ďťż
Zakaz jazdy na nartach po alkoholu





autor: Andrzej K - Zamieszczono: pn lut 05, 2007 12:30 pm
Zakaz jazdy na nartach po alkoholu i ograniczanie liczby ludzi na konkretnej trasie narciarskiej - takie przepisy zakłada nowy projekt Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - podaje "Gazeta Krakowska".

Prace nad nowymi uregulowaniami rozpoczęto w MSWiA rok temu na polecenie wicepremiera Ludwika Dorna.

Prace są już bardzo zaawansowane - zapewnia rzecznik MSWiA Witold Lisicki. Będzie to rozporządzenie Rady Ministrów. W projekcie jest wiele zmian i nowych rozwiązań. Chcemy m.in. zabronić uprawiania turystyki górskiej, czy korzystania z urządzeń sportowych pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Mamy tu na myśli np. narkotyki. A zgodnie z zapisami w ustawie, trasa narciarska, wyciąg, to właśnie urządzenie sportowe - mówi.

Według informacji przekazanych gazecie przez ministerstwo, trwa właśnie dyskusja czy do nowych przepisów włączyć też ograniczanie ilości narciarzy na konkretnej trasie (byłaby wówczas określana "chłonność" danego terenu).

Proponowane zmiany budzą jednak kontrowersje. Pojawiły się bowiem m.in. informacje, że trzeźwość narciarzy mogliby sprawdzać ratownicy górscy.




autor: Jack - Zamieszczono: pn lut 05, 2007 12:45 pm
Swietny pomysl.
Proponuje jeszcze wprowadzenie obowiazkowej jazdy w kamizelkach odblaskowych.
Kazdy narciarz powinien byc wyposazony w trojkat ostrzegawczy. W razie przewrocenia sie na trasie trojkat nalezy umiescic 15 metrow wczesniej. Oprocz tego obowiazkowa apteczka i lopata.
A no i oczywiscie prawo jazdy na nartach tez trzeba wprowadzic.
Nie moze byc tak zeby ktos bez specjalnych uprawnien jezdzil po trasie czerwonej, czy czarnej.
I ograniczenia predkosci tez powinny byc wprowadzone. Zeby latwiej wdrozyc te przepisy kazdy narciarz obowiazkowo powinien miec tablice rejestracyjne przymocowane do tylka i do kasu z przodu.
Za brudne szybki od gogli tez bedzie mandacik.



autor: pawel - Zamieszczono: pn lut 05, 2007 2:18 pm

Kazdy narciarz powinien byc wyposazony w trojkat ostrzegawczy. W razie przewrocenia sie na trasie trojkat nalezy umiescic 15 metrow wczesniej

mala poprawka.
Trojkat ma byc ustawiony przed (a nie po) planowanym dzwonem



autor: Lechu - Zamieszczono: pn lut 05, 2007 2:25 pm
Ewidentnie pijanych eliminować trzeba bez dwóch zdań ale ściganie gości za jedno piwko* czy dwa to gruba przesada.
A próba napuszczenia na narciarzy ratowników czyli ludzi niosących pomoc to już świństwo jakie chce się zrobić ratownikom, od ścigania jest kto inny a nie GOPR.

Zgadzam sie ze niektórzy potrafią przesadzić i stanowią zagrożenie na stoku, niektórzy nawet na trzeźwo nie mówiąc już o nalanych do pełna.
Może wprowadzić liberalną normę zbliżoną do tej która swego czasu obowiązywała na drogach w części krajów europy zachodniej zanim ją zaostrzono. Kiedyś w FRN było 0,5 albo i 0,8 promila a i 1,0 promil był dopuszczalny w jednym z krajów i jakoś się ludzie nie zabijali nałogowo.
A różnica miedzy prowadzeniem auta a jazdą na nartach jest jednak spora.
Dużo zależy od charakteru ludzi i umiejętności zachowania się, alkohol jest dla ludzi ale tylko dla normalnych ludzi.
Gości co mają powyżej promila to spokojnie widać i bez alkomatu wyłapać ich nie problem ... no chyba że ktoś jest wyjątkowo odporny i umiejący się zachować to po co go ścigać

Przecież przyjemność wypicia piwka czy nawet dwóch w najprzedniejszym Towarzystwie na stoku, w słoneczku i przy wyciągniętych błogo, umęczonych kopytkach jest tym o czym nie tylko lekko wyleniałe tygryski marzą najbardziej . Nie zabierajmy sobie tych chwil idiotycznymi zakazami i zamartwianiem się czy już mam 0,2 promila czy jeszcze nie .... zgroza

Z tych propozycji można wnioskować że idziemy w stronę państwa policyjno restrykcyjnego więc może do Jack'owych propozycji dopisałbym jeszcze obowiązek biegnięcia przed narciarzem umyślnego z czerwoną chorągiewka i ostrzegania innych jak to było w początkach motoryzacji

*ostatnio nawet nasz pan prezydent tłumaczył wojewode mazowieckiego ze jazda rowerem po jednym piwku to nic złego i nie ma o czym gadać




autor: Javol - Zamieszczono: pn lut 05, 2007 6:15 pm
Mozemy sobie gadac, ze nie chcemy, aby nas kontrolowano i ograniczano. Ale jesli sie widzialo, co alkohol (+brawura) moze spowodowac, to wydaje mi sie, ze lepiej zakazac alkoholu na stokach niz nic nie robic (jak bylo do tej pory). Oczywiscie najlepiej, aby obowiazywaly rozsadne przepisy odnosnie alkoholu - np. drogowe lub troche lagodniejsze.

Lechu, nie zgodzilby sie z Toba, ze prowadzenie samochodu jest bardziej niebezpieczne lub trudniejsze niz jazda na nartach. Skutki zderzen sa rownie katastrofalne - co widac po statystykach polskich. Poza tym wielu twierdzi i udowadnia, ze po flaszcze (a nawet wiecej) mozna jezdzic samochodem bez wypadku. Problem w tym, ze czesci sie nie udaje. Tak samo chyba jest na stoku.

Sorry, ale naleze do osob, ktore przed zaczeciem zjazdu wypatruja za soba "kamikadze" i chcialbym wiedziec, ze jest wsrod nich mniej nawalonych.

Pozdrawiam,



autor: Lechu - Zamieszczono: wt lut 06, 2007 9:14 am
Lechu, nie zgodzilby sie z Toba, ze prowadzenie samochodu jest bardziej niebezpieczne lub trudniejsze niz jazda na nartach.



autor: Andrzej K - Zamieszczono: wt lut 06, 2007 10:00 am

Też rozglądam się za wariatami na stoku i staram sie ich unikać.
i jak najbardziej


Proponowane zmiany budzą jednak kontrowersje. Pojawiły się bowiem m.in. informacje, że trzeźwość narciarzy mogliby sprawdzać ratownicy górscy.
a ja się zastanawiam na jakiej podstawie
bo to trochę tak jak teraz z policją municypalna
płaczą, że nie mają co robić bo sąd orzekł, że nie mogą łąpać kierowców na radar i jeszcze parę innych rzeczy a przecież wystarczyło przeczytać kodeks drogowy
i tu może wyjść podobny dziwotwór, wyjdzie rozporządzenie ale nie zgodne z innymi przepisami i i tak nie będzie można go stosować



autor: Jack - Zamieszczono: wt lut 06, 2007 10:35 am

Ale jesli sie widzialo, co alkohol (+brawura) moze spowodowac, to wydaje mi sie, ze lepiej zakazac alkoholu na stokach niz nic nie robic (jak bylo do tej pory).

No wlasnie co widziales? 100'ki katastrof narciarskich spowodowanych alkoholem?
Poprosze o statystki, o konkretny raport, ktory uzasadni wprowadzenie takiego przepisu.
Gorale napewno beda sie cieszyc z takiego przepisu, bo przeciez dzieki temu gory stana sie bezpieczniejsze. Tlumy madrych i przezornych turystow beda walic drzwiami i oknami w Polskie gory, bo bedzie tu duzo bezpieczniej niz w Alpach

Dwoch moich znajomych zginelo w Polskich gorach na nartach.
Zaden z tych wypadkow nie mial nic wspolnego z alkoholem.
Jesli ktos naprawde chce stworzyc bezpieczniejsze srodowisko do jazdy na nartach to ma ogromne pole do popisu w PL i wcale nie trzeba zaczynac od idiotycznych zakazow.



autor: Javol - Zamieszczono: czw lut 08, 2007 6:50 pm

Oczywiście że jest bardziej niebezpieczne, nie te prędkości na nartach, nie te masy przemieszczane, nie ta ilość ludzi (w pojeździe i na chodniku) i parę innych czynników. Kłania się elementarna fizyka.

Zapewniam, że podstawy fizyki przyswoiłem. "Predkosci nie te", ale prawie brak stref zgniotu na narach; "nie ta ilość ludzi" - chyba zartujesz, czy nigdy nie bywasz na stokach w Polsce ; A jesli chodzi o fizyke, to o skutkach zderzenia (zakładam całkowite zatrzymanie) dla człowieka decyduje predkosc oraz droga wyhamowania. Kiedy dochodzi juz do zderzenia na nartach droga ta jest prawie zero, natomiast w samochodzie (strafa kontrolowanego zgniotu + poduszka itp) 1-1,5 metra. Roznica jest diametralna z punktu widzenia chwilowych przeciazen.
Ja takiej fizyki sie uczylem, ale oczywiscie moge sie mylic, co do podejscia do problemu.


Katastrofa to jest jak ginie wiele osób

Dla osoby poszkodowanej jest to katastrofa, kiedy bez jej winy znajduje sie w szpitalu i pol biedy jesli tylko z obrazeniami nog,czy rak - mniej "przyjemne" sa skutki obrazen wewnetrznych szzegolnie mozgu. I wydaje mi sie, ze rozpatrywanie z punktu widzenia jednostki jest zupelnie inne niz spoleczenstwa jako calosci. W drugim przypadku rzeczywiscie jest to malo znaczacy epizod.


... posługiwanie się takimi argumentami to demagogia...

Tez jestem tego zdania, ale niektórzy uzywaja tego argumentu - czyli swoja "zachowanie" przy danej dawce alkoholu przekladaja na innych, a to nie jest wlasciwa droga do stanowienia regulacji.


100'ki katastrof narciarskich spowodowanych alkoholem?


Tylko w zeszlym roku bylem swiadkiem (zdarzen, nie ich skutkow) trzech powaznych wypadkow na Kasprowym, z tego ten spowodowany przez "podpitego" byl najgorszy. Naprawde widok katapulty moze byl ciekawy, ale pozniej "staczajacej sie bezwladnie kupy kobiecego miesa", z ktora kilka chwil temu rozmawialem oraz wydluzajaca sie smuga krwi na sniegu, byl dla mnie przezyciem tragicznym i sadze, ze dla tej kobiety tym bardziej. Wiec jesli mam sie opowiedziec za pozostawieniem obecnego stanu rzeczy lub dyrastycznymi ograniczeniami - wybieram to drugie. Oczywiscie zgadzam sie, ze najlepsze podejsciebyloby gdzies "po srodku". Moje zdanie jest, ze normy drogowe w tej sprawie sa znane i nie specjalnie drakonskie. Natomiast nie podoba mi sie (sorry za szczerosc) fakt kpienia z kogokolwie, kto chce w tej sprawi cos zmienic. Nawet jesli sie myli, co do ostrosci srodkow, to nie powod do szyderstw - i nie ma tu znaczenia opcja polityczna.
Co do statystyk - w zeszlym roku jak dobrze pamietam zginely na nartach 3 osoby. Jesli przeliczymy to na liczbe kilometrow przejechanych przez wszystkich narciarzy w Polsce oraz te adekwatne liczby podstawimy pod ruch drogowy to wyjdzie w przyblizeniu podobne wyniki, a w kazdym razie nie wskazuja one, aby narty byly istotnie bezpieczniejsze niz jazda po polskich drogach :
Narty: 3 ofiary smiertelne; liczba narciarzy zalozmy 8 mln; kazdy przejechal w Polsce w sezonie nie wiecej niz 10 km (wiekszosc jezdzi raz w roku) - (10km x 8 000 000) / 3 ofiare = 26 666 667 km / ofiare
Drogi: 4500 ofiar: prawie wszyscy przemieszczaja sie czyli 36 mln; przecietna liczba km w roku zalozmy 5 000 km - (5 000 x 36 000 000) / 4500 = 40 000 000 km / ofiare.