Wróciłem z ferii :-)
autor: ojciec - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 2:06 pm
Byłem, wróciłem. Gdzie i skąd - tego nie muszę chyba pisać.
O moim "pierwszym razie", w drugiej części (za reklamami).
Tym razem w składzie nieco okrojonym ale z drugiej strony - mocno powiększonym (+"koledzy": brat, szwagier i kuzyn z dodatkami). Wyjazd krótszy niż zazwyczaj, jednak mocno eksploatujący*. Tegoroczne wyczyny narciarskie były pod hasłem: "jeżdżę, jak jeżdżę i tak mi pasuje."
W zakresie narciarstwa rodzinnego mam tę satysfakcję, że 2xKC zdecydowanie polubiły najstromsze odcinki i każda na swój sposób atakowała stok bez zważania na nachylenie i na warunki na trasach. A przygotowanie stoków było bez zarzutu.
Jedyne, nieznaczne utrudnienia wynikały z dosyć częstych opadów śniegu i szybkiego tworzenia się kopnych muld, przez które najczęściej można było bez problemu przejeżdżać. Generalnie to po czym się jeździ w TT (Trockental) znacznie odbiega od innych, sztucznie naśnieżanych stoków być może za sprawą samego śniegu, a może ze wzgledu na b.małe obciążenie wyciągów. Nie ma się co dziwić, w końcu w sasiedztwie N.Sącza, a nawet samej Piwnicznej powstało parę nowych wyciągów. ...
... No dobra, nie będę owijał w bawełnę: TT schodzi na psy. Nie. Na psy to już zeszło jakiś czas temu, teraz jest tragedia, narciarskie zadupie. Żal mi to mówić, bo mam do tego miejsca sentyment. Jedyna czynna buda na szycie góry, w której można było kupić choćby piwo lub gorącą czekoladę jest zamknięta. Buda ta i tak była (jest) tak obskurna, że jej fotografia w sepii niczym nie odbiega od kolorowej, a spożywanie ww. napojów możliwe było ze względów estetycznych tylko na ławkach na zewnątrz. Na dole doliny tzw. Hotel Górski będący do ubiegłego roku czynnym skansenem epoki Gierka jest zamkniety na cztery spusty, a wraz z nim niezły i taniutki serwis narciarski. Jedyną gastronomię tworzą budki i namioty ze standardowym menu: herbata, zapiekanki, batony, itp.
Spośród chyba dziesięciu wyciągów czynne były tylko 4. Jeden - na szczęście - najlepszy i 3 na polankach, o śr. przewyższeniu ok. 40m. To, że kazdy ma swoje bilety i swój ratrak (wiecej niż w Wierchomli ) jest w TT normą. Wieczorna jazda jest tylko na małej polance, bo na dużym wyciągu nie ma kto jeździć. W końcu dojazd i infrastruktura kulinarno-sanitarna są od nastania gospodarki rynkowej równoprawnymi składnikami narciarstwa zjazdowego.
Dojazd - jak zwykle wymagający łańcuchów lub 4x4. Droga nie jest odśnieżana, bo muszą na tym zarobić górale dowożący do wyciągów saniami. Wprawdzie ludzi jest coraz mniej, bo ci sami górale lub ich rodziny blokują tereny narciarskie. Zarówno obecne-byłe (moja ukochana "ścianka" zarosła już prawie metrowej wysokości brzózkami i innymi krzaczorami) tereny narciarskie lub te, na których planowano wybudowanie krzesła są ciągłym źródłem konfliktów. Zarówno z właścicielami wyciągow, jak też pomiędzy sąsiadami. Skoro sąsiadka, którą niecierpię zgodziła się na wyciąg w tym miejscu, to ja(!) się nie zgodzę - brzmią typowe słowa tubylców. I tak ta "karuzela" się kręci. W efekcie, co roku "odpadają" jej kolejne siedzenia, a za jakiś czas się zatrze i wszystko stanie.
Jeśli szanowny/-na czytelnik/czytelniczka dotarł/-a do tego miejsca, jakże nużącej opowieści, to zapyta: co on tam robił?
Jednak dom, w którym mieszkałem odbiega od otoczenia i zapewniał mi całodzienny wikt, towarzystwo dla mnie i dzieci oraz przyzwoite warunki sanitarne. A wyciąg, na którym mi najbardziej zależało był do ujeżdżania od 9-17 przy zerowych albo prawie zerowych kolejkach, a więc do całkowitego zajeżdżenia się. Jak zwykle śniegu nie brakowało, a dziewicze
odcinki były również cały czas do mojej dyspozycji.
Będąc w tamtych stronach zahaczyłem o Wierchomlę i pozwoliłem sobie zrobić rozpoznanie bojem nowego stku w Rytrze. Jest to całkiem stroma górka z 4-osobowa kanapą i porządnym talerzykiem. Nachylenie i długość są podobne do Palenicy w Szczawnicy. Można tam zabawić się w porządny speed, tym bardziej, że jest sporo miejsca, gdyż stok jest w przeważającej części bardzo szeroką polaną. Wrażenie bardzo pozytywne: przylegające do siebie dwa stoki o zróżnicowanym stopniu trudnosci, zaplecze gastronomiczne spełniające wszelkie potrzeby (wewnątrz i taras z widokiem na stok), serwis narciarski (gdzie facet wie, co to jest podniesienie krawędzi i kąt różny od 90st.) a także naprawdę przystępne ceny wyciągów. Baza noclegowa w Rytrze istaniała zawsze i widzę w tym ośrodku bardzo poważnego kandydata na nowe miejsce na przyszły WZF. W pobliżu są Wierchomla (ok. 25km), Piwniczna z nowym stokiem (orczyk, naśnieżanie, oświetlenie, itp.) oraz Trockental dla lubiących ..::hardcore::.. .
-----------------------REKLAMA--------------------------
Przyjedź do Trockental. Tego nie znajdziesz nigdzie!
Niezapomniane wrażenia dla Ciebie i Twojej rodziny.
-----------------------REKLAMA--------------------------
A teraz o moim pierwszym razie na tyczkach. Jeździłem już parę razy na ustawionej trasie ale zawsze był to slalom gigant z firmy albo podobne imprezy. Tym razem w TT na jednej z polanek chłopcy z miejscowej szkółki ustawili pojedyncze tyczki (przegubowe ). Oczywiście tak dla checy, bo zawodów żadnych nie było. No i wreszcie - ja amator pospolity niedzielnego narciarstwa rodzinnego - mogłem pozbijać te patyki. Spodziewałem się, że będzie to-to stawiało większy opór ale puknięcie wystarczało, by sie prawie kładły na śniegu. Fajna sprawa. Jak się przekonałem, nie trzeba specjalnie w nie celować, bo same się pchają pod (raczej przed) dłonie. Spodobało mi się to. Ale... jak się okazło po upływie kilkudziesięciu godzin, bolą mnie środkowe stawy palców: wskazujących i serdecznych w obu rękach.(!?!) Czy dlatego, że trasa nie była specjalnie nachylona i zbijałem końcem ochraniacza a nie u jego nasady? A może trafiałem również nieosłoniętymi palcami, chociać co ciekawe - mniej bolą palce wskazujące, co by sugerowało, że ochraniacze są za miękkie i one pośrednio uderzały w stawy (widok ochraniaczy na zdjęciu.) Zawuważyłem również, że aluminiowe kijki za paredziesiąt zł za komplet wyginają się jak miedziany drut. Trzeba będzie ochraniacze założyć na coś z lepszej półki.
Z tego co mi jeszcze w pamięci utkwiło, to dzwon na zmrożonych muldach w Wierchomli. Zostawiłem narty na wcześniejszej, a w następną wpakowałem się klasycznym szczupakiem z takim impetem, że usłyszałem tylko głośny stuk kasku i przez kilkanaście sekund trudniej mi się oddychało. Na szczęście wszystkie członki wyszły ze zdarzenia bez szwanku.
poz &y
_________
*) kolana
autor: ojciec - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 2:08 pm
...kolejne fotki...
autor: ojciec - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 2:09 pm
i jeszcze ochraniacze.
autor: torek - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 2:37 pm
Jestem Z Ciebie zadowolony
autor: muzin - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 2:40 pm
Cieszę się Twoim szczęściem
widzę że przygoda na tyczkach się spodobała,no cóż i zazwyczaj jeszcze wciąga ale jesli chcesz się pobawić jeszcze bardziej to musisz pomyśleć o zmianie gard gdyż te które posiadasz strasznie bija po palcach (także pełne sa niezastąpione) i oczywiście golenie na piszczele a wtedy jazda na tyczkach nabiera całkowicie innych kolorów.Nie myślisz o tym że boli ale jak przyspieszać i mimo tego że nie jestesmy zawodnikami i nigdy nimi nie będziemy to jednak mozna się bardzo fajnie pobawić i nie potrzeba wielkiej górki -wystarczy tylko fajnie postawić slalomik...
Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych szaleństw na tyczkach
Marcin
autor: Lechu - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 2:42 pm
checyRelacja fajna, masz zaliczone , tylko ta wzrastająca z roku na rok siermiężność zniechęca ..
autor: Maciek - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 4:04 pm
Relacja od bidy ujdzie
Zdjęcia fajne.
Za reklamę stawiasz piwo
autor: tomek - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 6:48 pm
Ale kaszana ...
... nie było piwa
autor: romex - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 7:30 pm
Nie zawiodłeś i tym razem. Solidna firma.
autor: ojciec - Zamieszczono: czw lut 23, 2006 10:49 pm
Ale kaszana ...
... nie było piwaNo bez jaj! "Piwo" pojawiło w tekście oraz na zdjęciu (sepia.jpg).
Polecam naukę czytania tekstu ze zrozumieniem i kupno okularów.
poz &y
autor: zbyszek - Zamieszczono: pt lut 24, 2006 6:50 am
Impresja "idziemy na narty" zdecydowanie najlepsza.
Jako zdjątko uniwersalne każdy może sobie je wkleić do profilu
No może poza Qbasem
pozdrawiam,
autor: tomek - Zamieszczono: pt lut 24, 2006 8:09 pm
tomek napisał:
Ale kaszana ...
... nie było piwa
No bez jaj! "Piwo" pojawiło w tekście oraz na zdjęciu (sepia.jpg). Evil or Very Mad Evil or Very Mad
Polecam naukę czytania tekstu ze zrozumieniem i kupno okularów. Razz Razz Ciekawe kto napisał .... "Jedyna czynna buda na szycie góry, w której można było kupić choćby piwo lub gorącą czekoladę jest zamknięta." ???? i weź tu troskę okaż
autor: Darek - Zamieszczono: pt lut 24, 2006 8:32 pm
i weź tu troskę okażLudziska są niewdzięczne.
autor: Jacol - Zamieszczono: sob lut 25, 2006 11:50 am
Jednak dom, w którym mieszkałem odbiega od otoczenia i zapewniał mi całodzienny wikt, towarzystwo dla mnie i dzieci oraz przyzwoite warunki sanitarne. A wyciąg, na którym mi najbardziej zależało był do ujeżdżania od 9-17 przy zerowych albo prawie zerowych kolejkach, a więc do całkowitego zajeżdżenia się. Jak zwykle śniegu nie brakowało, a dziewicze
odcinki były również cały czas do mojej dyspozycji. I to jest największa zaleta Suchej (dla mnie też) choć muszę przyznać, że dawno tam nie byłem. Ostatnio tylko w lecie na rowerek:)
Pozdr
Jacol