Wojna miast
Zir - 25 lut 2010, o 15:06
Ten temat nie podpasował mi do żadnej innej kategorii na forum, więc wrzucam go tutaj.
Może nie do końca jest to gra, ale myślę, że może z tego wyniknąć całkiem ciekawa dyskusja. A jako, że lubię budzić kontrowersje, to ten temat może się przerodzić w ciekawą "wojnę miast". Zrobiłem ten temat na innym forum i wyszło całkiem fajnie.
Ok, a teraz do rzeczy. Każdy z nas, a przynajmniej większość była kiedyś w dużym, albo przynajmniej większym mieście. Opiszcie jaki wg was to miasto ma klimat, jacy są ludzie, jak się tam czuliście itp. Możecie porównać to do swojego miasta rodzinnego; miasta, z którym czujecie się związani. Możecie porównywać, które miasto najbardziej lubicie, a które najmniej z tych w których byliście. Oczywiście mówimy tu TYLKO O MIASTACH W POLSCE. Mam nadzieję, że mieszkańcy jednych nie będą obrażać się na mieszkańców drugich za ich opinie. I proszę mówić prawdę, a nie słodzić, że "a tu to było ok", "nie mam nic do zarzucenia" itd; walić prosto z mostu.
NO. To ja zacznę i zobaczymy kto pociągnie ten temat dalej.
Zielona Góra - Miasto, niedaleko którego się wychowałem. Tęsknię za nim, bo lubię ogólnie duże miasta i dobrze się w nim czuje. Ludzie może nie są zbyt życzliwi, ale tak to już jest na "zachodnim wybrzeżu". Klimat miasta bardzo dobry, dużo się dzieje, miasto tętni życiem. Tam chodziłem do liceum więc dużo czasu spędziłem w ZG i bardzo lubię to miasto.
Poznań - Dwa słowa określają to miasto: Moja Ojczyzna! Poznań powinien być stolicą Polski. Uwielbiam to miasto. Klimat wspaniały, ludzie - do rany przyłóż. Z uśmiechem na ustach przechadzam się po ulicach starego miasta. Nawet proste "dzień dobry" od obcej osoby daje więcej radości niż gdziekolwiek indziej. Mam dużą część rodziny w Poznaniu więc znam to miasto jakbym się tam urodził. Może brakuje mu miejsc do zwiedzania, ale ogród botaniczny, palmiarnia i 2 ogrody zoologiczne, to na prawdę wspaniałe miejsca do zwiedzenia.
Kraków - Dużo w tym mieście nie byłem, ale szacunek dla miasta za jego turystyczne bogactwo, a dla mieszkańców za klimat jaki tworzą w mieście. Jest tam dość ładnie, choć mieszkać bym tam nie chciał. Odczuwam względem Krakowa pewien dualizm: z jednej strony mnie przyciąga, a z drugiej odpycha. Jedyne takie miasto w jakim byłem, które tak na mnie działa.
Warszawa - Jedyne miasto w Polsce, w którym cały czas chodzę mając dłonie na kieszeniach (żeby mi ktoś portfela, albo telefony nie buchnął). Nie lubię tego miasta; przytłacza mnie. Strasznie szare miasto. Klimat magazynu z towarami do Biedronki. Ludzie szarzy, bardzo niemili, nieuśmiechnięci, wręcz oczekujący od kogoś by to on ustąpił w czymś (np. jak się idzie z ciężką torbą podróżną u boku, to potrafią jeszcze uwagę zwrócić, że się "nie zeszło im z drogi", a sami idą środkiem chodnika). Jedyne miasto, w którym jak jestem to z przymusu, a nie z chęci.
Inowrocław - Fajna mieścina. Choć brakuje jej tego klimatu. Ludzie zasadniczo mili, ale patrzący ślepo przed siebie. Miasto spokojne, acz gwarne. Na "deptaku" zawsze spacerują ludzie. To takie "miasto emerytów"; na jesień życia można by tam było zamieszkać, ale teraz jeszcze nie.
Wrocław - Tu szkoda nawet czasu na pisanie.
Kalisz - Miasto umarłych. Nic się tam nie dzieje, chociaż klimat ma bardzo zbliżony do Zielonej Góry. Chciałbym tam mieszkać. Miasto nie przytłacza, dobrze się w nim czuję. Ludzie są mili (w miarę). Niby najstarsze miasto w Polsce, a zabytków brak, więc ze zwiedzania nici.
Łódź - Byłem tam tylko raz, przez 6 godzin, ale to miasto od razu mnie urzekło. Podświadomie poczułem doń pewien magnetyzm i gdyby nie to, że byłem tam tylko przejazdem, to zostałbym trochę dłużej. Zaciekawiło mnie i chciałbym się jeszcze po nim pokręcić.
Alex - 25 lut 2010, o 16:09
Oki, uprzedzam jestem wredny ;p
Jak wojna to podaję trochę ciekawych stereotypów i spostrzeżeń zebranych w trakcie podróży po kraju.
Poznań - stolica kraina kwitnącej kartofli aka Pyralndi. Mówię z dziwnym akcentem, bardziej po niemiecku chyba niż Polsku (gorzej jest już tylko w Lesznie i Katowicach). Z ciekawych osiągnięć wynaleźli drut (legenda mówi że dwóch poznańskich taksówkarzy znalazło złotówkę). Po za tym krajowe centrum targów kartoflanych, wyborów największej pyry i konkursu na 1001 potrawę z ziemniaka.
Leszno - akcent jeszcze gorszy niż w Poznaniu, krajowa stolica speedweya (a kaj Gollob na żużlu poszedł?), mają jeszcze zawody szybowcowe i balonowe, po za tym nie jest udowodnione istnienie jakichkolwiek sportów w Lesznie. Aha, mają jeszcze Pentagon i Manhatan aby szybownikom na zawodach się nie nudziło. Posiadacze najmniejszego ZOO w kraju. Bym zapomniał, wpierdalają kartofle...
Rawicz - miasto emerytów i dresów, jedyne istotne punkty to stacja kolejowa i ZK na alei Wolności. Mówią jak leszczyniacy i oczywiście zajadają się kartoflami...
Góra Śląska - moje miasto rodzinne, oprócz idealnie zachowanego średniowiecznego centrum i kościoła wielkości katedry jedyne istotna punkty to dwa blokowiska o kosmicznym zagęszczeniu dilerów na metr kwadratowy (rzuć kamieniem a trafisz ze trzech), osiedle domków jedno rodzinnych w stylu późnego Jaruzelskiego zwane pieszczotliwie "Złodziejowem" (bo materiały budowlane pochodziły z placów budowy pobliskich blokowisk), zlikwidowany amfiteatr pod którym jest ponoć żydowski cmentarz i ponoć straszy i mnóstwo mniej lub bardziej oryginalnych miejscówek do picia taniego wina.
Przemysł praktycznie nie istnieje, bo albo wszystko wywieziono do pobliskiej Pyrlandi w czasach niewoli egipskiej w województwie leszczyńskim albo dobiła go transformacja ustrojowa i kolejni ministrzy rolnictwa i finansów...
Fajne miasto o ile jest się w nim gościnnie dwa, trzy razy do roku ;p
Kłodzko - mają palmę na rynku, twierdzę i podziemne tunele.
Łódź - miasto którego nie lubi nikt z miejscowych. Blokowiska, drechy i kibole a z drugiej strony chmary wietnamczyków i studentów. Na tamtejszych targowiskach kupisz wszystko, co się dziwić jeżeli połowa miasta na nich sprzedaje a druga połowa kradnie ;p Nie posiadają rynku tylko jedną ulicę główną czyli Pietrynę przy której mieści się Chinatown w którym jak w każdym się szanującym europejskim mieście możemy zobaczyć szczury wielkości kota. Wymyślili hymn aby być jak Kraków, ale okazało się że na balkon ratusza nie ma wyjścia i trębacz musi gramolić sięprzez okno aby odtrąbić "Prząśniczkę".
Ale ZOO im się udało i warto je odwiedzić.
Warszawa - wrzód na zdrowym ciele naszej ojczyzny. Warszawiacy we wszystkim są da best. Mają najlepsze dziury w drogach (udowodnione przez NIK) największe kroki i najlepszy cyrk (ulica. Wiejska) i najbardziej chamskich kierowców w całym kraju. Mają metro, bo w sumie jak ma się tak paskudne miasto to lepiej poruszać się pod ziemią. Jak już mają coś fajnego (np. PKiN albo Złote Tarasy) to oczywiście im to się nie podoba... Gdyby nie przebudowa miasta dokonana w roku 1945 przez Adolfa Hitlera to nie byłoby w mieście szerokich ulic i placów. A ewenementem na skalę wszechświata jest zabytkowa starówka pochodząca z lat 70-tych XX wieku. Aha, mają palmę w centrum i najnudniejsze i najbardziej schematyczne meety w kraju.
Oczywiście twierdzą że całe to chamstwo i syf to 80% przyjezdnych. Tylko jakoś nie potrafią odpowiedzieć gdzie wyjechało owe 80% trv warszawiaków...
Katowice - wungiel, wungiel i spodek. Autochtony to już totalnie nie mówią po polsku i ma się wrażenie że zza rogu zaraz wyskoczą SS-mani i zrobią łapankę... Zrobili sobie fantastyczne drogi w mieście i tunele (bo lubię siedzieć pod ziemią ;p) a potem robią okrągłe oczy jak wyjeżdżają poza GOP bo jakoś reszcie kraju 14 pasmówki do niczego nie są potrzebne...
Mówiłem już o wunglu? Tak jak Pyrlandia ma kartofelki tak Hanysowo ma wungiel, w Spodku odbywają się targi węglarzy, wybory sztygara roku i konkurs na najlepszą potrawę z miału węglowego. O dziwo nie znane jest im piwo marki "Sztygar" i żaden szanujący się hanys nie widział filmów Kutza i na ogół nawet nie wie że to ich senator ;p A co do hanysów, to trv jest raptem parę dzielnic Katowic a reszta to gorole pogardzani przez tych trv (zwłaszcza ci z Sosnowca).
Wrocław - budowali Niemcy i Czesi a potem Armia Czerwona zdobyła to dla przyjezdnych zza Buga. Wrocławianie (i ogólnie dolnoślązacy do których i ja należę) uwielbiają wpieniać resztę kraju (a zwłaszcza Warszawę) faktem iż używają najbardziej poprawnego języka polskiego - literackiego. A kto się z nami chce kłócić to odsyłamy do prof. Miodka
Miasto z chyba największym odsetkiem galerii handlowych na kilometr kwadratowy. Drogi wiecznie dziurawe a zimą nieodśnieżone, ale nikt tym się nie przejmuje bo nikomu się nigdzie nie śpieszy. Kierowcy w związku z tym z chęcią ustępują drogi innym, o ile auto nie jest na warszawskich lub poznańskich tablicach ;p Przyjezdnym odradzam sensowność o pytania o drogę do jakiegoś konkretnego miejsca, bo o ile szukany adres nie jest na dzielnicy w której akurat jesteśmy to nie ma szans aby ktokolwiek wiedział gdzie to jest, ale wszyscy wiedzą gdzie są Bielany ;p Wyjątkiem są studenci których we Wrocławiu jest jak szarańczy, jak się zjadą do miasta to zapychają parkingi, tramwaje i wynajmują wszystkie mieszkania na Gaju.
Miejscowy przysmak to knysze (najlepsze są na dworcach PKP i PKS) które są chyba niespotykane w innych rejonach kraju, a nawet jak ktoś już serwuje knysze to nawet nie zdaje sobie sprawy że to się tak nazywa... W mieście działała kiedyś Pomarańczowa Alternatyw czego pozostałością są tajemnicze krasnale pochowane po różnych zakątkach miasta.
Był gród średniowieczny ale się spalił, zostały tory wyścigów konnych na Partynicach, najdroższa fontanna i kładka rzeczna we wszechświecie, Hala Stulecia organizująca przeważnie targi staroci i ZOO które dzięki Gucwińskim było najlepsze i największe w kraju a po ich odejściu okazało się że może być jeszcze lepsze Miasto nazywane "Wenecją północy" ze względu na ilość mostów i ten niepowtarzalny zapach fosy miejskiej w letnie popołudnia...
Ciekawostka: Martyna Jakubowicz (ta od "Domów z Betonu") wyprowadziła się z Warszawy do Krakowa bo jej się nie podobało, nie podobało się jej dalej więc wyprowadziła się do Wrocławia i tu się jej spodobało
Kraków - kolejny po Poznaniu synonim sknerusowstwa, wg niektórych wersji to dwóch krakowskich dorożkarzy wynalazło drut. Krakusi wszystko wiedzą najlepiej, są najbardziej kulturalni i artystyczni bo w końcu to u nich jest Piwnica pod Baranami i o ich mieście śpiewał Turnau i SDM...
Starówka krakowska to niezwykle interesujące miejsce, konie katowane przez dorożkarzy i samowole budowlane tuż obok urzędu wydającego zezwolenia na budowę... Od kiedy zdechło się smokowi wawelskiemu w mieście już nie ma nic ciekawego...
Miasta na wybrzeżu - ogólnie wiadomo o nich tyle że nie jedzą ani wungla ani kartofli, wpierniczają paprykaż który na festynach rozdawany jest w kilowych puszkach. Wywołuje to bardzo charakterystyczny zapach po którym poznajemy że ktoś pochodzi z rejonów nadmorskich.
Warto odnotować cudo o nazwie SKM w Trójmieście czyli Szybką Kolej Miejską która jest tak dobrym rozwiązaniem że miejscowi są w stanie dojechać wszędzie o ile kursuje tam SKM. Dodatkowo Gdańsk posiada najbardziej pokręcony i źle zorganizowany dworzec kolejowy, szukając kasy PKP na pewno trafisz do kasy MZK, a jak będziesz próbował znaleźć McDonalda to może trafisz do księgarni albo do kas PKP. W Gdańsku warto zobaczyć ZOO (całkiem fajne, i posiada wybieg dla prądu). A raz w życiu można skoczyć do Sopotu aby zobaczyć molo.
Może potem coś jeszcze wymyślę ;p
/edit: temat psuje bardziej do rozmów non furry niż do gier forumowych, przenoszę.
Zir - 25 lut 2010, o 16:30
Oczywiście twierdzą że całe to chamstwo i syf to 80% przyjezdnych. Tylko jakoś nie potrafią odpowiedzieć gdzie wyjechało owe 80% trv warszawiaków... Jak ja dawno nie słyszałem "trv"
Miejscowy przysmak to knysze (najlepsze są na dworcach PKP i PKS)Amen! Jedyna dobra strona Wrocławia.
LindsayPl - 25 lut 2010, o 17:57
Tychy - moje rodzinne miasto, w którym żyję, bo nie mam innego wyboru. Kiedy tylko mogę, opuszczam je. Nie cierpię go. Nudne, nic się w nim nie dzieje zazwyczaj. Do tego nudnie wygląda - same niskie bloki w otoczeniu drzew, non stop jakieś parki. A tylko 1 z nich zasługuje na większą uwagę. Do tego miasto kłamliwe, pełne fałszywych ludzi, które przypisuje sobie zabytki z sąsiednich gmin (np. Promnice w gm. Kobiór powiatu pszczyńskiego). Jakieś plusy? Tylko to, że mam tutaj rodziców i nic więcej. Chciałbym się stamtąd wynieść jak najszybciej.
Katowice - brzydkie miasto, przy dworcu wydaje się być biedne. I te miasto chce być Stolicą Kultury? Dajcie spokój... Jedyne, co mi się podoba w Katowicach to DTŚ-ka z Silesią City Center, giełda informatyczna oraz sklep, gdzie najtaniej zakupię gry do konsoli.
Warszawa - wbrew opinii innych podoba mi się to miasto. Podobają mi się te ich centra handlowe, al. Solidarności, Starówka, most Świętokrzyski, a nawet centrum miasta i Belweder z pobliskim parkiem. Kiedyś marzyłam, by tam mieszkać. Teraz to bardziej wolę go odwiedzać. Za głośno i za dużo ludzi. Samotność by mnie przytłaczała za bardzo. Do tego problemy komunikacyjne miasta ;P Mimo to miasto to ma u mnie plusa.
Wrocław - będę szczera, miasto nie przypadło mi do gustu. Może dlatego, że byłam tam tylko przejazdem (trasa Tychy - Nowa Sól) i nie widziałam tych ważniejszych dzielnic miasta. Widziałam tylko stare kamienice i zapchane ulice.
Łapy - małe, ale za to ładne miasteczko. Uwielbiam je, ma swój klimat, mimo iż wydaje się być szarawym PRL-owskim zaściankiem (zwłaszcza część miasta na południe od trasy kolejowej Warszawa - Białystok). Za to życie tutaj jest spokojne, do tego jest tu trochę ładnych krajobrazów (np. Narwiański Park Narodowy zaraz obok) i masa miejsc do jazdy rowerem.
Niestety wadą tego miasteczka jest to, że nie za bardzo jest gdzie pracować - była największa, czy tam najlepsza cukrownia w Polsce. Zamknięto i sprzedano inwestorowi z Niemiec. Było ZNTK - Zakład Napraw Taboru Kolejowego, dzięki któremu Łapy się rozwinęły. Zbankrutowało i to najprawdopodobniej przez PKP i tamtejsze łapówki. Teraz by tam żyć to trzeba dojeżdżać do pracy do Białegostoku oddalonego o jakieś 20-30 km.
Przy okazji Łapy ze względu na swoją nazwę mogłyby być Polską Stolicą Futrzaków ;]
Wysokie Maz. - kolejne miasteczko na Podlasiu. Takie średnie, ale wpaść tam raz na jakiś czas lubię. Szczególnie podoba mi się tamtejszy park oraz pobliski pałac Domu Kultury z kinem. Do tego miasteczko ma parę innych ładnych miejsc (chociażby zadbany i starannie wykonany cmentarz). Warto też zaznaczyć, że tutaj jest fabryka Mlekovity, która sprzedaje wytwory mleczne z mleka od moich krewnych :3
Zambrów - next city on Podlasie ;P Po Łapach pierwsze, które najbardziej mi się podoba w tych stronach. Ładne centrum, fajny park i porządny pomnik Żubra. Mimo tego nie chciałbym tam mieszkać - nie byłoby, co tam robić.
Białystok - miasto fajne do odwiedzin, jednak do mieszkania? Nie wiem czemu, ale wg mnie raczej nie. Za to niedawno zdziwiło mnie to miasto - mają 2 centra handlowe!
Łomża - miasto zdecydowanie przereklamowane, nieładne i byle jakie. Mają kompleks na punkcie braku władzy - od lat wojują z Białymstokiem próbując odebrać im tytuł stolicy woj. Podlaskiego. Za to dorobili się niedawno sukcesu, dzięki któremu nie będzie ekspresówki S8 z Białegostoku do Augustowa i Suwałk. Będzie trasa S61 z Warszawy i Ostrowi Maz. do Suwałk i granicy z Litwą w Budzisku.
Alex - 25 lut 2010, o 18:39
Miejscowy przysmak to knysze (najlepsze są na dworcach PKP i PKS)Amen! Jedyna dobra strona Wrocławia.
Leming - 15 wrz 2010, o 15:36
Phi.
Zielona Góra - Prawie największa wieś w Polsce, zaraz za Warszawą (ale nie na mapie, bo zrobiła by się aglomeracja), do której i tak jest dalej niż do Berlina. Znana z prezydenta miasta który odcina penisy i przyspiesza budowę dawno obiecanego basenu przypadkowo pod koniec kadencji, oraz przypomina o tym na wielkiej ścianie z napisem 'Dopełniłem obietnic' niedaleko ratusza. Zielona Góra to właściwie deptak otoczony małymi wsiami, stacjami benzynowymi i hipermarketami które już dawno powybijały małe 'domowe' sklepiki, no chyba, że taki hipermarket akurat się gdzieś po prostu nie zmieścił. Przemysł tu umarł, wszystko jest sprowadzane. Jeśli ktoś ukradł ci portfel, nie strzęp sobie niepotrzebnie gardła i nie próbuj krzyczeć 'Złodziej!'
Ostały się jeszcze ryneczek albo dwa.
Otoczona gęstymi, pięknymi i wielkimi połaciami lasów, pod warunkiem godzinnego spaceru w kierunku przeciwnym do miasta.
Lokalizacja N̨Í̜̤ĚÍĚťÍO̧ĚRĚŹYĚśÍĚťĚÍś ÍĚŽÍ
LÍĂĚ ÍĚŠÍĚ MĚŤĚŻÍÍĚĚŽIÍŹĚĚťNĚźĚźĚŽĚ Í̲GÍŹÍĚŠÍĚÍA̧͏̸̎ÍÍĚÍĚĚŻĚŚ
Alex - 15 wrz 2010, o 15:42
No to wrażenia z rocznego poznawania GOP-u.
(jakby ktoś nie wiedział to takie rozciapane w lewym dolnym rogu mapy Polski).
Tychy - wywozi się tam gruz a przywozi spowrotem piwo i Fiaty, Wiadomo że tam kończy się cywilizacja. A jak cały KZK GOP ma ujednolicone bilety tak w Tychach mają inne...
Sosnowiec - obywatele tego miasta się nie myją (z wyjątkiem Judasa któy w związku z tym nie wychodzi z domu ) przez co posiadają zupełnie inaczej zorganizoawne centra handlowe (zawsze przy wejściu jest papier toaletowy i mydło oraz hasła promocyjne typu:
"Użycie mydła spowoduje że będzie mniej śmierdział" albo "Używanie papieru toaletowego może powodowac iż odkryjesz że część twej bielizny nie jest koloru brązwoego" ).
Chorzów - postapokaliptyczne rejony dworca CHorzów Batory, tak przerażające że wg. plotek tam ma być kręcona ekranizacja Fallouta. Jedno rondo, park logistyczny i Biedronka.
Dąbrowa Górnicza (zwana pieszczotliwie Hujową) - mają chutę, Arcan chodzi tam spać a czasem przyjeżdza Bronek Komorowski popatrzeć na płynącą surówkę. Mają dobre kebaby.
Ogólnie tutaj wszędzie śa dobre i tanie kebaby i robią je autentyczyni Turcy. Zapewne najbliższy spis ujawni że Śląsk zamieszkują głównie turasy
Będzin - targowisko i zamek. Ale bankomatów ni ma...
Myslowice - mieszka tam kapela Myslovitz ale burmistrz zwija im dziurawy asfalt i wyłącza wieczorem lampy. Giełda samochodowa na której kupisz lusterko które wczoraj urawno ci z auta w Tychach, albo w Chorzowie, albo gdzieś indziej. Jak ci skraadli całe auto szukaj go tam. Możan też tutaj nabyć wschodnie fajki, złoto i dolary po przystępnych kursach. Zapewne większośc mieszkańców to tak naprawdę rosjanie, ukraińcy i białorusini.
Katowice - duża ilośc antykwariatów i lombardów oraz budek z kebabami (wszystkie godne polecenia oprócz tej na Skargi, naprzeciwko Stawowej). Dworzec PKP paskudny ale zaczyna się przebudowa. Połowa ogłoszeń o pracę to telemarketing, ale połowa z nich to oferty wydawnicta Piętka któe ma kał centra w stylu wczesnego Gierka (oni kręcą ręcznie numery!) W centrum co rusz spotykamy sklepy z 'legalnymi dopalaczami' Polecam imprezy pod Spodkiem organizowane przez miasto, zajebisty sprzęt nagłaśniający i świetne fajerwerki
Powyższy tekst jest opinią w pełni subiektywną i ne ma na celu obrażania nikogo (chyba...).