Zawody w Gryficach - szosa
autor: marcus - Zamieszczono: ndz sie 06, 2006 10:08 am
Pojechałem trochę bez przekonania z powodu przeziębienia nabytego dzień wczesniej podczas pracy w chłodni , brrrr.... Jadąc do Gryfic wybrałem drogę pokrywającą się z trasą zawodów i znowu pessss , dziur co niemiara , pełno piachu i ... duży ruch Gryfice to model wzorcowy zachodniopomorskiej , padłej dziury . Ruina , grzyb , bezrobocie , jednym słowem : bieda . Ale ludziska fajni , uczynni , z entuzjazmem , uśmiechnięci i na luzie . Rano w sobotę budzę się z tępym bólem głowy , 37,7 C a za oknem DESZCZ , leje potężnie , jest + 18C , wiatr na oko 30 - 40 km/h z pólnocy . Ciężko mi dobrać ubranie , biorę obcisły sweterek z merylu z długim rękawem a na to zwykłą koszulkę kolarską , całość przykrywam leciuteńką kurteczką z pertexu , na nogi skarpety z Gore dodatkowo uszczelnione od góry wodoodporną taśmą , na głowę czapeczka z daszkiem + kask i jazda ... Na starcie spory tłumek , jakieś 180 osób , spotykam znajomych ze Skoczowa i Wałcza , postanawiamy jechać razem ale warunkowo , nie jestem w stanie zapewnić że pojadę dwie pętle , oni mają wpis na 115 . Ruszamy 9:25 , mamy na początek 50 km pod wiatr , potem będzie 30 z bocznym i ok. 40 z wiatrem . Po 10 km grupa rwie się , jadę równo 30-35 , niestety widzę że puls zachowuje się inaczej niż zwykle , mam 140-145 czyli cały czas ciągnę powyżej mojego AT , już wiem że pełen dystans dzisiaj chyba nie wchodzi w grę , zakwaszę się . Moi " partnerzy " nie kwapią się na prowadzenie a jeśli już to tempo spada do 27-28 , holuję ich przez 70 km , potem , po przystanku " sanitarnym " , łapię dwójkę z Bydgoszczy i już do mety , ładnie zmieniając , jedziemy razem . Lekki kryzys dopada mnie na 85 km , łykam szybko dwa żele i po sprawie . Cały czas leje , chwilami tak mocno że czuję boleśnie uderzenia olbrzymich kropli deszczu na nogach i twarzy . Ruch jest spory , mijające nas auta strzelają strugami wody , ciężarówki generują potężny podmuch podparty masą rozpylonej wody . Trzeba bardzo uważać na zakrętach , leży dużo piachu , dziury są zamaskowane wodą . W mijanych miasteczkach ... korki , turyści zdmuchnięci z plaż przez wiatr i deszcz szukają innych rozrywek a mu tracimy sporo czasu przeciskając się między autami ! No i meta - 13:11 , oczy trochę pieką , uda zalane " zsiadłym mlekiem " i jestem jednak troche zmarznięty , wiatr zrobił swoje . Moi znajomi odpuszczają drugą pętlę , ja też , nie widzę sensu jazdy solo przy wzmagajacym się wietrze i ciągłym deszczu . Grupki " hartów " też poprzestają na 115 km , na pewno nie mają szans na poprawienie wyniku przy tej pogodzie . Na drugą rundę ruszają głównie twardziele z grupy 6+ .
Pedałuję do hotelu , rezygnuję z " rozjazdówki " , jest mi zbyt zimno . Gospodarz użycza węża ogrodowego , płuczę porządnie rower i szybko do pokoju pod prysznic . Ale ulga ! Łachy zdejmuję po 10 minutach , pod nogami wydma z piasku i innego szosowego śmiecia , wszystko pięknie paruje . Szybkie pakowanko , lekki obiadek i w drogę . W domu jestem o 18:30 .
Suma sumarum :
115 km - 226 minut , 3:46:00
Hr 142/159
2025 kcal
W sumie mimo ciężkich warunków , imprezka udana . Trzeba pochwalic organizatorów za świetne , wręcz profesjonalne oznakowanie trasy - jaskrawoczerwone srzałki na jezdni przed każdym skrzyżowaniem - super , ani cienia wątpliwości jak jechać .
Ciagle czekam na kogoś z Was kto dołączy do mnie na tych imprezach , potrzebny jest rower i dobre chęci . W tym sezonie już koniec ale za rok czekam na zgłoszenia chętnych , może pogoda będzie łaskawsza ?
autor: Lechu - Zamieszczono: ndz sie 06, 2006 1:17 pm
Podziwiam tylko wyczyn Twój. Dla amatorów 10 kilometrowych spacerków rzecz nie do zrobienia. Porządna relacja, aż czuć tą trasę i te trudności jak się czyta.
Gratulacje Marku
autor: zbyszek - Zamieszczono: pn sie 07, 2006 7:15 am
Ciagle czekam na kogoś z Was kto dołączy do mnie na tych imprezach , potrzebny jest rower i dobre chęciMam jedno i drugie, lecz pozwolisz, że nie skorzystam
pozdrawiam, gratulując hartu woli,
autor: Darek - Zamieszczono: wt sie 08, 2006 9:44 am
Marku, oczywiście że dołączymy, mamy dobre chęci, rower zamienimy na samochód, i zapewnimy Ci serwis żywieniowo techniczny.
autor: Andrzej K - Zamieszczono: wt sie 08, 2006 6:34 pm
A może jeszcze ktoś na motorze wszystko nakręci dla potomności
A tak całkiem poważnie to jestem pełen podziwu, dystans to może bym pokonał ale w takim tempie. BRAWO.
autor: Krzysiek - Zamieszczono: ndz sie 13, 2006 6:18 am
Marek, to, że jesteś ekstremistą wiedzą wszyscy, ale tym razem chyba przegiąłeś, żeby jeździć w takich warunkach z przeziębieniem. Wyobraź sobie, że byłem w tamtych okolicach w sobotę 5 sierpnia. W piątek dotarliśmy do Gorzowa Wlkp. do przyjaciół i w sobotę pojechaliśmy do Rewala, Niechorza, Pogorzelicy, żeby przypomnieć sobie stare czasy i odwiedzić stare śmieci, ponieważ jako szkolnik jeździłem w tamte rejony na obozy harcerskie. Nawet znalazłem miejsce naszego obozowiska. Fajna wycieczka, niestety pogoda do dupy, lało i sztorm na Bałtyku. Zjedliśmy rybkę, zamoczyliśmy nogi w słonej wodzie i dosyć szybko wróciliśmy do Gorzowa. Pamiętałem o wyścigu w Gryficach, ale przyznam szczerze, że nie wygoniłbym na taką pogodę nawet psa, gdybym go miał Rower oczywiście miałem w bagażniku...i tam pozostał .
Może w przyszłym roku?
autor: Maciek - Zamieszczono: pn sie 14, 2006 4:11 pm
Mam rower. Oczekuję propozycji
autor: marcus - Zamieszczono: śr sie 16, 2006 7:28 pm
Może w przyszłym roku? Właśnie wróciłem z malutkiego wakacjowania .
Trzymam Cię za słowo ! Myślę że trzy starty wystarczą , w tym jeden górski . Stoi ?
autor: Krzysiek - Zamieszczono: czw sie 17, 2006 6:27 am
Trzymam Cię za słowo ! Myślę że trzy starty wystarczą , w tym jeden górski . Stoi ?Nic nie obiecuję, bo nie chcę później łamać obietnic, ale postaram się pojechać jakiś wyścig... chociaż na rowerze to ja raczej jestem samotnik