Village with a Skiing Problem.




autor: Darek - Zamieszczono: pn sty 08, 2007 11:18 pm
Życzyłem Ci prawdziwego śniegu, i chyba trochę przesadziłem z ilością.



autor: Jack - Zamieszczono: pn sty 08, 2007 11:26 pm

Życzyłem Ci prawdziwego śniegu, i chyba trochę przesadziłem z ilością. Wink

Racja, to Twoja winna
Za kare powinienes sam zostac zeslany do... Whistler



autor: Darek - Zamieszczono: pn sty 08, 2007 11:29 pm
Przyjmuję karę z pokorą.




autor: Darek - Zamieszczono: pn sty 08, 2007 11:36 pm
Widzę, że szczęśliwy żółw jest zawsze z Wami. Jak on znosi te śniegi



autor: Jack - Zamieszczono: pn sty 08, 2007 11:40 pm

Widzę, że szczęśliwy żółw jest zawsze z Wami. Very Happy Jak on znosi te śniegi Rolling Eyes Wink

Duzo lepiej niz my
Mial basen z goraca woda w hotelu, wiec swietnie sie bawil jak my meczylismy sie na stoku