Zwrot auta po wykryciu ukrytych usterek?
teg - 02 maja 2008 17:48
Sprawa jest na pozór prosta, ale jednak skomplikowana
Czytałem gdzieś, że zakupiony używany samochód można zwrócić po 7 dniach - prawo Unii Europejskiej. Czy to prawda? Co trzeba zrobić, jeśli poprzedni właściciel wytrzeszczy na nas oczy w zdumieniu albo skwituje to szyderczym uśmieszkiem?
A o co chodzi? Ano, boję się kupić 323f BA z silnikiem Z5 ze względu na znany na forum problem Przepalanie oleju, pierścienie olejowe... Oczywiście samochód przed kupnem byłby "przepałowany" na 3k i 5k obrotów na zimnym silniku, ale następnego dnia po zakupie od razu zmieniłbym olej. Jeśli zacznie kopcić- to dolany był pewnie jakiś MotoDoktor czy inny wynalazek. Byłoby to chyba podstawą do zwrotu samochodu, jako że posiadał ukrytą wadę?
Zastanawiam się, co trzebaby wtedy zrobić.
Globy - 02 maja 2008 20:34
Moim zdaniem najlepiej dogadac sie ze sprzedajacym - jesli jest uczciwy, nie bedzie prostestowal. Ja bym sie zgodzil, wymiana oleju gratis
Marek podlaskie - 03 maja 2008 19:19
Jezeli jest takie prawo w Uni to jakas szansa jest.Aczkolwiek ja nie slyszalem o tym i pamietaj ze podpisujac umowe kupna masz zaznaczone ze obejrzales auto ,stan techniczny przed zakupem i nie masz zastrzezen.Wiec jestes swiadomy tego co kupujesz.Wiec mysle ze chyba nie ma szans ,ale moge sie mylic
brii - 04 maja 2008 8:12
Kwestia napisania odpowiedniej umowy
Winetou - 04 maja 2008 10:17
a jak ktoś napisze małymi literkami na umowie, że zgadza się na wymordowanie połowy rodziny drugiej strony i druga strona to podpisze to co? znaczy, że może mordować ? Wierutna bzdura - umowa nie może być niezgodna z zapisami prawa. Jeśli prawo mówi, o wadach ukrytych (a mówi) to choćby się podpisało, że rozebrałem auto na części pierwsze i znany jest mi jego stan, a po kilku dniach (ba - nawet tygodniach), wyjdzie coś o czym nie było mowy nawet w umowie ustnej pomiędzy sprzedającym a kupującym jest to podstawa do zwrotu wadliwego samochodu. Taka sytuacja była wśród moich przyjaciół i wiem, że przed każdym sądem sprawa jest do wygrania. Tyle, że zazwyczaj kupującemu nie chce się włuczyć po sądach i godzi się z tym, że został wyrolowany.
Btw. temat tyczy się aspektów prawnych, więc przenoszę do T&O.
ravo - 04 maja 2008 19:25
Oczywiście samochód przed kupnem byłby "przepałowany" na 3k i 5k obrotów na zimnym silnikujak by mi ktos wdiadl do auta jak by go kupowal i mi tak zrobil to bym go odrazu przejchal i powiedzial ze mi wskoczyl pod kola
Kurcze kupowanie auta jest zawsze sprawa kupowania kota w worku, sam kiedys w rodzinnie wujek sprzedal kadeta gsi, kolesie wyjechali na A4 i odrazu panewka sie przekrecila i dzwonia, ze auto oszukane i ze zloma sprzedal. I co robic w takiej sytuacji ? Nie zawsze wlasciciel majacy nawet pare lat auto moze wiedziec do dokaldnie siedzi w silniku
sołtys - 04 maja 2008 19:45
Wierutne bzdury to jest towar używany a nie nowy, branie oleju może rozpocząć sie akurat w momencie sprzedaży lub w niewielkim czasie po niej, może być spowodowane np przypałowaniem samochodu czyli tzw testami świeżo upieczonego właściela pojazdu,każdy wie co potrafi zrobić np młokos zaraz po kupnie auta, zarżnięcie dobrego silnika to kwestia kilu dni "testów", itd, przed żadnym sądem nie udowodnicie że poprzedni właściciel celowo wprowadził kupującego w błąd.
brii - 04 maja 2008 19:51
Jeszcze raz napiszę - sprawa jest śliska - wszystko sprowadza się do napisania odpowiedniej umowy.
ravo - 04 maja 2008 20:01
brii
winet ma racje, umowe mozna napisac jak sie chce ale i tak dziala prawo, ktore jest ponad nia ale jesli ktos napisze, ze zgadza sie na oddanie pojazdu w ciagu 7 dni jesli wystapi usterka to musi byc kompletnym debilem
Marek podlaskie - 04 maja 2008 20:20
Poczytajcie umowy ktore sa sprzedawane na gieldach i tam jest napisane.Zapoznalem sie ,obejrzalem auto,stan techniczny i nie ma mowy o silniku i kupuje takie auto.Zgoda ,podpis.I kicha
brii - 04 maja 2008 20:20
brii
winet ma racje, umowe mozna napisac jak sie chce ale i tak dziala prawo, ktore jest ponad niaTo mało Panowie wiecie o naszym prawie (dziurawe jak druszlak) i o tym jak łatwo można się zrzec przysługujących praw podpisując odpowiednio skonstruowaną umowę... A nawet jeśli nie będzie odpowiedniego haka wyłączającego pewne prawa (lub nie ma możliwości wyłączenia niektórych) to bez problemów zawrzeć w niej można zapisy strasznie utrudniają ich wyegzekwowanie (często sprowadzają się one do stworzenia sytuacji w której próba dochodzenia swoich racji jest nieopłacalna).
Po to są prawnicy i po to się im płaci...
Poczytajcie umowy ktore sa sprzedawane na gieldach i tam jest napisane.Zapoznalem sie ,obejrzalem auto,stan techniczny i nie ma mowy o silniku i kupuje takie auto.Zgoda ,podpis.I kichaTo jedna z nagłupszych umów, która jest niezgoda z KC... Wyjście z takiej umowy to tylko kwestia sprawy sądowej
Marek podlaskie - 04 maja 2008 20:27
http://oferty.autobaza.pl/files/umowa_k ... ochodu.docPatrz Punkt trzeci
brii - 04 maja 2008 20:35
Marek podlaskie - wpisz punkt o którym piszesz do googli i trochę poczytaj.
Jeśli Ci mało to udaj się do jakiegokolwiek prawnika i zapytaj o ten punkt
To za mało, żeby odciąć się od ewentualnych roszczeń kupującego.
marek - 04 maja 2008 21:42
brii
daj mi KAŻDE używane auto starsze niż 4-5 lat a gwarantuje że w ciągu 7 dni coś w nim zj.bie i co będę mógł żądać zwrotu kasy ?
To że coś się zepsuło po 3-5 dniach nie znaczy że było uszkodzone wcześniej. Czy jak Tobie zepsuła się sonda lambda (przykładowo) to codziennie jak wsiadałeś do auta to ona wychylała się przez szparę w masce i krzyczyła: briii, zepsuje się za tydzień... buuuu.... ? Nie sądzę. a tydzień później auto zaczęło palić 17 litrów i pojawiła się turbodziura a ty w międzyczasie sprzedałeś auto.
Oczywiście w skrajnych przypadkach rację moze mieć kupujący.
brii - 04 maja 2008 22:00
daj mi KAŻDE używane auto starsze niż 4-5 lat a gwarantuje że w ciągu 7 dni coś w nim zj.bie i co będę mógł żądać zwrotu kasy ?
Marek podlaskie - 05 maja 2008 10:10
daj mi KAŻDE używane auto starsze niż 4-5 lat a gwarantuje że w ciągu 7 dni coś w nim zj.bie i co będę mógł żądać zwrotu kasy ?Żądać możesz, ale czy coś wyciśniesz to dwie różne sprawy
Podkreślałem na początku, że temat jest śliski - nie wiem do czego dążycie.
Nikt niczego nikomu nie gwarantuje. Stwierdzenie, że stan techniczny jest znany jest bardzo ogólnym i głupim stwierdzeniem, bo niby jakim sposobem stan techniczny ma być znany kupującemu który z wykształcenia jest malarzem??
Ogólnie taka umowa jaką przedstawił Marek podlaskie jest kijowa bo nie zabezpiecza interesów żadnej ze stron. Tworzy złudzenie, że "po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględniamy" ale każdemu zostawia furtki (jeśli ktoś wie jak je wykorzystać).
Ja napewno niczego na taką umowę nie sprzedam, a kupić kupię
brii - 05 maja 2008 10:15
Nie slyszalem jeszcze o przypadku by ktos komus zwrocil zuto.To mało słyszałeś
Marek podlaskie - 05 maja 2008 10:29
To dobrze ze jest ktos ,kto duzo slyszal i wszystko wie
Mev - 05 maja 2008 10:54
To mało słyszałeśByła na forum przypadek Sandersa i Bigera(?) kogoś jeszcze, sprawa wyglądała bardzo podobnie. [nie bijcie, ale nie pamiętam nicków dokładnie], a srebrnego MX6 chodziło.
brii - 05 maja 2008 11:00
Marek podlaskie - jeśli nie orientujesz się do końca w temacie to nie komentuj.
Marek podlaskie - 05 maja 2008 11:03
No comments
nemi - 05 maja 2008 11:29
Formułka "kupujący oświadcza, że stan techniczny pojazdu jest mu znany" nic nie daje. Tak samo jak w przypadku kupna nowego sprzętu - stan techniczny jest nam znany (czyli bardzo dobry), ale producent/sprzedawca odpowiada tylko i wyłącznie za wady ukryte, ale nie za części eksploatacyjne. Czyli jeśli okaże się, że licznik został cofnięty, a sprzedawca o tym nie poinformował (wada ukryta) w świetle prawa popełnia przestępstwo. W przypadku niektórych podzespołów silnika/osprzętu/osprzętu niektóre rzeczy mogą się zepsuć z dnia na dzień i na pewno nikt tego nie uzna, jako podstawę do jakichkolwiek roszczeń. Z wadami ukrytymi, takimi jak zadrutowana turbina czy zalany jakimś specyfikiem silnik, żeby równo pracował i nie brał oleju na 100% da się walczyć. Po prostu trzeba udać się do rzeczoznawcy i jeśli jakaś usterka okaże się wadą ukrytą, ale zatuszowaną przez sprzedającego, to droga do oddania auta i odzyskania pieniędzy jest otwarta.
Grzyby - 05 maja 2008 13:22
Formułka "kupujący oświadcza, że stan techniczny pojazdu jest mu znany" nic nie daje..................................... Po prostu trzeba udać się do rzeczoznawcy i jeśli jakaś usterka okaże się wadą ukrytą, ale zatuszowaną przez sprzedającego, to droga do oddania auta i odzyskania pieniędzy jest otwarta.Dokładnie. Dodaj do tego jeszcze np. sytuację że auto zostało zespawane z 3 innych i wyszło to np. na przeglądzie .....
Jak najbardziej - pewne wady (nie uszkodzenia eksploatacyjne) podlegają zapisowi o wadach ukrytych.
Jakiś czas temu (dawno) był w tv temat właśnie o gościu który kupił używaną (chyba) Alfę i na skrzyżowaniu w Krakowie (?) odjechał przód. Pasażer się zdrowo poturbował itp.
Podali sprzedawcę do sądu (auto okazało się zespawane z dwóch innych) i oczywiście bez problemu wygrali. Zwrot kosztów auta, koszty leczenia i cuś jeszcze.
A program był właśnie pod kątem umów i zapisów o wadach ukrytych.