ďťż
Zillertal - Impresja





autor: torek - Zamieszczono: ndz lut 20, 2005 9:35 pm
Mrużąc oczy przed oślepiającym słońcem spojrzał w kierunku majestatycznego Oleprer górującym nad lodowcem. Przed chwilą wysiadł z Gletcherbusa 3. Był sam. Towarzystwo zostawił na chwilę na dwunastce. Zjechał wzdłuż orczyka i skręcił w lewo w kierunku trzyosobowego krzesełka „ z tyłu”. Zatrzymał się i z satysfakcją stwierdził, że na czerwonej piątce było zaledwie kilka osób. Stok równy, szeroki na 100 metrów, na początku stromy potem wypłaszczający się. Wciągnął mroźne powietrze. Dociągnął klamry i poprawił gogle.
„No to juuuuuż” ruszył ostro łyżwując i włożył się w pierwszy skręt. Pod koniec skrętu lekko przesunął się do tyłu i pozwolił, aby nart wrzuciły go w drugi skręt. Nabierał prędkości. Wiatr wygrywał coraz dzikszą melodię w wywietrznikach jego kasku. W sumie był to głośny i przenikliwy świst o zmiennej wysokości, ale dla niego to był świergot wróbelka. Nie żadnego tam skowronka, czy słowika, ale właśnie wróbelka. To jego ulubiony przedstawiciel ptasiego świata. Taki mały, taki dzielny i taki...sprytny. Pamiętał, aby „wkładać” kolano. Prawe trochę zaczynało boleć, ale nie zważał na to. Pędził coraz szybciej. Stromizna była spora.
„Żadnego obsuwu, trzymaj krawędź”.
„Dobrze, dobrze, dobrzeeee...”
Teren stopniowo zaczął się „prostować”. Wydłużył skręt do „pełnego” giganta. Pędził jak na niego z zawrotną prędkością i zaczął krzyczeć. Jedyne co zapamiętał z tego to: „Hurrrraaaa...”
Zbliżał się do dolnej stacji krzesełka. Nonszalnacko wyprostował się i „zawodowymi” ruchami wytracił stopniowo prędkość. Zatrzymał się lewoskrętem. Uspokoił oddech i spojrzał krytycznie na zostawiony przez siebie ślad.
„Nooo ładne esiki”
Przez chwilę popatrzył na biały świat wokół.
„Trzeba wracać, bo będą się o mnie niepokoić. Za dużo szczęścia na raz to nie wypada. Kiedy następny raz?”




autor: robert - Zamieszczono: pn lut 21, 2005 12:28 pm

Pędził coraz szybciej. Stromizna była spora.
„Żadnego obsuwu, trzymaj krawędź”.
„Dobrze, dobrze, dobrzeeee...”
Teren stopniowo zaczął się „prostować”. Wydłużył skręt do „pełnego” giganta. Pędził jak na niego z zawrotną prędkością i zaczął krzyczeć. Jedyne co zapamiętał z tego to: „Hurrrraaaa...”
Zbliżał się do dolnej stacji krzesełka. Nonszalnacko wyprostował się i „zawodowymi” ruchami wytracił stopniowo prędkość. Zatrzymał się lewoskrętem. Uspokoił oddech i spojrzał krytycznie na zostawiony przez siebie ślad.
„Nooo ładne esiki”


Torek, ładnie ten Twój kolega jeździ