ďťż
Zakopane w ferie





autor: Romek - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 9:54 am
Pod koniec stycznia podjęliśmy dość karkołomną decyzję wyjazdu last minute do Zakopanego od 5-go do 13 lutego.

Chyba sam nie podejrzewałem siebie o to, że kiedykolwiek będę się pchał w ferie do Zakopca, ale okazało się, że nasi dobrzy znajomi wybierają się w tym właśnie czasie i...

Minął już tydzień od powrotu więc należy się nareszcie krótkie podsumowanie.

Kwaterunek załatwiliśmy w COS-sie przy rondzie kuźnickim.

W sumie 7 dni na nartach i był to od sześciu lub nawet siedmiu lat mój najdłuższy wyjazd na narty

- 3 dni na KW, 1 dzień na Szymoszkowej, 2,5 dnia na Małym Cichym, 0,5 dnia na Harendzie. Do tego jeszcze 2 wieczory na Nosalu.
- Najdłuższe stanie w kolejce - 15 min. w Małym Cichym. W pozostałych miejscach MAKS. 3-5 minut!
- Na Krupówkach 2 razy
- W Kolibeczce 3 kolacje (więcej nie daliśmy rady, bo te porcje...)
- Basen w COS zaliczony 4 razy.

Śniegu wszędzie pod dostatkiem z wyjątkiem Harendym, o której za chwilę napiszę trochę więcej. Ślizgi więc prawie nienaruszone

Kontuzji i innych nieprzyjemnych momentów - 0 (zero)!

O poszczególnych miejscach nie będę wiele pisał, bo wszyscy je doskonale znacie. KW jak zwykle niesamowity i trochę szkoda, że w wiekszej części zamglony (ale słoneczko też czasami wychodziło).
Aż wstyd się przyznać, ale okazało się, że w niedzielę 12-go na jednym stoku (Gąsienicowa), w tym samym czasie przebywało trzech Forumowiczów, którzy w żaden sposób się nie umawiali. Niestety tylko dwóch spotkało się i poznało.... Tym trzecim byłem ja

Z nowych stoków zaliczyłem Harendę, ale dość pechowo dla tej górki, trafiliśmy tam w momencie gdy mieli awarię armatek, a na dodatek w słoneczny i ciepły dzień. Jeździło się więc po ciężkiej, lekko brązowej brei i bardzo szybko przenieśliśmy się stamtąd na inny stok. Szkoda, bo górka, choć krótka, wygląda na przyjemną. Widać jednak, że dopiero zaczynają i brakuje doświadczenia w przygotowaniu stoku. Na dodatek jadąc kanapą zauważyliśmy nagle koziołkującą po stoku w dół armatkę śnieżną!!! Zrobiła na szczęście dwa kozły i zatrzymała się na siatce ograniczającej stok dla narciarzy. Gdyby pokonała tę przeszkodę, to....

W sumie bardzo przyjemny wyjazd z dużą ilością nart, co nie do końca było dla mnie oczywiste przed wyjazdem. Ale udało się i baaaaaaardzo się z tego cieszę!




autor: Katka - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 6:13 pm
No to może ja się podłączę regionalnie
Po raz pierwszy od lat ... 15 byłam w Bukowinie Tatrzańskiej podczas ferii. Strach przed tym, że zima skończy się wcześniej niż ostatni turnus szkolnej przerwy skłonił mnie do tej desperacji. Kolejki a i owszem były, ale to nie było niespodzianką. Bardziej zaskoczyły mnie obyczaje w takiej kolejce panujące. Każdego dnia myślałam o tym, że muszę Was o to zapytać, więc pytam - Czy wszędzie teraz jest tak, że ludzie depczą sobie na potęgę po nartach??? To jakaś totalna plaga! Nie ma mowy o słowie "przepraszam", a wysunięcie własnej narty spod narty "obcego" traktowane jest jak złośliwość, ponieważ wtedy "obcy" bezradnie (bez kijów) zsuwa się z górki w dół, aż trafi na inne narty, na których znajdzie spokojną przystań. Większość nart w kolejce miała znaczek wypożyczalni, więc domyślam się, że to był brak motywacji do dbania o sprzęt, ale nie tylko o sprzęt tutaj chodzi, ale i o kulturę. Zasada "byle do przodu" obowiązywała bez względu na wiek i płeć. To tyle, jeśli chodzi o marudzenie.
Poza tym fajna zima (szczególnie w sobotę 17go lutego), a widok ośnieżonych Tatr o poranku wynagradza kolejkowe przepychanki



autor: Jack - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 6:48 pm

Czy wszędzie teraz jest tak, że ludzie depczą sobie na potęgę po nartach?

Prawie wszedzie. Jedyne miejsce gdzie sie z tym zjawiskiem nie spotkalem to Kanada. Mimo ze miejscami kolejki byly dosc spore...



autor: torek - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 7:26 pm
Potwierdzam. Zdecdowanie wszedzie i nikt na to nie zwraca uwagi poza Polakami. Tylko nasi protestowali i zwracali uwagę. To co się działo na Rodelli w porze powrotów do "swej" doliny przypominało najgorsze czasy u nas z lat 70 i 80-tych
Ja mam swój ulubiony sposób częściowo zabezpieczający przed deptaniem. Przed wejściem do "ciasnej" kolejki pod kontrolą wzroku wykonuję naprzemienne wysokie uniesienie tyłu narty i błyskawiczne "wdepniecie" w podłoże, żeby niby snieg oobsypać Potem już w kolejce niby już nie patrząc tak jeszcze dwa-trzy razy. Nie twierdzę, że to zabezpiecza, ale ci z tyłu trochę bardziej uważają.




autor: Katka - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 7:38 pm

Przed wejściem do "ciasnej" kolejki pod kontrolą wzroku wykonuję naprzemienne wysokie uniesienie tyłu narty i błyskawiczne "wdepniecie" w podłoże, żeby niby snieg oobsypać
Niezły sposób.
Pamiętam kolejki z PRLu. Były dwa razy dłuższe, ale jednak kiedy ktoś komuś wjechał na nartę, to od razu był raban i przeprosiny. Trochę przykro, że idziemy w tę stronę...



autor: Darek - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 8:44 pm
A, mi deptanie po nartach ( co im od tego ubędzie?) niespecjalnie przeszkadza, olewam to.



autor: torek - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 9:10 pm

co im od tego ubędzie?
Jak to co? Będziesz miał rysy



autor: Andrzej K - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 9:16 pm

Będziesz miał rysy
z góry mogą być
ważniejsze jest samemu nie deptać bo potem są rysy z dołu



autor: torek - Zamieszczono: wt lut 20, 2007 9:28 pm
I oooooo toooooo chooooodzi



autor: zagronie - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 8:17 am
Ja zdejmuję narty i trzymam grzecznie w rączce. Najgorsze jest nadepnięcie na dziób. Może to doprowadzić do rozwarstwienia narty. A tak ogólnie to bardzo nie lubię kolejek, choć nie jest to to, co w PRL. Jedyna rada to wczesne wstawanie. Kolejek nie ma. Zaliczy się kilka szybkich zjazdów, aby nie było wyrzutów sumienia. Nie mówiąc o stoku, który rano jest przyzwoity.

Pozdrowienia



autor: Romek - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 8:25 am
Ja, stojąc w Małym Cichym w kolejce, również doświadczyłem tego deptania po moich nartach. Na początku irytowało mnie to mocno, ale później zwróciłem uwagę, że faktycznie szkody są praktycznie nie zauważalne więc odpuściłem sobie emocje i wrzuciłem na luz Tym bardziej, że często warunki były trudne dla początkujących narciarzy, którzy na wyślizganym podłożu, przy małym spadku terenu i kijkach w jednej ręce, tracili równowagę.



autor: zagronie - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 8:47 am
Stary, doświadczony kolejkowicz sobie zawsze poradzi. Gorzej z niedoświadzconymi i słabymi fizycznie. Niedawno temu stałem w kolejce w Szczyrku, na Julianach(chyba się nie pomyliłem z nazwą). Przede mną stałą młoda dziewczyna, której zblokowano narty z przodu i z tyłu. W dodatku spychano ją w bok, na zewnątrz kolejki. Niech pani zdejmie narty-powiedziałem i idzie przedemną. Stałaby jeszcze długo! Przez lata jeżdżenia znam wszystkie triki, tych co się wpychają. Nie jestem też osobiście bez winy. Czasami korzystam z tej wiedzy, ale bez przesady.

Na nierównym terenie kłopot w kolejce sprawiają sobie też słabsi narciarze, którym ktoś wbił do głowy, że na karwingach jeździ się bez kijków.

Pozdrowienia



autor: lusnia - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 4:13 pm
Ja już się odzwyczaiłem od kolejek. Jeżdżę w Polsce w dni robocze, a w Alpach w miejscowościach, w których nie depczą mi po nartach, a zwłaszcza na trasach, na których mogę być nawet samotny
Chyba, że względy towarzyskie przeważą...



autor: Katka - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 6:09 pm

Najgorsze jest nadepnięcie na dziób.
Najgorsze było, kiedy facet samochodem przejechał mi po wiązaniu Po prostu w tym roku jakieś fatum! W dodatku to był pierwszy wyjazd na nowych nartach. Może też i dlatego tak mnie serducho bolało. Na szczęście śnieg był głęboki i (mam nadzieję) nic się nie stało. Trudno ocenić na oko, czy coś w środku nie poszło, ale przejeździłam kilka następnych dni, więc wygląda na to, że jest OK.

A, mi deptanie po nartach ( co im od tego ubędzie?) niespecjalnie przeszkadza, olewam to.
A mnie przeszkadza, bo konsekwencją tego jest fakt, że stoję jak cypel w kolejce, a po bokach ludzie przepychają się po moich deskach i jadą już do góry, kiedy ja ciągle czekam w kolejce. To tak jak skręt z lewego pasa w prawo. Chodzi o zasady.

Na nierównym terenie kłopot w kolejce sprawiają sobie też słabsi narciarze, którym ktoś wbił do głowy, że na karwingach jeździ się bez kijków.
To prawda. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego ludzie wolą stoczyć taką walkę pod wyciągiem, łapiąc się płotków i czego tylko się da, zamiast po prostu zabrać kije i poruszać się w kolejce bez kłopotu. Ale każdy ma jakiś swój patent na frajdę.

Jedyna rada to wczesne wstawanie.
Odpada. Cały rok wstaję o 5:30. Podczas urlopu muszę spać



autor: Katka - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 6:34 pm
Ale tak naprawdę było bardzo fajnie



autor: Katka - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 6:36 pm
Skoro opcja fotek tak świetnie działa, to może jeszcze drzewka



autor: torek - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 7:25 pm
Czy na trzecim zdjęciu, to "Klin"? Mój Boże, ile wspomnień.
A co słychać na Szymkówce, na której pewnego styczniowego poranka 1973 roku cały przejęty, szczęśliwy i dumny w nowych San Marco wpiąłem się w Junior Metale zaopatrzone w Markery Juniory. To tam tak naprawdę nauczyłem się jeździć. To tam jeździłem z moim przyjacielem, który nie żyje i nie doczekał możliwosci wyjazdu w Alpy. Łza się oku kręci.



autor: Katka - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 7:53 pm

Czy na trzecim zdjęciu, to "Klin"? Mój Boże, ile wspomnień.
Jakże by inaczej
Co roku tam wracam, chociaż moi znajomi z przekąsem mruczą pod nosem coś o czarnej bukowińskiej trasie kiedy oglądają zdjęcia Spędzałam tam prawie wszystkie ferie i raz w roku muszę tam pojechać. Poza tym już mnie tam znają, więc w razie gdyby coś, zawsze ktoś mnie pozbiera i zadzwoni do domu
Ale ale! Na "Klinie" trochę się zmieniło. Pojawiło się krzesło Wygląda ładnie, chociaż tylko 500m. Na Szymkówce nie jeździłam bardzo dawno.



autor: skaski - Zamieszczono: śr lut 21, 2007 10:53 pm
We Francji też deptają. Oboje z KM tego nie lubimy. Bronią KM jest jadowity komentarz bardzo bezpośrednio pod adresem osoby depczącej. Ja po prostu podnoszę demonstracyjnie deptana narte i "strzepuję" nartę depczącą. Pal diabli politurę, bo ona i tak sie sama rysuje, ale chodzi o zasadę nietykalności. Dzis ci porysuja narty, jutro samochód a pojutrze obtagują dom itd.



autor: Katka - Zamieszczono: czw lut 22, 2007 2:28 pm

Pal diabli politurę, bo ona i tak sie sama rysuje, ale chodzi o zasadę nietykalności.
Dokładnie tak!